Autor: Maureen Johnson, John Green, Lauren Myracle
Wydawnictwo: Bukowy Las
Są Święta Bożego Narodzenia - nam kojarzące się z pięknie udekorowaną choinką, mnóstwem śniegu za oknem, ze świątecznie nakrytym stołem, całą rodziną zasiadającą przy nim i wesoło gawędzącą o tym i o owym. Jednak bohaterowie tej powieści, przeżywają ten czas nieco inaczej. Jubilatka, przez pewne niespodziewane okoliczności, zmuszona jest wyruszyć do dziadków na Florydę. Zanim jednak tam dotrze, dopada ją zamieć śnieżna, w efekcie której dziewczyna przeżywa przygodę, jakiej się nie spodziewała. Tobin razem z przyjaciółmi, JB i Diukiem, spędza za to Wigilię przed telewizorem. Jeden niespodziewany telefon powoduje, że całą gromadką, wyruszają poprzez zaspy i zamieć do Waffle House, by spotkać się z pewnymi cheerleaderkami i.... by zagrać z nimi w Twistera. Addie, po rozstaniu z ukochanym chłopakiem, nie widzi żadnej przyjemności w nadchodzących Świętach. Jednak kiedy przychodzi jej odebrać pewną miniaturową świnkę ze sklepu, nagle dziewczyna dowiaduje się więcej rzeczy o sobie, niż kiedykolwiek w swoim życiu...
John'a Green'a znamy wszyscy, prawda? A nawet jak nie znamy, to pewnie słyszeliśmy o nim. Autor bestsellerowej powieści "Gwiazd naszych wina", na której podstawie powstał film z Shailene Woodley i Anselem Elgortem w rolach głównych.
Z twórczością Maureen Johnson i Lauren Myracle dopiero miałam przyjemność się zapoznać. Maureen Johnson, autorka takich książek jak "13 małych błękitnych kopert", czy "Wakacje z piekła", jest autorką "Podróży Wigilijnej", pierwszego z opowiadań, natomiast Lauren Myracle do tej pory znana w Polsce przede wszystkim z książek z serii "Urocze Trio", napisała ostatnie z opowiadań - "Święta Patronka Świnek".
Już od pierwszego wejrzenia, pierwszego podchwycenia tytułu "W śnieżną noc" po prostu wiedziałam, że muszę tę książkę dostać. Rzadko miewam tak silne przeczucia, ale tym razem coś w środku podpowiadało mi, że ta pozycja będzie naprawdę czymś zniewalającym i genialnym. Poza tym opis z okładki zdecydowanie zachęca potencjalnego czytelnika - jest w nim coś ciepłego, jakaś przygoda, która kryje się za tymi słowami. Nie ukrywam, że także okładka zachęciła mnie do przeczytania tejże pozycji - utrzymana w świątecznych kolorach, od razu skłania do lektury. Wszystko to sprawiło, że natychmiast po otrzymaniu pozycji, rozpoczęłam czytanie. I jak na tym wyszłam?
"Zamiast odpowiedzieć, Debbie wstała i ukroiła dla mnie gruby kawałek ciasta. I to naprawdę gruby. Taki jak siódma część przygód Harry'ego Pottera. Mogłabym powalić włamywacza tym kawałem ciasta. Ale gdy go spróbowałam, wydał mi się całkiem odpowiednich rozmiarów."
Historie, jakie przedstawia ta trójka autorów są bardzo prawdziwe i piękne i myślę, że to jest zasadniczy plus tej książki. Ani John Green, ani Maureen Johnson, ani Lauren Myracle nie podążają schematycznymi ścieżkami, jakimi coraz częściej podążają autorzy - oni tworzą własne, niepowtarzalne, niesamowite, a jednocześnie tak zwyczajne historie, które czarują swoją prostotą. Myślę, że na tym właśnie opiera się fenomen tej książki - ci autorzy wiedzą, jak operować światem przedstawionym, aby go nie przesłodzić, ale też nie sprawić, by był on zbyt nudny.
Cała fabuła książki, opiera się na przygodach z Wigilii i pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia. Przygoda z każdej z historii jest inna, daje także do myślenia w inny sposób, ale każda z nich jest niezwykła. Jednak mimo wszystko uważam niezmiennie, że John Green jest po prostu mistrzem w tego typu książkach i dlatego "Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy" spodobał mi się najbardziej. Z resztą ta nutka szaleństwa, która zawsze cechuje bohaterów jego książek, jest po prostu nie do przebicia i to także dlatego, jego opowiadanie wydaje mi się najciekawsze.
"Jestem dziewczyną - podkreśliła Diuk. - Nie ma nic gejowskiego w tym, że pociągają mnie mężczyźni. Gdybym powiedziała, że ty masz seksowne ciało, to by było gejowskie, bo jesteś zbudowany jak kobieta.
- Ale go pojechałaś - wtrąciłem.
Diuk przeniosła wzrok na mnie i dodała:
- Choć w porównaniu z tobą JP to niedościgniony wzór męskości." str. 124
Skoro już o postaciach mowa, to tutaj należą się gromkie brawa i pokłony dla wszystkich autorów. Wykreowali bohaterów, o jakich w życiu mi się nie śniło - oni byli tak realni, a jednocześnie tak pozytywnie nienormalnie, że tylko ta trójka mogła dokonać takiego cudu i stworzyć ich jako takie osoby. Nie było w nich ani grama sztuczności, czy cukierkowatości, dzięki czemu trzeba dosłownie paru zdań, by zaskarbili sobie moją sympatię. Na głos śmiałam się, słuchając dialogów Tobina i Diuk, zastanawiałam się, co tu począć, przeżywając historię Jubilatki i Stuarta, a same tylko odbieranie miniaturowej świnki ze sklepu zoologicznego przyniosło niespodziewaną falę zadumy.
Dopiero po przeczytaniu tej pozycji, zdałam też sobie sprawę, ile faktycznie radości może przynieść śnieżyca. Nam, kiedy stoimy w korku i wleczemy się wolno autobusem, wydaje się, że ten gęsto spadający na jezdnię biały puch to koniec świata, a tu proszę - bohaterowie "W śnieżną noc", jak na tytuł przystaje, nie tylko sobie jakoś ze śnieżycą radzą, ale też staje się ona dla nich pretekstem, do przeżycia cudownej przygody! Dlatego motyw zamieci w tej książce jest bardzo fajnym elementem i wprowadza czytelnika w świąteczną i radosną atmosferę.
"Miał na sobie rozciągnięty, błękitny, jednoczęściowy kombinezon ze zwężanymi nogawkami, a na głowie czapkę z nausznikami.
- Wyglądasz jak zboczony drwal, który lubi przebierać się za dziecko - stwierdziłem." str. 133
Bez wahania i jakichkolwiek wątpliwości, stwierdzam - tak, uwielbiam tę książkę. I tak, chcę, by ta trójka autorów napisała takie historie na każdą porę roku, bym mogła je czytać przez cały rok. Póki co, wiem jednak, że z moim egzemplarzem nigdy, przenigdy się nie rozstanę i co zimę, przed świętami, będę sobie przypominać pewną miniaturową świnkę, wędrówkę do cheerleaderek w Waffle House i kąpiel w przeręblu :)
"- Trudne sytuacje wymagają trudnych rozwiązań - odrzekła." str.145
__________________________
Kochani, podejrzewam, że jeszcze życzenia będę składać Wam na FB, ale zapewne tutaj, na blogu pojawię się dopiero po świętach (lub pod koniec ich trwania, zobaczymy, jak to wyjdzie) - zatem życzę wszystkim radosnych, pogodnych, spokojnych, spędzonych w dużym lub małym, byle rodzinnym gronie, bogatego Mikołaja, który obdaruje Was tym, czym chcecie (a wiem, że w większości, będą to książki :)), śniegu (oj tam, warto wierzyć w cuda!) i pysznego jedzonka na ten czas!
źródło |
Całuję Was bardzo gorąco! :)
Po tej recenzji jeszcze bardziej nie mogę doczekać się, aż dostanę tę książkę (jeszcze tylko 1 dzień!) :) Cieszę się, że tak Ci się spodobała, bo dzięki temu mam gwarancję, że ja również się nie zawiodę. Zdrowych, spokojnych, radosnych i zaksiążkowanych świąt kochana :*
OdpowiedzUsuńCzytaj, czytaj, według mnie cudowna książka! Naprawdę idealna na Święta :) i dziękuję bardzo - Tobie też niezapomnianych Świąt kochana! ;**
UsuńNie wiem czy gdzieś czytałam, czy sobie ubzdurałam, że ta książka jest słaba, ale twoja recenzja doszczętnie zniszczyła to zdanie i zaszczepiła we mnie nieodpartą chęć poznania tych historii. :3
OdpowiedzUsuńTobie również życzę wspaniałych, ciepłych Świąt z rodziną. I wielu książek pod choinką. Albo najlepiej choinki z książek. <3
~Księżycowa Pani
Zapewne czytałaś - ja też czytałam dużo negatywnych opinii, ale od początku wywęszyłam w tej książce coś więcej i tym razem instynkt mnie nie zawiódł <3 Do choinki z książek zawsze brak mi motywacji, ale w końcu muszę się przełamać :D dzięki wielkie! ;)
UsuńMuszę się czym prędzej na własnej skórze przekonać, no! Raczej przed świętami nie dojdzie do mnie, ale to nie robi różnicy. Ważne, że będzie. Wesołych!!
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale raczej książka nie przypadła mi do gustu :) Najbardziej opowiadanie nr 1 przypadło mi do gustu, kolejne historie były dla mnie średnie:)
OdpowiedzUsuńJa planuję jutro umieścić recenzję tej książki u mnie na blogu. Miała mnie wprowadzić w świąteczny nastój i tak zrobiła ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaczynam czytać i już nie mogę się doczekać! :)
OdpowiedzUsuńPS Wesołych Świąt!
Mama nadzieję, że już w te święta się przekonam czy ta historia na mnie jakoś wpłynie;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i bardzo mi się spodobała. Żałuję tylko, że czytałam ją w wakacje i nie było tej świątecznej atmosfery. Najbardziej chyba spodobało mi się opowiadanie od Maureen Johnson :D
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! :D
Życzy Alpaka
Ja teraz też czytam tę książkę. Wesołych świąt! ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w stu procentach z fragmentem o prostocie i czarze, który dzięki niej się tworzy.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :).
M.
[ tworczosc-merr.blogspot.com ]
Książka idealna na zimę i przedświąteczny czas :D Świetna!
OdpowiedzUsuń