sobota, 31 stycznia 2015

O miłości, poświęceniu i przyjaźni

Tytuł: Zostań, jeśli kochasz
Autor: Gayle Forman
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Życie Mii do tej pory nie było idealne, ale było dla niej wszystkim, więc kiedy dochodzi do tragicznego w skutkach wypadku, w którym to dziewczyna traci najbliższych, przy okazji sama trafiając na OIOM, nie jest łatwo. Zwłaszcza, że trwa w stanie zawieszenia - widzi i czuje wszystko, może się przemieszczać, ale jest tylko biernym obserwatorem - nic nie może zrobić. Targana emocjami, musi dokonywać poważnych wyborów, a obserwując bliskich i wspominając wszystkie momenty ze swojego życia, nieustannie zadaje sobie pytanie: zostać, czy odejść?

Gayle Forman, oprócz historii Mii, ma na koncie także także takie książki jak: "I Was Here", czy "Just One Day", "Just One Year", "Just One Night". Na podstawie "Zostań, jeśli kochasz" powstał film, z Chloe Grace Moretz i Jamiem Blackley'em w rolach głównych.

Do tej historii podchodziłam ze sporym entuzjazmem, jako że film oglądałam (i bardzo mi się podobał), więc z radością zabrałam się do przeżywania tej historii raz jeszcze. I wydaje mi się, że się nie zawiodłam. Aczkolwiek muszę powiedzieć, że liczyłam też na trochę więcej.

Książka jest pisana z perspektywy Mii, która w ciągu doby, trafiając do szpitala w wyniku wypadku, przeżywa najtrudniejszy okres w swoim życiu. Bardzo ciekawym zabiegiem okazało się wprowadzenie godzin przy każdym rozdziale, dzięki czemu czytelnik mógł połapać się jak aktualnie wygląda sytuacja bohaterki i ile czasu już przebywa w szpitalu. Trudno uwierzyć, że książka pisana w takiej formie może być wciągająca, ale (uwierzcie mi na słowo!) nie mogłam się oderwać!

Przeplatanie życia szpitalnego i aktualnej sytuacji Mii ze wspomnieniami z jej wcześniejszego życia dało naprawdę świetną mieszankę i możliwość poznania tej bohaterki pod każdym możliwym względem. Już na początku książki dało się zauważyć, jaka dziewczyna naprawdę jest - delikatna, wrażliwa i zupełnie inna od pozostałej części rodziny. Woli wiolonczelę, od elektrycznej gitary, granie samotnie, od koncertu. Jednocześnie poznanie Adama otwiera przed nią nowy świat i daje możliwość, by spojrzeć na wszystko z zupełnie innej perspektywy.

Nie mówię jednak, że cała książka była idealna. Miejscami zarówno styl pisania, jak i wydarzenia nieco traciły na tempie, przez co przemyślenia Mii stawały się trochę męczące. Te momenty zepsuły trochę moją ogólną opinię o tej pozycji, bo liczyłam (ze względu na temat) na akcję, która od początku do końca trzyma czytelnika w swoich szponach i nie wypuszcza aż do ostatniej sekundy.

Adam był postacią, o której trudno mi jednoznacznie coś powiedzieć. Był naprawdę zabawny, na początku bardzo go polubiłam, ale potem jego niektóre zachowania sprawiały, że się wahałam. Czy naprawdę jest to taka postać, za którą ją uważałam? Nawet pod koniec książki, mimo że zakończenie było idealne (i nawet Adam dobrze się spisał) dalej mam wątpliwości i sama nie wiem, co sądzić o tej postaci.

Pozostaje dla mnie jeszcze nie wyjaśniona i stale poruszana kwestia tytułu książki i okładek. Ja mam oczywiście wersję filmową, z filmowym tytułem Zostań, jeśli kochasz i szczerze mówiąc, mimo że grafika nie porywa na kolana, to mimo wszystko nie jest zła. To, jaką drogę przeszedł tytuł z If I Stay (Jeśli zostanę) do Zostań jeśli kochasz - nie skomentuję, aczkolwiek okładkę "oryginalną" widziałam i swoją drogą też specjalnie nie zachwyca...

Czy ta książka porwała mnie na kolana? Nie, bo naczytałam się już trochę książek tego rodzaju i muszę przyznać, że ta nie wyróżnia się jakoś specjalnie. Aczkolwiek nie twierdzę, że jest ona zła - wręcz przeciwnie, wciąga, jest ciekawa i napisana z pomysłem. Dlatego polecam wszystkim, którzy szukają dobrej pozycji z gatunku YA, z którą miło spędzą popołudnie :)

Książka przeczytana w ramach wyzwania: Kiedyś przeczytam

piątek, 30 stycznia 2015

Stosik na luty 2015

Cześć wszystkim!

Już prawie drugi miesiąc nowego roku się rozpoczyna, ale ten styczeń szybko zleciał! Zwłaszcza dla uczniów (jak podejrzewam), bo zapewne część z nas albo kończyła, albo rozpoczynała semestr. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy, ale mimo wszystko wcale tak lekko nie było. Nowy semestr, dużo nauki, dużo zadań domowych i dlatego w styczniu nie miałam zbyt dużo czasu na czytanie :/ Luty na pewno będzie dużo lepszy - ferie i tyyyle wolnego muszą coś w końcu znaczyć, prawda? <3 Swoją drogą wkrótce także dodam podsumowanie stycznia, a póki co postanowiłam, że pokażę Wam moje nabytki z tego miesiąca. Głównie są to egzemplarze recenzenckie, jedynie niektóre zakupione. Zapraszam zatem serdecznie:


Od góry:
1. Zac & Mia A.J.Betts - od Wydawnictwa Feeria; książka bardzo przyjemna i wciągająca [recenzja]
2. Oddychając z trudem Rebecca Donavan - jw., także fajna lektura, ale zdecydowanie jedynka lepsza :) [recenzja]
3. Monument 14. Odcięci od świata - od Domu Wydawniczego Rebis; recenzja już niebawem!
4. Kroniki Bane'a Cassandra Clare, Maureen Johnson, Sarah Rees Brennan - od Wydawnictwa MAG; niedługo zabieram się za lekturę ^^
5. Hopeless Colleen Hoover - wygrana w konkursie na Colleen Hoover Książki; ogromna radość, już nie mogę się doczekać lektury! 
6. Czerwone jak krew Salla Simukka - no nie mogłam się powstrzymać, jak przecena w Empiku 30% na nią, to musiałam kupić prawda? :D
7. Zabójczyni i Imperium Adarlanu Sarah J. Maas - tłumaczyć zakupu nie trzeba, prawda? xD To jest Celaena Sardothien, to jest książka Maas, więc nawet się nie musiałam zastanawiać :P

____
To na tyle :) Co sądzicie o nabytkach? A co do Was przywędrowało w styczniu?

piątek, 23 stycznia 2015

Zapowiedzi książkowe na luty 2015

Cześć wszystkim :)

Wielkimi, ogromniastymi krokami zbliża się do nas luty - miesiąc zakochanych, ale także często miesiąc znienawidzony przez nieustanny mróz. Cóż, dla mnie luty zwykle kończy się w dość... urodzinowej atmosferze, w tym roku nawet upłynie pod znakiem skończenia 15-stu lat :) Żywię zatem szczerą nadzieję, że w tym miesiącu będzie trochę premier książkowych, które będę mogła sobie zażyczyć na urodzinki... Zatem, co takiego wydawcy proponują w lutym? :)

Tytuł: Rywalki. Dziennik
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: - 
Data premiery: 6 luty 2015

Mam już za sobą dwa tomy serii "Selekcja" (recenzje wkrótce!) i muszę stwierdzić, że co prawda nie jest to literatura najwyższych lotów, ale książki są ciekawe, a, co najważniejsze, strasznie wciągające. Sama nie wiem, czy taki "zapiśnik", jakim jest najnowszy dodatek do serii jest mi koniecznie niezbędny, ale lubię sobie czasami coś pobazgrolić, więc jak przez przypadek dostanę na prezent, to nie będę narzekać :D

Tytuł: Losing Hope
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: -
Data premiery: 4 luty 2015

Co prawda, z "Hopeless" jeszcze się nie zapoznałam, ale o książkach tej autorki było swego czasu tak głośno, że aż muszę po nie sięgnąć. Chociażby z czystej ciekawości, bo jak ostatnio tak czytam i czytam literaturę NA i YA, to w sumie czemu by jeszcze nie sięgnąć po tę pozycję?

Tytuł: To nie książka
Autor: Keri Smith
Wydawnictwo: K.E. Liber Grupa Wydawnicza
Ilość stron: 224
Data premiery: 4 luty 2015

Co do tej pozycji, to mam spore wątpliwości, bo jednak, co nowego można wymyślić, po "Zniszcz ten dziennik"? Pewnie, może i będą tam nowe pomysły których notabene jestem strasznie ciekawa!), ale czy kolejny raz chce mi się wydawać 20, 30 zł na książkę, która jest jakby powieleniem poprzedniczki? Sama nie wiem. Z drugiej strony, kuszą mnie te wyzwania w stylu: Stwórz własną planetę, czy Wykreuj własne alte - ego...

Tytuł: Nieprzekraczalna granica
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: W.A.B
Ilość stron: 304
Data premiery: 25 luty 2015

Kolejna książka tej autorki, tutaj jednak mam większe wątpliwości do tego, czy po nią sięgnąć... Kolejny romans, kolejna "sytuacja bez wyjścia", więc nie wiem, czy rzeczywiście mam ochotę sięgać po coś (po opisie) bardzo podobnego do "Hopeless". Zobaczymy, przyciąga mnie jedynie okładka, która ma genialną kolorystykę! <3

Tytuł: Dlatego mnie kochasz
Autor: Magdalena Kołosowska
Wydawnictwo: Feeria
Ilość stron: 432
Data premiery: 4 luty 2015

Coś ciekawego się szykuje - niby romans, ale jednak nie młodzieżowy. Książka zdaje się być trochę głębszą lekturą, a do tego ma cudowną okładkę! Z chęcią sięgnę :)




Tytuł: Czerwona królowa
Autor: Victoria Aveyard
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 440
Data premiery: 18 luty 2015

Książka, którą ja miałam już przyjemność czytać i którą aktualnie polecam każdemu - masa intryg, brutalności, genialnie wykreowanych bohaterów, a do tego wszystkiego, ta pozycja jest tak wciągająca, że po prostu nie można się oderwać :) A premiera już wkrótce!

Tytuł: Utrata
Autor: Rachel Van Dyken
Wydawnictwo: Feeria
Ilość stron: 304
Data premiery: 4 luty 2015

Do tej książki coś mnie ciągnie, ale nie jestem do końca pewna co... Okładka jakoś nie powala (rozumiem, że do przeczytania ma nas zachęcić Pan na okładce, ale szczerze mówiąc ja wolę bardziej subtelne okładki), opis też wydaje się trochę schematyczny, ale jestem ciekawa co takiego zaważyło na relacji dwójki głównych bohaterów - i jest to w sumie jedyny wątek, który mnie tutaj ciekawi.

Tytuł: Dante na tropie
Autor: Agnieszka Olejnik
Wydawnictwo: Literackie
Ilość stron: -
Data premiery: 5 luty 2015

Od jakiegoś czasu mam ochotę na porządny, ciekawy kryminał, jednocześnie tajemniczy i nieco przerażający, Po opisie książki mój apetyt na nią zdecydowanie wzrósł, zwłaszcza, że motyw krwawego palca wydaje się być naprawdę intrygujący. Z przyjemnością sprawdzę co i jak!

__________
Jak widzicie, książek w lutym trochę przybędzie na rynku, a ja przecież wszystkich nie wymieniłam, bo jest jeszcze dużo pozycji, na które również bym miała chrapkę, ale zanudzilibyście się tu na śmierć, gdybym je wszystkie wymieniła xD To jak, na co czekacie? Co ciekawego widzicie dla siebie z powyższej listy? ;)

wtorek, 20 stycznia 2015

Lady Gaga i pukanie w ścianę, czyli nietypowa historia Zac'a i Mii

Tytuł: Zac & Mia
Autor: A.J.Betts
Wydawnictwo: Feeria

Zac ma 17 lat i białaczkę, przez którą wylądował w szpitalu, pozbawiony możliwości chociażby wyściubienia nosa z pokoju. Otoczony przez dorosłych, lekarzy w sterylnych fartuchach, najchętniej wróciłby do domu, na farmę, na której mieszkał całe życie. Kiedy więc do pokoju obok wprowadza się rówieśniczka - zagorzała fanka głośnej muzyki, w szczególności Lady Gagi, chłopak zaczyna nawiązywać z nią nietypową znajomość - pukanie w ścianę, czy wspólne pisanie na Facebook'u staje się dla tej dwójki odskocznią od szarej codzienności. Jednak, gdy przychodzi czas opuszczenia szpitala, każdy z nich udaje się w swoim kierunku. Czy kiedykolwiek jeszcze się spotkają? Jak potoczy się ta nietypowa znajomość?

A.J.Betts, z zawodu nauczycielka angielskiego, jest autorką trzech powieści: "Shutterspeed", "Wavelength" oraz "Zac & Mia". Ta ostatnia doczekała się polskiej premiery, a oprócz tego wygrała szereg nagród (w tym m.in. SCBWI Crystal Kite Award).

Ostatnio jakoś po drodze mi z książkami YA - także takimi, które poruszają temat choroby. Dobrze wiecie, że "Gwiazd naszych wina" to jedna z moich ulubionych książek, a sam Green jest dla mnie mistrzem nie do przebicia, jednak nie ukrywam, że kiedy usłyszałam o książce A.J.Betts byłam mocno zaintrygowana - niby rak, ale z opisu wszystko wydaje się być tak bardzo odmienne od książki John'a Greena - główni bohaterowie, ta nietypowa znajomość... Jak więc spodobał mi się pomysł A.J.Betts?

Książka podzielona jest na trzy części - "Zac", "i", "Mia", tak więc każdy z bohaterów ma szansę na wyrażenie swoich przemyśleń. I szczerze mówiąc, jest to dobry zabieg, bo dzięki temu, czytelnik ma pełniejszy obraz sytuacji i może poznać dwójkę bohaterów bardzo dokładnie.

"To niesprawiedliwe, że te dwa słowa są tak blisko siebie: reaktywacja i remisja.  Powinny być na przeciwnych końcach słownika."

Fabuła książki rozpoczyna się w szpitalu, w którym to Zac odbywa swoje leczenie. Myślę, że właśnie ten fragment książki upodobałam sobie najbardziej - sama nie wiem czemu, ale podejrzewam, że to za sprawą zabawnych sytuacji i dialogów, pomiędzy głównymi bohaterami. Zac jest typem człowieka, który łatwo się dostosowuje i mimo że wewnętrznie nie jest zbyt szczęśliwy, potrafi zrobić dobrą minę do złej gry. Z kolei Mia, która dopiero wprowadziła się do sali obok, jest niespokojna, wściekła i rozżalona, więc zderzenie dwóch takich charakterów było świetnym posunięciem, które rzeczywiście przypadło mi do gustu.

A.J.Betts postawiła w tej książce na humor i myślę, że to przede wszystkim on jest sprawcą mojej całkiem pozytywnej opinii o książce. Bo mimo tego, że lektura opowiada o chorobie, to można się przy niej uśmiać - ja tak miałam i szczerze powiem, z radością powróciłabym raz jeszcze do wszystkich tych zabawnych fragmentów z książki.

"Gdybym mógł wstać i wejść do niej, zrobiłbym to. Przynajmniej tak myślę."

Jednak mimo wszystko, książka ma w sobie coś więcej - jakiś urok, dzięki któremu czytałam ją jednocześnie z radością i smutkiem. Jest bardzo oryginalna, a także przekazuje czytelnikowi ważne wartości - o tym, że wiara potrafi zdziałać bardzo wiele, a także o tym, jak ważna jest nadzieja.

Warto także wspomnieć krótko o stylu pisania A.J.Betts - lekkim, młodzieżowym, niemal aż na wyrost, ale dzięki temu bardzo prawdziwym. Przyrównanie świata głównych bohaterów do naszego świata można zauważyć właśnie w niektórych dialogach, czy wiadomościach z Facebook'a - autorka pokazuje, że mimo iż bohaterowie są chorzy, po licznych zabiegach, to jednak ich świat wcale nie różni się od naszego aż tak znacząco i równocześnie uświadamia, że rak nie zmienia całkowicie wszystkiego w człowieku.

"Jestem jak Złotowłosa w domku trzech misiów. Wszystko jest za duże, za małe, za twarde, za miękkie."

Historia Mii i Zac'a powinna być prawdziwą gratką dla wszystkich wielbicieli książek YA, ale także dla tych, którzy szukają lekkiej historii z pięknym morałem. Dwójka bohaterów, dwójka zupełnie odmiennych, ale tak samo wrażliwych ludzi, którzy przez przypadek spotykają się w kompletnie niesprzyjających okolicznościach i nawiązują nietypową relację. Wszystko przedstawione z nutką humoru i przemyśleń, więc czego chcieć więcej? Gorąco polecam!

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Feeria

piątek, 16 stycznia 2015

Gdy nawet oddech przychodzi z trudem...

Tytuł: Oddychając z trudem
Autor: Rebecca Donavan
Wydawnictwo: Feeria

Emma przeżyła, ale nie zapomniała. Po tym, jak prosto z domu, w którym rozegrała się owa dramatyczna noc, trafiła do szpitala, jej stan fizyczny ma się lepiej. I nawet mimo tego, że obecnie dziewczyna jest już bezpieczna i nikt jej nie zagraża, cały czas w snach powraca ów koszmar. Wykończona psychicznie, wytrzymuje tylko dzięki przyjaciółce - Sarze oraz ukochanemu chłopakowi, Evanowi. Mimo wszystko, nie jest w stanie uniknąć szeptów, ciekawskich i pełnych współczucia spojrzeń, co dodatkowo wzmaga jej zdenerwowanie. Podejmuje jednak decyzję, aby zamieszkać z matką - tą, która ją zostawiła, nawet nie troszcząc się o jej los. Jak teraz nawiążą się ich wspólne relacje? Czy Emma będzie w stanie wybaczyć matce błędy z przeszłości?

"Oddychając z trudem" to drugi tom serii "Oddechy" - popularnej i niezwykle lubianej serii, której tom I - "Powód by oddychać" pojawił się w księgarniach we wrześniu zeszłego roku. Ja miałam przyjemność zapoznać się z pierwszą częścią nie tak dawno temu, co sprawiło, że miałam w pamięci dokładnie każdy szczegół poprzedniczki i szczerze mówiąc, liczyłam na to, że w kontynuacji autorka poradzi sobie równie dobrze. Jak było naprawdę?

Jak już pisałam w poprzedniej recenzji, temat przemocy domowej, jest bardzo niewdzięczny i trudny, bowiem łatwo można jedną sceną, jednym szczegółem za dużo popsuć całe wyobrażenie o książce. Dlatego zabierając się do lektury kontynuacji "Powodu by oddychać" miałam ogromne wątpliwości - czy na pewno będzie tak jak w poprzedniej części? Czy na pewno autorka da sobie radę? Cóż, autorka znakomicie, jak na drugą część dała sobie radę, aczkolwiek ze smutkiem muszę przyznać, że nie, nie jest to to samo, co część pierwsza.

Można powiedzieć, że książka przecież wcale aż tak bardzo nie różni się od poprzedniczki nie różni, że przecież autorka pisze dokładnie tym samym, specyficznym stylem, do którego czytelnik przyzwyczaja się już po przeczytaniu pierwszej części. I faktycznie jest to prawda. Rebecca Donavan ma bardzo charakterystyczny styl pisania, taki, że po przeczytaniu paru zdań byłabym już w stanie rozpoznać jej książkę. Poza tym, pisze lekko, jednocześnie bardzo dobrze wprowadzając czytelnika w świat głównej bohaterki, co przy tak wymagającym temacie, wydawać by się mogło nie możliwe.

To, co jednak w tej pozycji mi straszliwie przeszkadzało to wydarzenia, które się tam rozgrywały. Dalej było dynamicznie, tym razem pani Donavan postawiła raczej na opisanie trudnych relacji z matką, a także historii rodzinnych Emmy, niż na relacje szkolne dziewczyny, dzięki czemu czytelnik ma możliwość bliżej poznać dotąd niejasną przeszłość nastolatki. Jednak mimo wszystko, zabrakło mi tej nutki tajemnicy, tego czegoś za co tak pokochałam "Powód by oddychać". Wszystko było wyłożone "jak kawa na ławę" i zanim coś się na dobre zaczęło, już się kończyło. Tak jakby autorka za punkt honoru wyznaczyła sobie poruszyć każdy możliwy wątek po kolei - przeskakując od jednego do drugiego. Miałam takie wrażenie, jakby Rebecca Donavan trochę sama zagubiła się w tej książce, co wpłynęło na moją nieco niższą opinię o tej pozycji.

Główna bohaterka w tej części zdecydowanie mnie irytowała, bo zachowywała się jak mała dziewczynka, która nie wie co zrobić. Rozumiałam jej sytuację, ale miała stanowczo zbyt mało stalowej woli i cierpliwości, zwłaszcza przyrównując do poprzedniej części. Usprawiedliwieniem dla niej było jedynie zamieszanie, które się działo wokół niej - zwłaszcza końcówka przyprawiała niemal o palpitacje serca, bo wydarzeń, wątków i innych niesamowitych historii było tyle, że pod koniec już sama nie wiedziałam co, gdzie i jak.

Dlatego, trudno mi powiedzieć, czy książkę polecam. Z jednej strony, jest wciągająca, dynamiczna, ciekawa, czyli teoretycznie.,. taka jak lubię. Ale z drugiej strony, jest w niej wręcz za dużo dynamiczności, czytelnik ledwo ze wszystkim nadąża, za mało było z kolej tajemnicy, intrygi. Czegoś, co zaskoczyłoby czytelnika na sam koniec głośnym "BUM" i pozostawiło z milionem pytań w głowie, może nawet wywołałoby wzruszenie i podziw dla autorki. Dlatego zachęcam do przeczytania pierwszej części serii, a jeśli chodzi o drugą... zadecydujcie sami. Czy dalej chcecie brnąć w historię, poznać przeszłość Emmy, czy zadowolicie się jedynie tym, co opisane było w "Powodzie by oddychać"? To już zależy od Was!

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Feeria :)

wtorek, 13 stycznia 2015

Zapowiedź wydawnictwa MAG - "Kroniki Bane'a"

Najnowsza książka Cassandry Clare ze świata Nocnych Łowców. 

Zbiór opowiadań jak nigdy przedtem przybliża wielbicielom „Darów Anioła” i „Diabelskich Maszyn” postać czarownika Magnusa Bane’a, którego uwodzicielska osobowość, ekstrawagancki styl i cięty dowcip oczarowały fanów bestsellerowych cykli.


Patronat medialny: Fantasta, Poltergeist, QFANT, Kawerna, Gildia, FK Olesiejuk


Dane szczegółowe:


Autor: Cassandra Clare, Maureen Johnson, Sarah Res-Brennan
ISBN: 978-83-7480-532-2
Oprawa: miękka
Format: książka
Ilość stron: 528
Rok wydania: 14 stycznia 2015
Cena detaliczna: 39,00

Ktoś także czeka na książkę? :)


"Heartland. Dalsze losy Amy" Lauren Brooke

Tytuł: Heartland. Dalsze losy Amy
Autor: Lauren Brooke
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Publicat

Amy nie może uwierzyć, że minął już rok... Rok, w trakcie którego tak wiele się zdarzyło. Wspominając zeszłoroczne Boże Narodzenie, dziewczyna przypomina sobie, jak zajmowała się wtedy Figarem - kucem niezwykłym, ale jednocześnie bardzo upartym. Amy nie była w stanie mu pomóc i nie cieszyło ją nic - nawet zbliżające się święta, które miała spędzić także se swoją siostrą - Lou. Kiedy więc okazuje się, że kuc zaczyna cierpieć na chorobę, z której nie wiadomo, czy wyjdzie cało, Amy docenia to, jak wielką wiedzę posiadła po mamie.

Przerwa świąteczna zapowiadała się cudownie - Amy miała wrócić ze studiów i w końcu pobyć sam na sam z rodziną i Heartlandem. Jednak okazuje się, że podczas jej nieobecności wiele zmieniło się w stajni, tak samo jak zmieniła się także jej rola. Nic nie jest już takie samo, a dziewczyna nie do końca potrafi się z tym pogodzić. Niespodziewany telefon od przyjaciela, zmienia jednak wszystko - prosi on bowiem o pomoc, przy zranionym koniu. Dziewczyna, rozdarta między poczuciem bliskości z Heartlandem a pomocą zwierzęciu, musi zdecydować, na ile teraz należy do miejsca, które zawsze nazywała domem, a na ile nadszedł czas na zmiany...

Lauren Brooke to brytyjska pisarka, która jednak większość swojego życia spędziła w Stanach Zjednoczonych, przede wszystkim w Wirginii. Oprócz swojej najbardziej znanej serii "Hearland" autorka jest także znana z cyklu książek "Chestnut Hill".

Każdy z nas ma taką książkę/serię, która przyprawia go o dreszcze i sprawia, że sentymentalnie rozpamiętuje wszystkie jej wydarzenia, prawda? Że chociażby nie wiem jak wszyscy uskarżali się na nią, czy mówili o niej negatywy, my i tak będziemy wiedzieli swoje, bo przeczytaliśmy ją w takim okresie, w którym zapadła nam w pamięć na zawsze, prawda? No właśnie, ja też mam taką serię i bez wątpienia jest nią "Heartland". Opowiada ona o niesamowitej więzi, między koniem a człowiekiem, ale co ciekawe, jeszcze mocniej opowiada o niesamowitej więzi między człowiekiem a człowiekiem. Właśnie dlatego, Lauren Brooke jest dla mnie pisarką tak niezwykła i chociażby wydała 528336 tom tej książki, ja i tak bym ją czytała, bo po prostu inaczej nie potrafię.

"Dalsze przygody Amy" to książka zgoła inna od poprzednich tomów serii, bo o ile wcześniejsze pisane były z historię na historię (bez zbytnich przerw) o tyle tutaj, mamy na początku wspomnienia Amy, dotyczące zeszłego Bożego Narodzenia. Z kolei, następna powieść traktuje co prawda o studiach głównej bohaterki, jednak i tak był to spory przeskok od ostatniego tomu. Muszę jednak przyznać, że nie wpłynęło to zbytnio na moją opinię o książce, bo dla mnie było to niezmiernie cudowne, móc znowu wrócić do serii, którą tak pokochałam parę lat temu.

Fabuła książki kręci się głównie wokół koni, więc potencjalny czytelnik musi przywyknąć do tego, że to właśnie o nich, jest w tej pozycji najwięcej. Zarówno o sposobach leczenia, jak i treningu, prowadzeniu, szkoleniu. Mnie to jednak osobiście fascynowało, bo jak kiedyś pisałam, nie jeżdżę konno, ale te zwierzęta ogromnie mnie interesują i nigdy nie przestaną zachwycać, stąd też naturalnie bardzo wciągnęłam się w problemy poszczególnych koni z Heartlandu.

Amy, jako główna bohaterka do tej pory mi się podobała, jednak w tej części wyraźnie widać w niej zmianę - jeszcze jednak nie wiem, czy na lepsze, czy na gorsze. Stała się jakby bardziej otwarta, zarówno na doświadczenia i zmiany, jak i na emocjonalne dylematy. Sama nie wiem, czy przywyknę do takiej jej wersji, ale wiem na pewno, że zawsze będę tę postać cenić - zarówno za wytrwałość, jak i za poświęcenie, dla najbliższych i oczywiście dla koni.

Jak już wspominałam wcześniej, Lauren Brooke dużo także pisze o ludzkich emocjach, o wyborach jakich się w życiu podejmujemy, ale nie przedstawia tego czytelnikowi w bardzo oczywisty sposób. Nie narzuca się z tym i myślę, że za to ją właśnie lubię - że potrafi pod pretekstem koni, wpleść też trochę elementów psychologicznych, które czytelnik czasami odkrywa dopiero po lekturze. Mnie osobiście czarują autorzy, którzy są w stanie coś takiego zrobić, bo jest to w tej chwili coraz rzadsze.

Poza tym, nie ukrywam, liczyłam jak zawsze na to, że będę miała okazję wciągnąć się w świat "Heartlandu", w życie koni i na nowo poczuć magię tego miejsca i tak też się stało, dlatego z lektury jestem bardzo usatysfakcjonowana. Co prawda, powieść ta jest nieco odmienna od innych części cyklu, ale najważniejsze, że porywa i wciąga tak samo. Dlatego polecam serdecznie - zarówno tym, którzy już z serią mieli do czynienia, jak i z tymi, którzy się jeszcze wahają. Spróbujcie, a nie pożałujecie.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat!



niedziela, 11 stycznia 2015

Przedpremierowo: Nadchodzi czerwona królowa!

Tytuł: Czerwona królowa
Autor: Victoria Aveyard
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Data premiery: Luty 2015

Norta - despotyczne państwo, w którym przemoc zrodziła się lata temu, w wyniku podziału. Podziału, z którego wyłoniły się dwie grupy społeczne - Srebrni i Czerwoni. Ci pierwsi, to arystokraci, o godnych pozazdroszczenia zdolnościach, którzy posiadają absolutną władzę w państwie. Ci drudzy, to nędznicy, którzy potrzebni są jedynie po to, by usługiwać Srebrnym. Są wysyłani na wojnę, toczoną przez Srebrnych, usługują im w pałacach i wykonują dla nich najcięższe prace.

Mare ma siedemnaście lat i praktycznie brak wykształcenia. Żyje z kradzieży kieszonkowej, dzięki której udaje jej się utrzymać rodzinę. W dniu osiemnastych urodzin, będzie zmuszona wstąpić do wojska. Kiedy jednak przez przypadek trafia na dwór Srebrnych, wszystko się zmienia. Dziewczyna odkrywa w sobie moc, która okazuje się potwornym zagrożeniem dla Srebrnych. Teraz tylko musi nauczyć się używać jej rozsądnie...

W państwie, coraz częściej słyszy się także o Szkarłatnej Gwardii, która walczy o wyzwolenie Czerwonych spod władzy Srebrnych. Niepokojąca organizacja, wywołuje postrach wśród ludności, ale jednocześnie budzi nadzieję... Czy zdoła wypełnić swoją misję?


Victoria Aveyard, urodzona i wychowana w niewielkim miasteczku Massachusetts, z zawodu jest scenarzystką. Ukończyła Uniwersytet w Południowej Kalifornii w Los Angeles, a "Czerwona królowa" jest jej pierwszą powieścią. Aktualnie, pracuje nad jej kontynuacją.

"Niszczy nas potęga innych, przegrywamy walkę o nasze prawa, ponieważ nie jesteśmy nadzwyczajni. Nie ewoluowaliśmy tak jak oni, nie uzyskaliśmy zdolności ani mocy przekraczających granice naszej wyobraźni. Pozostaliśmy tacy sami, niezmiennie w naszych ciałach. Świat naokoło się zmienił, a my pozostaliśmy niezmienni."

Victoria Aveyard i jej "Czerwona królowa" chodziły za mną bardzo długi czas, w szczególności jednak zwróciłam na nie uwagę, gdy pojawiła się informacja o polskiej premierze. Byłam niezwykle ciekawa zarówno losów państwa Norta, jak i samej głównej bohaterki - Mare, która po przeczytaniu opisu niezmiernie mnie zaintrygowała. Kiedy więc nadarzyła się okazja, by poznać tę historię przedpremierowo, nie wahałam się i od razu sięgnęłam po tę książkę. Jak spodobał mi się świat wykreowany przez autorkę?

Pierwsze strony książki przenoszą nas do świata Mare - świata pełnego przemocy, niepewności i strachu, który wręcz wyciekał z powieści Aveyard. Brutalność była tam wszechobecna i autorka w żaden sposób się przed nią nie wzbraniała. Wręcz przeciwnie, miejscami miałam wrażenie, że chciała, aby ta pozycja była nią przepełniona i żeby możliwie przy każdym fragmencie, nadmieniać o rozlewie krwi, jaki dział się w Norcie. I za to właśnie lubi się twórczość Aveyard - nie ma żadnego cukierkowego świata, z idealnymi bohaterami, jest tylko realizm, z jakim przedstawia problemy zawarte w swojej książce.

"Jedno kłamstwo stworzyło moje życie, drugie może mi je odebrać."

Fabuła porywa czytelnika od samego początku i trudno jest pozostać obojętnym wobec losów Mare. Autorka używa w książce lekkiego i prostego języka, który dodatkowo sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie. Akcja jest dynamiczna, nie ma ani chwili wytchnienia, ale przy tym wszystkim, autorka potrafiła dodatkowo bardzo zainteresować czytelnika samym krajem, w jakim rozgrywa się historia - Nortą. Uważam, że można było wspomnieć o niej jeszcze więcej, bo póki co, była ona przedstawiona tylko zdawkowo, dlatego też z niecierpliwością czekam na kontynuację.

Mare to bohaterka, której nie sposób nie lubić. Nie narzeka, nie skarży się na swój los, ale dąży do celu, który sobie obrała, jednocześnie poświęcając wszystko, dla dobra innych. Musi podejmować trudne wybory, a następnie żyć z ich konsekwencjami, ale jest wytrwała i odważna i właśnie za to ją polubiłam.

"Jestem dziewczyną z Czerwonych w gnieździe srebrnych żmij i nie mogę sobie pozwolić na współczucie wobec nikogo."

Bez trudu przyszło mi także czytać o jednym z głównych bohaterów, czyli o Calu, który miał w sobie coś takiego, czym bez trudu zaskarbiał sobie sympatię czytelnika. Był jednocześnie pełny empatii, ale i wyrozumiały, w czym przypominał mi nieco bohatera z "Klątwy tygrysa" - Rena :)

Zakończenie książki dosłownie i w przenośni wbiło mnie w fotel i pozostawiło z tysiącem pytań, na które odpowiedzi mam nadzieję znaleźć w kontynuacji. Sama końcówka książki była dla mnie majstersztykiem, bo autorka po mistrzowsku zakończyła niektóre wątki, jednocześnie jeszcze inne pozostawiając otwarte i tym samym otwierając sobie drzwi do następnych części. Teraz już na pewno wiem, że po kontynuacje sięgnę z radością i z chęcią poznam dalsze losy Mare.

"Czerwona królowa" to książka dla wszystkich, którzy dość już mają bezbarwnych bohaterów, nudnawej akcji i przesłodzonych zakończeń. W pozycji Aveyard znajdziecie dużo przygody, kłamstw i rozlewu krwi, więc lepiej się przygotujcie, bo oto nadchodzi nowa królowa!

Za możliwość przedpremierowego poznania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte!







A czy ty masz swój powód, by oddychać?

Tytuł: Powód by oddychać
Autor: Rebecca Donavan
Wydawnictwo: Feeria

Emma przywykła już do swojego życia - teraz maskowanie bólu, chowanie okaleczeń pod długimi rękawami nie sprawia jej już problemu, dlatego dziewczyna bez przeszkód dostosowała się do nudnawego, szkolnego życia. Stara się osiągać jak najlepsze wyniki w nauce, by jak najszybciej wyrwać się z domu, w którym aktualnie się znajduje. Nie ma przyjaciół, może poza Sarą, jej wierną i nieodłączną kompanką. Kiedy więc na horyzoncie pojawia się Evan - przystojny i miły, a do tego zwracający na Emmę uwagę, świat nastolatki wywraca się do góry nogami. Skąd teraz ma czerpać siłę, by oddychać?

Rebecca Donavan jest autorką bestsellerowej serii "Oddechy", która podbiła już serca wielu nastolatek. Aktualnie, w Polsce wydany został pierwszy tom serii - "Powód by oddychać", a już 14 stycznia do księgarń wchodzi drugi dom - "Oddychając z trudem".

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o "Powodzie by oddychać", byłam trochę przeciwna książce i jakoś nic mnie do niej nie ciągnęło. Kiedy w blogosferze zaczęły się pojawiać pozytywne recenzje i wszyscy zachwalali twórczość Donavan, coś mnie tknęło i z nieba spadł mi konkurs u Recenzje Mystic, gdzie udało mi się wygrać książkę. Podeszłam do niej z nastawieniem "zwykła książka z gatunku YA" i zaczęłam lekturę. Jakie są moje wrażenia po niej?

Pierwsze strony nie zachwycają. Nawet intrygujący wstęp nie sprawił, że książka jakoś specjalnie mnie zainteresowała. Ale im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej odkrywałam, że historia Emmy porwała mnie tak mocno, że nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam książkę. Stało się to ta szybko, że aż chyba za szybko.

Można zacząć od tego, że styl pisania pani Donavan jest naprawdę bardzo wciągający, a do tego dokładny. Autorka nie oszczędza czytelnika, zarówno jeśli chodzi o przemoc domową, jak i o szkolne życie głównej bohaterki. Opisuje każdy jego aspekt, bardzo dokładnie, co przyznam, może denerwować co poniektórych, bo jednak dylematy i rozterki Emmy odgrywają w tej książce znaczną rolę. Mnie szczęśliwie ani nic nie denerwowało, ani nie drażniło, bo to pierwsza książka z gatunku YA, którą miałam przyjemność czytać, i która w tak dużym stopniu traktowała o jednym z ważniejszych problemów w dzisiejszych czasach - o przemocy domowej.

Właśnie, jeśli chodzi o przemoc domową, to nie sądziłam, że niektóre sceny tak mnie poruszą. Wszystko było rzeczywiste, realne, pełne szczegółów i takie, że niemal natychmiast wczuwałam się w sytuację Emmy - w jednej chwili byłam wściekła, w drugiej załamana a w trzeciej w ogóle nie miałam pojęcia co robić. Autorka świetnie wczuwa się w sytuację, w jakiej znajduje się główna bohaterka i stara się poprowadzić przez nią czytelnika najlepiej, jak potrafi.

Jeśli chodzi o samą Emmę, to mimo iż nie była postacią idealną i teoretycznie nie była jakoś genialnie wykreowana, to w magiczny sposób ją polubiłam i nie raz się z nią utożsamiałam. Być może wybaczyłam jej wszystkie wahania i wątpliwości, bo wiedziałam, jakie piekło przeżywa w domu. Jej przemiana, z cichej myszki w bardziej odważną i pewną siebie osobę była wspaniała i z radością, niemal dumą na nią patrzyłam. To niesamowite, jak wiele potrafi zmienić w nas osoba, na której zawsze można polegać.

Czytelnika, od początku także intryguje postać Evana i dopiero w dalszej części książki jest nam dane dowiedzieć się trochę więcej o tej postaci. Bardzo ją polubiłam i z całego serca mu kibicowałam, bo uważam, że nie był sztuczny, złośliwy czy cyniczny, ale właśnie szczery, miły i pomocny, co w środowisku Emmy zdarza się raczej rzadko.

Na zakończeniu, muszę się przyznać, uroniłam łezkę, bo po prostu, to wszystko wbija w fotel i tak dogłębnie przygniata czytelnika, że to nie do wyobrażenia. A zaraz po pierwszym szoku, w mojej głowie pojawiło się pytanie: "A co z kontynuacją?!" No właśnie, co z kontynuacją? Ja czekam z niecierpliwością na 14 stycznia, an premierę książki i na możliwość poznania dalszych przygód Emmy oraz Evana.

piątek, 9 stycznia 2015

Zagrajmy w... Splendor!

Witajcie w nowym cyklu!

Postanowiłam sobie, że od tego roku oprócz w miarę regularnego dodawania recenzji, będę także dodawać w miarę regularnie cykle. Póki co mam pomysły na trzy, aczkolwiek być może ta liczba ulegnie zmianie. Jednym z nich, będzie właśnie cykl "Zagrajmy w..", w którym to będę pisać o grach - przede wszystkim planszowych, bo za punkt honoru postawiłam sobie w tym roku stanowcze zwiększenie ich ilości na moich półkach. Poza tym, to strasznie żenujące, kiedy wpadają znajomi, a my mamy do zaoferowania jedynie Monopol i warcaby, nieprawdaż? Dlatego rozpoczynam cykl, w którym będę polecać, zachwalać, odradzać i po prostu pisać o grach planszowych. Zaczynamy!

P.S. Bardzo Was proszę o wyrozumiałość - wiecie recenzji książek trochę napisałam, ale jeśli chodzi o gry, to ta jest moją pierwszą, więc mam nadzieję, że rozumiecie :)
Splendor w pudełku

Na pierwszy ogień, wybrałam grę, którą niedawno zakupiliśmy z rodzicami i już w trakcie przerwy świątecznej, mieliśmy okazję w nią zagrać. Gra nosi nazwę Splendor, a wydawana jest przez Wydawnictwo Rebel. Przeznaczona jest dla graczy w wieku 10+, aczkolwiek z moich subiektywnych odczuć wynika, że nawet młodsi, o ile tylko bystrzy, z łatwością załapią tę grę. Być może nawet ośmiolatki poradzą sobie z nią dość dobrze :)
Rozłożona gra - na trzy osoby


Na czym polega gra?

W grze Splendor wcielamy się w handlarzy kamieniami szlachetnymi i zdobywając znaczniki, kupujemy karty rozwoju, dzięki którym zyskujemy niezbędne punkty prestiżu oraz bonusy. Jeśli uzbieramy ich wystarczającą liczbę, może także dojść do interakcji z arystokratą, który także
przekazuje nam niezbędne punkty. Celem gry jest uzyskanie 15 punktów prestiżu - gracz, który jako pierwszy je zdobędzie, musi jeszcze tylko odczekać do zakończenia tur innych graczy.

Moja opinia


Karty rozwoju
W grę zaczęłam grać, jak już wcześniej wspominałam, podczas przerwy świątecznej i bardzo dobrze, bo jest to gra, która naprawdę wciąga. Z początku, kiedy dowiedziałam się, że jest to gra głównie karciana, a nie planszowa, w jakie do tej pory grałam, byłam trochę rozczarowana, ale już podczas pierwszej rozgrywki moje obawy gdzieś się ulotniły i dałam się ponieść grze na tyle, że spędziłam z nią ponad trzy godziny. Karty, w tej grze, tasujemy i rozkładamy w ilości dokładnie podanej w instrukcji (zależnej od ilości graczy), znaczniki dzielimy na kupki i rozkładamy karty z arystokratami. W instrukcji mamy podane, że zaczyna najmłodszy gracz, ale w razie niezmiennego grona (np. rodzinnego) radzę zmienić tę zasadę, jako że będzie to trochę nie fair. Później gramy już według wskazówek zegara, po kolei. Co ciekawe, w grze tej, trzeba trochę kombinować i wbrew pozorom nie
Płytki arystokratów
jest to tylko bezmyślny handel. Co jednak muszę przyznać, to to, że po jakimś czasie, grając z tymi samymi osobami, gra nabiera już trochę sztampowości i dlatego myślę, że jest ciekawiej grać w nią w  zmiennym gronie. Równie trudne, okazało się dla nas zbieranie wskazanej ilości bonusów, tak, by otrzymać płytkę arystokraty. Niektóre z płytek są na tyle trudne do zbycia, że zwyczajnie jest to niemożliwe podczas jednej rozgrywki, dlatego wspólnie trochę zmieniliśmy reguły ich zdobycia - zamiast jednego bonusa na płytkę, zdecydowaliśmy się liczyć tyle bonusów, ile punktów prestiżu było na płytce. Myślę, że tak było zdecydowanie prościej. 
Znaczniki

Czy polecam?

Tak, zdecydowanie. I sądzę, że nie jest to tylko opinia jakiegoś tam żółtodzioba, ale także słyszałam z innych źródeł, że Splendor otrzymał nominację do nagrody Spiel des Jahres 2014, co już czyni go dosyć dobrą grą. Ja ze swojej strony mogę go polecić co mniej wymagającym graczom. Wiem, że cena może odstraszyć, ale i tak uważam, że gra jest bardzo przyjemna i wciągająca, więc serdecznie zachęcam do zakupu :)

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Podsumowanie grudnia 2014 i stosik na styczeń 2015 :)

Dzień dobry!

Przerwa świąteczna trwa w najlepsze i niezmiernie mnie to cieszy, aczkolwiek perspektywa zbliżającego się siódmego stycznia już trochę zasmuca. Jednak korzystając z tymczasowej wolności (jako takiej) piszę i czytam najwięcej jak mogę, także dzisiaj będzie trochę o grudniu zeszłego roku oraz nowościach, jakie to do mnie przybyły ;)

Miesiąc: Grudzień 2014

źródło

Liczba przeczytanych pozycji: 8

Liczba zrecenzowanych pozycji:7

Liczba obejrzanych filmów: 2

Liczba zrecenzowanych filmów: 0

Przeczytane pozycje:
1. "Rywalki" Kiera Cass
2. "Elita" Kiera Cass
3. "Powód by oddychać" Rebecca Donavan
4. " Heartland. Dalsze losy Amy" Lauren Brooke
5. "Mroki" Katarzyna Szewioła - Nagel
6. "Podarunek" Krystyna Mirek
7. "Niewolnicy snów" Dominika Budzińska
8. "W śnieżną noc" John Green

Najlepsza książka: "W śnieżną noc" John'a Green'a - zarówno fabuła, bohaterowie, jak i same historie są naprawdę świetnie skonstruowane i oczywiście jest Green. A jak jest Green, to znaczy, że jest genialna książka!

Najgorsza książka: Nie, chyba nie znalazła takiej. Trafiły się słabsze pozycje, ale nie były one takie, by można je było nazwać złymi :)


Jestem bardzo zadowolona z wyniku i czułam, że grudzień przyniósł za sobą ogromną wenę do czytania, z czego bardzo się cieszę. Oczywiście, na półeczce dalej piętrzą się stosy książek do przeczytania, ale najważniejsze, że choć troszkę to wszystko ogarnęłam. A teraz pytanie jak z Wami? Jednak zanim mi na nie odpowiecie, spójrzcie też koniecznie na...

Stosik
W tym roku pod choinkę nie zażyczyłam sobie zbyt dużej ilości książek z prostego powodu - póki co mam ich tyle, że nie mam miejsca na kolejne. Mimo wszystko dostałam jednak parę pozycji, z których jestem niezmiernie zadowolona i które to przedstawiam poniżej, w stosiku:

1. "Martwa strefa" Stephen King - dorwałam w Biedronce za dychę, więc wstyd było nie  kupić; skaczę do sufitu z radości, że w końcu mam coś Kinga!!! :D
2. "Bale maturalne z piekła" Stephenie Meyer, Meg Cabot, Kim Harrison, Michele Jaffe, Lauren Myracle - wspomniany wcześniej prezent, jest go bardzo ciekawa!
3. "Wakacje z piekła" Cassandra Clare, Claudia Grey, Maureen Johnson, Libba Bray, Sarah Mlynowski - jw.
4. "Pocałunki z piekła" Kristin Cast, Alyson Noël, Richelle Mead - jw.
5. "Ukojenie" Maggie Stiefvater - kto by się przejmował tym, że ni przeczytałam pierwszych dwóch części? :D Jest promocja takiej książki, to trzeba kupować! Zwłaszcza, że dałam za nią 13 zł, co w moim mniemaniu jest ceną co najmniej śmieszną :)

To teraz już odpowiadajcie - jak tam Wasz grudzień? Co sądzicie o stosiku? Jakie są Wasze książki do przeczytania w tym miesiącu? Piszcie! :) 

sobota, 3 stycznia 2015

Zapowiedzi książkowe na styczeń 2015

Styczeń to miesiąc, który większości z nas kojarzy się ze zmianami i czymś nowym - układamy plany na najbliższy rok, rozplanowujemy czas, ale także snujemy marzenia, jakie niespodzianki przyniesie nam najbliższe dwanaście miesięcy. Myślę, że warto jednak w całym tym zabieganiu znaleźć chwilę na książkę. Szczęśliwie dla nas, czytelników, wydawcy uraczyli nas w tym miesiącu ogromną liczbą interesujących książkowych premier, zatem co ciekawego proponuję Wam do lektury na styczeń?



Tytuł: Wróć, jeśli pamiętasz
Autor: Gayle Forman
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 288
Data premiery: 21 stycznia 2015

Pierwsza część, "Zostań, jeśli kochasz" trochę się na półce naczekała, ale mam plan wkrótce się za nią zabrać, najlepiej jeszcze przed premierą kontynuacji :) Historia wydaje się ciekawa i mam nadzieję, że taka rzeczywiście będzie.



Tytuł: Powiedz wilkom, że jestem w domu
Autor: Carol Rifka Brunt
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal
Ilość stron: -
Data premiery: 14 stycznia 2015

Okładka książki i sam tytuł skutecznie mnie zachęciły, a do tego ten genialny opis! <3 Szykuje się coś naprawdę dobrego, dlatego jest to jedne z moich MUST HAVE!




Tytuł: Zac & Mia
Autor: A.J.Betts
Wydawnictwo: Feeria
Ilość stron: 320
Data premiery: 14 stycznia 2015

Książka, która podobno jest porównywana do "Gwiazd naszych wina", więc może być ciekawie. O ile tylko autorka nie przekopiuje pomysłu Green'a i nie będzie to po prostu odgrzewany kotlet. Jednak mimo wszystko z chęcią przekonam się, jak to będzie z tą historią :)

Tytuł: Oddychając z trudem
Autor: Rebecca Donavan
Wydawnictwo: Feeria
Ilość stron: 544
Data premiery: 14 stycznia 2015

Recenzja pierwszej części już wkrótce na blogu, jednak już nie mogę się doczekać kontynuacji - przedstawia się genialnie, a po opisie coś czuję, że znowu w oku zakręci mi się łezka...


Tytuł: Zabójczyni i Imperium Adarlanu. Szklany Tron opowieść IV
Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal
Ilość stron: 140
Data premiery: 14 stycznia 2015

To jest zdecydowanie pozycja pierwsza z pierwszych na liście MUST HAVE :) Nie dam rady bez kolejnych przygód Celaeny, zwłaszcza, że na tom III "Szklanego Tronu" jeszcze sobie chwilę poczekamy. Także koniecznie musi się znaleźć na mojej półce!



Tytuł: Mara Dyer. Przemiana
Autor: Michelle Hodkin
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal
Ilość stron: 544
Data premiery: 28 stycznia 2015

Pierwszy tom do nadrobienia, ale po recenzjach coś czuję, że jest warty przeczytania. Teraz, jak obserwuję, dużo osób z niecierpliwością wyczekuje kontynuacji, więc chyba wkrótce i ja będę musiała sięgnąć :)

Tytuł: Kroniki Bane'a
Autor: Cassandra Clare, Maureen Johnson, Sarah Res - Brennan
Wydawnictwo: MAG
Ilość stron: 528
Data premiery: 14 stycznia 2015

Książki pani Clare wręcz ubóstwiam, w szczególności serię "Diabelskie Maszyny", nie mniej jednak Magnus Bane to jedna z moich ulubionych postaci, która ciekawiła mnie od momentu rozpoczęcia serii :) Dlatego z wielką niecierpliwością czekam na "Kroniki Bane'a" z których mam nadzieję dowiedzieć się nieco więcej na temat czarodzieja ;)


Tytuł: Misja 100
Autor: Kass Morgan
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 264
Data premiery: 28 stycznia 2015

Słyszałam coś o genialnym serialu, intrygujący opis, świetna okładka, więc czemu by nie? Niby sci-fi nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale jakoś tak coś mnie do tej książki ciągnie :D
Moje najbardziej wyczekiwane premiery prezentują się tak właśnie, ale nie ukrywam, że jest jeszcze parę pozycji, z którymi równie chętnie bym się zaznajomiła. A jak jest z Wami? Co widzicie ciekawego w wyżej wymienionych książkach?