wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowanie grudnia 2013

Dzisiaj ostatni dzień roku 2013... a tak dużo się zdarzyło w moim życiu w ciągu tego czasu: pisałam egzaminy do gimnazjum, zaczynałam nową szkołę, starałam się o dobre, jak najwyższe stopnie na koniec roku, ale przede wszystkim założyłam bloga. To ostatnie jest najważniejsze, bo pewnie zastanawiacie się, czemu przy okazji podsumowania grudnia, nie napisać o podsumowaniu całego roku - a dlatego, że ocena nie byłaby w stosunku do całego roku, ale do jego połowy, więc nie miałoby to większego sensu xD. Ale koniec mojego rozpisywania się - czas na podsumowanie tego (nie)śnieżnego miesiąca :P(na pewno nie takiego, jaki jest na obrazku xD):


Miesiąc: Grudzień 2013


Liczba przeczytanych pozycji: 8

Liczba zrecenzowanych książek: 5

Liczba zrecenzowanych filmów: 0


Przeczytane pozycje:

1. "Osobliwy dom pani Peregrine" Ransom Riggs[recenzja]

2. "Mechaniczny Anioł" Cassandra Clare[recenzja]

3. "Spętani przez bogów" Josephine Angelini[recenzja]

4. "Wizje" Daniela Sacerdoti[recenzja]
5. "Mechaniczny Książę" Cassandra Clare[recenzja]
6. "Mały Książę" Antoine de Saint-Exupéry
7. "Dziady część II" Adam Mickiewicz
8. "Sekrety. Pretty Little Liars" Sara Shepard (w 1/2 przeczytane)
9. "Michael Vey. Więzień celi 25" Paul Evans (również w 1/2 przeczytane :P)
Najczęściej odwiedzana przez Was recenzja: "Mechaniczny Anioł" Cassandra Clare



Najlepsza książka: W związku z tym, że część nie dokończona, powiem tylko z tych, co zostały przeczytane - "Mechaniczny Książę" Cassandra Clare

Najgorsza książka: Zdecydowanie "Dziady część II" Adama Mickiewicza. Była to lektura szkolna, i gdyby nie to, już po pierwszej stronie bym ją odłożyła ;).



Liczba wyświetleń: 8 296
Liczba komentarzy: 62 (ależ jestem z Was dumna! :))
Liczba nowych polubień na fp: 37 (troszkę słabiej niż w zeszłym miesiącu, ale cóż... nie można mieć wszystkiego :))

Miesiąc uważam za udany, święta, więcej wolnego złożyło się na taki a nie inny wynik. Poza tym ilość książek, które dostałam/kupiłam wynosi w tym miesiącu niecałe 20 (dokładnie też zapomniałam :P), więc całkiem, całkiem nieźle :).

Dobra, więcej Was nie zanudzam, bo jeszcze się na mnie obrazicie :)

A jak u Was grudzień czytelniczo? Zadowoleni z wyniku, czy wręcz przeciwnie?

niedziela, 29 grudnia 2013

Odkryć swoje przeznaczenie...

Tytuł: Mechaniczny Książę. Trylogia Diabelskie Maszyny #2
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG

"W magicznym podziemnym świecie wiktoriańskiego Londynu Tessa znalazła bezpieczne schronienie u Nocnych Łowców. Niestety, bezpieczeństwo okazuje się nietrwałe, kiedy grupa podstępnych członków Clave zaczyna spiskować, żeby odsunąć jej protektorkę Charlotte od kierowania Instytutem.

Z pomocą przystojnego i autodestrukcyjnego Willa oraz zakochanego w niej Jema Tessa odkrywa, że wojna Mistrza z Nocnymi Łowcami wynika z jego osobistych pobudek. Mistrz obwinia ich o dawną tragedię, która zniszczyła mu życie.

Z czasem Tessa uświadamia sobie, że jej serce bije coraz mocniej dla Jema, choć nadal dręczy ją tęsknota za Willem, mimo jego mrocznych nastrojów. Czy odnalezienie Mistrza uwolni Willa od sekretów, a Tessie da odpowiedzi na pytania, kim jest i dlaczego się urodziła?"

W "Mechanicznym Aniele" na początku nie pokrywałam zbyt wielkich nadziei. Nie wierzyłam, że można rozwinąć jeden pomysł na dwie odrębne serie, tym samym kompletnie zaskakując czytelnika. Spodziewałam się historii z motywem głównym o Nocnych Łowcach, tymczasem dostałam historię z motywem Nocnych Łowców w tle. Nic więc dziwnego, że mile zaskoczona, z chęcią sięgnęłam po kontynuację, która w ostatecznym rozrachunku, dorównała, a nawet przebiła poprzedniczkę.

Akcja książki, podobnie jak w "Mechanicznym Aniele" dostarczała czytelnikowi mnóstwo emocji i zaskakiwała co stronę. Różnica między poprzednim tomem jest tylko taka, że tutaj fabuła nie pędziła już tak do przodu. Nie było tylu zwrotów akcji w postaci walk, ucieczek, bijatyk... Mimo tego, akcja miała w sobie coś, co sprawiało, że nie można się było od książki oderwać. Być może była to zasługa ciekawie pomyślanej i rozplanowanej intrygi, którą autorka zaserwowała nam w tym i poprzednim tomie. Sądzę też, że przyczynił się do tego sam język i styl pisania autorki. Warto też napomknąć, że w tej części pani Clare postanowiła przybliżyć trochę czytelnikowi świat Tessy i odniosłam takie wrażenie, że więcej szczegółów zostało wyjaśnionych i przybliżonych. Mieliśmy także szansę lepiej i dokładniej poznać bohaterów, co z kolei także przyczyniło się do baczniejszej obserwacji ich następnych poczynań, ale i zrozumienia tych wcześniejszych zachowań. Czytelnik miał także szansę poznać nieco bliżej członków Clave, ale i wiele innych postaci o których w części poprzedniej było dość mało powiedziane. Poza tym, pojawiło się kilka zupełnie niespodziewanych zwrotów akcji, które były zdecydowanie dużym plusem tejże pozycji.

" Tessa pokręciła głową.
- Nie, chodzi o coś więcej. Trudno mi to wyjaśnić, ale on... nienawidzi Nefilim. To dla niego bardzo osobista sprawa. I ma coś wspólnego z tamtym zegarkiem. Tak jakby pragnął rekompensaty za krzywdę, którą mu wyrządzili.
- Odszkodowania - powiedział nagle Jem, odkładając ołówek.
Will spojrzał na niego zaintrygowany.
- Czy to jakaś gra? Rzucamy pierwsze słowo, jakie przyjdzie nam do głowy? W takim razie moje brzmi: "genuphofobia" i oznacza irracjonalny strach przed kolanami."

Bohaterowie zmienili się stanowczo, w porównaniu z pierwszą częścią serii. Tessa, nadal była niezwykle barwną i ciekawie wykreowaną pierwszoplanową postacią, widać było jednak, że nabrała nieco rozumu i wydoroślała. Nie znaczy to oczywiście, że w ogóle nie podejmowała decyzji spontanicznych, ale mimo wszystko, bardziej starała się planować pewne wydarzenia. Wydaje mi się także, że nabrała nieco zimnej krwi, stała się spokojniejsza. Poza tym, nadal starała się radzić z problemami, nie tylko dotyczącymi Mortmaina, ale także emocjonalnymi. Bardzo urzekła mnie prostotą, ale i chęcią walki, zapałem. Z pewnością zapamiętam ją jako niezwykłą pierwszoplanową bohaterkę. Will, do tej pory tajemniczy i niemiły, nieco zmienił swoje postępowanie względem Tessy, odkrywając także przed czytelnikiem tę chronioną i odgradzaną murem część swojej natury. Mimo wszystko nadal pokazywał otoczeniu swój cięty język i ostrą ripostę. Zyskał nieco w moich oczach, ale i tak uważam go za niezbyt godnego zaufania i uwagi bohatera. Jem wciąż pozostał miły, łagodny i pomocny, ale uczucia, które żywił względem Tessy, wywarły niewielki wpływ na jego charakter. Stał się bardziej delikatny i subtelny w kontaktach z nią. Czytelnik także miał szansę poznać go bliżej i zrozumieć jego kłopoty, które chłopak skrycie ukrywał przed wszystkimi. Niezwykle urzekł mnie swoim cierpliwym i niezbyt natarczywym charakterem, a przede wszystkim poświęceniem, na które zdobywał się dla Tessy, czy Willa.

"- A powinna nas pochwalić - obruszył się Will. - Przecież zabiliśmy niebezpiecznego demona!
- I uratowaliśmy Churcha - dodał Jem.
- Wątpię, żeby to przemawiało na naszą korzyść - stwierdził Will. - Wczoraj wieczorem ta bestia ugryzła mnie trzy razy."

Książka zachwyciła mnie niesamowicie, nie tylko oryginalnym, ciekawie wykonanym pomysłem, ale także sposobem przemawiania do czytelnika, godnym pochwały.

Pozycja otrzymuje ocenę 10/10 i 10 gwiazdek:
★★★★★★★★★★


Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu MAG :):
__________________________________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Fantastykę" :):



czwartek, 26 grudnia 2013

Stanąć twarzą w twarz ze śmiercią

Tytuł: Wizje. Sara Midnight trylogia #1
Autor: Daniela Sacerdoti
Wydawnictwo: Dreams


"Siedemnastoletnia Sara Midnight nigdy nie miała normalnego życia. Z pozoru to zwyczajna nastolatka, któa w głębi serca skrywa niebywały sekret. Jej rodzice byli łowcami demonów i należeli do klanu Tajnych Rodzin, który poprzysiągł chronić świat. Po niewyjaśnionej śmierci rodziców życie Sary legło w gruzach. Pomimo trudności dziewczyna musi wziąć się w garść i, choć brakuje jej przygotowania, zacząć walczyć.

Trafia do świata pełnego niebezpieczeństw. Widzi rzeczy, których istnienia nigdy by nie podejrzewała. W dodatku nie wiadomo skąd, pojawia się jej dawno niewidziany kuzyn. Przychodzi do niej w chwili, gdy jest najbardziej potrzebny, i oświadcza, że che jej pomóc. Tymczasem Sara nie wie już, komu ufać. Nie wie też, czy pożyje wystarczająco długo, aby misję rodziców doprowadzić do końca.

Poznaje świat, w którym czyhają demony, gdzie śmierć nie przebiera w środkach..."

Gdy po raz pierwszy zetknęłam się z tą pozycją w bibliotece, nie miałam żadnych wątpliwości, że książka jest w moim typie. Wywnioskowałam to z szczegółowego i, nie powiem, zachęcającego opisu, ale także z utrzymanej w mrocznych, ciemnych barwach okładce, która cieszy oko już od pierwszego spotkania. Z resztą klimat grozy, to, jak dowiadujemy się później przewodni motyw powieści, na którym zresztą opiera się cała akcja. Tyle doświadczony czytelnik może już wyciągnąć z zewnętrznego wyglądu książki. Jak jest z tym wewnętrznym?

Fabuła książki po opisie może wydawać się oklepana i znana wszystkim miłośnikom gatunku fantasy. I może momentami, rzeczywiście taka jest. To, co jednak zdecydowanie ją wyróżnia to spora dawka emocji. Na pewno nie mogę narzekać na nudę i przewidywalność - być może momentami autorka schodziła na znane już i utarte ścieżki, ale zawsze udawało jej się jakoś wybrnąć. Oprócz tego, do końca książki czytelnik jest trzymany w napięciu. Co chwilę coś się dzieje, i to nie tylko w znaczeniu zagrożenia, czy walki. Widać jednak, że książka była napisana z rozmachem i podczas jej czytania, nie mogłam się wyzbyć uczucia, że nie wszystkie elementy zostały dopracowane. Przykładem może być wspomniana wcześniej, trochę oklepana fabuła - wydaje mi się, że parę takich elementów dało by się wykluczyć, gdyby tylko bardziej zadbać o detale. Mimo wszystko, pozycję cechowała pewna schematyczność - najpierw plan zabicia demona, wykonanie, powrót do domu. Bohaterowie co prawda napotykali w tym temacie trudności, ale sam fakt, że wszystko chodziło jak w zegarku, budzi u czytelnika wątpliwość - czy to naprawdę było takie trudne? Jak przecież wiemy, lektura tego typu ma także pokazywać trudność i ogromne brzemię, jakie dźwiga na swych barkach główny bohater/bohaterka. Z drugiej jednak strony nie sposób nie wspomnieć tutaj o zadaniu, z jakim musiała sobie radzić - co nocne koszmary, które przepowiadały się w najbliższej przeszłości. Krótko podsumowując - sądzę, że można nazwać tę powieść, jako zawierającą trochę kontrastów.

"Nigdy nie porzucę walki, którą odziedziczyłam, która spadła na moje barki. Raczej dam się pogrzebać koło mamy i taty, moich odważnych rodziców, którzy żyli w zgodzie z dewizą rodziny Midnight: Nie pozwól im się panoszyć."

Samej akcji, jako wydarzeniom sądzę, że nie mam nic do zarzucenia. Mimo wspomnianych wyżej wad, przygody głównych bohaterów rozwijały się dość ciekawie. Niewątpliwym plusem książki, była wspomniana już wcześniej atmosfera grozy, spotęgowana także dzięki zmianie narracji i bohaterów. Co rozdział bowiem mieliśmy możliwość obserwowania sytuacji innej osoby, co czytelnikowi dawało uczucie "wszechwiedzącego", mieliśmy bowiem możliwość śledzenia kilka powiązanych ze sobą wątków w tym samym czasie, jednocześnie poznając wiele detali.

Bohaterowie zaskakiwali mnie przede wszystkim pomysłami i poświęceniem, ale i w konkretnym przypadku - cierpliwością i wytrwałością. Sara była osobą, którą, myślę, każdy z nas chciałby być - zdeprymowaną do ukończenia misji rodziców, a więc przede wszystkim konsekwentną. Z pewnością można by porównywać ją pod pewnymi względami do Clary Fray, głównej bohaterki "Darów Anioła". To, co zdecydowanie rzucało się w oczy, jeżeli chodzi o charakter Sary, to jej chęć dążenia do celu, nawet pomimo trudności z tym związanych. Cechowała ją także odwaga i nieustępliwość, chociaż, w konkretnym przypadku - niestety, także naiwność. Jej kuzyn, Harry, był podobnie jak ona, nieustraszony, ale także bezwzględny. To ta ostatnia cecha różniła go od Sary, która mimo całej swojej nienawiści i gniewu, nie miała w sobie zimnej krwi Midnight'ów. Nie sposób nie wspomnieć o zmiennych nastrojach chłopaka, do których zdecydowanie miał tendencję. Były to jednak tylko powierzchowne zmiany, głęboko w sercu żywił bowiem stałe i niezachwiane uczucia do Sary.

"Sen. Jej własna, osobista tortura."

Na zakończenie powiem tylko, że zabierając się do tej książki, miałam do niej bardzo wielkie nadzieje, ale też zupełnie inaczej wyobrażałam sobie poprowadzenia akcji przez autorkę. Czy się zawiodłam? Nie, chociaż mogło być lepiej.

Książka otrzymuje ocenę 7/10 i 7 gwiazdek:
★★★★★★★
___________________________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę":):


sobota, 21 grudnia 2013

Odwieczna nienawiść czy wieczna miłość?

Tytuł: Spętani przez bogów
Autor: Josephine Angelini
"Helena Hamilton przez całe swoje szesnastoletnie życie czuła się inna, choć nie chciała tego okazywać. A teraz zaczyna dręczyć ją sen... Powraca co noc. Helena wędruje przez jałową pustynię. Rano budzi się cała w pyle i krwi. A w dzień widzi trzy płaczące kobiety w bieli... A potem w liceum zjawia się Lucas, najpiękniejszy chłopak, jakiego spotkała. Wzbudza w niej, tak nieśmiałej i łagodnej,szaleńczą nienawiść. 



Dlaczego pierwszego dnia Helena próbuje zabić go na oczach całej szkoły?

Wkrótce Lucas odkrywa przed nią, że oboje mają odegrać rolę w tragedii napisanej przez los tysiące lat temu i zsyłanej na świat przez greckie boginie zemsty
Co stanie się z ich miłością?"

Książka po raz pierwszy moją uwagę przyciągnęła, podczas czytania jednej z jej recenzji, w której autorka opisywała ją raczej w superlatywach, wypominając tylko między wierszami o powtarzającym się momentami schemacie, jaki znamy z typowych romansów. Historia wydaje się o tyle ciekawa, że nawiązuje nieco do greckiej mitologii, z którą do tej pory w literaturze, raczej się nie zaznajomiłam. Kiedy więc po raz pierwszy zobaczyłam ją w miejskiej bibliotece, stwierdziłam, że warto dać jej szansę, chociażby dla samego motywu zaczerpniętego z mitologii.

Tak jak w większości książek, które czytam w temacie akcji mam do powiedzenia najwięcej, tak tutaj, właściwie dużo do powiedzenia nie mam. Fabuła rozwija się powoli, z rozdziału na rozdział nabierając tempa. Główną bohaterkę poznajemy w najdrobniejszych szczegółach. Już tutaj muszę powiedzieć, że autorka chyba jednak trochę przesadziła, przedstawiając i opisując Helenę, przez około 1/3 lektury. Właściwie, był to chyba element niezbyt przemyślany. Miałam wrażenie, jakby pani Angelini chciała od początku nadać tempa akcji, wprowadzając jednocześnie wszystkie możliwe cechy bohaterki. Jak się domyślacie - niestety, nie udało się. W następnym etapie poznajemy Lucasa, jego rodzinę, a także mamy możliwość obserwowania relacji, jaka pojawiła się między główną bohaterką a chłopakiem. Schemat ten był tak oklepany, że aż dziw bierze, że po obiecującym pomyśle, ciekawym tytule i intrygującej okładce można tak płytko i, mogłabym nawet rzec, bezmyślnie wprowadzić dość ważny w tej pozycji element. Mimo, że pojawiały się jakieś zwroty akcji, to jednak trwały one bardzo krótko i kończyły się jeszcze zanim zdążyły się dobrze rozpocząć. Oczywiście, autorka postawiła na wyidealizowaną parę, która niepokojąco przypomina mi Edwarda Cullena i Bellę Swan, głównych bohaterów powieści Stephenie Meyer, "Zmierzch". Co prawda, Helena miała zupełnie inne cechy charakteru, ale jej zachwyt i tęsknota za Lucasem, niepokojąco przypominały mi relację między dwójką z powieści pani Meyer.

"- Co zrobimy? Nie potrafimy żyć z dala od siebie. - Zatrzymał się i spojrzał na Helenę, któa wciąż siedziała na podłodze.
- Wiem, ale nie potrafimy też żyć obok siebie - wstała i westchnęła wyczerpana."

O bohaterach trochę już napomknęłam, więc w sumie więcej do powiedzenia w tym temacie raczej nie mam. Wspomnę tylko, że chyba najlepiej przedstawioną postacią okazał się Kreon, który mimo iż był bohaterem negatywnym, to jednak w ogólnej ocenie wypadł pozytywnie :). Bardzo zagadkowo i groźnie przedstawiony, wniósł wiele chaosu, niebezpieczeństwa i dramatyzmu do akcji, co  nadało jej także trochę tempa. Bardzo podobała mi się także postać Hektora, który mimo iż niemiły i burkliwy, przez swoją nieustępliwość dużo pomagał Helenie i Lucasowi. Za jego bezpośredniość i chęć do walki zdecydowanie należy się duży plus.

" - Dziś może i jesteś bezpieczna, ale jutro... Wiem, że tego nie znosisz, ale musisz trenować. A poza tym lepiej, jeśli pozwolisz, żeby zaczął cię nienawidzić już teraz, Heleno - powiedział twardo Hektor."

Książka otrzymuje ocenę 6/10 i 6 gwiazdek:

__________________________________________________________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Fantastykę":

sobota, 14 grudnia 2013

Wyniki Konkursu :)

Mam więc zaszczyt ogłosić wyniki półrocznego konkursu, ale uwierzcie, wybranie zwycięzcy naprawdę łatwe nie było... Zastanawiałam się właściwie nad każdą odpowiedzią, myśląc, analizując i tak dalej, ale była jednak jedna, która zdecydowanie przyciągała wzrok. Więc, żeby nie przedłużać:

Egzemplarz MISSji Survival oraz Intruza otrzymuje:

Patka

Gratuluję serdecznie, mail do zwyciężczyni został już wysłany :) Czas nadesłania adresu jest króciutki, ale zależy mi, żeby książki zostały wysłane w tym tygodniu, więc w ciągu 2 dni na mojej poczcie musi pojawić się adres, inaczej wybiorę drugiego szczęśliwca :)

_________________________________________________________________

A tymczasem Was zachęcam do obserwowania bloga, bo konkursy też pewnie się pojawią, ale już raczej w nowym roku ;)

piątek, 13 grudnia 2013

Kolejne spotkanie z Nocnymi Łowcami, czyli pierwszy tom trylogii "Diabelskie Maszyny"

Tytuł: Diabelskie Maszyny Tom 1. Mechaniczny Anioł
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: Mag


"Magia jest niebezpieczna, ale miłość jeszcze bardziej. Szesnastoletnia Tessa Gray pokonuje ocean, by odnaleźć brata, a celem jej podróży jest Anglia za czasów panowania królowej Wiktorii. W londyńskim Podziemnym Świecie, w którym po ulicach przemykają wampiry, czarownicy i inne nadnaturalne istoty, czeka na nią coś strasznego. Tylko Nocni Łowcy, wojownicy ratujący świat przed demonami utrzymują w tym chaosie porządek. W trakcie swoich poszukiwań Tessa uświadamia sobie, że będzie musiała wybierać między ratowaniem brata a pomaganiem nowym przyjaciołom, którzy stoją na drodze sił ciemności... i że miłość potrafi być najniebezpieczniejszą magią." 
Opis pochodzi z książki.

Mimo, że z twórczością pani Clare miałam już styczność, ponieważ czytałam dwa pierwsze tomy "Darów Anioła", to w sumie nie wiedziałam czego się spodziewać. Po lekturze "Miasta Kości" oraz "Miasta Popiołów" przez długi czas rozmyślałam nad tajemniczym światem Nocnych Łowców, nad życiem, jakie wiedli, ale także nad wyborami jakie musieli dokonywać. W ciemnych strojach od stóp do głów, z mieczami, sztyletami za pasem, zawładnęli moim sercem od samego początku, głównie przez wzgląd na nieustraszoność i waleczność. Jednak, łatwo by Wam było wyobrazić ich sobie w wiktoriańskiej Anglii? Wśród powozów z końmi, dam przechadzającymi się parkami, z parasolkami w ręce, lub przy dżentelmenach w czarnych frakach i kapeluszach? Ja mimo usilnych starań - nie. Wyobraźcie więc sobie moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że jest to jak najbardziej możliwe, a co więcej - nawet lepiej pasujące niż w Darach Anioła.

Akcja powieści, jak wcześniej pisałam rozgrywa się w Anglii, a konkretniej w Londynie. Poznajemy to miasto z perspektywy głównej bohaterki, Tessie, która po wyjeździe z Nowego Jorku, tęskni za słoneczną, ciepłą pogodą rodzinnego miasta. Wkrótce jednak okazuje się, że ma więcej powodów do zmartwień, niż tylko zła pogoda. Właściwie, już od momentu zejścia dziewczyny ze statku, który przywiózł ją na suchy ląd, rozpoczyna się prawdziwa akcja. Trudno byłoby mi opisać każdy jej element, jednak warto zacząć od pobytu dziewczyny u Mrocznych Sióstr, które choć z początku wzbudzają w czytelniku zaufanie, wkrótce okazują się knuć coś bardzo niedobrego. Pozornie miłe, sympatyczne, już wkrótce wywołują u Tessie paniczny lęk i przerażenie na myśl o spotkaniu z nimi. W tym momencie poznajemy Willa, przystojnego, tajemniczego chłopaka, któremu udaje się przetransportować dziewczynę do Instytutu, miejsca, w którym mieszkają Nocni Łowcy, potomkowie anioła Razjela. Mamy także przyjemność poznać innych bohaterów, o których mam plan napomknąć troszkę później. Od tego momentu jednak, Tessie zaczyna odkrywać swoją tajemnicę, ukrytą i pilnie strzeżoną przez te wszystkie lata.

"Tessa odwróciła się powoli i przywarła plecami do drzwi. Teraz wszystko ujrzała wyraźnie. Znajdowała się w kamiennym pokoju, którego centralny punkt stanowiło duże łoże z baldachimem. Aksamitna narzuta była skotłowana i na pół ściągnięta z materaca, kotary rozsunięte, na podłodze leżał elegancki dywan. Poza tym pomieszczenie było niemal puste."

Śledząc losy głównych bohaterów, nie sposób nie wtrącić tutaj, że mimo podobieństwa w miejscach, postaciach "Diabelskich Maszyn" i "Darów Anioła" coś się w tej serii zmieniło. Przypuszczam, że autorka nabrała trochę doświadczenia przy pisaniu swego wcześniejszego cyklu książek i to ujawniło się właśnie w tej książce. Wydarzenia były, krótko mówiąc, o wiele ciekawsze. Wątki, których pojawiło się mnóstwo, stały się bardziej rozbudowane, a cała akcja - mniej skomplikowana. Bowiem w "Mieście Popiołów" miałam momentami chwilę takiego zgubienia się, zadawania sobie pytań: ale jak to? o co chodzi? Tutaj wszystko było absolutnie przejrzyste, ale co najważniejsze - wciągające. Ilekroć spoglądałam na piękną okładkę "Mechanicznego Anioła" natychmiast miałam ochotę zabrać się za czytanie. Kolejnym plusem, było także zwrócenie większej uwagi na świat Nephilim, który został tutaj mocniej wyeksponowany, niż we wcześniejszym dziele pani Clare.

Bohaterowi zostali wykreowani bardzo podobnie do tych z "Darów..", tylko że tak, jak Jace był w poprzedniej powieści moją ulubioną postacią, tak tutaj Will w ogóle nie przypadł mi do gustu. Raz taki, raz siaki, był jakby bez charakteru. Straszliwie mnie denerwował ilekroć skrzywdził Tessie, bo jednego dnia był dla niej miły, czuły i opiekuńczy a drugiego dnia jego uczucia zmieniały się o 180 stopni i odtrącał dziewczynę bez najmniejszego poczucia winy. Bardziej pod tym względem podobał mi się Jem, który był zupełnie różny od swojego przyjaciela. Mądrzejszy, często wysuwał swoje przypuszczenia, cytaty, myśli i tym samym od razu zyskał moją sympatię. Tessie za to była bardzo podobna do Clary. Była gotowa zrobić wszystko, żeby uratować brata, który jak się potem okazuje, został oszukany i w pewnym sensie, porwany. Nie brakło jej odwagi, co zostało wyraźnie wyeksponowane w jednej z ostatnich scen, czyli starcia z mechanicznymi istotami. Zawsze była zdecydowana działać, przy czym warto wspomnieć o jej sprytnym usposobieniu. Cały czas pozostawała jednak tylko dziewczyną, która zagubiona w nowym, nieznajomym świecie próbowała znaleźć tam sobie jakieś dogodne miejsce. Mimo wszystko jednak, sporo zyskała w moich oczach, nie tylko brawurą, ale i rozsądkiem. Zasłużyła sobie na to, by na długo zagościć w mojej głowie jako świetnie wykreowana bohaterka.

"Tessa spojrzała na Jema z lekkim zaskoczeniem. Inni pytali ją, co zrobił, że znalazł się w takiej sytuacji, czy ona wie, gdzie mogą go przetrzymywać Mroczne Siostry, i czy ma taką samą moc jak Tessa. Ale jeszcze nikt się nie zainteresował, jaki jest Nate."

Książka była napisana w trzeciej osobie, co zdecydowanie wyszło na plus. Dzięki temu, czytelnik ma jaśniejszy pogląd na sytuację, a, co za tym idzie, lepiej rozumie sytuację tam przedstawioną. Poza tym, coraz częściej zdarza mi się przyłapywać siebie na stwierdzeniu, że ten typ narracji wbrew pozorom lepiej oddaje uczucia bohaterów niż pisanie w pierwszej osobie.

Lektura zasługuje na ocenę 10/10 i 10 gwiazdek:
★★★★★★★★★★
Za egzemplarz dziękuję serdecznie wydawnictwu Mag!:

______________________________________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Fantastykę":


wtorek, 10 grudnia 2013

Stos grudniowy :)

Dzisiaj przychodzę ze stosikiem, w którym część pozycji już raz Wam pokazywałam, ale nie zdążyłam ich niestety przeczytać wcześniej (pozycje recenzenckie, nauka...) więc ponieważ leżą sobie grzecznie na półeczce czekając na swoją kolej, stwierdziłam, że co tam - przy okazji się jeszcze pokażą :). Poza tym parę książek, które ukazały się raz na fanpage'u, ale to także część stosiku :) No i obok moje zakładki, które pewnie wkrótce zaprezentują się już w całości :P Więc nie przedłużając:


(Od góry --> w bok xD):
1. "Mały Książę" Antoine De Saint-Exupery - lektura szkolna, zobaczymy jak wypadnie :)
2. "Wybrani" C.J. Daugherty - prezent mikołajkowy; mam nadzieję, że okaże się udany!
3. "Mechaniczny Anioł" Cassandra Clare - w trakcie czytania; jak na razie - świetny :3; od Wydawnictwa Mag
4. "Felix, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy" Rafał Kosik - także prezent; czekałam długo na jego zakup, bo raz kasy było brak, raz się zapomniało aż w końcu MAM :)
5. "Spętani przez Bogów. Tom 1" Josephine Angelini - z biblioteki
6. "Wizje. Księga 1" Daniela Sacerdoti - jw.
7. "Król Kruków" Maggie Stiefvater - 
jw.
8. 
"Michael Vey. Więzień celi 25" Richard Paul Evans - jw.
9. "Cienie Smoków" James A. Owen - z wcześniejszego stosu :D
10. "Szybki Jack i Krwawy Gabinet" Christopher Russell - jw.

Znaleźliście coś dla siebie? Jak Wam się stos spodobał?

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Zapowiedzi z Wydawnictwa Mag

Tak jak zostało to napisane w tytule, chciałabym przedstawić Wam 2 zapowiedzi, które wkrótce zostaną wydane nakładem Wydawnictwa Mag:

1. "Skok w zagładę" Stephen R. Donaldson

Twarda jak stal Morna Hyland, cyborg Angus Thermopyle i ocaleni członkowie załogi statku kosmicznego Fanfara powracają w ostatnim tomie cyklu Stephena R. Donaldsona.


„Skok w zagładę: Dziś zginą wszyscy bogowie”. Poprzednie tomy przeprowadziły nas w oszałamiającym tempie przez całą Galaktykę i ten nie jest wyjątkiem.

Morna, jej wyhodowany przez obcych syn Davies, genetyk oraz mechanik Vector Shaheed, kompetentna Mikka i jej młody brat Ciro czekają na pokładzie Fanfary. Angus leży nieprzytomny, być może na zawsze pogrążony w stanie stazy. Ciro pragnie zniszczyć statek, doprowadzony do szaleństwa przez mutageny wstrzyknięte przez Sorus Chateleine.

Min Donner, lojalna dyrektor Wydziału Operacyjnego obserwuje sytuację z pokładu uszkodzonego w walce krążownika Pogromca. Czy Morna jej zaufa? Czy oprogramowanie Angusa wysłucha jej poleceń? Kto z załogi Fanfary przeżył ucieczkę z laboratorium i walki, jakie po niej nastąpiły?

Tymczasem w siedzibie zarządu Kompanii Górniczych niezwykły pojedynek między dyrektorem Wardenem Diosem a Smokiem zmierza ku rozstrzygnięciu, ku Ziemi zaś zbliża się okręt wojenny Amnionu…

Informacje:
Tytuł: Skok w zagładę
Autor: Stephen R. Donaldson
ISBN: 978-83-7480-408-0
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Oprawa: miękka
Format: 135x202
Liczba stron: 880
Premiera: 13 grudnia 2013
Cena detaliczna: 49,00 zł


Fragment:

"W typowy dla siebie sposób Hashi Lebwohl nie zameldował się u Wardena Diosa natychmiast po przybyciu do sztabu PZKG.
Nie chodziło o to, że próbował uniknąć kolejnej konfrontacji z człowiekiem, który go przechytrzył, a w jakimś dziwnym, intrygującym sensie również zawstydził. Wręcz przeciwnie, perspektywa rozmowy z dyrektorem PZKG napawała go zaskakującym optymizmem. Po prostu nie starał się do niej doprowadzić. Uważał, że Warden Dios z pewnością potrafi rozpoznać kryzys i nie zawaha się wezwać dyrektora Gromadzenia Danych, gdy tylko zapragnie z nim pomówić.
Kaze zaatakował Radę Zarządzającą Ziemi i Kosmosu podczas nadzwyczajnej sesji, najwyraźniej zamierzając wyeliminować Cleatusa Fane, osobistego asystenta prezesa zarządu Zjednoczonych Kompanii Górniczych. Tylko osobista interwencja Hashiego zdołała zapobiec poważnemu – a także kłopotliwemu – rozlewowi krwi. W rezultacie tego ataku RZZK natychmiast odrzuciła w głosowaniu Ustawę o Oddzieleniu, przedstawioną przez kapitana Sixtena Vertigusa. Zastraszeni członkowie Rady kurczowo trzymali się status quo – Holta Fasnera i PZKG. Żaden z nich nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo, a już z pewnością za bezpieczeństwo ludzkiej przestrzeni.
Jeśli Warden nie uznawał tej sytuacji za kryzys, z pewnością utracił kontakt ze światem rzeczywistym. Albo jego gra była głębsza, niż Hashi śmiał sobie wyobrazić. Być może nawet, niż potrafił sobie wyobrazić.
Żadna z tych możliwości go nie pocieszała, zważywszy jednak wszystko razem, Hashi wolał jednak tę drugą. To, co dzisiaj wydawało mu się nieprzeniknione, jutro mogło się stać przejrzyste. Zawsze mógł się też przyłożyć i poszerzyć swe możliwości. Podobne wyzwanie mogłoby mu nawet posłużyć. A tymczasem będzie musiał żyć ze wstydem, że dał się przechytrzyć.
Jeśli jednak Warden Dios utracił kontrolę nad wypadkami...

Mogło się to stać źródłem niezliczonych katastrof."

2. "Bogowie świata rzeki" Phillip Jose Farmer

Kontynuacja serii "Świat Rzeki".


Trzydzieści miliardów ludzi ze wszystkich okresów historii Ziemi zostało wskrzeszonych na brzegach wielkiej i krętej Rzeki. Większość rozpoczęła życie na nowo - bez oporu przyjmując pożywienie z rąk tajemniczych dobroczyńców. Niewielka grupa rzuciła jednak wyzwanie nieujawniającym się władcom, decydującym o losie wskrzeszeńców.

Teraz owi zbuntowani poszukiwacze przygód dotarli do wnętrza wielkiej wieży, wznoszącej się z dna morza oblewającego północny biegun tej zadziwiającej planety. W środku zastali potężny komputer kontrolujący proces wskrzeszania miliardów istot ludzkich. I to w tej gigantycznej budowli sir Richard Burton, Alicja Liddell Hargreaves, Peter Frigate i Li Po staną twarzą w twarz ze swym największym wyzwaniem - i najgroźniejszym z wrogów.
Niewiarygodna zagadka Świata Rzeki zostanie wkrótce rozwiązana...
Informacje:
Tytuł: Bogowie Świata Rzeki
Autor: Phillip Jose Farmer
ISBN: 978-83-7480-372-4
Tłumaczenie: Grzegorz Komerski

Oprawa: miękka

Format: 125x195

Liczba stron: 504
Premiera: 13 grudnia 2013
Cena detaliczna: 39,00 zł

Fragment:

"Loga pękł niczym skorupa jajka.
Dwie minuty po dziesiątej jego twarz pojawiła się na ekranach ściennych w sypialniach ośmiu lokatorów wieży. Kamera ukazała Etyka nieco z góry i ujrzeli go jedynie od nagiego pępka do punktu kilka cali nad głową. Boczne krawędzie biurka pokrywały się niemal idealnie z granicami ekranu, widoczne były również fragmenty podłogi i ściany za plecami mężczyzny.
Loga przypominał rudowłosego, zielonookiego Buddę, który przez zbyt wiele lat mieszkał w fabryce lodów i nie był w stanie oprzeć się powabowi jej wyrobów. Mimo że w ciągu ostatnich trzech tygodni zrzucił dziewięć kilogramów, nadal był bardzo gruby.
Był jednak przy tym niebywale zadowolonym z życia Buddą. Uśmiechnął się i cała jego okrągła jak dynia twarz rozpromieniła się radośnie.
– Dokonałem wielkiego odkrycia! – odezwał się w esperanto. – Dzięki niemu uda się nam rozwiązać problem... – Urwał i zerknął w prawą stronę. – Przepraszam. Wydawało mi się, że coś słyszę.
– Popadasz w paranoję – zauważył Burton. – Zupełnie jak Frigate. Przeszukaliśmy już przecież każde z trzydziestu pięciu tysięcy, siedmiuset dziewięćdziesięciu trzech pomieszczeń wieży i...
Nagle obraz na ekranie zamigotał. Ciało i twarz Logi zafalowały, rozciągnęły się, po czym gwałtownie zmalały. Zakłócenia trwały dość długo, bo około pięciu sekund. Burtona mocno to zdziwiło. Nigdy przedtem żaden z ekranów nie uległ awarii ani nie zniekształcał przekazu.
Po chwili wizerunek Logi ustabilizował się i odzyskał ostrość.
– No więc? – ponaglił Burton. – Cóż cię tak podekscytowało?
Elektroniczny obraz ponownie zamrugał.
Burton drgnął i zacisnął dłonie na poręczach fotela. W tej chwili stanowiły jego dwa jedyne punkty zaczepienia w rzeczywistym świecie. To, co oglądał na ekranie, zdecydowanie do tego świata nie należało."
__________________________
Ciekawi Was może któraś z tych pozycji? Przeczytalibyście?

Przypominam o konkursie na pół roku bloga[KLIK] :) Wchodzimy, komentujemy!!! Czas do piątku, liczę na Was, bo jeszcze 3 osoby do tego, by konkurs faktycznie się odbył! :)


piątek, 6 grudnia 2013

Poznać prawdę o sobie..

Tytuł: Osobliwy dom pani Peregrine
Autor: Ransom Riggs
Wydawnictwo: Media Rodzina
"Życie Jacoba nie zapowiadało się ekscytująco. Pogodził się z myślą, że nigdy nie zostanie odkrywcą i nigdy nie będzie miał wielu przyjaciół. Ważne miejsce w jego życiu zajmował dziadek. To on najbardziej mu imponował i to on opowiadał mu najlepsze historie na dobranoc o pogodnym sierocińcu na walijskiej wysepce, ukrytym przed złem, wojną i potworami... Aż pewnego dnia dziadek Portman umarł w niejasnych okolicznościach. I wtedy wszystko się zaczęło...

Jacob wyrusza na odciętą od świata wyspę, by zgłębić jej tajemnice. Czy zmierzy się z potworami ze swoich snów? Czy osobliwe dzieci ze starych fotografii naprawdę istniały? Co jest bajką, a co prawdą? Co jest faktem, a co urojeniem?"
Opis pochodzi z książki.

Z tę pozycją po raz pierwszy zetknęłam się dość niedawno. Już wtedy miałam ogromną ochotę na sięgnięcie po nią, głównie przez wzgląd na nietypowy i zachęcający opis. Nic więc dziwnego, że kiedy wydawnictwo zgodziło się na wysłanie mi tej książki, byłam wniebowzięta. Spodziewałam się thrillerowo-kryminalnej pozycji, z elementami fantasy rzecz jasna. Szczerze mówiąc, to życzenie raczej nie zostało spełnione.

Akcja książki rozgrywa się generalnie na niewielkiej walijskiej wysepce, na której mamy przyjemność poznać większość bohaterów. Z początku jednak, znajdujemy się wraz z głównym bohaterem powieści w Ameryce i to właśnie tam mamy przyjemność bliżej go poznać. Dowiadujemy się także paru faktów o dziadku Jacoba, bo to on odegrał w życiu chłopaka największą rolę. Zaskoczył mnie fakt dość śmiałego wprowadzenia już od początku książki rozbudowanej i przemyślanej akcji, bo, jak to zwykle bywa przy poznawaniu bohatera, fabułą zaczyna nabierać tempa dopiero po tym wstępie. Tutaj autor postanowił już od początku wprowadzić nas w tajemnice, niewyjaśnione okoliczności i magiczne miejsca. Trudno mówić o początku lektury bardzo dużo, nie zdradzając przy tym pewnych wydarzeń, więc może przejdę do następnego etapu podróży Jacoba, czyli do wspomnianej wcześniej, walijskiej wysepki. I chociaż z początku ma się wrażenie, że pan Riggs postanowił trochę zwolnić akcję, to jednak już za chwilę okazuje się, że było to przemyślane działanie. Pozycja ta bowiem posiadała taki naprzemienny charakter - raz fabuła pędzi do przodu, przez paręnaście stron, a potem gwałtownie zwalnia, po to by za chwilę znowu wciągnąć nas w tajemnice i zagadki na niewielkiej wysepce. Zwykle nie przepadam za takim rozwiązaniem, bo zwyczajnie sprawia, że mam mętlik w głowie. Tym razem jednak, miałam nieodparte wrażenie, że autor próbuje tym samym trochę pobawić się postaciami, wydarzeniami, oraz dać do zrozumienia czytelnikowi, że  w tej pozycji, nie ma pojęcia stałej akcji. Warto też wspomnieć o świetnie wykreowanych postaciach, o których napomknę coś niecoś za chwilę, a także o pięknie spreparowanych opisach. Autorowi udało się uzyskać efekt niejasnych postaci i miejsc, które, nadają akcji nieco dynamizmu. Dodać można również o uczuciu, jakie zaczyna się rodzić między głównym bohaterem i Emmą - jedną z podopiecznych tytułowego domu pani Peregrine. Jest ono subtelne i delikatne, zdecydowanie odpowiednie dla miłośników romantycznych scen. Jednak na całe szczęście nie przeszkadza w akcji, jest raczej jego ciekawym dopełnieniem.

"Kiedyś marzyłem o ucieczce przed zwykłym życiem, ale tak naprawdę moje życie nigdy nie było zwyczajne. Po prostu nie zauważałem jego niezwykłości."

Bohaterowie, jak wcześniej wspominałam zostali wykreowani ciekawie i dość różnorodnie. Szczególnie przypadła mi do gustu postać pani Peregrine, która jednocześnie była surową opiekunką i niezastąpioną przybraną matką wszystkich jej podopiecznych. Miała niezłomny, stanowczy, ale ciekawy i intrygujący charakter. W pewnych aspektach kojarzyła mi się z profesor McGonagall z książki o słynnym czarodzieju - Harry'm Potterze. Jej miłość do wszystkich mieszkańców domu i chęć chronienia ich przed złem, czyniła z niej niezwykle pozytywną i dającą się lubić postać. Główny bohater, Jacob, nie przypadł mi specjalnie do gustu. Był niezdecydowany, mało pewny siebie, taki bardzo mdły. Pokładałam w nim ogromne nadzieje z początku książki, bo historia była wtedy bardzo poetycka, napisana literackim stylem. To bardzo przypadło mi do gustu, bo ostatnimi czasy zaczytuję się dużo w pozycjach napisanych potocznym językiem i miałam nadzieję, że może tutaj trafię na jakąś rewelację. Szkoda, bo był to bardzo dobry początek, który niestety pod tym względem zakończył się fiaskiem. Inni bohaterowie, właściwie nie różnili się aż tak bardzo stylem zaprezentowania któregoś konkretnego. Mimo, że każdy z nich miał różny charakter, to jednak żaden z nich nie wyróżnił się na tyle, żeby stwierdzić o nim: "niesamowicie wykreowany".

Narracja miała charakter pierwszoosobowy, ale wbrew moim obawom, czy wyjdzie to na korzyść, czy raczej nie, okazało się, że było to dobre posunięcie. Właściwie i trzecioosobowa narracja nie byłaby tutaj zła, więc w sumie nie ma nic do dodania :).

Książkę oceniam:
7/10
★★★★★★
Za książkę dziękuję wydawnictwu Media Rodzina! :)
____________________________________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Fantastykę":


czwartek, 5 grudnia 2013

Konkurs półroczny!

Tak, tak dobrze widzicie :D Właśnie dzisiaj blog kończy pół roczku, i żeby nie było, że tylko ja świętuję, to i coś dla Was będzie do wygrania :).


Ale zanim konkurs, musi być regulamin:
1. Organizatorką konkursu jestem ja, właścicielka bloga: http://faaantasyworld.blogspot.com/ oraz Grupa Wydawnicza Publicat.
2. Do wygrania jest książka Libby Bray p.t. "MISSja survival" oraz Stephenie Meyer p.t. "Intruz" ufundowane przez Grupę Wydawniczą Publicat.
3. Konkurs trwa od dzisiaj tj. 5.12. do 13.12. Wyniki pojawią się do 3 dni od zakończenia konkursu.
4. Zwycięzca, ma 2 dni na przesłanie mi adresu do wysyłki, na mój adres e-mail (xdnatala@gmail.com), w przeciwnym wypadku wyłonię inną osobę.
5. Zwycięzca musi posiadać adres korespondencyjny na terenie Polski.
6. Jeżeli nie zgłosi się co najmniej 15 osób, anuluję konkurs.
7. Nie odpowiadam wraz z wydawnictwem za wszelkie szkody, lub zgubienie przesyłki przez Pocztę Polską.
8. Byłoby mi miło gdybyście wstawili podlinkowany, poniższy banner na swojego bloga, dodali bloga do obserwowanych, lub polubili fanpage Fantasy World na fb [KLIK], nie jest to jednak wymagane :).
9. Zastrzegam sobie prawo do zmiany regulaminu.
10. Zasady:
- wyrazić chęć udziału w konkursie za pomocą standardowego "zgłaszam się"
- podać swój adres e-mail
- odpowiedzieć na pytanie konkursowe

Zadanie konkursowe:
Z jaką książką rozpoczęłaś/rozpocząłeś przygodę z czytaniem i co skłoniło Ciebie do przeczytania właśnie tej pozycji?

Banner:
(za wykonanie banneru dziękuję Marcie z bloga http://marpleous.blogspot.com/)

Spośród Waszych odpowiedzi książkę otrzyma osoba, która udzieliła najbardziej kreatywnej oraz ciekawej odpowiedzi. :)
________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że wszystko jest jasne, jak coś nie, to pisać proszę w komentarzach :) Powodzenia wszystkim :) I oczywiście śpiewamy "sto lat" na pół roku bloga! :P

Podsumowanie listopada

Na dzisiaj przygotowałam coś, od czego pewnie aż się roi na wszystkich blogach, ale podsumowania to chyba taka ciekawa forma pokazania co tam się w danym miesiącu działo ;). Dzisiaj podsumowanie października, który czytelniczo wypadł słabiutko - nadmiar nauki, brak czasu :( Tak, czy siak, zapraszam:

Miesiąc: Listopad 2013
Liczba przeczytanych książek: 4
Liczba zrecenzowanych książek: 3
Liczba zrecenzowanych filmów: 1

Przeczytane pozycje:
1. "Książę Mgły" Carlos Ruiz Zafón [recenzja]
2. "Miasto Popiołów" Cassandra Clare [recenzja]
3. "Numery. Czas uciekać" Rachel Ward [recenzja]
4. " Osobliwy dom pani Peregrine" 
5. "Igrzyska Śmierci. W pierścieniu Ognia" - film [recenzja]
Najczęściej odwiedzana przez Was recenzja: "Numery. Czas uciekać" Rachel Ward

Najlepsza książka: "Książę Mgły" Carlos Ruiz Zafón
Najgorsza książka: I tu zaskoczę Was - takowej nie znalazłam :) Wszystkie na swój sposób są świetne, nie mogę więc na jedną się zdecydować ;)

Liczba wyświetleń: 1024
Liczba komentarzy: 18
Liczba nowych polubień na fb: 60 (!!!! :O niespodzianka na mikołajki - nie ma co!)

No, to tyle, żeby nie zanudzać :)
_______________________________________________________________________________
A Wam jak czytelniczo minął listopad kochani? Był to Wasz udany czy raczej słaby miesiąc?



piątek, 29 listopada 2013

"Igrzyska Śmierci. W pierścieniu Ognia" - film

Tytuł: Igrzyska Śmierci. W Pierścieniu Ognia
Reżyser: Francis Lawrence
Obsada:
Katniss Everdeen - Jennifer Lawrance
Josh Hutcherson - Peeta Mellark
Liam Hemsworth - Gale Hawthorne
Woody Harrelson - Haymitch Abernathy
Elizabeth Banks -  Effie Trinket


Katniss Everdeen wraz z Peetą Mellarkiem zostali zwycięzcami 74 Igrzysk Głodowych. Jednak ich podróż nie kończy się po powrocie do domu - muszą oni odbyć obowiązkowe Tournee Zwycięzców. W międzyczasie dowiadują się o zamieszkach i buncie, do których zaczyna dochodzić w dystryktach. Ludzie chcą rewolucji i obalenia władzy Kapitolu. Tymczasem dziewczyna ma więcej kłopotów na głowie - Igrzyska Ćwierćwiecza, na które prezydent Snow przygotował zapewne niespodziankę. No i oczywiście bezpieczeństwo rodziny i przyjaciela, Gale'a. Jak potoczą się dalsze losy Katniss i Peety? Co przygotował bezwzględny prezydent na ten rok?

Ekranizacja tejże pozycji ciekawiła mnie niesamowicie od niemalże pojawienia się informacji o filmie. Książka co prawda nie mogła się porównywać do części pierwszej, jednak mimo wszystko byłam ciekawa jak reżyser postanowi pokierować akcją tejże części. I jest to chyba pierwszy raz, kiedy muszę stwierdzić, że w filmie działo się więcej niż w książce!

Zacząć można przede wszystkim od zmiennej ale niesamowicie wciągającej akcji. Podczas czytania książki miałam wrażenie déjà vu już od jej rozpoczęcia, tymczasem film kompletnie mnie zaskoczył. Nie dość, że zwroty akcji pojawiały się dosłownie co chwilę, to jeszcze wszystko zostało lepiej, niż w książce, rozplanowane. Wydarzenia były bardziej poukładane, przez co nie miałam poczucia mętliku w głowie, a jednocześnie zaskakiwały dokładnością szczegółów i trafnością dialogów, które, moim zdaniem, aktorzy wykonali znakomicie. Mimo, że film poprowadzony był w tempie raczej szybkim, to jednak nie zabrakło momentów, skłaniających czytelnika do refleksji. Parę razy zdarzyło mi się złapać siebie na tym, że rozmyślałam o głębi akcji, oraz o przesłaniu filmu, co do którego do tej pory nie jestem pewna. Aż się prosi, by chociaż parę zdań poświęcić scenografii. Miejsca pasowały nie tylko do tych, przedstawionych w książce, ale, co więcej, bardzo dobrze pokrywały się z sytuacją i emocjami bohaterów. Tak mamy na przykład szary las, który już od pierwszej części symbolizuje nam miejsce refleksji i rozpaczań Katniss, w którym zresztą zwykła też ona polować. Kolorowa arena jak dla mnie także była miejscem, które zostało dobrane dokładnie i z dbałością o szczegóły. Ogólnie ten element wyszedł na zdecydowany plus.

Bohaterowie dzielnie się spisali. Katniss, mimo, że w książce wydawała mi się mniej zdesperowana i zdeterminowana niż w części pierwszej, tutaj była silną zarówno psychicznie jak i fizycznie osobą i nawet mimo kilku fragmentów, w których wyraźnie było widać, że trudno jej poradzić sobie z zaistniałą sytuacją, to jednak stanowiły one zdecydowaną mniejszość, przez co film oglądało się po prostu miło. Wrócił cięty język i niesamowity charakter, za który uwielbiałam ją w części pierwszej. Widać, że aktorka nabrała trochę doświadczenia w odgrywaniu tejże roli, co swoją drogą także przyczyniło się do lepszego oglądania ekranizacji. Peeta także wydał mi się dużo lepszy niż w części poprzedniej. Nabrał trochę dystansu do sytuacji, nie był takim zakochanym, zdolnym do poświęceń za byle co mężczyzną, ale zdesperowanym trybutem, którego celem od tej pory jest chronić Katniss. Josh Hutcherson kolejny raz zaskoczył zatem ciekawą i dobrą grą aktorską. Na uwagę zasługują także dwie postacie, które zdecydowanie wyróżniały się wśród innych. Po pierwsze Lynn Cohen, wcielająca się w rolę Mags, która zagrała ją tak, jak to sobie w książce wyobrażałam. Z pewnością, w tej bohaterce spodobał mi się temperament i waleczność, która raczej rzadko cechuje starsze osoby. Co więcej, w ciągu całego filmu nie wypowiedziała żadnego słowa, a gestami, mimiką i samą postawą sprawiała wprost niesamowite wrażenie. Z pewnością odtwórczyni tej roli ma wielki talent. I drugą postacią, której uwagę warto poświęcić jest Johanna, w której rolę wcieliła się Jena Malone. Z ironią i odpowiednim podejściem zagrała swoją postać, jednocześnie nadając sceną z jej udziałem nieco humoru. Tutaj także warto wspomnieć jak dużo do akcji wniosła i jak ciekawie tym pokierowała - naprawdę ogromny szacunek.

Na samym końcu nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić do obejrzenia, bo naprawdę warto. Namawiam zarówno tych, którzy są fanami książki, jak i tych, którzy nawet do niej nie zajrzeli :).

Moja ocena:
10/10
★  ★  ★  ★  ★  ★  ★  ★  ★  ★ 
_________________________________________________________________________________
Piszcie, co sądzicie o recenzji, bo dawno nie pisałam żadnej filmowej :D. Byliście już na filmie? A może dopiero się wybieracie?

piątek, 22 listopada 2013

Poznać daty śmierci... - "Numery" Rachel Ward

Tytuł: Numery. Czas uciekać
Autor: Rachel Ward
Wydawnictwo: Wilga
"Jak to jest znać daty śmierci wszystkich ludzi na świecie...? Jak to jest wiedzieć, że ukochana osoba umrze już za kilka dni...?

To, co widzi piętnastoletnia Jem, to dar, ale i przekleństwo. Numery są w jej głowie. Zna datę śmierci matki. Wie, kiedy w ataku terrorystów na Londyn zginą ludzie. Nikogo nie umie obronić przed śmiercią, więc ucieka - przed rówieśnikami, policją, innymi ludźmi."
Tekst pochodzi z książki.

Śmierć to dla wszystkich coś nieuchronnego, coś co zbliża się z każdym mijającym dniem. Wiemy, że nadejdzie, ale żyjąc codziennym życiem szkoła, praca, może dodatkowe zajęcia, nie jesteśmy jej tak bardzo świadomi. A co innego myśleć o odejściu ukochanej osoby. Albo nawet znać datę zgonu obcego człowieka na ulicy. Widzieć ją w jego oczach, i obserwować, jak nieświadomy niczego, po prostu żyje.Właśnie takie przesłanie niesie za sobą powieść pani Ward, z którą nareszcie miałam ogromną przyjemność się zapoznać.
Już po opisie - króciutkim, zwięzłym i na temat wiedziałam, że jest to książka, która musi zagościć na stałe u mnie, w biblioteczce. Postanowienie to umocniło się jeszcze, gdy spojrzałam na cenę lektury - była przeceniona z 30 na 10 złotych! :)

Główną bohaterkę powieści poznajemy już na początku jako biedną, samotną, opuszczoną dziewczynę. Jej matka zmarła po przedawkowaniu narkotyku, dziewczyna była więc kilkakrotnie adoptowana. Ma niezwykle silny i stanowczy charakter, co już od początku można zauważyć, głównie ze względu na to, że autorka niezwykle mocno wyeksponowała ten element. Pojawia się też kilka fragmentów, w których na jaw wychodzi cięta riposta Jem i szczerość jej uwag, co miało znaczący wpływ na rozwój akcji i wnosiło co nieco ciekawego do fabuły. Oczywiście warto tu dodać o tytułowych numerach, które odcisnęły piętno na dziewczynie. Jej strach przed światem, niepewność i kompleksy wzięły się głównie z tego daru. Jednak z pewnością jest to element, który wyróżnił Jem na tle innych tego typu bohaterek.

"Są miejsca, gdzie chodzą dzieciaki takie jak ja. Dzieciaki smutne, złe, znudzone i samotne, inne. Jeżeli tylko wiesz, gdzie szukać, znajdziesz nas tam każdego dnia: za sklepami, w bocznych alejkach, pod mostami na kanałach i rzekach, w pobliżu garaży, w barakach, na działkach. Są nas tysiące."

Z czasem, jak to zwykle bywa, zachowanie Jem i jej podejście do życia zdecydowanie się zmienia. Zwłaszcza na końcowym etapie książki dostrzec już można wyraźne różnice między "starą" a "nową" Jem. Oprócz standardowego nabrania doświadczenia, dziewczyna zaczyna w dużym skrócie układać sobie życie tak, jak zawsze tego chciała. Stała się też bardziej odpowiedzialna, w stosunku nie tylko do siebie samej. Nabrała nieco dystansu do życia, oraz na własnej skórze przeszła przez etap pierwszej miłości.

Postać, na którą wręcz należy zwrócić uwagę jest Pająk. Niezwykle towarzyski, wesoły, ruchliwy, chwilami nawet szalony. Dokładne przeciwieństwo Jem, prawda? No ale któż nie zna przysłowia "przeciwieństwa się przyciągają"? :) Tak jest i w tym wypadku. To wszystko sprawiło, że już od początku aż się prosi by trzymać kciuki za tę dwójkę, bo razem mogą stanowić nietypowy duet. Uwielbiałam te radosne humory Pająka, uśmiech wręcz nie schodził w takich chwilach z twarzy. Była to z pewnością postać, która zapadnie w pamięć na bardzo długi czas.

- Człowieku, co się dzieje? - roześmiał się w moje włosy. - Zostawiłem cię tylko na parę dni i zaraz wygłaszasz kazania!"

Akcja książki rozgrywa się początkowo w Londynie. Trudno mi było to sobie najpierw wyobrazić, zawsze bowiem kojarzyłam to miasto z całą gamą kolorów, ludzi. Tutaj jest on ukazany jako smutne, szaro-czarne, niemal zapuszczone i brudne miasto. Aktorka postanowiła zobrazować nam, że nie wszystko w tym mieście jest takie, jak nam się wydaje, co w sumie nadało akcji nieco realizmu. Łatwiej jest bowiem, według mnie, zobrazować sobie przygody Jem, smutne i brutalne, ale prawdziwe, w tego typu miejscu niż w jakiejś wyidealizowanej miejscowości. Był to na pewno przemyślany i dokładnie zrealizowany zabieg, który znacząco wpłynął na moją ocenę tejże pozycji.

Dalej akcja toczy się właściwie w całej Anglii. Cały czas coś się zmienia, a fabuła pędzi do przodu, z każdą stroną, coraz szybciej. Właściwie, przez całą pozycję ma się takie wrażenie, że bohaterzy są raz na wozie raz pod wozem. Być może jest to spotęgowane przez niezwykle wyraziste uczucia głównej bohaterki, oraz ciekawe opisy. Ma to jednak wpływ na odczucia czytelnika, które, jak zgaduję, będą się zmieniać z każdym takim wydarzeniem.

Książka naprawdę jest godna uwagi, chociażby ze względu na nietypowy i wymyślny temat. Ciekawe rozwinięcie fabuły, no i oczywiście zakończenie. Nietypowe i całkowicie wstrząsające, po prostu wywołało u mnie wiele sprzecznych emocji. Ale muszę przyznać, że sprawiło tylko, że teraz z radością sięgnę po kolejną część.

Ocena: 9/10
     
_______________________________________
Książka przeczytana w ramach wyzwania "Czytam Fantastykę" :):




piątek, 15 listopada 2013

"Miasto Popiołów"

Tytuł: Miasto Popiołów
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG

"Clary Fray chciałaby, żeby jej życie znowu stało się normalne. Ale czy cokolwiek może takie być, skoro dziewczyna jest Nocnym Łowcą zabijającym demony, jej matka została magicznie wprowadzona w stan śpiączki, a ona sama nagle zaczyna widzieć mieszkańców Podziemnego Świata - wilkołaki, wampiry, wróżki..."
Opis pochodzi oryginalnie z książki.

Miałam początkowo ogromne wątpliwości, ale i nadzieje, związane z tą pozycją. Przede wszystkim nie wiedziałam, czy autorce uda się utrzymać podobny poziom, jaki pokazała w części pierwszej. Zresztą, podobnie jak to często jest w kontynuacjach, ciekawiło mnie rozwinięcie i zakończenie pewnych wątków co niewątpliwie tylko motywowało mnie do szybszego zakupu pozycji.

Na samym początku warto powiedzieć, że posiadam książkę w tej nowej okładce, z czego niezmiernie się cieszę. Głównie ze względu na bogatszą kolorystykę i ciekawsze rozmieszczenie pewnych elementów, co powoduje, że łatwo potrafimy już na jej podstawie wyobrazić sobie świat, w jakim żyją Nocni Łowcy. Finalny efekt psuje tylko napis, na (dokładnie) samym środku okładki, który jest przytoczonym cytatem pani Stephenie Meyer. Domyślam się, że wydawnictwo chciało w ten sposób nieco rozpropagować tę pozycję, ale jak na mój gust, raczej nie powinni decydować się na taki zabieg. Kolejną rzeczą, o której warto wspomnieć jest opis książki, przytoczony z tył. Dziwi mnie sam fakt jego nieprecyzyjności, bo zwykle to na jego podstawie przecież, decydujemy się na kupienie wybranej pozycji.

"Na twarzy dziewczyny odmalowała się uraza.
- Wszyscy cię szukaliśmy. Mama i tata...
- Isabelle! - krzyknął Jace, ale było już za późno.
Wielki pająk uniósł się za nią i trysnął żółtą trucizną z kłów. Isabelle krzyknęła, ale z imponującą szybkością strzeliła z bata, przecinając demona na pół. Stwór runął na pokład w dwóch kawałkach i zniknął."

Akcja powieści już od pierwszych stron porywa czytelnika w ten niesamowity świat, w którym sama chętnie zaczęłabym żyć. Szczerze powiedziawszy, wydaje mi się, że autorka znacznie podniosła poziom pod tym względem. Wykorzystała całkowicie te wątki, które nie zostały zakończone, pociągnęła je dalej, czasami sprawiając, że były pierwszoplanowe, czasami, że schodziły gdzieś na dalszy plan. Pojawiło się również więcej scen walk, ucieczek, akcji oraz wypraw. Mimo tej szybkiej i niepohamowanej akcji, nie zabrakło jednak pomysłu na książkę. Wszystko, mimo tempa, było dokładnie rozplanowane i przedstawione, autorka wykorzystała całe pole do popisu. Często nieco "bawiła się" bohaterami, raz doprowadzając mnie do złości raz do śmiechu. Generalnie, wszystko w tym temacie bardzo mi się spodobało i muszę przyznać autorce, że samym językiem zaciekawiła mnie na tyle, by aktualnie sprawić sobie część trzecią :).

Bohaterzy zaskakiwali mnie również przez cały czas bardzo pozytywnie. Clary stała się bardziej zdeterminowana i harda, rzec można, bardziej uodporniona na codzienne życie Nocnego Łowcy. Z nieskrywaną radością obserwowałam te przemianę. Bardzo podoba mi się takie pokierowanie bohaterem, bo dzięki temu mamy więcej okazji poznać inną stronę danej postaci. Oczywiście, jak każdy, dziewczynie zdarzały się chwile słabości, ale w jej sytuacji, aż trudno się dziwić :). Kolejnym zmiennym bohaterem był Jace, który został tutaj ukazany z tej drugiej strony. Autorka stopniowo pokazywała nam, że pod fasadą dzielnego i nieustraszonego wojownika, kryje się właściwie młody chłopak, który z niektórymi momentami w swoim życiu nie potrafi sobie jeszcze tak dobrze poradzić, jak to mu do tej pory wychodziło. Tak więc ilekroć zmieniała się sytuacja, zmieniał się nastrój i charakter Jace, co w sumie trochę już męczyło pod koniec książki. Żałuję, że pojawiło się tutaj mało scen z udziałem Aleca i Isabelle, bo ten duet bardzo lubię. Mam jednak cichą nadzieję, że w następnej części doczekam się większej ilości scen z tymi właśnie postaciami.

"- Nie zna pani mojego ojca. Rozśmieje się wam w twarz i zaproponuje pieniądze, żebyście odesłali moje ciało do Idrisu.
- Nie mów bzdur...
- Ma pani rację - przyznał Jace. - Prawdopodobnie każe wam zapłacić za przesyłkę."

Na koniec, napomknę coś niecoś o jednym minusowym elemencie, bo pomimo pochwał i takowy się pojawił. A mianowicie, o dziwo, błąd w pisowni. Chodzi mi tu o imię Jace, w którym wkradł się chochlik podczas odmiany - kim? czym? Jasie. Jest to dla mnie duże rozczarowanie, nie spodziewałam się takiego błędu, zwłaszcza, że oprócz niego, nie miałam w zasadzie żadnych zastrzeżeń.

Książce mogę dać ocenę 9/10 i 9 gwiazdek:
★★★★★★★★

______________________________________________________


Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Fantastykę":


piątek, 8 listopada 2013

"Książę Mgły"

Tytuł: Książę Mgły
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Wydawnictwo: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA
"Rodzina Carverów (trójka dzieci, Max, Alicja, Irina, i ich rodzice) przeprowadza się w roku 1943 do małej osady rybackiej na wybrzeżu Atlantyku. Zamieszkuje w domu należącym niegdyś do rodziny Fleischmannów, których dziewięcioletni syn Jacob utonął w morzu. Od pierwszych dni dzieją się tutaj dziwne rzeczy; nocą w ogrodzie Max widzi posągi artystów cyrkowych. Dzieci poznają kilkunastoletniego Ronalda, od którego usłyszą różne ciekawostki o miasteczku i o zatopionym pod koniec wojny statku. Poznają również dziadka Ronalda, latarnika Victora Kraya. To on opowie im o złym czarowniku, Księciu Mgły, który gotów jest spełnić każde życzenie lub każdą prośbę, ale w zamian żąda bardzo wiele.Coś, co dzieciom wydaje się jeszcze jedną miejscową legendą, niebawem okazuje się zatrważającą prawdą."

Książka wpadła mi w oko, podczas przechadzania się po miejskiej bibliotece. Jakoś tak wyszło, że nie była wypożyczona, co mnie niezmiernie zdziwiło, bo zwykle pozycje pana Zafóna są licznie okupywane :). Tak więc wyszłam stamtąd rozradowana, z "Księciem Mgły" w ręce.

Akcja książki rozgrywa się w niewielkiej osadzie rybackiej, położonej na wybrzeżu Atlantyku, w której praktycznie nic ciekawego się nie dzieje. Oczywiście, jak łatwo się domyśleć, są to tylko pozory, które mają chociaż chwilowo skutecznie przesłonić tę prawdziwą i niebezpieczną stronę maleńkiej wioski. Muszę przyznać, że autor ciekawie rozplanował tę akcję. Mimo, że pozycja ta ma około 200 stron, to same wydarzenia rozgrywają się na przełomie około 2 tygodni. Był to niesamowicie udany zabieg, przynajmniej w przypadku tej lektury, dzięki któremu miło, szybko i przyjemnie się ją czytało. Samo tempo akcji, również było niezwykle zawrotne. Jak zapewne wiecie, ja właśnie takie uwielbiam i tym razem również mi się podobało. Wydarzenia następowały jedno po drugim, wątki rozwijały się stopniowo, wszystko było starannie zaplanowane. Można też zauważyć, że autor "Księcia Mgły" ma słabość do porównań i metafor, które często się tu pojawiały. Ogromne brawa należą się również za dobre wyczucie czasu powieści - myślę, że gdyby pan Zafón zdecydował się na umieszczenie bohaterów i miejsca akcji w czasie współczesnym, zabrakłoby całego charakteru i tajemniczości, jakie nosi w sobie ta pozycja. Nie wolno też zapomnieć o barwnych, pełnych epitetów opisach, które, coś mi się zdaje, są wizytówką autora. Nie mogę jednak stwierdzić tego na pewno, jest to bowiem moje pierwsze spotkanie z pozycją tego pana.

"W tej samej chwili pod ich stopami rozległ się metaliczny łoskot. Wszyscy spojrzeli po sobie.
- Wasz ojciec w akcji - mruknęła Andrea carver, dopijając kawę."

Bohaterowie byli wykreowani naprawdę niezwykle. Nie od pierwszego momentu dowiedziałam się o nich wszystkiego, co w sumie tylko wzmagało potrzebę przewracania kolejnych kartek. Cechy każdego z nich są rozwijane stopniowo, co miało wpływ na akcję, w większości, pozytywnie. Max, który nie wiem dlaczego, ale podejrzanie przypominał mi Felixa z serii pana Kosika, był chyba moją ulubioną postacią. Wiecznie czegoś poszukiwał, był dociekliwy, dokładny, ale i sprytny oraz niezwykle bystry. Polubiłam go zwłaszcza za wrodzoną nieustraszoność i chęć odkrywania wszystkiego co tylko mu się natoczyło. Nie ważne, czy było to potrzebne, czy nie :). Alicja również stała się dla mnie niesamowitą bohaterką. Miała zadziorny i dowcipny charakter, przez co mogliśmy doszukać się w lekturze paru śmieszniejszych scen z jej udziałem. Z najmłodszą z rodzeństwa, Iriną, możemy spędzić naprawdę niewiele czasu, jako, że dzieje się takie pewne wydarzenie, którego na razie nie będę Wam zdradzać :D. Wydawała mi się ona jednak rezolutną, chociaż chwilami nieco zbyt naiwną dziewczynką. Ostatnią postacią, o której warto powiedzieć parę słów jest Roland. Zupełnie nie spodziewałam się za strony autora takiego zwrotu akcji, który miał miejsce pod koniec książki i do głębi mną wstrząsnął. Tego z kolei chłopaka ceniłam za odwagę, brawurę, ale i prostotę, jaką się odznaczał.

"- Maksie, skończ z pająkami, zanim wybuchnie wojna - poprosił Maximilian Carver zmęczonym głosem.
- Mam je zabić, czy tylko postraszyć? Mogę im na przykład powykręcać nóżki - zaproponował Max.
- Dosyć już - ucięła matka."

Lektura zdecydowanie polecam wszystkim, którzy lubią fantasy i nieco horroru w jednym. Z pozoru, jest to tylko lekka, nie zobowiązująca książka, gdzieś tam jednak dogłębnie można doszukać się ukrytego motywu - bo przecież wszystko ma swoją cenę, prawda? Właśnie to chciał nam pokazać autor, obrazując to pod postacią przyjemnej książki, którą miło się czyta zawsze i wszędzie.

Książka zasługuje na ocenę 10/10 i 10 gwiazdek:
★  ★  ★  ★  ★  ★  ★  ★  ★  ★
________________________________________________________________________________


Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę" :)

środa, 6 listopada 2013

Podsumowanie października

Witajcie!
Dzisiaj coś innego, jak pewnie zauważyliście po tytule. Otóż zdecydowałam, że co miesiąc na blogu będą pojawiały się podsumowania. Takie krótkie posty o tym, ile książek przeczytałam w danym miesiącu, jak to wyglądało z obserwatorami itp. Wiem, że aktualnie mamy już listopad i trochę to wszystko spóźnione, ale jestem baaardzo zawalona różnego rodzaju pracami, sprawdzianami, kartkówkami itd. no i nie ma jak i kiedy pisać. Tak więc podsumowanie:

Miesiąc: Październik 2013

Liczba przeczytanych książek: 6
Liczba zrecenzowanych książek: 5
Recenzje, które pojawiły się na blogu:
1. "Córka dymu i kości" Laini Taylor [recenzja]
2. "Skrzydła Laurel" Aprilynne Pike [recenzja]
3. "Naznaczona" P.C Cast i Kristin Cast [recenzja]
4. "Niezgodna" Veronica Roth [recenzja]
5. "Kosogłos" Suzanne Collins [recenzja]
Najchętniej odwiedzana przez Was recenzja: "Skrzydła Laurel" Aprilynne Pike

Najlepsza książka: "Niezgodna" Veronica Roth
Najgorsza książka (której recenzja pojawiła się w tym miesiącu): "Kosogłos" Suzanne Collins


Liczba wyświetleń: 1 239 (!!! dziękuję, wielcy jesteście :3!!!)
Liczba komentarzy (waszych :)): 27
Liczba nowych polubień na facebooku: 9

Chyba to tyle jeżeli chodzi o październik i jego podsumowanie :). Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tymi moimi liczbami xD. Tymczasem w listopadzie - nie ma zmiłuj. Już teraz dość dobrze mi idzie z pierwszą pozycją, a dalej zobaczymy :D. Ale mam nadzieję na poprawienie swoich statystyk - oczywiście tych na których jakiś tam malutki wpływ mam ;3.

________________________________________________________________________________
I tak jeszcze coś - jak widzieliście blog cały czas zmienia wygląd, treść nagłówki itp. Cieszę się jednak, że jest taka pewna, dobra duszyczka która zajęła się sprawami organizacyjnymi i wygląd wzięła w swoje łapki! Chodzi mi tutaj o Martę [jej blog: KLIK ], także dziękujemy jej serdecznie i wchodzimy na bloga - na pewno się ucieszy!

Udanego czytelniczego listopada moi mili!