niedziela, 31 sierpnia 2014

Podsumowanie sierpnia 2014

Witajcie!

W związku z tym, że dobiega już końca sierpień (a za nim wakacje, niestety :/) to dzisiaj będzie krótkie podsumowanie tego miesiąca. Szczerze Wam powiem, że nawet nie zauważyłam kiedy on zleciał - wyjechałam na obóz, potem co prawda byłam trochę w domu, jednak przez ten czas dużo się działo. Przede wszystkim spotkania z przyjaciółmi, wyjścia, trochę czytania i jakoś tak to zleciało. W sumie, muszę przyznać, że zaliczam ten miesiąc do bardzo udanych. Miło wspominam zarówno wyjazd jak i pobyt na miejscu i mocno ubolewam nad rozpoczęciem roku szkolnego. Jak jednak spełniłam się czytelniczo w sierpniu?

Miesiąc: Sierpień 2014

[źródło]

Liczba przeczytanych pozycji: 5

Liczba zrecenzowanych pozycji: 7

Liczba obejrzanych filmów: 4

Liczba zrecenzowanych filmów: 0

Przeczytane pozycje:
1. "Felix, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy" Rafał Kosik
2. "Sztuka ścigania się w deszczu" Garth Stein
3. "Wybrani. Niezbędnik Nocnej Szkoły" C.J.Daugherty
4. "Czas Żniw" Samantha Shannon
5. "Szklany Tron" Sarah J. Maas

Najlepsza książka: Tym razem mam dwie kandydatury - "Szklany Tron" oraz "Sztuka ścigania się w deszczu". Obie są świetne, chociaż każda na inny sposób :)

Najgorsza książka: Nie, zdecydowanie takiej nie znalazłam :)

Poza tym, w sierpniu wybiło mi 20.000 wyświetleń (Wow, dzięki wielkie!) i zostawiliście 71 komentarzy <3 Bardzo dziękuję Wam za tak pozytywne statystyki. W sierpniu wybrałam się także na akcję Literacki Sopot 2014, na którym bawiłam się naprawdę świetnie! Relacja pojawi się zapewne wkrótce, jak wreszcie ogarnę wszystkie posty, które mam do napisania. Póki co, to wszystko, życzę Wam, mimo wszystko, miłego września i mam nadzieję, że jesteście chociaż odrobinę weselej nastawieni do tego miesiąca niż ja xD

środa, 27 sierpnia 2014

"Sekret Julii" Tahereh Mafi

[źródło]
Tytuł: Sekret Julii
Autor: Tahereh Mafi
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive

"Kontynuacja bestsellerowej powieści Dotyk Julii, która podbiła serca czytelników na całym świecie.

Julia z Adamem uciekają z kwatery Komitetu Odnowy i trafiają do Punktu Omega, przystani dla ludzi o szczególnych zdolnościach. Wreszcie są bezpieczni. Sielanka zakochanych trwa jednak krótko. Julia poznaje sekret, który może przekreślić ich wspólne marzenia o szczęściu… "

"Dotyk Julii" był książką, która absolutnie i zdecydowanie mnie urzekła [a więcej informacji TUTAJ], głównie przez swoją oryginalność. Trochę obawiałam się zatem lektury kontynuacji, bo, jak to zwykle bywa, pomysł jest fajny przez pierwszą część, a reszta serii już tylko powierzchownie się go tyczy. Jednak szczęśliwie, muszę powiedzieć, że moje obawy były kompletnie bezpodstawne - "Sekret Julii" podbił moje serce nawet bardziej od swojej poprzedniczki.


"Kończą mi się litery. Nie mam już ani słowa. Ktoś obrabował mnie z całego słownika. Wiem, że słowa potrafią ranić. Ale nie sądziłam, że mogą zabić"

Julia i Adam, bezpieczni w Punkcie Omega, nareszcie mogą cieszyć się sobą. Są bezpieczni, uciekli od Warnera i całej jego armii, a do tego znaleźli miejsce wśród swoich - zbiegów takich jak oni. Wkrótce okazuje się jednak, że miłość tych dwojga będzie poddana ciężkiej próbie, jako że każe z nich ma teraz określoną funkcję do wykonywania w nowym środowisku. Do tego, wróg wciąż jest czujny, a wojna wisi dosłownie na włosku. Jak potoczą się losy Julii i Adama? 

Z początku lektury, byłam trochę zawiedziona postawą Julki - znowu stała się ona tą nijaką osóbką, którą była w "Dotyku Julii". Jednak szłam dalej w zaparte i nie traciłam nadziei, że być może, jej osobowość ulegnie nieco zmianie. I rzeczywiście, tak się stało. Dalsza część książki była już niemal idealna, a ja w końcu dostałam to, czego oczekiwałam - zwroty akcji, intrygi i kłamstwa.


"Moją przyszłością jest chaos"

Nie sposób nie wspomnieć o przekreślonych zdaniach - po prostu kocham autorkę za nie! Są tak idealne i świetnie wpasowują się w klimat książki. Niektóre z nich zapisałam sobie nawet na kartce i coś czuję, że będą mi bardzo bliskie :)

W tej części, czytelnik ma także szansę bliżej poznać Warnera - człowieka, który na pierwszy rzut oka jest odpowiedzialny za cały ten bałagan. Jednak im dłużej go poznajemy, tym bardziej jego motywy stają się dla nas niejasne. To właśnie w tej postaci uwielbiam najbardziej - nigdy nie wiadomo po której jest stronie, a jego spontaniczność sprawia, że nigdy nie wiadomo także, co też przyjdzie mu do głowy.

Adam, ukochany Julii, z każdym rozdziałem działał mi na nerwy coraz bardziej. Był złośliwy, nerwowy i niezdecydowany. Jego postać z resztą już od pierwszej części mocno mnie drażniła, teraz jestem jednak w stu procentach pewna - nie lubię tego bohatera.

Trzeba też pogratulować pięknej okładki, która świetnie wkomponowuje się w tematykę książki. Z resztą ogólnie koncepcja oka na każdej z pozycji pani Mafi jest bardzo oryginalna i, co tu dużo mówić, przypadła mi do gustu.

"(…)trudno jest być dobrym dla świata, który przez całe życie darzył nas wyłącznie nienawiścią. Tak trudno jest widzieć dobro w świecie, który zawsze budził w nas strach."

Zwroty akcji, niespodziewane momenty, pełno niebezpieczeństwa to coś, co cechuje tę lekturę. Tego "czegoś" brakowało mi właśnie nieco w poprzedniej części, jednak cieszę się niezmiernie, że w "Sekrecie..." otrzymałam już oczekiwaną porcję wrażeń.

Co ciekawe, przemyślenia Julki nie przeszkadzały mi zbytnio, a wręcz przeciwnie - stanowiły bardzo ciekawy element książki. Widać po nich, że dziewczyna wiele przeszła, ale także zdobyła przez to ogromne doświadczenie.

Cóż więcej mogę powiedzieć? "Sekret Julii" to książka nietypowa, ciekawa i pełna akcji. Tahereh Mafi pokazała na co ją stać i kolejny raz bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Wielka szkoda, że "Dar Julii" zakończy serię przygód o Julce, bo naprawdę trudno będzie mi rozstać się z bohaterami.

Recenzja napisana także dla portalu literatura.juventum.pl :)

wtorek, 26 sierpnia 2014

"Miasto Zagubionych Dusz" Cassandra Clare

[źródło]
Tytuł: Miasto Zagubionych Dusz
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG

"Jace stał się sługą zła, związanym na wieczność z Sebastianem. Tylko mała grupka Nocnych Łowców wierzy, że można go ratować. Żeby to zrobić, muszą zbuntować się przeciwko Clave. I muszą działać bez Clary. Bo Clary rozgrywa niebezpieczną grę zupełnie sama. Ceną przegranej jest nie tylko jej własne życie, ale również dusza Jace’a. Clary jest gotowa zrobić dla niego wszystko, ale czy nadal może mu ufać? I czy on jest naprawdę stracony? Jaka cena jest zbyt wysoka, nawet za miłość?"

Każdy, kto mnie dobrze zna i wie, że kocham czytać, wie także, jak bardzo nie lubię niedokończonych serii. Nawet wtedy, kiedy początek nie zapowiadał się obiecująco. I czasami wolę nawet zrezygnować z kupna polecanej i popularnej nowej książki na rzecz jednego z wielu tomów serii, której wcześniej nie dokończyłam. Dlatego w miarę możliwości staram się kończyć je wszystkie. Podobna sytuacja miała u mnie miejsce przy "Darach Anioła". Po fenomenalnym "Mieście Szkła", mocno zawiodłam się na "Mieście Upadłych Aniołów". Ale, jak pisałam wcześniej, jak czytać to czytać. I tak jestem już po lekturze "Miasta Zagubionych Dusz". I jaka jest moja opinia o tej książce?

"-Miłość nie określa się moralnością, czy też nie - powiedziała Clary. - Miłość po prostu jest."

Najgorsze się stało - Jace został opętany przez Sebastiana, związany razem z nim demonicznym zaklęciem. Teraz, brat Clary, chce rozpętać zło na cały świat, a jak przekonali się o tym Nocni Łowcy, aby osiągnąć cel nie cofnie się przed niczym. Sytuację komplikuje dodatkowo miłość, jaką wciąż odczuwa Clary do Jace. Dlatego nie chce się poddać i wraz z zaufaną grupą przyjaciół wyrusza, aby uratować chłopaka. Jednak, aby do tego doszło, trzeba znaleźć sposób na rozerwanie nadnaturalnej więzi pomiędzy Sebastianem a Jacem. Rozpoczynają się więc poszukiwania legendarnej broni, która według opowieści, rozdzieli tę dwójkę. Niestety, czas goni bohaterów, którzy zmuszeni są do podejmowania ważnych decyzji...

Szczerze mówiąc, nigdy bym się nie spodziewała, że Cassandra Clare po nieudanej czwartej części zdoła znów podnieść się na wcześniejszy poziom i napisać dobrą książkę. Tak też się stało i byłam bardzo zaskoczona po jej przeczytaniu, bo rzeczywiście - lektura porywa, wciąga, a po jej skończeniu czuję wielki niedosyt i nie mogę się doczekać, aż w końcu zapoznam się z finałowym tomem serii.

"Niektórych ludzi nie można naprawić. Albo jeśli można, to tylko miłością i poświęceniem tak wielkim, że niszczy ona dającego."

Nie sposób nie odnieść się w tej recenzji do porównań - w "Mieście Upadłych Aniołów" akcja wlokła się niemiłosiernie, dopiero końcówka dostarczyła jako takich emocji, w "Mieście Zagubionych Dusz" cała książka jest wręcz naładowana wydarzeniami. Poprzednia część zdawała się być mocno naciągana, ta z kolei wypadła bardzo naturalnie, łatwo się ją czytało. Postać Sebastiana wcześniej została potraktowana nieco obcesowo, tutaj mamy go pełno. Jace co prawda nie wrócił do tej swojej "Jace'owatej" postawy, którą znam z trylogii, jednak nie było aż tak źle, bo momentami coś się tam w nim odradzało.

Jak zwykle, końcówka przyniosła dużą dawkę emocji i niezapomnianych wrażeń. Znowu mogłam przeżywać razem z bohaterami ich wzloty i upadki, uważnie śledzić rozgrywające się wydarzenia, przeklinać w duchu gorycz porażki i cieszyć się drobnymi sukcesami. Cassandrze Clare udało się na nowo wciągnąć mnie w świat przez nią wykreowany, a po skończeniu lektury znowu, bardziej niż kiedykolwiek, miałam ochotę, aby chociaż na jeden dzień stać się Nocną Łowczynią i wstąpić do tamtego świata.

"Żaden człowiek nie wybiera zła, ponieważ jest zły. On jedynie mylnie bierze je za szczęście, gdy szuka dobra"

Wszyscy bohaterowie w tej części podbili moje serca, każdy z nich na inny sposób. Jace (po raz pierwszy!) poświęceniem, Clary pomysłowością, Magnus wiedzą, a Simon odwagą. Podziwiałam ich wszystkich i każde z nich z osobna - dzięki nim lektura była jeszcze ciekawsza.

Nie mam w sumie nic więcej do dodania - książka ta jest niespodzianką dla wszystkich, którym tak jak mi "Miasto Upadłych Aniołów" nie przypadło do gustu i, którzy wierzą, że część piąta także utrzyma słaby poziom. Takim osobom mówię, że mnie osobiście ta pozycja pozytywnie zaskoczyła i z chęcią sięgnę teraz po "Miasto Niebiańskiego Ognia".

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

"Morze Spokoju" Katja Millay

[źródło]

Tytuł: Morze Spokoju
Autor: Katja Millay
Wydawnictwo: Jaguar

"W tym świecie nie ma magii, a cuda się nie zdarzają. Nastya przekonała się o tym dwa i pół roku temu. Jedno wydarzenie przekreśliło wszystkie jej plany. Na zawsze.

Josh nie ma tajemnic. Wszyscy jego bliscy nie żyją, a przyjaciele... Kiedy twoja obecność przypomina innym, jak kruche jest życie, ludzie wolą trzymać się na dystans.

Dwoje młodych ludzi ze skomplikowaną przeszłością. Ich przyjaźń nie jest łatwa. Miłość okaże się jeszcze trudniejsza...

Nastya i Josh mają szansę odbudować swoje życie - razem. Jednak najpierw muszą nauczyć się na nowo ufać, wierzyć i wybaczać."

Katja Millay dorastała na Florydzie, skąd potem przeprowadziła się do Nowego Jorku. Ukończyła szkołę filmową na Uniwersytecie w tymże mieście. "Morze Spokoju" jest jej debiutancką i zarazem jedyną powieścią.

Nastya już raz przekonała się, jak życie potrafi okrutnie zagrać nam na nosie. Jak jedno wydarzenie potrafi zmienić wszystko. Jak trudno pozbyć się przeszłości ze swojej głowy. Drugi raz nie chce popełnić już żadnego błędu. Wciąż w stanie lekkiego załamania, zaczyna uczęszczać do nowej szkoły. Tony makijażu, wyzywające ciuchy skrzętnie ukrywają to, co nastolatka nosi w środku. Zupełnie przypadkowo, spotyka Josha - chłopaka, który zdaje się być ostatnim, który może jej jakoś pomóc. Sam niedawno stracił ważne dla siebie osoby i od jakiegoś czasu musi dawać sobie radę bez nikogo. Ta dwójka z czasem jednak przekonuje się, że ma ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się początkowo wydawać. Jak więc potoczy się ta nietypowa historia? Czy tym razem życie oszczędzi tę parę?

"Śmierć nie jest taka straszna, kiedy już ją przeżyjesz.
A ja przeżyłam.
Już się jej nie boję.
Boję się całej reszty."

O książce tej zrobiło się głośno niemal natychmiast po jej premierze. Sama byłam ciekawa tej historii, jednak postanowiłam poczekać aż szum wokół niej nieco ucichnie i dopiero wtedy sięgnąć po "Morze Spokoju". Liczyłam na nietypową, wzruszającą historię, która, jak jest to napisane na okładce, "złamie serce i sklei je na nowo". Doczekałam się jednak finalnie zupełnie czegoś innego - czy pozytywnego? Sama nawet nie wiem.

Przez pierwsze 100 stron pozycji wynudziłam się okrutnie. Męczyły mnie te "gadki o niczym" głównej bohaterki, a sam styl pisania autorki pozostawiał wiele do życzenia. Twardo postanowiłam sobie jednak, że książkę dokończę - i jak postanowiłam, tak zrobiłam. Muszę przyznać, że dobrze, iż się przemogłam, bo im dalej w nią brnęłam, tym robiło się ciekawiej.

„Nie jestem żadnym ocaleniem. Nawet siebie samego nie umiem ocalić.”

Nastya to taki typ bohaterki, która dużo gada, mało robi. Rozumiem jej traumę, straszną sytuację i przeszłość, z którą nie może sobie poradzić, ale momentami odnosiłam wrażenie, że niektóre jej zachowania wcale nie są spowodowane wypadkiem, jakiego doświadczyła, a zwyczajnym oślim uporem. Strasznie mnie to denerwowało, bo najczęściej nie miało to ani sensu ani jakoś znacząco nie wpływało na fabułę. Do tego ten jej wiecznie pesymistyczny sposób myślenia - szczerze mówiąc, gdybym to ja miała takie myśli, to już dawno życie by mi się znudziło.

Josh także nie był typem postaci, która codziennie rano wstaje, cała w skowronkach. Znacznie ciekawiej mogłoby być jednak, gdyby książka była opisana tylko i wyłącznie z jego perspektywy. Dzięki temu bowiem, czytelnik stopniowo odkrywałby sekrety i mroczną przeszłość Nastyi. Mimo wszystko, był on dużo bardziej interesującą postacią niż główna bohaterka.

„Głośne dźwięki sprawiają, że nie słyszę tych cichych, a cichych dźwięków należy się bać.”

Jak już wcześniej wspomniałam, akcja z początku książki to istny koszmar - właściwie prawie wcale jej nie ma. Przemyśleń i wspomnień jest za to napchane tyle, że po paru stronach dosłownie głowa boli. Już teraz zdecydowanie odradzam tę pozycję miłośnikom książek sensacyjnych, z dynamiczną fabułą - po prostu się na niej wynudzicie.

Jedyne, co mi się podobało, to fakt, że dopiero pod koniec książki czytelnik poznaje ów sekret Nastyi. Owszem, w poprzednich rozdziałach mamy nieco wspomnień głównej bohaterki, są jednak one na tyle niejednoznaczne, że właściwie trudno się z nich czegokolwiek dowiedzieć.

Trudno jest mi ocenić tę książkę. Z jednej strony, coś w niej było -  mądre przemyślenia i całkiem interesujący główny bohater, z drugiej jednak strony, zabrakło w niej akcji, płynności i zwyczajnie pomysłu. Na pewno jednak nie jest to książka wzruszająca. Jest po prostu... zwykła. Bez rewelacji. Taka, którą przeczytamy, ale raczej nami nie wstrząśnie. Zatem jeśli ktoś chce sięgnąć, nie bronię, natomiast jeśli nie, mówię, że wiele nie straci.

Recenzja napisana dla portalu literatura.juventum.pl :)

wtorek, 19 sierpnia 2014

"Miasto Upadłych Aniołów" Cassandra Clare

Tytuł: Miasto Upadłych Aniołów
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG

"Wojna się skończyła i szesnastoletnia Clary Fray wraca do Nowego Jorku, podekscytowana możliwościami, które się przed nią otwierają. Zaczyna szkolenie Nocnego Łowcy, żeby nauczyć się wykorzystywać swój wyjątkowy dar. Podziemni i Nocni Łowcy w końcu zawarli pokój i, co najważniejsze, Clary może w końcu nazywać Jace'a swoim chłopakiem.
Jednakże wszystko ma swoją cenę.
Ktoś zabija Nocnych Łowców i prowokuje w ten sposób napięcia między Podziemnymi i Nocnymi Łowcami, mogące doprowadzić do kolejnej krwawej wojny. Najlepszy przyjaciel Clary, Simon, nie może jej pomóc. Jego matka właśnie się dowiedziała, że syn jest wampirem, więc Simon musiał opuścić dom rodzinny. Okazuje się jednak, że wszyscy chcą mieć go po swojej stronie... ze względu na moc klątwy, która niszczy jego życie. I są gotowi zrobić wszystko, żeby dostać to, czego chcą. W dodatku, Simon umawia się równocześnie z dwiema pięknymi, niebezpiecznymi dziewczynami, i żadna nie wie o tej drugiej.
Kiedy Jace zaczyna się odsuwać od Clary, niczego nie wyjaśniając, jest ona zmuszona dotrzeć do serca tajemnicy, która okaże się jej najgorszym koszmarem. Clary zapoczątkowuje ciąg strasznych wydarzeń, mogących pozbawić ją wszystkiego, co kocha. Nawet Jace'a."

Książki Cassandry Clare cenię przede wszystkim za dużą ilość wrażeń, jakie dostarczyły mi do tej pory trzy pierwsze części serii. Kiedy sięgałam po "Miasto Upadłych Aniołów" miałam jednak poważne obawy, dotyczące przede wszystkim dalszego rozwoju wydarzeń - w końcu "Miasto Szkła" zakończyło się niemal idealnie i nie miałam zielonego pojęcia, jaki też wątek można by było pociągnąć na tyle daleko, aby stworzyć kolejną część. Jak więc wypadł w moich oczach czwarty tom serii?

"A jeśli nigdy tak naprawdę nie można nikogo mieć. Nieważne, jak bardzo się kocha, ten ktoś może się wyślizgnąć, miedzy palcami jak woda i nic nie da się zrobić."

Muszę przyznać, że książka ta różni się od poprzednich części serii, miejscami miałam nawet wrażenie, że czytam pozycję, która wyszła spod pióra zupełnie innej autorki. Przynajmniej przez pierwszą połowę książki. Postacie straciły nieco na swojej barwności, fabuła nie pędziła już tak do przodu, a pomysły na nią... cóż, zwyczajnie się wyczerpały.

Wątek Sebastiana może i był istotny, ale wydaje mi się, że cała ta afera, która się wokół niego działa była mocno naciągana. Nie sposób jednak nie przyznać, że był on naprawdę jedną z niewielu postaci, które intrygowały i zmuszały do przemyśleń. Z jednej strony jego motywy wydawały się jasne, z drugiej co rusz zaskakiwał mnie jakimś swoim wyborem - była więc to postać mocno niejednoznaczna.

Kompletnie zaskoczył mnie za to Jace - co się stało z niezależnym, sprytnym, dowcipnym Jace'm, który jako jedyny nie zmieniał się prawie w ogóle w poprzednich trzech częściach?! Bohater, którego poznałam w "Mieście Upadłych Aniołów" zupełnie go nie przypominał. Uleciała gdzieś jego pewność siebie i upór, te cechy, które tak bardzo w nim ceniłam.

Clary za to zaskoczyła mnie pozytywnie - zdeterminowana, ale jednocześnie jak zwykle cierpliwa w swych poczynaniach. Nadawała całej akcji tempa, a z każdym rozdziałem coraz bardziej lubiłam jej postać.

"Miłość jest najwyższą siłą wszechświata, to ona wprawia w ruch gwiazdy."

Zakończenie było chyba najlepszym momentem w całej książce - trzymało w napięciu do samego końca i co rusz sytuacja się w nim zmieniała. Myślę, że chyba każdego zachęci ono do przeczytania kolejnej części serii.

Podsumowując, książkę nie oceniam ani negatywnie, ani pozytywnie. Paru bohaterów dosłownie "uratowało" ją przed moim zaszufladkowaniem tej pozycji, jako słabej, jednak po fabule i zwyczajnie pomyśle na tę lekturę nie ma co spodziewać się zbyt wiele.

piątek, 15 sierpnia 2014

Krótka informacja o książkach Jacka Komudy

Tytuł: Imię Bestii. Historia życia Francois Villona, czyli dzieje poety i mordercy
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 368
Data premiery: 1 sierpnia 2014

Jacek Komuda po mistrzowsku odtwarza atmosferę i koloryt średniowiecza — podobnie jak Umberto Eco w Imieniu Róży — bawi się konwencjami epoki.
Niezwykle barwny zbiór opowiadań obrazujący losy François Villona – jednego z najwybitniejszych poetów francuskich wieków średnich, a jednocześnie hulaki, przestępcy i awanturnika.
Literacki hołd pisarza dla autora Wielkiego Testamentu.

Jeśliby Villon nawet nie istniał, stworzyłbym go na nowo na kartach moich książek.
Jacek Komuda

Paryż Villona rzeczywiście żyje na łamach tej książki.
Jacek Żakowski


Więcej informacji tutaj: http://fabrykaslow.com.pl/ksiazki/imie-bestii-historia-zycia-francois-villona-czyli-dzieje-poety-i
Fragment powieści: http://issuu.com/fabrykaslow/docs/komuda_imiebestii_fragm


________________
Tytuł: Herezjarcha. Historia życia Francois Villona, czyli dzieje poety i mordercy
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 344
Data premiery: 1 sierpnia 2014

François Villon – jeden z najwybitniejszych poetów francuskich wieków średnich, miał opinię hulaki, przestępcy i awanturnika. Wiedza na temat faktów z jego barwnego życia pochodzi z dwóch rozbieżnych źródeł: z jego utworów oraz z dokumentów sądowych. Na kartach czterech opowiadań Komuda ukazuje nieznane dotąd losy poety wygnanego z Paryża.

Nie mogłem przejść obojętnie obok Villona – poety i łotra w jednym ciele, którego muzą była sztuka, kochanką – paryska szubienica, a przyjaciółmi – wytrych i nóż.
Jacek Komuda

Paryż Villona rzeczywiście żyje na łamach tej książki.
Jacek Żakowski

Więcej informacji tutaj: http://fabrykaslow.com.pl/ksiazki/herezjarcha-historia-zycia-francois-villona-czyli-dzieje-poety-i
Fragment powieści: http://issuu.com/fabrykaslow/docs/komuda_herezjarcha_fragm



piątek, 8 sierpnia 2014

"Czas Żniw" Samantha Shannon

Tytuł: Czas Żniw
Autor: Samantha Shannon
Wydawnictwo: Sine Qua Non

"Rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jej szefem jest Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Paige jest sennym wędrowcem i w świecie, w którym przyszło jej żyć, zdradą jest już sam fakt, że oddycha.
Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. Na skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje przetransportowana do Oksfordu – tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząca z innego świata rasa Refaitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika – staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć."


Samantha Shannon, urodzona w 1991 roku w Londynie, debiutowała "Czasem Żniw", który zaczęła pisać, gdy miała 15 lat. Ukończyła literaturę na uniwersytecie w Oksfordzie.

Paige Mahoney, to dziewietnastoletnia dziewczyna, która na swoje życie zarabia w dość nietypowy sposób - pracuje dla niejakiego Jaxona Halla, mim-lorda, jednego z przewodniczących kryminalnego podziemia Sajonu Londyn. Nastolatka jest sennym wędrowcem, rzadką odmianą jasnowidza i na zlecenie swego przełożonego włamuje się do ludzkich umysłów. Nie ma łatwego życia, a kiedy zupełnie niespodziewanie zostaje złapana i przemycona do Oksfordu, który pełni rolę kolonii karnej, sprawy znacząco się komplikują. Paige odkrywa, że miejsce to istnieje od ponad dwustu lat, a rzeczy, które się tam dzieją, są naprawdę straszne. Dziewczyna musi przystosować się do nowego trybu życia, odnajdując jednocześnie swoich wrogów i przyjaciół, oraz na nowo próbować odzyskać wolność...

"Czasem Żniw" interesowałam się już od czasu jego premiery, głównie przez wzgląd na dość ciekawą i oryginalną tematykę. Słyszałam zarówno pochlebne, jak i mniej entuzjastyczne recenzje, a zastrzeżenia dotyczyły przede wszystkim trudnej treści książki. Kiedy jednak nadarzyła się okazja, z chęcią sięgnęłam po pozycję - i nawet teraz, po jej przeczytaniu, mam co do niej mieszane odczucia.

Już po paru pierwszych stronach, miałam nieodparte wrażenie, że albo autorka przesadziła z ilością nowych rzeczy, miejsc i postaci, albo to ja mam problemy ze zrozumieniem tego typu lektur. Bo kiedy już oswajałam się z jakimś faktem na tyle, aby go zrozumieć, zaraz pojawiało się pełno nowych informacji i zwyczajnie gubiłam się w ich natłoku. Dopiero w około połowie lektury przyswoiłam sobie wszystko na tyle, by rozumieć dalszą część książki - na pewno pomógł mi w tym znacząco słowniczek zamieszczony na końcu, oraz informacje dotyczące jasnowidzów, znajdujące się na początku.

Dziwił mnie także fakt, że autorka, pisząc tą książkę miała 15 lat - naprawdę, ja za nic nie wymyśliłabym tak skomplikowanej wizji przyszłości, a jestem w końcu mniej więcej w jej wieku! Szczerze mówiąc, nawet do głowy nie wpadłby mi taki pomysł, więc tym bardziej jestem pod ogromnym wrażeniem jej talentu i potęguje to tylko moją chęć przeczytania kontynuacji.

Szczególnie intrygowały mnie postacie i żałowałam, że niektóre z nich były przedstawione tylko powierzchownie, bez szczegółów. Tak, ciekawiła mnie na przykład postać Naczelnika, który z każdym kolejnym rozdziałem stawał się tylko bardziej tajemniczy i nawet końcówka w pełni nie zaspokoiła mojej ciekawości. Niejasne motywy, którymi się kierował naprawdę pozostały nie do odkrycia, a za samą kreację tej postaci należą się autorce duże brawa.

O Paige, jako głównej bohaterce, po paru rozdziałach wiedziałam dość dużo, nie znaczy to jednak, ze wciąż nie ciekawiła mnie jej postać. Jednak, dzięki pierwszoosobowej narracji dużo dowiedziałam się, nie tylko o jej życiu, ale także skomplikowanym darze, którego z początku nie do końca mogła opanować.

Powiedzieć, że akcja tej książki jest dynamiczna, to chyba wciąż jednak za mało. Natłok informacji i pędząca naprzód fabuła mogły momentami nieco przytłoczyć czytelnika, jednak sądzę, że miłośnikom tego typu książek, "Czas Żniw" z pewnością przypadnie do gustu.

Gdybym miała jednym słowem ocenić tę lekturę, powiedziałabym - oryginalna. Bo ta książka naprawdę wyróżnia się spośród innych pozycji o tematyce fantastycznej. Przede wszystkim, skomplikowaną wizją przyszłości, i naprawdę świetnie wykreowanymi bohaterami. Polecam gorąco wszystkim, którzy lubią odważne, dynamiczne, a miejscami nawet brutalne powieści!


Za egzemplarz "Czasu Żniw" serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non! :)

czwartek, 7 sierpnia 2014

"Goniąc cienie" Marta Bilewicz

Tytuł: Goniąc cienie
Autor: Marta Bilewicz
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza

"Lucas Scarlett prowadzi agencję detektywistyczną w Chicago. W trakcie śledztwa, w jednej z akcji, poznaje tajemniczą Chelsea, która udziela schronienia jemu i jego rannemu przyjacielowi. Na pierwszy rzut oka dziewczyna wydaje się być zwyczajna i niegroźna. Jednak w miarę odkrywania tajemnic wokół niej, Lucas nie jest już niczego pewny. Kiedy nagle zagląda w lufę pistoletu dzierżonego w jej dłoni, jest już pewien, że Chelsea nie jest zwyczajną dziewczyną. Czy to ona postrzeliła jego przyjaciela? Kto telefonuje do niej po nocach? Akcja książki w zaskakujący sposób przenosi się z Chicago i małego miasteczka Crystal City, aż do Meksyku. Brawurowa ucieczka plażą na wybrzeże oraz motorówką przed uzbrojonymi zabójcami, rzuca naszych bohaterów na jakąś – bliżej nieokreśloną – wyspę. Kim tak naprawdę jest Chelsea? Jaka jest jej rola we wszystkim, co właśnie spotkało Luke’a? Czy uda im się rozwiązać wszystkie tajemnice? Czy będzie stać ich oboje na szczerość? Na te i inne pytania odpowie dynamiczna akcja powieści "Goniąc cienie"."

Urodzona w 1975 roku, w Warszawie Marta Bilewicz to autorka takich książek jak "Tajemnica skarabeusza", "Zdążyć przed świtem", a także jej najnowszej powieści - "Goniąc cienie".

Lucas Scarlett ma prawie wszystko, czego człowiek może sobie zażyczyć - pieniądze, dobrą pracę, cudownych przyjaciół i mieszkanie w Chicago. No, może tylko jednej rzeczy do tej pory nie mógł sobie znaleźć - kobiety, z którą chce spędzić resztę życia. Wszystko jednak zmienia się pewnego dnia, kiedy w skutek niefortunnego zbiegu okoliczności jego przyjaciel zostaje postrzelony, a on sam w akcie desperacji prosi tajemniczą Chelsea o pomoc. Wkrótce okazuje się, że dziewczyna kryje w sobie przerażającą i jednocześnie niesamowitą historię, którą Lucas stara się poznać...

Szczerze mówiąc, rzadko sięgam po książki sensacyjne, w których pościgi i gonitwy stanowią motyw główny. Pozycja pani Bilewicz, z początku nie wydawała mi się także lekturą godną uwagi, jednak po przeczytaniu paru pozytywnych opinii o książce, i ja zapragnęłam się z nią zapoznać. Jaki jest tego efekt?

W lekturze tej wszystkie wydarzenia, postacie (czasami miałam nawet wrażenie, że miejsca!) są dynamiczne - nie bez powodu z resztą jest to wspomniane w opisie książki. Wszystko bowiem stale ulega zmianie, bohaterowie uciekają, planują, knują intrygi... Muszę przyznać, że przyjemnie czytało się o ich zabiegach, a dynamika akcji tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że teraz będę bardziej pochlebnym okiem patrzeć na pozycje tego typu.

Bardzo polubiłam Chelsea - dziewczynę, która narobiła sporego bałaganu w (dość poukładanym dotąd) życiu Lucasa. Była bardzo tajemnicza, ale także odważna i szczera, nie wahała się ryzykować, kiedy w stawkę wchodziło życie jej przyjaciół. Od początku, była także postacią, która intrygowała swoją mroczną przeszłością.

Także Lucas zdawał się być bardzo interesującą postacią. Mimo że miał za sobą trudną przeszłość, w życiu potrafił sobie poradzić. Imponował także swoim spokojem - nie tracił głowy nawet wtedy, kiedy inni w około panikowali.

Autorka brawurowo poprowadziła również fabułę, dzięki czemu czytelnik do końca nie był pewien przebiegu zdarzeń. A kiedy już zdawało mi się, że poszczególne fragmenty układanki pasują do siebie, nagle okazywało się, że wcale tak nie jest. Duży plus należy się zatem za zaskoczenie czytelnika - końcówka zdecydowanie wywoływała najwięcej emocji.

Podsumowując, książka ta jest przyjemną, ciekawą i lekką pozycją, którą pochłania się błyskawicznie. Zabawni, a zarazem intrygujący bohaterowie zdecydowanie wpłynęli na moją pozytywną opinię o tejże pozycji. Polecam każdemu, kto szuka po prostu dynamicznej lektury :)


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję autorce, Marcie Bilewicz! :)

wtorek, 5 sierpnia 2014

Jak to jest z tymi ebookami?

Elektronika podbiła w dzisiejszych czasach dosłownie każdą dziedzinę życia - od kontaktu z inną osobą, poprzez najróżniejsze urządzenia domowego użytku, na transporcie skończywszy. Nic więc dziwnego, że rewolucja ta dotknęła także bardziej "subtelnych" dziedzin, w tym także literatury. Jeszcze do niedawna, chociażby próba wyobrażenia sobie książki w innej formie, niż liter zapisanych na papierze, była co najmniej niedorzeczna. W końcu, jako element kultury, przetrwały one w tej formie przez lata, jako tako się trzymając. Aż tu nagle bum! Pojawiła się nowa technologia, która z biegiem czasu zaczęła wypierać stare, papierowe książki, a, co więcej, stała się bardzo modna.

Warto jednak na początek, w paru słowach wspomnieć, o czym też właściwie mowa - ebooki, czyli inaczej elektroniczne książki, to tak naprawdę pozycja zapisana w określonym formacie, przeznaczonym do otwierania w określonych urządzeniach. Mamy więc standardowy format PDF, który cechuje się raczej wykorzystaniem do większych urządzeń, ze względu na jego główne przeznaczenie - publikacja materiałów z dużą ilością grafiki. Dalej wymieniać można chociażby MOBI, który jest bardzo popularny jeżeli chodzi o czytniki książek, zwłaszcza te z Amazonu. Jego rozszerzeniem jest AZW. Formaty, formatami, ale potrzeba nam także urządzeń, by takowe otworzyć, prawda? Z tym jednak nie ma zbyt dużych problemów, bowiem w obecnych czasach ebooka czytać można dosłownie na wszystkim - najróżniejszych smartfonach, tabletach, palmtopach, netbookach, komputerach i tradycyjnych czytnikach książek... Czyli funkcjonalność jest, jak jest z resztą?

Jeśli chodzi o książki, które można pobrać, to w chwili obecnej jest ich cała masa. A skąd pobierać? Stron jest masa. Oczywiście, trzeba liczyć się z tym, że za większość z pozycji trzeba niestety zapłacić. Jednak w znakomitej większości przypadków, cena ebooka jest mniejsza od ceny książki drukowanej. Jeśli ktoś jest zainteresowanym porównywaniem ceny pozycji papierowej i elektronicznej, z powodzeniem może zrobić to na stronie księgarni empik.com. Baza ebooków jest tam naprawdę duża, można więc wybierać do woli. Tam jednak, ich ceny nie są wcale tak niskie. Pod tym względem lepiej sięgać na strony takie jak literatura.net.pl czy nexto.pl - tam jednak ilość książek nie rozpieszcza. Radzę jednak wszystkim tym, którzy w jakimś stopniu znają angielski, do poszperania w obcojęzycznych księgarniach. Muszę przyznać, że jedyny, który znam to oczywiście Amazon - znany i lubiany. Warto jednak nieco poszperać w Internecie i poszukać anglojęzycznych księgarni oraz książek, bo na pewno znajdziemy wiele tytułów, w atrakcyjnych cenach.

Funkcjonalność ebooków objawia się przede wszystkim w tym, że można je ze sobą zabrać zawsze i wszędzie, bez ich zbędnego upychania w walizce - jak ma to miejsce w przypadku książek papierowych. Są poręczne i co najważniejsze - duża ich ilość zmieści się w jednym czytniku. Jednak, jak powszechnie wiadomo, nic nie jest bez wad. Podobnie sprawa przedstawia się z elektronicznymi książkami. Przede wszystkim chodzi tu o ekran - jeżeli czytamy na komputerze, czy na smartfonie, lub tablecie, raczej możemy być pewni, że po jakimś czasie nasze oczy będą miały dość. Jest to jeden z czynników, dla których doradzam kupno profesjonalnego czytnika. Dla fanów papierowych książek, nie bez znaczenia może być też fakt, że raczej tradycjonalnego zapachu nowo kupionej pozycji się nie doczekają. Czasami zdarza się także brak części tekstu w lekturze - irytujący i przytłaczający (uwierzcie, sama doświadczyłam parę razy!). 

Jak więc finalnie prezentują się ebooki? Nie najgorzej - są funkcjonalne i łatwe w użyciu, można je ze sobą zabrać dosłownie wszędzie i czytać prawie na wszystkim. Ich ceny zwykle też są dużo niższe od ceny książki drukowanej. Nie bez znaczenia jest jednak fakt, że czytane zbyt długo na komputerze, czy smartfonie mogą znacząco popsuć nasz wzrok. Wiadomo także, że przy czytaniu ebooka, nie poczujemy charakterystycznego zapachu książki. Czyli ebooki, rzecz pożyteczna. Radzę jednak nie zapominać o książkach drukowanych, tych tradycyjnych, bo przecież to na nich wychowali się nasi przodkowie i, jako element kultury, powinniśmy o nich pamiętać.

Artykuł napisany także dla portalu literatura.juventum.pl :)
__________
A jakie jest Wasze zdanie o ebookach? Czytacie, czy raczej nie?





poniedziałek, 4 sierpnia 2014

"A jeśli ten jedyny, którego pragniesz, nie jest tym, którego powinnaś kochać..."

Tytuł: Ten jedyny
Autor: Emily Giffin
Wydawnictwo: Otwarte

"A jeśli ten jedyny, którego pragniesz, nie jest tym, którego powinnaś kochać...
Czasem wymarzony książę z bajki okazuje się wielką pomyłką.
Czasem ktoś, kto miał kochać, głęboko rani.
Czasem miłość rodzi się tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa.

W życiu Shei wszystko jest pokręcone. Zamiast chodzić z matką na proszone obiadki, woli oglądać mecze. Zamiast cieszyć się, że ma chłopaka, który jest obiektem powszechnych westchnień, zastanawia się, czy to na pewno ten jeden jedyny. A jeśli nie on, to kto? I dlaczego nowe uczucie jest takie trudne?

Czy Shea wybierze lojalność i przyjaźń, czy odważy się postawić wszystko na miłość?"


Emily Giffin to autorka światowych bestsellerów, opowiadających o kobiecych emocjach. Rzuciła karierę prawniczą, dla pisania - "Ten jedyny" jest jej najnowszą powieścią.

Życie Shei nie bardzo przypomina życie każdej kobiety w jej wieku - niedawno zerwała z chłopakiem, a zamiast interesować się takimi sprawami jak mąż czy rodzina, z chęcią ogląda mecze footballowe. Kiedy więc pojawia się jej szansa na związek z bogatym i przystojnym footballistą, Shea chętnie z niej korzysta. Z czasem jednak okazuje się, że nie do końca odpowiada jej ta nowa relacja i coraz częściej zastanawia się czy jest on na pewno tym jedynym?

Zwykle jak ognia wystrzegam się płytkich obyczajówek, w których głównymi dylematami bohaterek są błahe, nieistotne sprawy. Na pierwszy rzut oka taka właśnie wydawała mi się pozycja pani Giffin. Zerknęłam jednak na stronę lubimyczytac.pl i ze zdziwieniem stwierdziłam, że recenzje wcale nie są tak niepochlebne, jak sobie wyobrażałam. Postanowiłam więc zaryzykować i jak na tym wyszłam?

Niewątpliwym plusem książki jest lekki styl pisania autorki, dzięki czemu pozycję tę czyta się po prostu przyjemnie. Wydarzenia opisane są dokładnie, nie można więc powiedzieć, że pani Giffin nie przywiązuje wagi do szczegółów - powiedziałabym wręcz, że jest dokładnie na odwrót. Sam temat książki już sugeruje czytelnikowi, że raczej ambitnej lektury nie powinien się spodziewać - i dokładnie tak jest.

Bohaterowie powieści przedstawieni są bardzo szczegółowo, chociaż muszę powiedzieć, że nie występuje ich tutaj zbyt wielu. Mamy więc nieśmiałą, ale i upartą Sheę, jej wścibską matkę, chłopaka głównej bohaterki, jej najlepszą przyjaciółkę, oraz ojca tejże przyjaciółki. To oni odgrywali w książce największą rolę i muszę przyznać, że stanowili całkiem ciekawą mieszankę charakterów - przyjemnie się o nich czytało.

To, na co zwróciłam szczególną uwagę w tej książce, to słabo rozwinięta fabuła. Ciągłe rozmyślania i refleksje Shei skutecznie przesłaniały obraz całej akcji, a, co za tym idzie, bardzo ją spowalniały. Trochę szkoda, jednak jak widać, do tej lektury trzeba zachować trochę dystansu i potraktować ją po prostu jako miłą odskocznię.

Myślę, że do dodania nie mam już nic więcej - książka wciągnęła mnie, jednak nie zachwyciła. Miło spędziłam z nią czas i była dla mnie przyjemną odskocznią, ale radzę nie podchodzić do jej lektury z wielkim entuzjazmem, bowiem możecie się wtedy na niej zawieść.

Za możliwość poznania historii Shei serdecznie dziękuję księgarni Matras!

Recenzja została napisana także dla portalu literatura.juventum.pl :)


sobota, 2 sierpnia 2014

Zapowiedzi książkowe na sierpień 2014

Piękny, upalny i mój ulubiony miesiąc w roku już za nami... Muszę przyznać, że spędziłam go naprawdę ciekawie, a teraz przed nami sierpień, w którym również liczę na wiele ciekawych przygód i wrażeń. Także tych książkowych! Zapraszam Was więc na parę słów o tym, co można poczytać w sierpniu!

Tytuł: Nigdy nie gasną
Autor: Alexandra Bracken
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 456
Data premiery: 11 sierpnia 2014

Na pierwszą część cały czas czekam, tymczasem druga już się pojawia! Najbardziej intryguje mnie ta koncepcja zachowania jednego zdania w całej trylogii - więc z ciekawości pewnie sięgnę :)


Tytuł: Wybrani. Niezbędnik Nocnej Szkoły
Autor: C.J.Daugherty
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 200
Data premiery: 13 sierpnia 2014

To już mam zamówione w przedsprzedaży w Empiku i nie mogę się doczekać, aż trafi w me łapki :3 Organizer (zdecydowanie się przyda xD) i do tego to krótkie opowiadanie... Czekam z niecierpliwością!

Tytuł: Coś do ukrycia
Autor: Cora Carmack
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: -
Data premiery: 6 sierpnia 2014

Hmmm... Tutaj intryguje mnie pierwsza część o której coraz więcej się mówi, ale jeśli mi się spodoba, to z chęcią sięgnę po kontynuację :)



Tytuł: Bestia. Prawdziwa historia księcia
Autor: Serena Valentino
Wydawnictwo: Dream Book
Liczba stron: 280
Data premiery: 7 sierpnia 2014

Lubię różnego rodzaju przeróbki bajek, więc sięgnę z chęcią - zwłaszcza, że historia zapowiada się ciekawie :)

Tytuł: Monument 14. Niebo w ogniu
Autor: Emmy Laybourne
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 280
Data premiery: 20 sierpnia 2014

Na pierwszą część mam wielką, niesamowitą ochotę, a tymczasem kontynuacja się już ukazuje... Ale jak będę miała czas (i w końcu pustą półkę :)) to na pewno sięgnę.


Tytuł: Policz do stu
Autor: Lucy Dillon
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 472
Data premiery: 14 sierpnia 2014

Niby literatura obyczajowa, ale zapowiada się intrygująco... Może nie jest to specjalny must have, ale przy okazji na pewno sięgnę.

Tytuł: Gra
Autor: Anders de la Motte
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 408
Data premiery: 18 sierpnia 2014

Alternatywna rzeczywistość, tajemnicza gra... W sumie, czemu nie? Ciekawość mnie zżera, bardzo chętnie przeczytam :)



Tytuł: Przegląd końca świata. Blackout
Autor: Mira Grant
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 512
Data premiery: 27 sierpnia 2014

Koniecznie muszę zapoznać się z wcześniejszymi tomami, bo same pochlebne opinie słyszę - więc chyba niedługo trzeba będzie sięgnąć :)


__________________
Jak widzicie, trochę książek się w sierpniu pojawi :) A Wy macie na coś chrapkę? Widzicie coś w zapowiedziach, czy to lektury nie w Waszym guście?

piątek, 1 sierpnia 2014

Podsumowanie lipca 2014 :)

Ostatnio zaprzestałam na blogu robienia podsumowań (sama nie wiem czemu, teraz trochę żałuję, ale cóż...) jednak postanowiłam, że wznowię je, bo w końcu dzięki nim jako tako orientuję się w ilości przeczytanych książek :) Tak więc podsumowanie lipca 2014 - zapraszam:

Miesiąc: Lipiec 2014

Liczba przeczytanych pozycji: 11

Liczba zrecenzowanych pozycji: 4

Liczba obejrzanych filmów: 1

Liczba zrecenzowanych filmów: 0

Przeczytane pozycje:
1. "Zabójczyni i Podziemny Świat" Sarah J. Maas[recenzja]
2. "Gwiazd naszych wina" John Green[recenzja]
3. "Złudne marzenia" Alexandra Bullen
4. "Legenda. Rebeliant" Marie Lu
5. "Światła września" Carlos Ruiz Zafón
6. "Dar Julii" Tahereh Mafi
7. "Sekret Julii" Tahereh Mafi
8. "Dotyk Julii" Tahereh Mafi[recenzja]
9. "Ten jedyny" Emily Giffin
10. "Goniąc cienie" Marta Bilewicz
11. "Elena. Zawody i rozterki" Nele Neuhaus[recenzja]

Najlepsza książka: Kurczę, wybór trudny... Ale chyba "Gwiazd naszych wina" Johna Greena, bo w końcu nie dość, że zabawna, to jeszcze wzruszająca i inteligentna :)
Najgorsza książka: Zdecydowanie nie było takiej... Wszystkie coś ciekawego w sobie miały i czymś się wyróżniały :)

Zaległe recenzje pewnie niedługo się ukażą, a tymczasem na blogu pojawiły się w lipcu także inne posty, a było ich wiele. Chyba jednak najbardziej ucieszyliście się z tego o tematyce blogowej, w którym było co nieco o pisaniu recenzji. Jakby tego było mało, pani Marta Bilewicz zgodziła się wysłać mi egzemplarz swojej książki do recenzji (za co jestem niezmiernie wdzięczna!) oraz wydawnictwo Sine Qua Non podjęło współpracę recenzencką ze mną - czyli trochę się w tym miesiącu działo :)

____________
No cóż, tak wyglądał lipiec u mnie... A jak było u Was?