sobota, 28 lutego 2015

Kto znajdzie się w elicie?

Tytuł: Elita
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar

Ami znalazła się w elicie - szóstce dziewczyn, które od teraz zaczynają prawdziwą rywalizację o serce księcia Maxona. Dziewczyna nie wie już, co sądzić o swoich odczuciach względem niego, ale wie jedno - wciąż nie może zapomnieć o dawnej miłości, Aspenie, którego zostawiła w domu. Rywalizacja rozwija się w najlepsze, wychodzą też na jaw sekrety, tajemnice, sympatie i antypatie między kandydatkami. Jak Ami poradzi sobie wśród rywalek?

Kontynuację "Rywalek" miałam w planach niemal natychmiast po zakończeniu pierwszej części. Poprzedniczka zaskoczyła mnie pozytywnie, zarówno jeśli chodzi o bajkowy klimat i piękne sukienki, jak i całkiem przyjemny w odbiorze pomysł autorki.Wciągnęły mnie przygody Americi i z niecierpliwością czekałam na możliwość rozpoczęcia lektury kontynuacji. Jak Kiera Cass poradziła sobie z "Elitą"?

Sytuacja w pałacu zmienia się, a wraz z nią zmienia się sytuacja Americi. Teraz, wraz z piątką dziewczyn, konkuruje o tytuł przyszłej królowej Illéi, a co ciekawsze, rywalizacja jest coraz bardziej widoczna, nie tylko na dworze, ale również poza nim. "Elita" wzbogaca "Rywalki" właśnie o ten motyw - ciętej rywalizacji, w której nikt nie odpuszcza, a każdy dąży do wyznaczonego sobie celu. Bohaterowie są zdeterminowani, aby osiągnąć to, co chcą i nie cofną się przed niczym, by to zrobić. To sprawia, że lektura jest niesamowicie wciągająca, wręcz uzależniająca i mimo wielu wad, dotarłam do jej końca w tempie zawrotnym - po prostu nie mogłam się oderwać.

Mimo wszystko, "Elita" posiada wiele wad, które sprawiają, że niestety nie trzyma poziomu poprzedniczki. Postać Ami jest tutaj doskonałym przykładem. Tak jak w "Rywalkach" rudowłosą Piątkę dało się lubić, a co więcej, miejscami nawet kibicowało się jej do osiągnięcia danego celu, tak w tej części, za nic nie mogłam wykrzesać żadnych emocji względem tej bohaterki. Coś się w niej zmieniło - brakowało mi tamtej radosnej, trochę nieporadnej Ami, która potrafiła rozbawić czytelnika, czy wywołać jakieś inne, pozytywniejsze uczucia niż irytacja. Bo w "Elicie" właśnie to czuje się, jeśli chodzi o Mer - irytację, na jej nierozsądne decyzje i głupie pomysły. A szkoda, bo postać naprawdę była ciekawa...

O Aspenie nawet nie mam ochoty wspominać. Swoją drogą, ani on, ani Maxon nie byli szczególnie cudownymi bohaterami, za których szczęście trzymałabym kciuki. Raczej patrzyłam na nich na zasadzie kontrastu pomiędzy ich charakterami - Aspen zdeterminowany i lekkomyślny, Maxon rozważny, ale i nieco nudnawy. Żaden z nich nie sprawiłby, że zaczęłabym patrzeć na sytuację Americi z trochę innej perspektywy, bo uważam, że żaden z nich nie przyciągał uwagi czytelnika. 

Wydaje mi się także, że w tej części pomysł na książkę trochę wyczerpał się i w efekcie pani Cass stworzyła dzieło bardzo podobne do "Rywalek" tyle tylko, że na wyższym szczeblu rywalizacji. Nie działo się nic, co wzbudziłoby moje zaskoczenie, przerażenie, smutek czy radość. Powiedziałabym nawet, że część rzeczy była przewidywalna i od początku wiedziałam, że tak zapewne się stanie. Mało było informacji o samym państwie, wszystko skupiało się na pałacu i rywalizacji, jaka się w nim toczyła. Uważam więc, że Kiera Cass mogłaby w kolejnej części poruszyć więcej wątków, zwłaszcza jeśli chodzi o temat Illéi, który moim zdaniem można jeszcze nieco bardziej wyczerpać.

Sama akcja nie pędzi w tempie zawrotnym, ale muszę przyznać, że wydarzenia wciągają czytelnika już od pierwszych stron. Ciekawie jest czasami sięgnąć po coś lżejszego, co może i nas nie oczaruje, ale chociaż na chwilę przeniesie w inną rzeczywistość. Taka właśnie jest "Elita" - niewymagająca i prosta. 

Krótko można także wspomnieć o okładce, która moim zdaniem zdecydowanie nie dorównuje poprzedniczce. Jak w "Rywalkach" to szata graficzna zachęcała czytelnika, tak w "Elicie" muszę powiedzieć, że okładka raczej mnie odpychała. Czerwony zdecydowanie nie pasuje do historii, z resztą sama modelka została, moim zdaniem, nieciekawie ucharakteryzowana. 

Mimo wszystko, serię oczywiście pragnę skończyć, z jednego prostego powodu - jestem strasznie ciekawa. Ciekawa tego, jak potoczą się losy Americi, losy Illéi i wszystkich kandydatek. Jakkolwiek zła nie byłaby "Jedyna" i tak mam na nią wielką chrapkę, bo wierzę, że finał sprawi, że trochę przychylniejszym okiem spojrzę na tę serię. "Elita" póki co mnie nie zaskoczyła, ani nie spełniła moich oczekiwań. Była wciągająca i to chyba jej podstawowy plus - po prostu czytało się ją błyskawicznie, bo to taki typ książki. Do ideału sporo jej brakuje, ale jeśli szukacie łatwej, przyjemnej, prostej lektury, to oto trafiliście idealnie - "Selekcja" jest serią, która w takim przypadku na pewno spełni Wasze oczekiwania.

piątek, 27 lutego 2015

Stos(idło) na marzec 2015

Hej Kochani!

Dzisiaj przychodzę do Was z tym, co (jak sądzę) wszyscy kochamy i uwielbiamy! A przynajmniej taką mam nadzieję :D Ostatnio na blogu jakiś niepokojący zastój panuje, ale staram się znaleźć i dla Was trochę czasu, zagubiona gdzieś pomiędzy jednym zeszytem a drugim i w ten oto sposób prezentuję moje nabytki. Nieskromnie powiem, że luty był miesiącem, w którym trochę się ich nazbierało i mimo że cieszą wzrok, to jednak teraz czas przyszedł na luźniejszy marzec - bo zaległości robią mi się nieziemskie... Zatem zaczynamy!

Od lewej, z góry:
1. "Mara Dyer. Przemiana" Michelle Hodkin - od portalu Papierowy Pies; co prawda do nadgonienia mam jeszcze pierwszą część, ale jako że niedługo się z nią zapoznam to na pewno i na drugą przyjdzie czas :)
2. "Z jak Zachariasz" Robert C. O'Brien - jw.; już przeczytana, recenzja wkrótce :)
3. "Powiedz wilkom, że jestem w domu" Carol Rifka Brunt - jw.; zapowiada się niesamowita książka, już się nie mogę doczekać :3
4. "Monument 14. Niebo w ogniu" Emmy Laybourne - od Domu Wydawniczego Rebis; po ciekawej pierwszej części nadszedł czas na kontynuację, nieprawdaż?
5. "Monument 14. Wściekły wiatr" Emmy Laybourne - jw.
6. "Althea & Oliver" Cristina Moracho - od Wydawnictwa Feeria; zapowiada się interesująco, podobnie z resztą jak pierwszy tom serii "Real Life" :)
7. "Utrata" Rachel Van Dyken - jw.; już przeczytana, recenzja TUTAJ
Od prawej, z góry:
1. "Czerwona królowa" Victoria Aveyard - od Wydawnictwa Otwartego; egzemplarz finalny książki :)
2. "Nie z tego świata: Historia Muse" Mark Beaumont - mój prezent urodzinowy; zespół uwielbiam, mam ich dwie płyty, a kawałków słucham już od dłuższego czasu - polecam wszystkim, genialna muzyka <3
3. "Love, Rosie" Cecelia Ahern - zakup z okazji empikowskiej promocji :D
4. "Wąż wśród cierni" Jeri Westerson - prezent, przy okazji przecen w Tesco; szczęśliwie jest to mój klimat, zobaczymy, co z tego wyniknie...
5. "Anielski ogień" Courtney Allison Moulton - jw.
6. "Nowa Ziemia" Julianna Baggot - jw.

Takie są moje plany czytelnicze na marzec. Zobaczymy, jak się rozwiną, póki co zagłębiam się w lekturę co poszczególnych książek. A jakie pozycje z powyższego zestawienia Wam przypadły do gustu? Piszcie koniecznie ;)

Pozdrawiam i zostawiam Was z jedną z ukochanych nutek ;*

sobota, 21 lutego 2015

Lęk, miłość i choroba, czyli o "Utracie" słów kilka

Tytuł: Utrata
Autor: Rachel Van Dyken
Wydawnictwo: Feeria

Kierstin zmaga się z demonami przeszłości już od dwóch lat. Zamknięta w sobie, cicha, spokojna, unika ludzi i wszelkich emocji. Przypadkowe zderzenie z pięknym nieznajomym niespodziewanie zmienia wszystko. Wes, miły, sympatyczny, wydawać by się mogło - idealny, powoli otwiera dziewczynę na świat i otoczenie. Ale każde z nich ma własne sekrety. Każde z nich boryka się z innymi problemami. A czas nie jest ich sprzymierzeńcem...

Rachel Van Dyken to znana i ceniona pisarka, przede wszystkim książek z gatunku NA. Jej pozycje, niejednokrotnie trafiały na listy bestsellerów "New York Times" i "USA Today". Kiedy nie pisze, uwielbia przesiadywać w Starbucksie, czy planować kolejne powieści.

"Utrata" zapowiadała się całkiem ciekawie - co prawda okładka nie zachwyciła mnie już od samego pojawienia się książki na rynku, ale opis brzmiał naprawdę ciekawie, więc szczerze mówiąc, żywiłam nadzieję, że autorka wniesie jakiś powiew świeżości do literatury NA, a jednocześnie będzie to powieść porywająca już od pierwszych stron. A jak wypadło naprawdę?

"Nie poddawaj się. Czasami myślimy, że Bóg napisał koniec, a tak naprawdę to dopiero początek."

Autorka dobrze radziła sobie z rozwinięciem akcji. Wbrew pozorom nie jest to łatwe w tego typu książkach, bo trudno zachować umiar między samą fabułą, a refleksjami bohaterów. W "Utracie" wszystko było wyważone, książkę czytało się łatwo, a, co najważniejsze, przyjemnie, bo styl pisania pani Dyken także bardzo skutecznie wprowadzał czytelnika w świat Kerstin i Wesa.

Pomysł na książkę nie był może nazbyt oryginalny, ale z drugiej strony nie ma też co liczyć na oryginalność, kiedy ktoś porusza taki temat. Ostatnio w końcu dużo jest pozycji o prawdziwej miłości, trudnych przeżyciach emocjonalnych bohaterów i ciężkich do podjęcia przez nich decyzjach. Rachel Van Dyken nie serwuje więc w "Utracie" czegoś zupełnie innego, świeżego, co mnie troszkę rozczarowało. Przyznaję jednak, że mimo powielenia schematu, historia okazała się miejscami zabawna, miejscami nawet wzruszająca, więc nie jestem całkowicie niezadowolona z lektury "Utraty".

Bohaterowie, chociaż z bagażem doświadczeń i na przysłowiowym "rozstaju dróg", zdawali mi się trochę zbyt wyidealizowani, jak na taką książkę. Ona - piękna, niesamowita, zabawna, on - przystojny, wysportowany, uśmiechnięty. Idealna para, która po spotkaniu siebie nawzajem, powoli zaczyna odkrywać przed sobą swoje sekrety. Owszem, łatwo mi przyszło zrozumienie dla ich sytuacji, ale zabrakło mi w nich realizmu. Dlatego nie jestem do końca przekonana, zarówno do Kerstin jak i do Wesa, ale nie zaprzeczam - dialogi tej dwójki potrafią wywołać uśmiech na twarzy.

Najbardziej chyba polubiłam przyjaciół głównych bohaterów - Lisę i Gabe'a. Obydwoje potrafią rozśmieszyć do łez, a ich chęć pomocy jest widoczna w promieniu kilku kilometrów. Nie było momentu, w którym nie cieszyłabym się z ich obecności, bo potrafili zarówno dobrze doradzić, jak i pocieszyć. Sama zazdroszczę Wesowi i Kerstin takich przyjaciół - są naprawdę cudowni!

"Słabość to tylko ból, który opuszcza nasze ciało."

Radziłabym wszystkim potencjalnym czytelnikom, aby nie nastawiać się na szczególnie głęboką i refleksyjną książkę - ona się taka może wydawać, ale w rzeczywistości, jeśli o mnie chodzi, częściej się śmiałam, niż wzruszałam. Proponuję podejść do niej z dystansem i lekkim przymrużeniem oka - wtedy na pewno przypadnie Wam do gustu :)

"Utrata" jest ciekawą i wciągającą, ale nie szczególnie oryginalną powieścią z nurtu NA. Prawdą jest, że książka jest trochę wyidealizowana, a bohaterowie nieco papierowi, ale myślę, że każdy (od czasu do czasu) ma ochotę poczytać jakąś lekką, niewymagającą szczególnego skupienia lekturę. Polecam na wieczór z ciepłą herbatką i kocykiem - na pewno takie połączenie Was nie zawiedzie :)

"Jeśli ktoś wygląda jak kanalia, cuchnie jak kanalia i gada jak kanalia, to prawdopodobnie jest cholerną kanalią."

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Feeria!

niedziela, 15 lutego 2015

Rozpoczyna się walka o koronę!

Tytuł: Rywalki
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar

America Singer mieszka w Illéi - państwie, w którym społeczeństwo podzielone jest na kasty, a każda z nich zajmuje inną pozycję w hierarchii. Ami jest Piątką i należy do kasty artystów. Jej życie nie obfituje w dostatki, dlatego kiedy w domu zjawia się list od rządów państwa, w którym widnieje propozycja zgłoszenia swojej kandydatury jako przyszłej żony księcia, cała rodzina jest wniebowzięta. Cała, oprócz Ami. Dziewczyna jest pełna wątpliwości - opuszczając rodzinny dom, opuszcza także swoją sekretną miłość, Aspena. Pałac przynosi jednak wiele niespodzianek, a poznanie przystojnego Maxona, sprowadza na Ami wątpliwości - zarówno miłosne, jak i życiowe. Jakie życie wybierze dla siebie dziewczyna? Czy przetrwa w pałacu pełnym rywalek, kłamstw i przeciwności losu?

Kiera Cass - autorka znana przede wszystkim z bestsellerowej serii "Selekcja", w której do tej pory, w Polsce, ukazały się trzy części: "Rywalki", "Elita", "Jedyna", oraz dodatek do serii - "Książę & Gwardzista". Niedawno, na sklepowe półki zawitała także książka "Rywalki. Dziennik", która przeznaczona jest do samodzielnego wypełniania przez fanów serii.

Sięgając po Rywalki zwlekałam dość długo - a to wymawiałam się nawałem innych lektur, a to brakiem chęci przeczytania. Jednak masa pozytywnych opinii, ale również masa negatywnych opinii sprawiła, że zapragnęłam zobaczyć, co też takiego ciekawego zaserwowała czytelnikowi Kiera Cass. Jak spodobał mi się świat, wykreowany przez autorkę?


"W większości przypadków, kiedy kobieta płacze, wcale nie chce, żeby ktoś rozwiązał jej problem. Chce tylko usłyszeć, że wszystko będzie w porządku."

Pierwsze strony w tempie natychmiastowym, przenoszą nas do świata Ami. Sam pomysł na podzielenie społeczeństwa na kasty był trafiony w dziesiątkę i nawet mimo tego, że wyczułam tam pewne podobieństwo do Igrzysk Śmierci (pod względem profesji wykonywanych przez każdą z grup), to mimo wszystko nie przeszkadzało mi to na tyle, by na wstępie zepsuć moje odczucia do tej lektury.

Swoją drogą, pięknie prezentuje się okładka, utrzymana w niebieskiej, żywej tonacji. Modelka idealnie odwzorowuje postać Ami, a motyw luster i pięknych sukien świetnie oddaje klimat książki - bajkowy i niezmiernie czarujący, jak głosi opinia, z tyłu okładki. To właśnie ten klimat był chyba jedną z rzeczy, które sprawiła, że pozycję tą dosłownie połknęłam, bo nie da się zaprzeczyć, że Kiera Cass zadbała o należycie wciągającą opowieść.

Akcja książki w dużej mierze obejmuje przemyślenia Ami względem rywalizacji, kraju czy swojej sytuacji miłosnej. Nie przeczę, że miejscami zanudzały mnie te refleksje, ale z drugiej strony trudno mi wyobrazić sobie tę książkę pisaną w trzeciej osobie - America jest po prostu taką bohaterką, która mimo wszystko idealnie nadaje się na narratorkę.

"To, co dla mnie wydawało się czymś niewiele lepszym od programu rozrywkowego w telewizji, dla niego było jedyną szansą na szczęście."

Trudno mi stwierdzić, którą postać męską polubiłam bardziej. Z początku to Aspen wydawał mi się bardziej interesujący - był zarówno troskliwy, jak i dbał o dobro Mer. Ale w dalszej części książki, nie byłam już taka pewna swojego zdania i dlatego ciężko mi stwierdzić, o kim ciekawiej się czytało.

Nie bez znaczenie pozostaje także motyw rebeliantów, którzy regularnie napadają na zamek. Ich historia wydaje się być bardzo ciekawa, a same motywy, którymi się kierują nie są do końca znane czytelnikowi. Przez to właśnie z chęcią sięgnę po kontynuację, bo oby ona przyniosła odpowiedzi na wszystkie pytania :)

Rywalki to powieść wciągająca, intrygująca i mocno baśniowa. Motywy pięknych sukienek, księżniczek i przystojnego księcia sprawiają, że czytelnik cofa się ładne parę lat do tyłu i przypomina czasy, w których bajki były na porządku dziennym. Teraz, miło było mi przypomnieć sobie tamte czasy, a dodatkowo autorka zadbała, aby czytelnik nie nudził się przez całą książkę. Było więc mnóstwo akcji, niespodzianek, oraz niepewności, czyli coś, co zwiastuje całkiem ciekawą serię. I oby taka się okazała! Jeżeli więc szukacie baśniowej przygody - trafiliście idealnie!

"Czasami, aby coś ukryć, najlepiej robić to na oczach wszystkich."

O niebezpiecznej górskiej przeprawie i tajemniczym nieznajomym...

Tytuł: Black Ice
Autor: Becca Fitzpatrick
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive

Britt, wraz z najlepszą przyjaciółką wyrusza na przeprawę przez łańcuch górski Teton. Niespodziewanie okazuje się, że wraz z nimi ma wyruszyć były chłopak głównej bohaterki - Calvin, do którego Britt wciąż coś czuje. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy dziewczyna wraz z przyjaciółką napotyka na straszliwą burzę śnieżną i niemal w ostatniej chwili udaje im się znaleźć schronienie. Ich wybawcami okazują się dwaj nieznajomi, na pozór mili i intrygujący. Wkrótce jednak, wychodzi na jaw, że obydwoje mają za sobą nieciekawą przeszłość, a teraz za wszelką cenę muszą wydostać się z gór. Nastolatka staje się ich zakładniczką, a przy górskiej przeprawie znowu czekają ich niespodzianki - tym razem okazuje się, że w okolicy grasuje seryjny morderca, który nie cofnie się przed niczym, jeśli Britt stanie na jego drodze.

Z twórczością Becci Fitzpatrick miałam przyjemność zapoznać się przy okazji czytania sagi Szeptem, którą wspominam mile, aczkolwiek nie stała się ona jedną z moich ulubionych serii. Black Ice zaintrygowało mnie jednak samą tematyką. Tym razem autorka postanowiła pójść w mroczny i niebezpieczny thriller - myślę, że tym samym postawiła poprzeczkę trochę wyżej, więc byłam ciekawa, jak sobie poradzi z takim zadaniem.

Początek książki nie zachwyca, jest nieco schematycznie i dość nudnawo, biorąc pod uwagę wartką akcję w poprzednich książkach Fitzpatrick. Zapewniam jednak, że im dalej będziecie brnąć w tę historię, tym bardziej interesująca zaczyna się robić. Zwłaszcza, że, jak obiecuje opis na okładce, w pewnym momencie sprawy naprawdę przybierają dramatyczny obrót...

"Byliśmy ż y w i. I to bardziej niż kiedykolwiek, choć w obliczu śmierci."

Główną bohaterkę powieści można albo bardzo polubić albo wręcz znienawidzić. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Nie sposób za to nie zainteresować się postacią Masona, który jest drastycznie inny od drugiego "nieznajomego" - Shauna. Podczas gdy ten pierwszy od samego momentu pojawienia się zarówno intryguje, jak i nawet nieco niepokoi czytelnika, tak tego drugiego raczej trudno polubić. Mimo wszystko, ta dwójka stanowiła istną zagadkę - nigdy nie było wiadomo, co też przyjdzie im do głowy.

Dopiero po postawieniu się w sytuacji Britt, można zorientować się, ile kosztuje dziewczynę takie przedsięwzięcie i zdanie się na łaskę i niełaskę dwóch, niemal kompletnie nieznajomych ludzi. A mimo to, nastolatka dzielnie planuje, kombinuje i stara się przeżyć tą niespodziewaną przygodę. To właśnie imponowało mi w tej postaci - nie dość, że nie zważała na przeciwności losu, to jeszcze była na tyle odważna, by stawić czoła dwóm nieobliczalnym mężczyznom. Takiej bohaterki nie da się nie polubić!

"Mówią, że kiedy umierasz, całe życie przebiega ci przed oczami. Nikt nie mówi jednak o tym, że kiedy patrzysz, jak umiera osoba, którą kiedyś kochałeś, doświadczenie to jest podwójnie bolesne, ponieważ przeżywasz na nowo dwa życia, które niegdyś podążały tą samą drogą."

Kwestia porwania, to zupełnie inny temat, ale muszę przyznać, że Becca Fitzpatrick genialnie wykreowała zarówno dwóch zbiegów jak i wspólną wędrówkę poprzez góry. Miejscami już, już miało się wrażenie, że sprawa, została rozwiązana, że bohaterka wreszcie wyjdzie cało z tego koszmaru, gdy tu nagle jak grom z nieba, na czytelnika i na bohaterów spadała kolejna niespodziewana przygoda i cała zabawa zaczynała się od nowa. A przy tym wszystkim, autorka tak skutecznie prowadziła bohaterów przez wszystkie przeciwności losu, że nie ma opcji, byście odłożyli tę książkę na bok.

Autorka zastosowała nietuzinkowe rozwiązania i nawet motyw miłosny był w tej książce interesujący. Nie było też mowy o nudzie - wszystko działo się tak szybko, że zanim zdążyłam się spostrzec, już skończyłam Black Ice. Z jednej strony żałuję, że historia Britt już się zakończyła, z drugiej - jest mi niezmiernie miło, że w ogóle udało mi się ją poznać. Zapewniam wszystkich fanów twórczości Fitzpatrick, że na tej pozycji na pewno się nie zawiedziecie.

Myślę, że książka na pewno spodoba się osobom, które szukają wciągającej i naładowanej akcją pozycji, która nie wypuści ich ze swojego świata, aż do ostatniej strony. Becca Fitzpatrick pokazała w tej powieści, że potrafi napisać także coś, o zupełnie odmiennej tematyce niż paranormal romance, a tym samym zadowolić co bardziej wymagających czytelników. Ze swojej strony powieść polecam gorąco :)

niedziela, 8 lutego 2015

Gdy nadchodzi finale...

Tytuł: Finale
Autor: Becca Fitzpatrick
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive

Nora i Patch przetrwali już wiele przeciwności, ale to jeszcze nie koniec. A właściwie, to początek - początek wielkiej walki, jaką przyjdzie im stoczyć. Będą walczyć z odwiecznymi wrogami, z przeciwnościami losu, ale jednocześnie będą zmuszeni walczyć o miłość. Kto okaże się zdrajcą w finale serii? Jakie przeszkody napotkają na swojej drodze Nora i Patch?

Becca Fitzpatrick to amerykańska autorka, znana przede wszystkim ze swojej serii "Szeptem", która niemal od razu po premierze stała się bestsellerem na liście "The New York Times". Jej najnowsza książka nosi nazwę "Black Ice" i jest kryminałem/thrillerem, przeznaczonym w dużej mierze dla młodzieży. Została wydana 7 listopada 2014 roku.

Perspektywa zakończenia serii o Norze i Patchu jednocześnie mnie radowała i smuciła. Radowała - bo miałam wrażenie, że autorka w swoich książkach nie wprowadza żadnych nowych elementów i nie już nie potrafi zaskoczyć niczym czytelnika. Smuciła jednak, bo mimo wszystko żal było mi czytać po raz ostatni o przygodach Patcha i Nory. Naprawdę polubiłam tę dwójkę, a wiedziałam, że tym razem ich historia zakończy się bezpowrotnie. W końcu jednak przemogłam się i sięgnęłam po ostatni tom serii. I jak na tym wyszłam?

"Nie wiedziałabym, czym jest normalność, nawet gdybym się o nią potknęła."

To, co od pierwszych stron zwróciło moją uwagę, to to, że akcja, jak to zwykle w książkach Fitzpatrick, goniła do przodu w bardzo szybkim tempie. Tak szybkim, że zanim zdążyłam się zorientować, czytałam już ostatnią stronę, I wydaje mi się, że to właśnie to szybkie tempo odwróciło moją uwagę od niektórych niedociągnięć, które pojawiły się w Finale. Mimo tego, że nie było ich za dużo, to jednak były i przez to nie jestem w 100% usatysfakcjonowana z lektury finału tej serii...

Właśnie satysfakcja jest tym, czego brakowało mi, gdy czytałam już ostatnie parę stron. Brakowało tego poczucia, że właśnie zakończyłam jakąś przygodę, z cudownymi bohaterami, że to już jest skończone, ale, że to było coś dobrego. Tego mi właśnie zabrakło - czystej satysfakcji z lektury serii.

Oczywiście, nie twierdzę, że cała książka nie udała się. Wręcz przeciwnie - końcówka to istne uwikłanie czytelnika we wszelkie dostępne intrygi, a na koniec, brutalne wyciągnięcie go z tego całego zamieszania. Trudno, po skończeniu tej książki, przez jakiś czas myśleć o czymś innym. Ja sama, zaraz po przeczytaniu ostatniej strony, po chwili znowu przeczytałam końcówkę, bo byłam tak zaskoczona, że chciałam raz jeszcze przypomnieć sobie, czy na pewno wszystko dobrze zrozumiałam.

Główni bohaterowie nic a nic nie zmienili się od poprzedniej części, aczkolwiek muszę powiedzieć, że w Finale w końcu przekonałam się do postaci Nory. Już nie denerwowały mnie jej "humory", a jednocześnie zaczęłam w końcu rozumieć jej sytuację. Postać Patcha polubiłam od pierwszej części i w tej nic się nie zmieniło - dalej z przyjemnością czytałam fragmenty z jego udziałem, szczerze śmiałam się, przy niektórych jego kwestiach. Będzie mi brakowało tego bohatera i między innymi ze względu na niego, żałuję, że dobiegła końca moja przygoda z serią Szeptem.

"M u s i a ł a m się bronić. Gdyby uznano mnie za słabą, stałabym się jeszcze bardziej upragnionym celem. Musiałam pokazać swoją siłę i chęć odwetu."

Finale to książka wciągająca, ciekawa, ale nie wybitna. Zabrakło mi tam czegoś, co sprawiłoby, że zakończenie pozostałoby w mojej pamięci na stałe. Nie ukrywam, że ogromnie żałuję, że ta seria się skończyła, ale jednocześnie czuję, że kolejny tom byłby tylko przeciąganiem tej historii na siłę. Zapewne wrócę kiedyś do Szeptem jeszcze raz, kiedy będę chciała przeczytać ciekawy paranormal romance, a tym, którzy się jeszcze z finałem serii nie zapoznali, serdecznie zachęcam do dania mu szansy :)

Kolejne spotkanie z Nefilim, czyli o "Ciszy" słów kilka

Tytuł: Cisza
Autor: Becca Fitzpatrick
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive

Nora nie pamięta nic z wydarzeń, jakie rozegrały się w jej życiu przez okres ostatnich paru miesięcy. Zagubiona, próbuje przypomnieć sobie, co też takiego wydarzyło się przez ten czas, ale jedyne, co pamięta to niesamowite i jedyne w swoim rodzaju czarne oczy. Jednocześnie, okazuje się, że przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć na zbyt długo - na dziewczyną czekają decyzje, trudne do podjęcia, zmierzenie się z nowymi wyzwaniami i Patch - jej największa miłość...

Seria pani Fitzpatrick przez bardzo długi okres szła mi mozolnie i powoli. Mimo że pierwszą część przeczytałam w rekordowo szybkim tempie, drugą zakupiłam dopiero około miesiąc później, natomiast w dwie następne części zaopatrzyłam się dopiero podczas wakacji. Kiedy jednak w końcu zabrałam się za Ciszę miałam nadzieję, że autorce uda się utrzymać poziom, jaki miały poprzedniczki. Z przykrością muszę stwierdzić, że trochę się jednak na niej zawiodłam.

Początek książki w zastraszająco szybkim tempie przenosi nas do świata Nory - świata Nefilim, Upadłych Aniołów i Archaniołów, pomiędzy którymi rozgrywa się konflikt. A w samym jego centrum jest główna bohaterka. Na całe szczęście, dynamiczna akcja została utrzymana aż do ostatnich stron książki i za to jestem bardzo wdzięczna autorce - dzięki temu czytelnik nie miał ani chwili na nudę, a wydarzenia rozgrywały się z taką prędkością, że nawet nie zauważyłam, kiedy przewróciłam ostatnią stronę.

Niestety, jeśli chodzi o inne aspekty, Becca Fitzpatrick nie poradziła sobie już tak dobrze. Główna bohaterka, Nora, w tej części stała się bardziej irytująca niż miało to miejsce w poprzednich częściach. Zachowywała się jak zakochana, namolna nastolatka, która nie potrafi się obyć bez swojego idola i dlatego momentami czytałam o jej postaci z niemałą irytacją.

Niektóre pomysły autorki przyjmowałam z ogromnym zaskoczeniem, za to niektóre okazywały się totalną klapą. Dlatego trudno mi jednoznacznie powiedzieć, czy rozwiązania, jakie wybierała dla bohaterów autorka są właściwe czy też nie, ale na pewno - wciągają i nie puszczają aż do końca.

Dużym plusem książki był główny bohater, czyli Patch. Jego, jako jednego z nielicznych dało się lubić, a ja uśmiechałam się niemal przy każdym momencie z jego udziałem. jest dokładnie takim typem bohatera, jakiego lubię - nie irytująco przesłodzony czy humorzasty, ale raczej z dużą dawką humoru i czarnego charakteru.

Oczywiście, od pierwszych stron intrygował mnie zarówno motyw buntujących się Nefilim, wszechmocnych Archaniołów, wściekłych, miejscami żądnych zemsty Upadłych Aniołów i wszystkich nadnaturalnych postaci, jakie się w książce pojawiały. Dlatego od początku chciałam dowiedzieć się, jak najwięcej o konflikcie pomiędzy tymi trzema grupami i tutaj pojawia się kolejny aspekt, którym autorka trochę mnie rozczarowała - nie podawała (jak na mój gust) za dużo informacji o nadprzyrodzonych istotach, co sprawiło, że czytelnik momentami mógł się czuć nieco zagubiony w ich świecie.

Książka ta jest wciągająca, dobra, ale to typowy paranormal romance, który nie wyróżnia się niczym niezwykłym. Owszem, główny bohater jest wykreowany naprawdę ciekawie i mrocznie, ale z pewnością nie potrafi on sprawić, żeby ta książka stała się moją ulubienicą. To lekka i niewymagająca lektura dla czytelników, którzy nie stawiają książce za wysokich wymagań.

czwartek, 5 lutego 2015

Co się może zdarzyć, w zamkniętym supermarkecie?

Tytuł: Monument 14. Odcięci od świata
Autor: Emmy Laybourne
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Podczas monotonnej podróży szkolnym autobusem, Dean oraz piątka jego przyjaciół doświadczają potężnej burzy, która zmusza ich do szukania schronienia w pobliskim supermarkecie. Gdy tam trafiają, wraz z dwójką gimnazjalistów i szóstką młodszych dzieci, okazuje się, że ich pobyt tam potrwa nieco dłużej - odcięci od świata zewnętrznego, pełni obaw, ale i odpowiedzialności, która wciąż na nich ciąży, zaczynają wspólnie tworzyć społeczność, w której każdy ma przydzielone miejsce. Opiekując się młodszymi, pomagając sobie w obowiązkach, ale także wplątując się w najróżniejsze relacje, próbują przetrwać i jednocześnie dowiedzieć się - co tak naprawdę wydarzyło się na zewnątrz...

Emmy Laybourne, pisarka i aktorka, która współpracowała m.in, z Comedy Central i MTV. W tej chwili, mieszka w Nowym Jorku, z mężem i dwójką dzieci. Jej powieści z serii "Monument 14" doczekały się wielu pozytywnych opinii, w tym m.in. od Publishers Weekly czy Booklist.

"Monument 14. Odcięci od świata" podbił polskie księgarnie w czerwcu zeszłego roku i od tego czasu zbiera zarówno bardzo pozytywne, jak i negatywne opinie. Mnie osobiście zaciekawił motyw zamkniętego supermarketu - utknięcie w Greenway'u dla niektórych wydaje się świetną perspektywą, jednak jak to jest naprawdę? Jak naprawdę wygląda życie w odizolowanym od świata, niedostępnym supermarkecie?

Pomysł autorki na tą książkę jest niemal godny pozazdroszczenia - zarówno pod względem jego poprowadzenia, jak i przez świetnie wykreowanych bohaterów. Gdzieś spotkałam się ze stwierdzeniem, że ta książka to wierna kopia "GONE" Michaela Grant'a. Mimo że całej książki tego autora nie przeczytałam (urwałam gdzieś w połowie) to absolutnie i definitywnie się z tym stwierdzeniem nie zgadzam! Laybourne, mimo moich początkowych przekonań, stworzyła niezwykle realistyczną wizję, którą pochłonęła mnie bez reszty.

Wprowadzenie Deana jako narratora i głównego bohatera okazało się strzałem w dziesiątkę. Z początku wahałam się, czy aby na pewno ta postać dobrze się sprawdzi w swojej roli, ale okazało się, że z perspektywy tego chłopaka możemy spojrzeć na wszystko niemal całkowicie obiektywnym okiem. Jego zimna krew i zdrowy rozsądek nie raz mnie zadziwiały, aczkolwiek nie twierdzę, że jest to bohater bez wad. Miejscami potrafił nieźle rozzłościć czytelnika, ale na ogół przyjemnie czytało się o wszystkim z jego perspektywy.

Emmy Laybourne skupiła się bardzo mocno na przedstawieniu życia w supermarkecie i jedyne, czego mi zabrakło to trochę więcej informacji o świecie zewnętrznym. Wiadomo, że zamknięci i odizolowani od świata nastolatkowie, nie mają pojęcia, co się dzieje na zewnątrz, ale skupienie się, niemal całkowicie wyłącznie na ich życiu w sklepie, dało wrażenie, jakby ta mała społeczność miała pozostać tam na zawsze. A wiadomo przecież, że któregoś dnia wszystko się skończy i trzeba będzie wyjść na zewnątrz. I to jest to, czego mi brakowało - odrobiny więcej realizmu w tej pozycji.

Poza tym jednak, uważam, że dobrze została opisana społeczność, jaka stworzyła się na terenie supermarketu. Czternaście odmiennych charakterów, które nagle kolidują ze sobą w dość niecodzienny sposób to zdecydowanie jeden z plusów tej powieści. Zachowań poszczególnych bohaterów można się domyślić na początku, natomiast zaskoczeniem było dla mnie poprowadzenie wątków kilku postaci i między innymi to właśnie sprawia, że mam wielką ochotę na kontynuację.

"Monument 14. Odcięci od świata" potrafi wciągnąć na długie godziny, a wszystko przez lekki, ale zarazem bardzo interesujący styl pisania autorki. Jej sposób poprowadzenia akcji, a także rozwiązania, które wybrała dla bohaterów potrafią porządnie zaskoczyć, a mnie osobiście ta pozycja wciągnęła już od pierwszych stron, nie wypuszczając z tego niebezpiecznego świata aż do samego zakończenia.

Gdybym miała polecić konkretnej grupie osób tę książkę, myślę, że zdecydowanie polecałabym ją młodzieży. Nie jest to wymagająca, czy ambitna lektura, ale niezwykle wciągająca i ciekawie napisana. Wprowadzenie tylu bohaterów, o tak odmiennych charakterach, na początku może wydawać się niewypałem, no bo jak tutaj opisać i przedstawić dokładnie każdego z nich na kartach tej dosyć cienkiej powieści? Jednak Laybourne przedstawiła ich nie dość, że wyczerpująco, to jeszcze sprawiła, że wraz z nimi wszystkimi odczuwało się całą grozę sytuacji. Naprawdę gorąco polecam :)

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis :)

wtorek, 3 lutego 2015

Liebster Blog Award #5

Witajcie Kochani!


Powiem krótko: nominację do LBA otrzymałam już długi, długi czas temu, ale zapewniam, że nie zapomniałam, a jedynie brakowało mi czasu, by jakoś się zebrać w sobie i odpowiedzieć. W końcu jednak udało mi się i tak zapraszam Was na kolejnego posta z LBA :)

Co to jest LBA?
Mogę się założyć, że każdy z nas to już wie, bądź chociaż powierzchownie może coś o tej nominacji powiedzieć, ale żeby nie było, że nic nie mówię, to krótko powiem - Liebster Blog Award ma na celu promowanie blogów i rozpowszechnianie ich. Udzielamy odpowiedzi na 11 pytań, nominujemy 11 blogów i zadajemy 11 pytań dla nich (aczkolwiek coraz częściej, jak widzę, te zasady też się zmieniają :P).

Otrzymałam dwie nominacje - od Natalii P. i Marceliny B., za które bardzo serdecznie dziękuję :)

Pytania od Natalii:
1. Jakie są Twoje nawyki czytelnicze?
Było już chyba takie pytanie kiedyś, ale w sumie, czemu by nie odpowiedzieć jeszcze raz? Sama nie wiem, czy mam jakieś konkretne nawyki czytelnicze - na pewno zawsze noszę ze sobą parę zakładek w książce, by zaznaczać cytaty (lub spisuję numery stron), uwielbiam wąchać książkę przed rozpoczęciem lektury, natychmiast po przeczytaniu pozycji ląduje ona na specjalnej kupce o chwytliwej nazwie "do recenzji"... Chyba tyle, naprawdę nie jestem osobą, która ma jakieś szczególne natręctwa podczas czytania xD

2. Napisz jedną rzecz o sobie, o której nikt w wirtualnym świecie nie wie.
Jak ja kocham takie pytania! xD I nigdy nie wiem co mam odpowiedzieć... Może powiem Wam, że jestem wielką fanką zespołu Muse i właśnie przymierzam się do zakupu ich biografii :)

3. Podaj trzy ulubione słowa i wyjaśnij swój wybór.
Nadzieja - lubię brzmienie tego słowa; idealnie pasuje do tego uczucia, poza tym kojarzy mi się z czymś nowym i zaskakującym :)
Książka - trzeba wyjaśniać? xD
Dar - uwielbiam słyszeć to z czyiś ust, nawet sama nie wiem czemu... To jest takie krótkie i jednocześnie piękne słowo

4. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
Bez wątpienia lato. Jestem ciepłolubna i sama myśl, że można wybiegać z domu na krótki rękaw i grzać się na słońcu jest dla mnie co najmniej cudowna. Poza tym te długie wieczory latem sprzyjają spacerom z psem, co wręcz uwielbiam <3

5. Najlepszy moment Twojego życia?
Właściwie, to mam parę niezapomnianych momentów z mojego życia, które są dla mnie bardzo ważne i dużo dla mnie znaczyły <3 Jednym z nich jest chwila, w którym kupiłam mojego psiaka. Może dla niektórych wyda się to dziwne, ale na zawsze zapamiętam jak pierwszy raz wzięłam go na ręce (i oczywiście te jego niesforne uszy - jedno klapnięte, drugie postawione) :) To był chyba najpiękniejszy moment w moim życiu, bo na psa czekałam 7 lat...

6. Na co zwracasz uwagę wybierając książkę, którą chcesz przeczytać?
Zwykle na opinie blogerów. Zwłaszcza tych, o których wiem, że mamy podobne gusta czytelnicze :) I tak, na przykład, trafiłam za poleceniem Oli na genialną pozycję Reginy Brett "Bóg nigdy nie mruga" :)

7. Na kogo spotkanie autorskie wybierzesz się jutro, gdybyś miał/miała taką możliwość?
Sarah J. Maas!!! <3 <3 <3 Mam już ułożoną całą serię pytań do tej autorki! Przede wszystkim o Celaenę Sardothien, ale także o tysiąc innych aspektów ze "Szklanego tronu", jak i kontynuacji. Pytanie tylko, czy autorka przetrwałaby ten istny grad pytań xD

8. Przyznaj się w tej chwili, do którego domu w Hogwarcie należysz.
Ravenclaw forever <3 Slytherin jest zarozumiały i arogancki, Hufflepuff jest za spokojny, a Gryffindor uwielbiają wszyscy, a ja przecież muszę być niezgodna :P A tak na serio, uwielbiam opanowanie i bystrość Krukonów i symbol Kruka :)

9. Najlepszy sposób na doła?
Muzyka, sportowe ciuchy i ćwiczenia! Nie jestem jakąś zawodową biegaczką, czy sportsmenką, ale trochę trenuję i bardzo to lubię.

10. Jakiego gatunku byłaby Twoja książka?
Fantasy. W mrocznej krainie, pełnej złych mocy, w średniowiecznym stylu. Jakaś tajemnica, siły zła, wielka zbrodnia, może jacyś magowie i straszne stwory...

Tak naprawdę taka książka zapewne nie powstanie, a nawet jeśli to w odległej przyszłości :D Owszem, marzy mi się napisanie własnej powieści fantasy, ale gdzieś zasłyszałam, że te powieści aktualnie słabo się sprzedają na rynku wydawniczym (a zwłaszcza jeśli chodzi o polskich autorów) więc tym bardziej poddaję w wątpliwość jakiekolwiek próby napisania własnej powieści :)

11. Jaki zapach kojarzy Ci się z dzieciństwem?
Oj, trudne pytanie... Na pewno zapach papierowych książek, które zawsze były u mnie w domu, a w wieku około 5 lat zaczęły grać główną rolę w moim życiu. Pamiętam, jak rodzice czytali mi bajki na dobranoc, więc dokładnie pamiętam także zapach książek <3

W pamięć wryły mi się także dwa inne zapachy: jabłka z cynamonem i goździków, które do dzisiaj pozostają jednymi z moich ulubionych. Sama nie wiem, w jakim okresie tak mocno się do nich przyzwyczaiłam, ale wiem, że w tej chwili uwielbiam te dwa zapachy :)

Pytania od Marceliny:
1. Twój ulubiony autor?
Wspominana już tysiące razy na blogu, a i nawet jeszcze w tym poście Sarah J. Maas. Dlaczego? Bo Celaena :D I nic więcej mówić nie trzeba.

2. Ile masz książek w swojej biblioteczce?
A wiecie, że nawet ostatnio mnie na liczenie naszło? :P I policzyłam! Tylko darowałam sobie starsze książki, bo te leżą już w innej biblioteczce, a ja jestem baaardzo leniwą osobą :D Wyszło mi równo 246 pozycji... Wow, nie spodziewałam się tak szczerze, że mam już tyle pozycji w swojej kolekcji :O Zawsze mówię, że ok. 100 - 150, a tu taka niespodzianka...

3. Tradycyjna książka czy czytnik?
Tradycyjna, tradycyjna. Najlepsza, niezawodna, jedyna w swoim rodzaju <3

4. Do listy lektur szkolnych, możesz dodać jeden tytuł, jaki?
Mam nadzieję, że pytanie zostanie zaliczone, jeśli powiem, że dodałabym trylogię :) Mimo że najchętniej stawiałabym na "Szklany tron", to jednak jest w książkach Clare coś takiego, że one bardziej pasują mi na lektury szkolne. Dlatego, jak dla mnie, cała trylogia "Diabelskie maszyny" powinna być obowiązkowa - zarówno poprzez wzgląd na zawarte w niej wartości, jak i na charakterystyczny klimat wiktoriańskiej Anglii, jaki uchwyciła w swojej powieści autorka.

5. Jak zaczęła się Twoja przygoda z blogowaniem?
Zaczęła się, kiedy Marta założyła bloga i mi o tym powiedziała. To był jej poprzedni blog, na którym nie pisała zbytnio o książkach, a ja pewnego dnia na przerwie powiedziałam jej, że przemyślałam wszystko i też założę bloga, ale takiego z recenzjami książek. Marta się ucieszyła, aktywnie pomagała mi z szablonem, doradzała i dzięki niej odważyłam się jakoś rozpocząć moją przygodę z pisaniem. Dziękuję Ci bardzo kochana Martuś, za to, że tak bardzo wspierałaś mnie w tych trudnych początkach! :*

6. Ile książek jesteś w stanie przeczytać w ciągu miesiąca?
To zależy. Od czasu wolnego, "weny" do czytania, grubości tych książek, ich jakości i ilości... W roku szkolnym czytam od 4 - ok. 8 pozycji miesięcznie, ale to naprawdę zależy od najróżniejszych czynników.

7. Słuchasz muzyki podczas czytania?
Zależy. Jeśli mam nastrój, to tak, chociaż zwykle raczej wolę rozkoszować się albo jednym albo drugim. No, chyba że natrafię na piosenkę, która idealnie oddaje sytuację z książki - wtedy jestem w stanie słuchać tego kawałka i czytać fragment na okrągło.

8. Co najbardziej denerwuje Cię u innych blogerów?
Trudno mi stwierdzić. Kiedyś nie przepadałam za blogami, które nie mówią o książkach, bo wszystkie zdawały mi się głupie i bezsensowne. Do tej pory raczej rzadko czytam blogi nie związane tematycznie z kulturą (filmami, grami, książkami, serialami itp.), ale przekonałam się, że są i tacy, którzy potrafią pisać ciekawie na inne tematy :) Często jednak denerwuje mnie, kiedy autentycznie widać, że komuś na blogu nie zależy. Nie chodzi już nawet o częste udzielanie się, pisanie codziennie, bo wiadomo, że mało kto ma na to czas, ale o styl i jakość pisania, a także o pracę jaką się wkłada w bloga. To autentycznie widać, kiedy ktoś non stop popełnia mnóstwo błędów gramatycznych, pisze "na odwal", aby tylko. A najczęściej takim osobom zależy po prostu na zysku z tego bloga...

9. Najchętniej czytany gatunek?
Wciąż nic nie przebije fantastyki. We wszystkich odmianach (no może za wyjątkiem science - fiction, bo po takie pozycje sięgam niezwykle rzadko). Chociaż tak naprawdę, dzięki blogowi znacznie poszerzyłam moje horyzonty. Teraz czytam także wiele YA, książek młodzieżowych, książek przygodowych, obyczajówek, a nawet zdarza mi się sięgnąć po kryminał (niezmiernie rzadko).

10. Najdziwniejsze miejsce w jakim czytałeś/aś?
Chyba środek boiska do siatkówki. Podczas meczu :D Nie pytajcie jak, ale przeżyłam :P

11. Trzy cechy dobrego blogera?
Na pewno pasja i radość z tego co robi. Naprawdę, nie ważne jest już jak, ale ważne po co piszesz i co Tobą kieruje podczas pisania. Najważniejsze, to czuć się dobrze w tym co się robi, bo inaczej to coś po prostu nie będzie wychodzić! Wydaje mi się też, że zorganizowanie może się przydać, ale ja i zorganizowanie? Nie, po co xD No i oczywiście sumienność. Każdemu czasami zdarzają się trudniejsze chwile, ale ważne jest, żeby pracować nad samym sobą i umieć przezwyciężyć lenia :)


Moje pytania:
1. Twoja ulubiona księgarnia?
2. "Kto czyta książki, żyje podwójnie" (Umberto Eco). Czy zgadzasz się z tymi słowami? Uzasadnij.
3. Gdybyś mogła na jeden dzień zamienić się życiem z jednym książkowym bohaterem/bohaterką, kto by to był?
4. Czy masz swojego idola? Jeśli tak - to jakiego?
5. Co kojarzy Ci się ze słowem: fantastyka?
6. Jak radzisz sobie z brakiem weny (gdzie jej szukasz)?
7. Czy lubisz podróżować?
8. Jak wysoki był najwyższy stos książkowy, jaki udało Ci się kiedykolwiek stworzyć? Możesz dodać zdjęcie, lub po prostu krótko go opisać.
9. Czy angażujesz się w akcje charytatywne?
10. Czy spotkałeś/aś się kiedyś z osobą, którą szczerze znienawidziłeś/aś?
11. Uczestniczysz lub prowadzisz jakieś wyzwania czytelnicze? Jeśli tak - to jakie?

Nominowani:
1. Poza Granicami
2. Shelf of books
3. REVIEW
4. Feniks
5. Read with Nefmi
6. NIEBIAŃSKIE PIÓRO
7. Wyznania książkocholiczki
8. City with books
9. Lustro Rzeczywistości
10. Nasz Książkowir
11. Ostatni Rozdział

_______
Bardzo dziękuję za nominację od dziewczyn, a mam nadzieję, że i nominowanym spodobają się pytania! :)

Blog Roku 2014 - zapraszam do głosowania!

Dzisiaj rozpoczął się etap głosowania na blogi, zgłoszone do konkursu Blog Roku 2014.

Może trochę Was zaskoczę tą informacją, a może co wnikliwsi już się domyślili patrząc na baner, który wisi na blogu, że Fantasy World a i owszem startuje w tej edycji konkursu Blog Roku 2014. Wydaje mi się, że warto chociaż spróbować i zobaczyć o co chodzi, bo przecież wiadomo, że wygrają te popularniejsze, bardziej znane blogi. Jednak mimo wszystko: zachęcam do głosowania, będzie mi bardzo miło :)

Jak głosujemy?

Poprzez wysłanie SMS-a na numer 7122 o treści D11637

Czas na wysyłanie zgłoszenia macie do 10 lutego 2015, do godziny 12.00 :)

Koszt SMS-a to 1,23 zł, ale jest on przekazywany an Fundację Dzieci Niczyje, która pomaga dzieciom doświadczającym przemocy.

Dziękuję wszystkim, którzy zdecydują się oddać na mnie swój głos, a także życzę wszystkim uczestnikom powodzenia! Ja już zaczynam rozsyłać SMS-y na co poszczególne blogi :)