piątek, 13 grudnia 2013

Kolejne spotkanie z Nocnymi Łowcami, czyli pierwszy tom trylogii "Diabelskie Maszyny"

Tytuł: Diabelskie Maszyny Tom 1. Mechaniczny Anioł
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: Mag


"Magia jest niebezpieczna, ale miłość jeszcze bardziej. Szesnastoletnia Tessa Gray pokonuje ocean, by odnaleźć brata, a celem jej podróży jest Anglia za czasów panowania królowej Wiktorii. W londyńskim Podziemnym Świecie, w którym po ulicach przemykają wampiry, czarownicy i inne nadnaturalne istoty, czeka na nią coś strasznego. Tylko Nocni Łowcy, wojownicy ratujący świat przed demonami utrzymują w tym chaosie porządek. W trakcie swoich poszukiwań Tessa uświadamia sobie, że będzie musiała wybierać między ratowaniem brata a pomaganiem nowym przyjaciołom, którzy stoją na drodze sił ciemności... i że miłość potrafi być najniebezpieczniejszą magią." 
Opis pochodzi z książki.

Mimo, że z twórczością pani Clare miałam już styczność, ponieważ czytałam dwa pierwsze tomy "Darów Anioła", to w sumie nie wiedziałam czego się spodziewać. Po lekturze "Miasta Kości" oraz "Miasta Popiołów" przez długi czas rozmyślałam nad tajemniczym światem Nocnych Łowców, nad życiem, jakie wiedli, ale także nad wyborami jakie musieli dokonywać. W ciemnych strojach od stóp do głów, z mieczami, sztyletami za pasem, zawładnęli moim sercem od samego początku, głównie przez wzgląd na nieustraszoność i waleczność. Jednak, łatwo by Wam było wyobrazić ich sobie w wiktoriańskiej Anglii? Wśród powozów z końmi, dam przechadzającymi się parkami, z parasolkami w ręce, lub przy dżentelmenach w czarnych frakach i kapeluszach? Ja mimo usilnych starań - nie. Wyobraźcie więc sobie moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że jest to jak najbardziej możliwe, a co więcej - nawet lepiej pasujące niż w Darach Anioła.

Akcja powieści, jak wcześniej pisałam rozgrywa się w Anglii, a konkretniej w Londynie. Poznajemy to miasto z perspektywy głównej bohaterki, Tessie, która po wyjeździe z Nowego Jorku, tęskni za słoneczną, ciepłą pogodą rodzinnego miasta. Wkrótce jednak okazuje się, że ma więcej powodów do zmartwień, niż tylko zła pogoda. Właściwie, już od momentu zejścia dziewczyny ze statku, który przywiózł ją na suchy ląd, rozpoczyna się prawdziwa akcja. Trudno byłoby mi opisać każdy jej element, jednak warto zacząć od pobytu dziewczyny u Mrocznych Sióstr, które choć z początku wzbudzają w czytelniku zaufanie, wkrótce okazują się knuć coś bardzo niedobrego. Pozornie miłe, sympatyczne, już wkrótce wywołują u Tessie paniczny lęk i przerażenie na myśl o spotkaniu z nimi. W tym momencie poznajemy Willa, przystojnego, tajemniczego chłopaka, któremu udaje się przetransportować dziewczynę do Instytutu, miejsca, w którym mieszkają Nocni Łowcy, potomkowie anioła Razjela. Mamy także przyjemność poznać innych bohaterów, o których mam plan napomknąć troszkę później. Od tego momentu jednak, Tessie zaczyna odkrywać swoją tajemnicę, ukrytą i pilnie strzeżoną przez te wszystkie lata.

"Tessa odwróciła się powoli i przywarła plecami do drzwi. Teraz wszystko ujrzała wyraźnie. Znajdowała się w kamiennym pokoju, którego centralny punkt stanowiło duże łoże z baldachimem. Aksamitna narzuta była skotłowana i na pół ściągnięta z materaca, kotary rozsunięte, na podłodze leżał elegancki dywan. Poza tym pomieszczenie było niemal puste."

Śledząc losy głównych bohaterów, nie sposób nie wtrącić tutaj, że mimo podobieństwa w miejscach, postaciach "Diabelskich Maszyn" i "Darów Anioła" coś się w tej serii zmieniło. Przypuszczam, że autorka nabrała trochę doświadczenia przy pisaniu swego wcześniejszego cyklu książek i to ujawniło się właśnie w tej książce. Wydarzenia były, krótko mówiąc, o wiele ciekawsze. Wątki, których pojawiło się mnóstwo, stały się bardziej rozbudowane, a cała akcja - mniej skomplikowana. Bowiem w "Mieście Popiołów" miałam momentami chwilę takiego zgubienia się, zadawania sobie pytań: ale jak to? o co chodzi? Tutaj wszystko było absolutnie przejrzyste, ale co najważniejsze - wciągające. Ilekroć spoglądałam na piękną okładkę "Mechanicznego Anioła" natychmiast miałam ochotę zabrać się za czytanie. Kolejnym plusem, było także zwrócenie większej uwagi na świat Nephilim, który został tutaj mocniej wyeksponowany, niż we wcześniejszym dziele pani Clare.

Bohaterowi zostali wykreowani bardzo podobnie do tych z "Darów..", tylko że tak, jak Jace był w poprzedniej powieści moją ulubioną postacią, tak tutaj Will w ogóle nie przypadł mi do gustu. Raz taki, raz siaki, był jakby bez charakteru. Straszliwie mnie denerwował ilekroć skrzywdził Tessie, bo jednego dnia był dla niej miły, czuły i opiekuńczy a drugiego dnia jego uczucia zmieniały się o 180 stopni i odtrącał dziewczynę bez najmniejszego poczucia winy. Bardziej pod tym względem podobał mi się Jem, który był zupełnie różny od swojego przyjaciela. Mądrzejszy, często wysuwał swoje przypuszczenia, cytaty, myśli i tym samym od razu zyskał moją sympatię. Tessie za to była bardzo podobna do Clary. Była gotowa zrobić wszystko, żeby uratować brata, który jak się potem okazuje, został oszukany i w pewnym sensie, porwany. Nie brakło jej odwagi, co zostało wyraźnie wyeksponowane w jednej z ostatnich scen, czyli starcia z mechanicznymi istotami. Zawsze była zdecydowana działać, przy czym warto wspomnieć o jej sprytnym usposobieniu. Cały czas pozostawała jednak tylko dziewczyną, która zagubiona w nowym, nieznajomym świecie próbowała znaleźć tam sobie jakieś dogodne miejsce. Mimo wszystko jednak, sporo zyskała w moich oczach, nie tylko brawurą, ale i rozsądkiem. Zasłużyła sobie na to, by na długo zagościć w mojej głowie jako świetnie wykreowana bohaterka.

"Tessa spojrzała na Jema z lekkim zaskoczeniem. Inni pytali ją, co zrobił, że znalazł się w takiej sytuacji, czy ona wie, gdzie mogą go przetrzymywać Mroczne Siostry, i czy ma taką samą moc jak Tessa. Ale jeszcze nikt się nie zainteresował, jaki jest Nate."

Książka była napisana w trzeciej osobie, co zdecydowanie wyszło na plus. Dzięki temu, czytelnik ma jaśniejszy pogląd na sytuację, a, co za tym idzie, lepiej rozumie sytuację tam przedstawioną. Poza tym, coraz częściej zdarza mi się przyłapywać siebie na stwierdzeniu, że ten typ narracji wbrew pozorom lepiej oddaje uczucia bohaterów niż pisanie w pierwszej osobie.

Lektura zasługuje na ocenę 10/10 i 10 gwiazdek:
★★★★★★★★★★
Za egzemplarz dziękuję serdecznie wydawnictwu Mag!:

______________________________________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Fantastykę":


4 komentarze:

  1. Miło wspominam, może pierwszy tom mnie tak nie urzekł jak ciebie, ale drugi na pewno był dla mnie na dziesiątkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obecnie czytam "Dary anioła" i jestem absolutnie zachwycona :) Jeśli "Diabelskie maszyny" okażą się jeszcze lepsze to naprawdę brak mi słów. Z pewnością kiedyś po nie sięgnę. Pozdrawiam ;***

    PS. Nie wiem jak było w twojej książce, ale u mnie zawsze używane było spolszczone słowo "Nefilim" zamiast "Nephilim". Czy w "Diabelskich..." jest inaczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie. Na początku w ogóle się nie zorientowałam, że to słowo jest spolszczone, dopiero z ciekawości, po zajrzeniu na przeróżne stronki, zobaczyłam poprawną pisownię :P

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)