piątek, 6 grudnia 2013

Poznać prawdę o sobie..

Tytuł: Osobliwy dom pani Peregrine
Autor: Ransom Riggs
Wydawnictwo: Media Rodzina
"Życie Jacoba nie zapowiadało się ekscytująco. Pogodził się z myślą, że nigdy nie zostanie odkrywcą i nigdy nie będzie miał wielu przyjaciół. Ważne miejsce w jego życiu zajmował dziadek. To on najbardziej mu imponował i to on opowiadał mu najlepsze historie na dobranoc o pogodnym sierocińcu na walijskiej wysepce, ukrytym przed złem, wojną i potworami... Aż pewnego dnia dziadek Portman umarł w niejasnych okolicznościach. I wtedy wszystko się zaczęło...

Jacob wyrusza na odciętą od świata wyspę, by zgłębić jej tajemnice. Czy zmierzy się z potworami ze swoich snów? Czy osobliwe dzieci ze starych fotografii naprawdę istniały? Co jest bajką, a co prawdą? Co jest faktem, a co urojeniem?"
Opis pochodzi z książki.

Z tę pozycją po raz pierwszy zetknęłam się dość niedawno. Już wtedy miałam ogromną ochotę na sięgnięcie po nią, głównie przez wzgląd na nietypowy i zachęcający opis. Nic więc dziwnego, że kiedy wydawnictwo zgodziło się na wysłanie mi tej książki, byłam wniebowzięta. Spodziewałam się thrillerowo-kryminalnej pozycji, z elementami fantasy rzecz jasna. Szczerze mówiąc, to życzenie raczej nie zostało spełnione.

Akcja książki rozgrywa się generalnie na niewielkiej walijskiej wysepce, na której mamy przyjemność poznać większość bohaterów. Z początku jednak, znajdujemy się wraz z głównym bohaterem powieści w Ameryce i to właśnie tam mamy przyjemność bliżej go poznać. Dowiadujemy się także paru faktów o dziadku Jacoba, bo to on odegrał w życiu chłopaka największą rolę. Zaskoczył mnie fakt dość śmiałego wprowadzenia już od początku książki rozbudowanej i przemyślanej akcji, bo, jak to zwykle bywa przy poznawaniu bohatera, fabułą zaczyna nabierać tempa dopiero po tym wstępie. Tutaj autor postanowił już od początku wprowadzić nas w tajemnice, niewyjaśnione okoliczności i magiczne miejsca. Trudno mówić o początku lektury bardzo dużo, nie zdradzając przy tym pewnych wydarzeń, więc może przejdę do następnego etapu podróży Jacoba, czyli do wspomnianej wcześniej, walijskiej wysepki. I chociaż z początku ma się wrażenie, że pan Riggs postanowił trochę zwolnić akcję, to jednak już za chwilę okazuje się, że było to przemyślane działanie. Pozycja ta bowiem posiadała taki naprzemienny charakter - raz fabuła pędzi do przodu, przez paręnaście stron, a potem gwałtownie zwalnia, po to by za chwilę znowu wciągnąć nas w tajemnice i zagadki na niewielkiej wysepce. Zwykle nie przepadam za takim rozwiązaniem, bo zwyczajnie sprawia, że mam mętlik w głowie. Tym razem jednak, miałam nieodparte wrażenie, że autor próbuje tym samym trochę pobawić się postaciami, wydarzeniami, oraz dać do zrozumienia czytelnikowi, że  w tej pozycji, nie ma pojęcia stałej akcji. Warto też wspomnieć o świetnie wykreowanych postaciach, o których napomknę coś niecoś za chwilę, a także o pięknie spreparowanych opisach. Autorowi udało się uzyskać efekt niejasnych postaci i miejsc, które, nadają akcji nieco dynamizmu. Dodać można również o uczuciu, jakie zaczyna się rodzić między głównym bohaterem i Emmą - jedną z podopiecznych tytułowego domu pani Peregrine. Jest ono subtelne i delikatne, zdecydowanie odpowiednie dla miłośników romantycznych scen. Jednak na całe szczęście nie przeszkadza w akcji, jest raczej jego ciekawym dopełnieniem.

"Kiedyś marzyłem o ucieczce przed zwykłym życiem, ale tak naprawdę moje życie nigdy nie było zwyczajne. Po prostu nie zauważałem jego niezwykłości."

Bohaterowie, jak wcześniej wspominałam zostali wykreowani ciekawie i dość różnorodnie. Szczególnie przypadła mi do gustu postać pani Peregrine, która jednocześnie była surową opiekunką i niezastąpioną przybraną matką wszystkich jej podopiecznych. Miała niezłomny, stanowczy, ale ciekawy i intrygujący charakter. W pewnych aspektach kojarzyła mi się z profesor McGonagall z książki o słynnym czarodzieju - Harry'm Potterze. Jej miłość do wszystkich mieszkańców domu i chęć chronienia ich przed złem, czyniła z niej niezwykle pozytywną i dającą się lubić postać. Główny bohater, Jacob, nie przypadł mi specjalnie do gustu. Był niezdecydowany, mało pewny siebie, taki bardzo mdły. Pokładałam w nim ogromne nadzieje z początku książki, bo historia była wtedy bardzo poetycka, napisana literackim stylem. To bardzo przypadło mi do gustu, bo ostatnimi czasy zaczytuję się dużo w pozycjach napisanych potocznym językiem i miałam nadzieję, że może tutaj trafię na jakąś rewelację. Szkoda, bo był to bardzo dobry początek, który niestety pod tym względem zakończył się fiaskiem. Inni bohaterowie, właściwie nie różnili się aż tak bardzo stylem zaprezentowania któregoś konkretnego. Mimo, że każdy z nich miał różny charakter, to jednak żaden z nich nie wyróżnił się na tyle, żeby stwierdzić o nim: "niesamowicie wykreowany".

Narracja miała charakter pierwszoosobowy, ale wbrew moim obawom, czy wyjdzie to na korzyść, czy raczej nie, okazało się, że było to dobre posunięcie. Właściwie i trzecioosobowa narracja nie byłaby tutaj zła, więc w sumie nie ma nic do dodania :).

Książkę oceniam:
7/10
★★★★★★
Za książkę dziękuję wydawnictwu Media Rodzina! :)
____________________________________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Fantastykę":


2 komentarze:

  1. Dziękuję, że zrecenzowałaś Tę książkę, bo od dawna chcę ją przeczytać, a do tej pory nie widziałam żadnej opinii o niej na którymś z blogów... Mimo że nie opisałaś książki w samych superlatywach, to jeszcze bardziej chcę ją przeczytać
    Pozdrawiam :)
    izkalysa

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozbudziłaś moją babską cikawość

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)