piątek, 29 listopada 2013

"Igrzyska Śmierci. W pierścieniu Ognia" - film

Tytuł: Igrzyska Śmierci. W Pierścieniu Ognia
Reżyser: Francis Lawrence
Obsada:
Katniss Everdeen - Jennifer Lawrance
Josh Hutcherson - Peeta Mellark
Liam Hemsworth - Gale Hawthorne
Woody Harrelson - Haymitch Abernathy
Elizabeth Banks -  Effie Trinket


Katniss Everdeen wraz z Peetą Mellarkiem zostali zwycięzcami 74 Igrzysk Głodowych. Jednak ich podróż nie kończy się po powrocie do domu - muszą oni odbyć obowiązkowe Tournee Zwycięzców. W międzyczasie dowiadują się o zamieszkach i buncie, do których zaczyna dochodzić w dystryktach. Ludzie chcą rewolucji i obalenia władzy Kapitolu. Tymczasem dziewczyna ma więcej kłopotów na głowie - Igrzyska Ćwierćwiecza, na które prezydent Snow przygotował zapewne niespodziankę. No i oczywiście bezpieczeństwo rodziny i przyjaciela, Gale'a. Jak potoczą się dalsze losy Katniss i Peety? Co przygotował bezwzględny prezydent na ten rok?

Ekranizacja tejże pozycji ciekawiła mnie niesamowicie od niemalże pojawienia się informacji o filmie. Książka co prawda nie mogła się porównywać do części pierwszej, jednak mimo wszystko byłam ciekawa jak reżyser postanowi pokierować akcją tejże części. I jest to chyba pierwszy raz, kiedy muszę stwierdzić, że w filmie działo się więcej niż w książce!

Zacząć można przede wszystkim od zmiennej ale niesamowicie wciągającej akcji. Podczas czytania książki miałam wrażenie déjà vu już od jej rozpoczęcia, tymczasem film kompletnie mnie zaskoczył. Nie dość, że zwroty akcji pojawiały się dosłownie co chwilę, to jeszcze wszystko zostało lepiej, niż w książce, rozplanowane. Wydarzenia były bardziej poukładane, przez co nie miałam poczucia mętliku w głowie, a jednocześnie zaskakiwały dokładnością szczegółów i trafnością dialogów, które, moim zdaniem, aktorzy wykonali znakomicie. Mimo, że film poprowadzony był w tempie raczej szybkim, to jednak nie zabrakło momentów, skłaniających czytelnika do refleksji. Parę razy zdarzyło mi się złapać siebie na tym, że rozmyślałam o głębi akcji, oraz o przesłaniu filmu, co do którego do tej pory nie jestem pewna. Aż się prosi, by chociaż parę zdań poświęcić scenografii. Miejsca pasowały nie tylko do tych, przedstawionych w książce, ale, co więcej, bardzo dobrze pokrywały się z sytuacją i emocjami bohaterów. Tak mamy na przykład szary las, który już od pierwszej części symbolizuje nam miejsce refleksji i rozpaczań Katniss, w którym zresztą zwykła też ona polować. Kolorowa arena jak dla mnie także była miejscem, które zostało dobrane dokładnie i z dbałością o szczegóły. Ogólnie ten element wyszedł na zdecydowany plus.

Bohaterowie dzielnie się spisali. Katniss, mimo, że w książce wydawała mi się mniej zdesperowana i zdeterminowana niż w części pierwszej, tutaj była silną zarówno psychicznie jak i fizycznie osobą i nawet mimo kilku fragmentów, w których wyraźnie było widać, że trudno jej poradzić sobie z zaistniałą sytuacją, to jednak stanowiły one zdecydowaną mniejszość, przez co film oglądało się po prostu miło. Wrócił cięty język i niesamowity charakter, za który uwielbiałam ją w części pierwszej. Widać, że aktorka nabrała trochę doświadczenia w odgrywaniu tejże roli, co swoją drogą także przyczyniło się do lepszego oglądania ekranizacji. Peeta także wydał mi się dużo lepszy niż w części poprzedniej. Nabrał trochę dystansu do sytuacji, nie był takim zakochanym, zdolnym do poświęceń za byle co mężczyzną, ale zdesperowanym trybutem, którego celem od tej pory jest chronić Katniss. Josh Hutcherson kolejny raz zaskoczył zatem ciekawą i dobrą grą aktorską. Na uwagę zasługują także dwie postacie, które zdecydowanie wyróżniały się wśród innych. Po pierwsze Lynn Cohen, wcielająca się w rolę Mags, która zagrała ją tak, jak to sobie w książce wyobrażałam. Z pewnością, w tej bohaterce spodobał mi się temperament i waleczność, która raczej rzadko cechuje starsze osoby. Co więcej, w ciągu całego filmu nie wypowiedziała żadnego słowa, a gestami, mimiką i samą postawą sprawiała wprost niesamowite wrażenie. Z pewnością odtwórczyni tej roli ma wielki talent. I drugą postacią, której uwagę warto poświęcić jest Johanna, w której rolę wcieliła się Jena Malone. Z ironią i odpowiednim podejściem zagrała swoją postać, jednocześnie nadając sceną z jej udziałem nieco humoru. Tutaj także warto wspomnieć jak dużo do akcji wniosła i jak ciekawie tym pokierowała - naprawdę ogromny szacunek.

Na samym końcu nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić do obejrzenia, bo naprawdę warto. Namawiam zarówno tych, którzy są fanami książki, jak i tych, którzy nawet do niej nie zajrzeli :).

Moja ocena:
10/10
★  ★  ★  ★  ★  ★  ★  ★  ★  ★ 
_________________________________________________________________________________
Piszcie, co sądzicie o recenzji, bo dawno nie pisałam żadnej filmowej :D. Byliście już na filmie? A może dopiero się wybieracie?

5 komentarzy:

  1. Ja też mam już ten film za sobą... Chętnie poszłabym jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze nie oglądałam :c ale myślę że niedługo będzie już dostępny na necie to na pewno nadrobię zaległości! :)

    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno obejrzę film, chociaż podejrzewam, że w moim odczuciu nie dorówna on wersji papierowej, tak jak w przypadku ekranizacji pierwszej części. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam zamiar iść w piątek, ale jeszcze nie wiem co z tego wyniknie :) Z pewnością mam co do tej ekranizacji bardzo duże wymagania, gdyż WPO to moja ulubiona część z całej trylogii, ale skoro ty jesteś zachwycona, pewnie ja także będę xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałąm i też uważam, że to świetny film ♥__♥

    niikablog.blogspot.com <-------- nowa notka ♥

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)