Tytuł: Ścieżka ocalenia
Autor: Ewa Seno
Wydawnictwo: Feeria Young
Nina (a raczej królewna Antilia) przeszła już wiele - jej poświęcenia dla bliskich i przyjaciół nie da się opisać, a mimo to dziewczynę czeka jeszcze najtrudniejsze zadanie. Musi zmierzyć się ze złem, zagrażającym nie tylko jej planecie, Mandorze, ale także całemu Wszechświatowi. Przede wszystkim jednak, Nina będzie zmuszona zadecydować o losie swojego nienarodzonego jeszcze dziecka... Jak dziewczyna poradzi sobie podczas ostatniego starcia z tym, co zagraża jej i jej bliskim? Czy urodzi dziecko vipera? Czy ta wyprawa zakończy się dla wszystkich pomyślnie?
"Miłość to dar, nie kara. Bywa trudna, ale tylko głupcy rezygnują z niej, gdy pojawią się problemy."
Po ostatni tom trylogii pani Seno sięgnęłam z czystego sentymentu. Po nie najlepszym, ale cokolwiek wciągającym pierwszym tomie, drugi chciałam przeczytać koniecznie - niestety, jak się okazało, ten z kolei okazał się katastrofą. Do trzeciego podeszłam więc ze sporą dozą dystansu, nie wiedząc, czego się spodziewać. Chyba szczęśliwie się złożyło, że nie robiłam sobie zbyt wielkich nadziei, bo "Ścieżka ocalenia" może i podnosi poziom dwóch poprzednich części, ale mimo wszystko nie jest lekturą, która na długo zapada w pamięć.
Kreacja bohaterów w tej części uległa nieznacznej zmianie. Przede wszystkim, główna bohaterka, Nina nieco wydoroślała, przyrównując jej charakter do tego, który zapamiętałam z drugiej części. Jednak mimo tego, że nauczyła się podejmować rozsądniejsze decyzje, jej niewyparzony język pozostał taki sam. Wciąż irytowała się niezmiernie łatwo, co z kolei kazało mi parokrotnie zastanowić się, czy rzeczywiście czytam o osiemnastoletniej dziewczynie, która ma podjąć w życiu bardzo trudne wybory, czy o rozkapryszonej, małej dziewczynce, która, kiedy nie dostanie tego, czego chce, pragnie jedynie wykłócać się ze wszystkimi wokół.
Z resztą, nie tylko Nina była wiecznie skora do waśni. Podobnie było z wiecznie niezadowolonym Nickiem, na którego przez większą część książki miało się ochotę jedynie nakrzyczeć. Zarzucał Ninie nieprzemyślane decyzje i impulsywność, ale sam nie był lepszy. Podobnie jak większość bohaterów. Żadne z nich bowiem nie zmieniło się na tyle, bym mogła je polubić.
"Czułam się jak układanka, w której brakowało zbyt wielu elementów. Z każdym dniem, z każdą nową decyzją traciłam kolejny, cenny dla mnie kawałek."
Nieco inaczej sprawa się ma, jeśli chodzi o fabułę. W tej części była ona o wiele lepiej przemyślana, aczkolwiek nie obyło się bez pewnych zgrzytów. Autorka jak widać ma tendencję do spłycania niektórych momentów, lub ich skracania, co w konsekwencji prowadzi do tego, że można się w lekturze trochę pogubić. Na szczęście, pod względem wydarzeń, książka nadrabia bardzo dużo. Może i część z nich była nieco naciągnięta, biorąc pod uwagę pierwotny zarys fabuły, ale mimo wszystko pozycję tę czytało się dużo milej niż jej poprzedniczki.
Nie obyło się oczywiście bez wielkiego finału, który, co muszę przyznać, pozytywnie mnie zaskoczył. Ostatnie strony książki okazały się dosyć emocjonujące, biorąc pod uwagę rozwiązanie akcji. Przede wszystkim pani Seno nie poszła na łatwiznę i nie zakończyła fabuły w sposób, jaki można by się tego spodziewać. Wybrała za to trochę trudniejsze rozwiązanie, za co książka dostaje ode mnie dużego plusa.
Nie powiem, że trylogię Ewy Seno mogę Wam z czystym sumieniem polecić, bo zdecydowanie tak nie jest. Patrząc z perspektywy czasu, chyba druga część najbardziej zepsuła moje zdanie o tej serii, ale mimo wszystko - historii o królewnie Antilii nie będę wspominać szczególnie wylewnie. Być może trzecia część nadrobiła trochę za dwie poprzednie, ale mimo wszystko, tę trylogię zapamiętam jako przeciętną młodzieżówkę, która może i jest wciągająca, ale bardziej niż to - po prostu irytująca.
Tych, którzy już zdążyli się zapoznać z "Tatuażem z lilią" i "Ceną odwagi" mogę jedynie zachęcić do zakończenia trylogii, jako że, moim zdaniem jest dużo lepsze od poprzedniczek. Możecie spodziewać się całkiem interesującego zakończenia i ciekawie poprowadzonej fabuły, ale największym zgrzytem są niestety bohaterowie, którzy irytują niemal całą powieść. Dlatego, jeśli szczególnie chcecie się zapoznać z tą trylogią, to oczywiście nie bronię, ale jeśli macie już dość schematycznych, płytkich młodzieżówek, to obawiam się, że lektura książek pani Seno może Was mocno rozczarować.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria
Pamiętam jak chciałam zabrać się za tę trylogię, jednak skutecznie zniechęciły mnie do tego negatywne opinie pierwszego tomu. Widzę, że z kolejnymi nic lepiej nie jest i lepiej omijać tę serię :)
OdpowiedzUsuń