źródło |
Autor: Louise O'Neill
Wydawnictwo: Feeria Young
Emma O'Donavan jest klasyczną pięknością, za którą ugania się każdy chłopak - i dziewczyna doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Korzysta z życia jak może - częste imprezy z najlepszymi przyjaciółkami stały się już codziennością. Wszystko zmienia się jednego dnia. A właściwie jednej nocy. Nocy, podczas której Emma zdecydowała, że nie chce już być dziewczyną, po której wszyscy wiedzą, czego oczekiwać. Rano, jej rodzice znajdują ją na progu domu - zakrwawioną, brudną i na wpół przytomną. Emma nie pamięta nic z minionego wieczoru - wszystkie twarze, ręce, nogi się zacierają, nic nie jest pewne. W szkole wszyscy się od niej odwracają, nikt nie chce nawiązać z nią kontaktu. Dziewczyna nie rozumie, nic nie rozumie - co stało się tamtego wieczoru? Do czasu kiedy widzi zdjęcia. Zdjęcia, która ją zniszczą. Zdjęcia, których nigdy nie będzie potrafiła wyrzucić z pamięci. Zdjęcia, które na zawsze zmienią jej życie...
Jak zapewne pamiętacie, nie tak dawno na blogu gościła recenzja mojego pierwszego patronatu, a zarazem książki tematycznie, bardzo podobnej do Sama się prosiła - Co mnie zmieniło na zawsze autorstwa Amber Smith. Pamiętam jaki wstrząs wywołała we mnie lektura tej powieści i jak głębokie refleksje wywołała, wzbudzając cały wachlarz emocji. Do Sama się prosiła podeszłam z nieco większym dystansem, mimo faktu, że książka oczywiście mocno mnie ciekawiła - miałam pewne obawy, związane z podobieństwem między lekturami, a także uczuciem, że to już było i o tym już czytałam. Czy okazały się słuszne?
Powieść O'Neill w odróżnieniu od lektury Smith jest zdecydowanie mniej bezpośrednia. Autorka najpierw dokładnie wprowadza nas w świat Emmy, ukazując jej codzienność i najbliższych, a także dokładnie przedstawiając kolejne postaci. Zastosowanie narracji pierwszoosobowej, w której to Emma jest osobą mówiącą stanowi dopełnienie tego zamysłu - mamy wgląd nie tylko w umysł głównej bohaterki, ale także jesteśmy w stanie przyjrzeć się bliżej jej relacjom z rodzinom i przyjaciółmi. Dzięki temu, powieść wydaje się nam jeszcze bliższa, jeszcze bardziej brutalna i mocna - Emma po jakimś czasie, niezależnie od wszystkiego, staje bowiem w centrum całej powieści i skupić możemy się już tylko na niej. Na jej uczuciach, na emocjach, na rozterkach... i na tym, co jej się przytrafiło.
Emma jako bohaterka jest bowiem dość specyficzna. Sytuacja, która jej się przydarzyła budzi w czytelniku zarówno współczucie, gniew i odrazę, ale nie sposób nie wspomnieć o przeszłości dziewczyny. O tym, co działo się PRZED tym wieczorem. O tym, jaką osobą była. O tym, że nie stroniła od różnego rodzaju imprez, od tym, że uparcie ignorowała ostrzeżenia i o tym, jaki naprawdę był jej kontakt z przyjaciółkami. Owszem, to czego doświadczyła było okropne. Ale O'Neill zauważa też jeszcze jeden fakt - to, jak żyjemy i co sobą reprezentujemy, może mieć bezpośredni wpływ na to jak jesteśmy postrzegani i co nam się przydarzy. Nic nie jest pozostawione bez konsekwencji, a Emma przekonała się o tym boleśnie.
Bardzo uderzyła mnie w tej powieści bezpośredniość nie tylko samej głównej bohaterki, ale również całego otoczenia. Tego, jak jednoznacznie oceniali sytuację. I jak nie potrafili spojrzeć głębiej, spróbować odnaleźć prawdę. A nade wszystko uderzyło mnie zakończenie. Mimo że wyjaśnione i przegadane przez samą autorkę. Było w nim zarówno coś szokującego jak i głęboko dołującego i refleksyjnego. Jak to autorka ujęła, musimy rozmawiać tak długo, aż wszystkie Emmy tego świata poczują się wspierane i rozumiane. I mimo faktu, że nie do końca podobało mi się to, co w końcówce zafundowała nam O'Neill, rozumiem w pełni jej zamysł i rozumiem, co chciała tym zakończeniem przekazać nam - czytelnikom.
Pod względem technicznym, pomijając tematykę i problem poruszany w książce, można ją uznać za typową YA, zarówno pod względem konstrukcji fabuły (jedno wydarzenie, które zmienia sposób patrzenia bohaterki na wszystko) jak i bohaterów (nie oszukujmy się - nie są to ambitnie wykreowane postaci, ale takie, które niezbędne są do dalszego rozwoju akcji). Mam wrażenie, że autorka chciała wykreować bardzo głęboką i mocno melancholijną powieść na bazie zwykłej, popularnej młodzieżówki. Nie wiem jednak, czy jej się to do końca udało bo mimo poruszonej tematyki, wciąż czuję, że była to bardziej powieść YA jedynie z elementami "wyższej literatury" (temat przyzwolenia na seks, gwałt, depresja).
Gdybym miała przyrównywać powieść do Co mnie zmieniło na zawsze, z czystym sumieniem mogę zdecydowanie bardziej polecić powieść Smith. O'Neill nie pisze źle (a wręcz przeciwnie - w jej powieść da się zagłębić w mgnieniu oka), ale nie podlega wątpliwości, że warsztat tej pierwszej jest zdecydowanie lepszy. Sama się prosiła to powieść YA, koncentrująca się tak naprawdę jedynie wokół głównej bohaterki, wokół jej życia PRZED i PO, wokół tematu gwałtu i uzależnień i depresji i prawidłowych stosunków w rodzinie. Mimo zaskakującego, szokującego i niespodziewanego zakończenia, zabrakło jej jednak tego "czegoś", tej nutki tajemniczości (a może otwartości?), która by sprawiła, że czytelnik z zapartym tchem czytałby tę powieść, próbując odkryć, co tak naprawdę przydarzyło się Emmie.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Feeria Young
Nie czytałam jeszcze książek skupiających się w dużym stopniu na tej tematyce, ale myślę, że warto by było spróbować. Jednak nie ukrywam, że bardziej mnie zainteresowało "Co mnie zmieniło na zawsze" niż "Sama się prosiła" ;p
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
I, jeśli masz wybierać między tymi dwoma, to polecam zdecydowanie bardziej książkę Smith. Jak dla mnie, dużo lepiej napisana :) daj znać, jak Ci się spodoba! :)
Usuń