piątek, 8 lipca 2016

A zaczęło się od wakacji na Korsyce ["Prawo pierwszych połączeń" Agnieszka Tomczyszyn]

źródło
Tytuł: Prawo pierwszych połączeń
Autor: Agnieszka Tomczyszyn
Wydawnictwo: MG

Jonasz właśnie rozpoczął wakacje, podczas których, planowo, miał spędzić te cudowne dwa miesiące brzdąkając na gitarze i grając z kolegami w GuitarHero. Jak się jednak okazuje, plany uległy drastycznej zmianie za sprawą jego mamy, która zapisała go na obóz językowy na Korsyce. Jonasz wcale nie ma ochoty na imprezy, poznawanie nowych ludzi i parogodzinne lekcje angielskiego podczas tych dwóch miesięcy wolności. Nie ma jednak wyjścia - musi jechać i początkowo, planuje jedynie jakoś przeżyć te wakacje. Nie wie jeszcze, że po dwóch, niepozornych tygodniach obozu językowego, stanie się zupełnie innym, odmienionym człowiekiem.


Kiedy tylko usłyszałam, że akcja tej powieści rozgrywa się na Korsyce. wiedziałam, że książka musi wpaść w moje ręce. Sama w tym roku po raz pierwszy odwiedzę tę wyspę i chciałam się dowiedzieć, jak wygląda to miejsce nie w podróżnikach i magazynach podróżniczych, ale pod względem atmosfery, ludzi no i oczywiście jak potoczy się historia Jonasza w tym miejscu.

Prawo pierwszych połączeń na pierwszy rzut oka wydaje się zwykłą, młodzieżową powieścią. Mi jednak wystarczył pierwszy rzut oka na opis i już miałam przeczucia, że to nie będzie taka typowa, banalna książka. I szczęśliwie okazało się, że miałam rację, a powieść pani Tomczyszyn trafi zdecydowanie do mojego kanonu ulubionych wakacyjnych lektur.

Książka faktycznie zaczyna się niepozornie - wyjazd na niechciany obóz językowy, pierwsze, nieśmiałe kontakty z innymi ludźmi z wyjazdu. Okazuje się jednak, że im dalej, tym lepiej. Z lekkiej, niezobowiązującej lektury, książka zmienia się w powieść z przesłaniem. Czytelnik, dając się porwać pasjonującej, wakacyjnej historii nie zauważa nawet, kiedy po lekturze wychodzi sam odmieniony i z  mocnym postanowieniem, aby podobnie jak bohaterzy, odnaleźć najważniejszy cel w swoim życiu i do niego dążyć.

Agnieszka Tomczyszyn już od pierwszych stron zabiera nas w podróż na piękną, górzystą Korsykę, gdzie czeka nas przygoda życia razem z bohaterami. Wplata interesujące fakty i ciekawostki na temat wyspy, jednocześnie wciąż intrygując czytelnika samą historią. Mimo wielu przemyśleń i refleksji, w książce nie brak humoru i wakacyjnych przygód, które, zapewniam Was, pozwolą Wam chociaż na chwilę przenieść się na słoneczną Korsykę i zapomnieć o rzeczywistości.

Bardzo podobała mi się kreacja głównego bohatera, Jonasza. To nie chłopak idealny, czyli taki, jakiego często spotyka się w dostępnych obecnie na rynku powieściach dla młodzieży. Nie jest wysportowany, silny i - co najważniejsze - pozbawiony rozumu. To wrażliwy indywidualista, który dopiero na Korsyce dowiaduje się, co znaczą przyjaźń, wiara we własne marzenia i miłość.

Każdy z bohaterów został ukazany w innym świetle, każdy dźwiga na barkach własny ciężar, którym niechętnie dzieli się ze światem. Właśnie dzięki tej różnorodności i ukazaniu problemów nastolatków, książka nie przybrała schematycznej, znanej już nam wszystkim formy typowej młodzieżówki, z love story wybijającym się na pierwszy plan.

Prawo pierwszych połączeń jest genialną książką dla młodzieży, zupełnie inną niż wszystkie schematyczne powieści YA czy NA. To historia, jak mówi sam opis, "kilkorga młodych indywidualistów", którzy mają w sobie wystarczająco wiary, energii i determinacji, by podjąć się walki o własne marzenia i udowodnić całemu światu, że - jeśli tylko się chce - wszystko jest możliwe.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi Papierowy Pies

4 komentarze:

  1. Zdecydowanie chciałabym ją mieć! Jest w niej coś, co sprawia, że myślę, że mimo że to raczej książka dla młodzieży to i tak by mi się spodobała :)

    www.maialis.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nazwałbym "Prawa pierwszych połączeń" typową młodzieżówką. Dużo w niej refleksji, przemyśleń, a jednocześnie humoru - idealna na wakacje :)

      Usuń
  2. Czytała dwie poprzednie książki autorki, Ezotero. Moje przeznaczenie i Ezotero. Córka wiatru, zatem teraz kolej na tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei muszę nadrobić poprzednie książki tej autorki - mam nadzieję jak najszybciej :)

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)