źródło |
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar
Dwadzieścia
lat minęło od pierwszych Eliminacji. America i Maxon szczęśliwie
rządzą krajem, ale nadszedł czas, by to ich córka - Eadlyn -
zmierzyła się z próbą znalezienia idealnego, przyszłego króla.
Tyle tylko, że w odróżnieniu od rodziców, dziewczyna wcale nie ma
nadziei na szczęśliwy finał. Właściwie, wcale nie wierzy w to,
że te Eliminacje mogą przynieść jej coś więcej niż chaos i
zamieszanie w pałacu. A mimo to Eadlyn odkrywa, że być może w
każdej sytuacji może czekać na nią coś dobrego...
Nie
ukrywam, że do Następczyni byłam nastawiona
sceptycznie. Jakkolwiek bym nie lubiła Americi, przyzwyczaiłam się
do historii z jej punktu widzenia i było to dla mnie niemal dziwne,
by nagle zmieniać główną bohaterkę. Nie mniej jednak, po
licznych pozytywnych opiniach stwierdziłam, że warto dać książce
szansę, chociażby po to, by raz jeszcze powrócić do Illéi
- i jak na tym wyszłam?
Eadlyn okazała się dalece lepszą główną bohaterką, niż America. To jest pierwsza rzecz, na którą zwróciłam uwagę. Owszem, miała swoje lepsze i gorsze momenty, ale biorąc pod uwagę wiecznie niezdecydowaną Americę, Eadlyn wydaje się kompletnie nie przypominać matki – zdecydowana, uparta i twarda w tym, co sobie założyła.
Trudno
za to oczekiwać po Następczyni
jakiejkolwiek oryginalności. To
trochę powtórka z rozrywki po lekturze Rywalek,
tyle tylko, że z nowymi bohaterami.
No i oczywiście zamiast tabuna żeńskich sukienek na korytarzach,
snują się po nich eleganccy, wystrojeni mężczyźni. Do tego też
z początku trudno było mi się przyzwyczaić, jako że dalej miałam
w pamięci obraz z poprzednich części serii, ale mimo wszystko, na
swój sposób była to miła odmiana.
Dużo
pojawia się także postaci z poprzednich części, dlatego sądzę,
że fanki chociażby Aspena nie muszą bać się o jego brak
obecności w kontynuacji serii. Przeważają jednak nowi bohaterowie,
którzy wnoszą powiew świeżości na pałac w Illéi i dają
nadzieję na całkiem emocjonującą kontynuację Następczyni.
Nie
powiem, że zakochałam się w tej książce, że postawiłam ją na
półce wśród moich ulubionych, ale nie powiem też, że książka
należała do słabych. To przeciętna, wciągająca, lekka powieść
młodzieżowa, którą czyta się, podobnie jak całą serię w
jednym celu – by zapomnieć. O rzeczywistości, problemach,
wszystkim dookoła.
Następczyni
to
idealna propozycja dla wszystkich fanów serii Selekcja,
którzy losy Americi polubili i chcieliby się dowiedzieć, co dalej
działo się w pałacu. Jeśli jesteście fanami serii i szukacie
dobrej książki, która porwie Was do swojego świata na parę
godzin, to trafiliście pod właściwy adres – Następczyni
jest
dla Was.
Jakoś nie mogę się zdecydować czy chce sięgnąć po te serię. Mało która młodzieżówka ostatnio przypada mi do gustu. :(
OdpowiedzUsuńJeśli najdzie Cię ochota na wciągającą, cokolwiek niezbyt ambitną młodzieżówkę, to zdecydowanie "Selekcja" jest dla Ciebie. Poza tym jednak, nie wybija się specjalnie na tle innych (no, może poza pięknymi okładkami).
UsuńCzytałam całą serię i jednym z moich ulubionych tomów jest właśnie "Następczyni". Myślę, że to ze względu na Kile'a, którego bardzo polubiłam. Może nie jest niczym nowym w porównaniu do poprzednich tomów, ale ciekawie było obserwować, jak tym razem to faceci się starają :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zagubiona w słowach
Mi jakoś trudno mówić o sympatii do któregokolwiek z bohaterów, poza Eadlyn - jakoś trudno mi było przekonać się do nich. Myślę, że ostatnie zdanie dobrze podsumowuje tę książkę - fajnie patrzeć, jak faceci się starają! :D
UsuńJa jeszcze nie czytałam pierwszego tomu, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńW takim razie, jeśli znajdziesz chwilę, czytaj i zdawać relację - zobaczymy, jak Tobie się spodoba :)
Usuń