źródło |
Autor: Wydanie zbiorowe
Wydawnictwo: Moondrive
12 świątecznych opowiadań, napisane przez 12 różnych autorów, a wszystko to zrealizowane w istnie bajkowej aranżacji.
Rainbow Rowell, Holly Black, Gayle Forman i wielu innych, również tych nieco mniej znanych autorów przygotowało zbiór świątecznych historii, które łączy jedynie jeden element - świąteczna atmosfera, pełna magii, ciepła i dobra, która potrafi nawet w najczarniejszych chwilach wnieść do życia każdego z nas nieco kolorów.
Jak potoczą się losy Marii z Christmas w Kalifornii? Czym tak naprawdę jest Krampuslauf? Czy istnieje coś takiego jak cud Charliego Browna?
Wszyscy kochamy i wszyscy ponosimy straty, a mimo to nie przestajemy kochać.
Warto na początku wspomnieć, że autorzy chyba nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać swoimi pomysłami na kolejne, świąteczne historie, Były momenty, kiedy zwyczajnie nie mogłam uwierzyć, że w kolejnym opowiadaniu znajdę coś nowego i świeżego, a jednak właśnie tego elementu nie mogę żadnemu z nich odmówić - każda historia była bowiem inna, niepowtarzalna, równie dobra jak poprzedniczki, a jednocześnie wprowadzała coś innego do tej bardzo zgranej całości.
Jestem także pod wrażeniem konstrukcji fabuły przez każdego z autorów i (w większości) wykreowania niesamowicie realistycznych i oryginalnych bohaterów. Mimo że każdy czymś się wyróżniał, to wszystkich łączyło jedno - ogromna chęć znalezienia prawdziwej miłości. To w połączeniu z magią świąt niemal zawsze dawało niesamowitą, pełną magii i bajkowości historię, którą czytało się ze szczerym uśmiechem na twarzy.
Może myliłam się, sądząc, że niektórych rzeczy nie mogę mieć, że coś jest poza moim zasięgiem. Może wolno mi mierzyć wysoko. Może to wszystko jest dla mnie, jeśli tylko zechcę.
Oczywiście, zdarzały się także niestety wyjątki, do których, moim zdaniem, zdecydowanie zalicza się historia Rainbow Rowell. Jako osobne opowiadanie może nie wypada ona aż tak źle, ale w zbiorze całości, dużo bardziej oryginalnych historii niestety odstaje od reszty i wydaje się nazbyt prosta. Poza tym, niezbyt przypadła mi do gustu część należąca do Laini Taylor, którą całkiem polubiłam za powieść Córka dymu i kości. Muszę jednak ostrzec, że w Podaruj mi miłość autorka zupełnie nie poradziła sobie z postawionym przed nią zadaniem. Rozumiem, że w związku z tym, iż kończyła książkę, przypadła jej w udziale najtrudniejsza część, czyli wymyślenie historii, która idealnie wpasowywałaby się w atmosferę niemal każdego opowiadania, ale moim zdaniem pójście w całkowicie baśniowe klimaty zdecydowanie nie wyszło autorce na dobre.
Pozytywnie za to zaskoczyła Stephenie Perkins i Kiersten White, które według mnie wiodły prym w tej książce, a ich opowiadania zdominowały wszystkie inne. Zarówno jedna jak i druga wykreowały niesamowicie zabawnych, oryginalnych i barwnych bohaterów, których historię, mimo że bardzo krótką, ale śledzi się niesamowicie dokładnie od początku do końca. Będąc szczera, polubiłam absolutnie każdą osobę z ich historii i naprawdę żałuję, że jedynie tyle stron zostało im poświęconych, bo osobiście bardzo chętnie przeczytałabym nawet całą grubą księgę o ich przygodach.
Jeśli nosisz w sobie magię, powinieneś chronić ją przez całe życie, bo kiedy raz pozwolisz jej zniknąć, już nigdy nie powróci.
Wśród wszystkich atutów wewnętrznych, warto także zwrócić uwagę na genialną oprawę graficzną. Jak tylko zobaczyłam tę powieść na półce, ani na chwilę nie byłam w stanie wypuścić jej z rąk, bo non stop zachwycałam się świetnie dobranymi proporcjonalnie kolorami, błyszczącymi gwiazdkami, użyteczną, czerwoną zakładką wpiętą w książkę, a (nade wszystko) wielką radością, jaką przyniesie lektura wszystkich tych opowiadań.
Podejrzewam, że mało kto z Was sięga po tego typu książki już zasadniczo sporo po okresie świątecznym, ale jeśli jednak jesteście takimi typami, to Podaruj mi miłość mogę Wam bez dwóch zdań polecić. Nie chodzi już nawet o same wydarzenia rozgrywające się w opowiadaniach, ale o magię i przede wszystkim tą niemal promieniującą z książki atmosferę świąt, która wywołuje uśmiech na twarzy absolutnie u każdego i którą czuje się niezależnie od wieku, czy zasobów portfela. W końcu, jak jest to pięknie napisane na okładce - Nieważne, skąd pochodzisz, czy jesteś elfem, czy zagubionym w świecie nastolatkiem - uwierz w magię świąt!
Z chęcią przeczytam ją w przyszłym roku, gdy znów będziemy mogli poczuć klimat świąt ;)
OdpowiedzUsuńTak, polecam poczekać, zwłaszcza, że książka naprawdę pomaga poczuć tę świąteczną atmosferę. No i zawsze przyjemniej się ją czyta, gdy za oknem śnieg i zima :D
UsuńJestem tej książki bardzo ciekawa :D Choć święta już za nami mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńOpowiadania są świetne, mają niepowtarzalny klimat <3 Chociaż podobnie jak wyżej, polecam zapoznać się z nimi bliżej świąt, wtedy chyba najlepiej czyta się takie zbiory opowiadań :D
UsuńDostałam tę książkę pod choinkę :) Myślę, że trochę poczeka i przeczytam ją w okresie Świąt :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://fascynacja-ksiazka.blogspot.com/
Tą książkę dostałam mniej więcej w grudniu i postanowiłam, że ją sobie zostawię na święta i to była naprawdę dobra decyzja. Wspaniale czytało się przy kominku wieczorem, a że książka sama w sobie ma swoją duszę to było super przyjemnie! :)
OdpowiedzUsuńhttps://wercenzentka.wordpress.com/
Jeny, miało być bez linka! :O (Można udawać, że go tam nie ma, sama nie toleruję chamskiej reklamy :P)
UsuńOsobiście czytałam co prawda już po świętach, ale rzeczywiście - świąteczna atmosfera, która jeszcze wówczas panowała stanowiła idealny akompaniament do lektury <3 Nie ma problemu, dla mnie zostawienie linka to nie chamska reklama, zwłaszcza jeśli ktoś zostawia do tego jakiś ciekawy komentarz, więc naprawdę nie ma za co przepraszać :)
UsuńTo właściwie mój ulubiony zbiór opowiadań. Oczywiście, cała magia polega na czytaniu ich w grudniu, ale myślę, że za niedługo powrócę do któregoś z nich, bez względu na czas. ;)
OdpowiedzUsuńMi osobiście najbardziej przypadły do gustu Cud Charliego Browna oraz Coś ty narobiła, Sophie Roth?, zwłaszcza, że autorka tego drugiego zniechęciła mnie do swojej twórczości książką Zostań, jeśli kochasz.
Co do Rainbow Rowell, zaskoczyła mnie pozytywnie, bo jestem zdecydowanie przeciwna fenomenowi Eleonory&Parka. Lani Taylor może i nie trafiła typowo w Bożonarodzeniowy klimat, ale jej opowiadanie bardzo mi się spodobało, zwłaszcza, że znów wykazała się bujną wyobraźnią, jeśli chodzi o tworzenie nowego, innego świata. ;)
Jeśli jesteś ciekawa, zapraszam na moją recenzję tej książki, gdzie dodatkowo przedstawiłam swój ranking - możemy podyskutować o konkretnych opowiadaniach, czy coś. ;) > http://recenzje-koneko.blogspot.com/2016/01/podaruj-mi-miosc-12-swiatecznych.html
Pozdrawiam,
Koneko
Dzięki za podrzucenie linka, w wolnej chwili na pewno zerknę! Ja też bardzo, bardzo lubię "Cud Charliego Browna" i "Coś ty narobiła, Sophie Roth?" - moim zdaniem to chyba dwa najbardziej udane opowiadania w "Podaruj mi miłość" :) Dla mnie chyba też aktualnie jest to najlepszy zbiór opowiadań no i czekam świąt, by znowu zabrać się za ich lekturę.
Usuń