sobota, 27 czerwca 2015

Toksyczna miłość

Tytuł: Toxic
Autor: Rachel Van Dyken
Wydawnictwo: Feeria Young

Jeden błąd może przekreślić wszystko. Jedna pomyłka, może kosztować nas całe życie. Jedna decyzja może zmienić więcej, niż nam się wydaje...

Gabe nigdy nie sądził, że jeden fałszywy krok doprowadzi go do miejsca, w którym jest teraz. Po latach ukrywania się, kłamstw i tajemnic, chce zacząć życie na nowo. Trudno jednak odciąć się od echa przeszłości, które tak boleśnie daje o sobie znać...

Sailor jest cichą, spokojną i ułożoną dziewczyną - jedyne, czego w życiu pragnie to ukończyć szkołę i dostać wymarzoną pracę. Wszystko po to, by mieć zagwarantowaną dobrą przyszłość. Kiedy więc w jej idealnie poukładane życie wkrada się pewien intrygujący nieznajomy, Sailor chce jedynie, aby wszystko było takie jak przedtem. Nie potrafi jednak przestać myśleć o głębokim spojrzeniu chłopaka, który tak urzekł ją piękną muzyką. Czy znajomość dwójki zupełnie różnych osób może przerodzić się w coś większego? Czy Gabe znajdzie odkupienie, którego tak rozpaczliwie szuka?

"Toxic" to kontynuacja rozsławionej tyleż w naszym kraju, co za jego granicami "Utraty", opowiadającej o losach Wesa i Kiersten. Druga część serii pani Van Dyken skupia się jednak na innym bohaterze, który w "Utracie" również występował. Gabe - z pozoru bad boy, z kolczykami widniejącymi wszędzie, gdzie to tylko możliwe, z krzywym uśmieszkiem, na który złapało się już wiele niewinnych dziewczyn. A jednak, nawet on za maską złożoną z wielu różnych postaw chowa wielki ból i smutek. Takiego poznaje go Sailor. W momencie, w którym widzi samotnego, zagubionego chłopaka, który rozpaczliwie próbuje przelać wszystkie swoje emocje na fortepian, dziewczyna wie, że nic nie będzie już takie samo...

"Wszyscy noszą maski. W różnych kształtach i rozmiarach. Jedyny problem z nakładaniem masek polega na tym, że tak dobrze się w nich czujemy. Jakże szybko uświadamiamy sobie, że nie musimy być tym, kim naprawdę jesteśmy. Jak łatwo przekonać samych siebie, że musimy ukryć to, jacy się urodziliśmy. To straszne, że lęk nie pozwala nam wypełnić naszego przeznaczenia. To piekło, gdy osoba, którą mieliśmy być, zostaje zastąpiona przez jakiegoś taniego oszusta."

Po drugą książkę z dorobku pani Van Dyken sięgnęłam z dużą dozą ciekawości i niepewności, podobnie z resztą, jak to miało miejsce w przypadku poprzedniej części. Jednak "Toxic", sądząc po opisie, zdawało się być bardziej złożoną historią, a chęć lektury potęgował fakt, że głównym bohaterem był tutaj Gabe - czyli moja ulubiona postać, którą bardzo pokochałam podczas czytania "Utraty". Jak autorka poradziła sobie z kolejną częścią serii?

Już na wstępie muszę powiedzieć, że bezapelacyjnie "Toxic" przewyższa "Utratę" i to pod każdym możliwym względem. Nie wiem, czy to za sprawą rozwinięcia umiejętności pisarskich, czy też może ze względu na trafniejszy dobór postaci, ale książkę tę czytało mi się dużo lepiej niż poprzedniczkę. W przeciągu jednego dnia, dosłownie pochłonęłam historię, a później zostało mi tylko leczyć kaca książkowego, jaki "Toxic" po sobie pozostawiła.

"Czasami trzeba walnąć głową w ziemię, zanim w końcu uświadomisz sobie, że droga nie jest w dół, a w górę."

Gabe jest bezwarunkowo postacią, która idealnie wpasowała się w cały schemat historii. Pod maską niegrzecznego chłopaka, skrywa się pokrzywdzona przez los i zraniona tożsamość, która wciąż nie może wybaczyć sobie błędów przeszłości. Nic dziwnego, że poznanie Sailor jest przełomowym wydarzeniem w jego życiu. W końcu ta dziewczyna jest tak różna od niego samego - wie, czego chce, jest zdeterminowana, aby to zdobyć i nie poddaje się łatwo. Historia tej dwójki jest naprawdę prawdziwa, a świadomość, że Rachel Van Dyken swoje książki pisze częściowo na faktach autentycznych, dodatkowo potęguje chęć przyklaśnięcia tej jakże nietypowej relacji.

Sam pomysł na książkę jest bardzo dobrze wykorzystany, Od początku było widać, że ta pozycja ma potencjał, aczkolwiek, podobnie jak w przypadku "Utarty", Rachel Van Dyken od początku trzymała czytelnika w niepewności i, kreując dodatkowo aurę tajemniczości, podsycała tylko chęć, aby poznać losy zranionego chłopaka. Dobrym zagraniem okazała się cykliczna zmiana narracji - dzięki temu historia stała się dużo jaśniejsza, a czytelnik, dużo szybciej od dwójki bohaterów miał szansę domyślić się części wydarzeń, dzięki czemu pod koniec zostało mi tylko trzymać kciuki, aby Sailor i Gabe w końcu wyszli na prostą.

"Samo imię nie zmieni człowieka, nieważne, jak bardzo tego chcesz. Nasza tożsamość jest zapisana w naszych sercach. Nie w pracy, statusie, imieniu, kierunku studiów czy ilości posiadanych pieniędzy."

Książki z gatunku YA słyną z tego, że więcej tam przemyśleń i refleksji, niż szybszego obrotu wydarzeń, dlatego jak zwykle uczulam, aby nie nastawiać się na powieść, która będzie "odmóżdżaczem", a zamiast tego skupić się na historii, zarówno Gabe'a jak i Sailor. Wydaje mi się, że w tej powieści czytelnik może samodzielnie odszukać wskazówki, jakie zostawiła nam dwójka głównych bohaterów. Aby je znaleźć, wystarczy jedynie zagłębić się w tę historię...

"Toxic" to udana kontynuacja (lub też raczej - kolejna powieść, bo w końcu ta książka może być czytana także jako oddzielna historia), która znacznie przewyższa poziom "Utraty". Rachel Van Dyken, stawiając sobie nieco wyższą poprzeczkę, absolutnie podołała wyzwaniu. Mam także wrażenie, że ta lektura jest bardziej przemyślana, a sama historia napisana w taki sposób, żeby jednocześnie zainteresować czytelnika i pozwolić mu samemu domyślać się niektórych wydarzeń. Świetnie poprowadzona narracja i wątki główne sprawiają, że z czystym sumieniem mogę Wam polecić najnowszą powieść Rachel Van Dyken.

"To miłość i śmierć, jako jedyne na świecie, potrafią zmienić nasze życie i przeznaczenie. Napędzają nas albo paraliżują. Jednak ostateczny wybór zawsze należy do nas."

Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria

8 komentarzy:

  1. Wszyscy mówią, że przewyższa tom pierwszy, dlatego tak! zaryzykuję i sięgnę. Nie może być w końcu aż tak źle :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Literóweczka: ""Toxic" przewyższa "Utratę" i to pod każdym możliwym wstępem" :) Chyba jestem jedyną osobą, której Utrata podobała się bardziej niż Toxic :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawione, dziękuję ;) No z tego, co słyszałam, to chyba rzeczywiście większość preferuje "Toxic", ale gusta są przecież różne :)

      Usuń
  3. To mnie zaskoczyłaś, bo się rozczarowałam pierwszą częścią, a skoro ta jest lepsza, to chyba jednak muszę się nad nią zastanowić :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O tej książce wiem tylko z recenzji innych i kurczę, chyba się na nią zdecyduje, bo dużo osób ją zachwala :) a blogerzy nie mogą się mylić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka jak dla mnie beznadziejna, ale sama seria mnie kusi... *_*

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)