Autor: Carol Rifka Brunt
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal/YA!
June Elbus mieszka w Nowym Jorku, wraz ze swoimi rodzicami i starszą siostrą Gretą. Najważniejszy dla niej jest jej ukochany wujek Finn - tylko z nim rozmawia o swojej fascynacji średniowieczem, zwierza się z największych sekretów i szuka pocieszenia, kiedy jest jej źle. Niestety, Finn jest chory na AIDS i wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że niedługo przyjdzie im się z nim pożegnać. Tak też wkrótce się staje. Zrozpaczonej i zagubionej June trudno pogodzić się ze stratą. Na pogrzebie poznaje jednak tajemniczego Toby'ego, który okazuje się być chłopakiem Finna. Zaintrygowana nastolatka, postanawia spotkać się z mężczyzną, by przekonać się, kim tak naprawdę był człowiek, który wiedział o jej ukochanym wujku więcej, niż ona sama.
Carol Rifka Brunt urodziła się w Nowym Jorku, w USA, ale w tej chwili mieszka w Devon, w Anglii, wraz z mężem i trójką dzieci. Tam właśnie napisała swoją debiutancką powieść "Powiedz wilkom, że jestem w domu", oraz pisze drugą już książkę.
"Nie wiedziałaś? Na tym właśnie polega sekret. Gdy człowiek akceptuje samego siebie i zadaje się tylko z najlepszymi z możliwych osób, śmierć wcale nie jest straszna."
Książkę miałam na oku od czasu pojawienia się pierwszych recenzji, a nawet wcześniej, kiedy pierwszy raz ujrzałam tę piękną i zachwycającą okładkę. Myślę, że to właśnie ona tak bardzo mnie zahipnotyzowała i sprawiła, że po książkę sięgnęłam z prawdziwą przyjemnością i wielką nadzieją, że pozycja nie zawiedzie moich wygórowanych oczekiwań. Jak było naprawdę?
Pierwsza rzecz, którą uświadomiłam sobie już po pierwszych paru stronach to fakt, że w historię trudno się zagłębić. Złożoność postaci, wielowątkowość, trudna do przełknięcia narracja - to wszystko sprawiało, że od lektury odrywałam się co chwilę, by poukładać sobie poznane fakty w głowie. Nie da się zaprzeczyć, że to sprawiło, że dopiero mniej więcej od połowy książki historia autentycznie mnie wciągnęła. Uważam jednak, że biorąc pod uwagę całokształt, naprawdę warto trochę pomęczyć się z początkiem, bo im dalej brnęłam w tą książkę, tym ciekawiej się robiło.
Autorka postawiła sobie w tej powieści niezwykle wysoką poprzeczkę, biorąc pod uwagę fakt, że ta książka jest jej debiutem. Przede wszystkim mam tutaj na myśli tematykę, która traktowała w dużej mierze o problemach współczesnych - braku akceptacji wśród rówieśników, odosobnienia, straty, poczucia beznadziei, czy nawet dojrzewania, które nierzadko wiąże się z wieloma zmianami i ważnymi decyzjami w naszym życiu. Carol Rifce Brunt należą się wielkie brawa, bo nie dość, że zwycięsko wyszła z tej próby, to dodatkowo stworzyła książkę, która powinna być drogowskazem dla wielu z nas.
Osobiście, urzekła mnie kreacja głównej bohaterki. Z początku - naiwna i dziecinna, a nawet irytująca. Dopiero pod koniec książki, czytelnik tak naprawdę zdaje sobie sprawę z jej wcześniejszych wyborów i zaczyna rozumieć, czemu autorka wykreowała ją w taki a nie inny sposób. Niesamowite jest to, jak bardzo złożona jest główna postać. Z jednej strony, nie grzeszyła rozumem, miała swój własny, trochę naiwny obraz świata, była zanurzona w marzeniach, które chowała gdzieś głęboko w sobie, Z drugiej jednak strony, w niektórych momentach mogliśmy dostrzec, jej drugie oblicze - zagubioną, smutną, pozostawioną z poczuciem straty i beznadziei po śmierci wujka dziewczynę, która z czasem zaczyna dopiero rozumieć emocje, jakie nią targają. Chociażby za fenomenalną kreację tej postaci, autorce należą się wielkie brawa i słowa pochwały.
Czytając tę pozycję, nie sposób nie skupić się na stylu pisania pani Brunt - wbrew pozorom, nie był on wcale lekki, łatwy i przyjemny, tak jak się po tej książce spodziewałam. To był styl bardziej tajemniczy, miejscami nawet niejasny, miejscami trudno było mi przebrnąć przez morze metafor, porównań i zawiłości, jakie przyszykowała dla czytelnika autorka. Mimo wszystko, myślę, że warto było to zrobić, dla samego morału i końcówki powieści, która pozostawiła mnie w stanie zagubienia i głębokiego zamyślenia - z tego też powodu, "Powiedz wilkom, że jestem w domu" na pewno spodoba się osobom, które poszukują książki ambitniejszej, głębszej, bardziej skłaniającej czytelnika do refleksji.
Z pewnością, dobrym zabiegiem okazało się umiejscowienie akcji w latach 80., w których przecież epidemia AIDS ogarnęła niemal cały świat. To wprowadziło do książki dodatkową atmosferę i boleśnie uświadamiało, że wuj Finn nie był jedynym, który cierpiał z powodu tej choroby. Dodatkowo, trudno było nie dać się wciągnąć w ciekawy klimat tamtych lat, w których nowoczesna technologia dopiero powoli wkraczała w życie ludzi. To dodało akcji wiele - wszystko było o wiele bardziej tajemnicze, ciekawe i nieznane. Osobiście, chyba zaczęłam przekonywać się do książek, w których akcja toczy się w drugiej połowie XX wieku - specyficzna atmosfera tamtych czasów świetnie wpływa na fabułę powieści i chyba muszę zacząć szukać więcej takich perełek.
"Powiedz wilkom, że jestem w domu" polecam gorąco wszystkim tym, którzy znudzili się już typowymi młodzieżówkami i szukają czegoś o wiele bardziej wymagającego i ambitnego. Osobiście, urzekła mnie kreacja złożonych, intrygujących postaci - każda z nich miała własną historię, którą kryła gdzieś głęboko w sobie. Warto przebrnąć przez trudny początek, aby przekonać się, co ma nam do zaoferowania autorka w dalszej części książki. Problem AIDS, braku akceptacji społecznej, strata, z którą trudno się uporać, ale także nadzieja i zaufanie, które zdziałać może bardzo wiele - to wszystko znajdziecie w powieści Carol Rifki Brunt. Jeśli więc jesteście gotowi poświęcić tej historii odrobinę więcej uwagi, na pewno będziecie zadowoleni z lektury "Powiedz wilkom, że jestem w domu".
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Papierowy Pies!
Już przed premierą ta książka bardzo mnie zaciekawiła, ale nie miałam okazji, żeby ją kupić. Twoja recenzja sprawiła, że jeszcze bardziej chcę ją przeczytać! Wypłato, przybywaj ;_;
OdpowiedzUsuńof-books-and-coffee.blogspot.com
Już różne opinie czytałam na temat tej pozycji, ale pomimo wszystko muszę ją poznać :)
OdpowiedzUsuńNa pewno, prędzej czy później, zechcę poznać tę historię, ale musi nadejść odpowiednia pora, abym miała czysty umysł, który upora się z nagromadzonymi wątkami.
OdpowiedzUsuńmi się okładka średnio podoba, inny gust, ale twoja recenzja na temat książki wpływa na mnie tak, że w końcu nie wiem czy ją przeczytać xD
OdpowiedzUsuń