wtorek, 3 marca 2015

Wielki Czarnoksiężnik Brooklynu i jego przygody

Tytuł: Kroniki Bane'a
Autor: Cassandra Clare, Sarah Rees Brennan, Maureen Johnson
Wydawnictwo: MAG

Magnus Bane - tajemniczy, ekstrawagancki i nadzwyczaj lubiany. Oto jak krótko można określić wielkiego czarnoksiężnika Brooklynu. Tym razem Cassandra Clare powraca z kolejną książką ze świata Nocnych Łowców, która przybliża czytelnikom przeszłość Magnusa Bane'a, którego historię poznajemy przez jedenaście zawartych w książce opowiadań.

Dodatki do serii to temat grząski i niebezpieczny - potrafią jednocześnie wprowadzić nowe wątki do całej serii, jak i okazać się totalnym niewypałem, często głównie za sprawą braku pomysłu na taką książkę. Sięgając po "Kroniki Bane'a" byłam tyleż ciekawa, co i zaniepokojona. Szczególnie martwił mnie fakt, iż to nie sama Clare pisała tę pozycję, ale wraz z nią robiły to dwie inne autorki. Co sądzę o najnowszej książce z serii o Nocnych Łowcach?

Na początku, muszę nadmienić, że postać wielkiego czarnoksiężnika Brooklynu po prostu uwielbiam. Czarująca, miejscami nieco ironiczna, ale jednocześnie zabawna postawa Magnusa czynią z niego jednego z moich ulubionych bohaterów serii Clare. Byłam nieusatysfakcjonowana, że zarówno w "Diabelskich Maszynach" jak i w "Darach Anioła" pojawił się w sumie niewielką ilość razy. Dlatego, kiedy tylko książka trafiła w moje ręce, natychmiast rozpoczęłam lekturę. Niestety, muszę powiedzieć, że zdecydowanie ta powieść odstaje od reszty serii.

Teoretycznie, trudno się na początku do czegoś przyczepić. Historyjki z życia Magnusa są naprawdę interesujące, sama postać Bane'a, mimo iż przedstawiona dokładnie i ze szczegółami, dalej ma w sobie tę nutkę tajemnicy, którą już przecież znamy z "Diabelskich Maszyn" i "Darów Anioła". Dzięki dynamicznej akcji, ale jednocześnie szczegółowym opisom, dość łatwo zatopić się w lekturze. Niestety, tak jest tylko na początku. Miałam wrażenie, że im dalej zaczytywałam się w lekturę, tym bardziej pomysły na książkę się kończyły. Może nie do końca było tak, że lektura nudziła, ale od pewnego momentu, po prostu ze znużeniem wracałam do czytania, praktycznie nie czerpiąc już z tego żadnej przyjemności,

Bez komentarza pozostawię motyw na okładce - szata graficzna wręcz odstrasza od lektury i zapewniam Was, że treść, mimo iż nie idealna, to zdecydowanie lepsza, niż się to zapowiada, patrząc na Magnusa. W szczególności przeraża mnie kolorystyka - ciemne, mroczne kolory, które przecież w ogóle nie pasują do charakteru czarnoksiężnika! Kto czytał książki, ten wie, że Magnus był jednym z niewielu bohaterów, który uwielbiał wszystkiego rodzaju błyskotki i świecidełka...

Naturalnie, w książce przewija się także wiele innych postaci, które Magnus napotykał na swojej drodze. Szczególnie polubiłam postać Ragnora Fella, który stanowił całkowite przeciwieństwo Magnusa - ubrany niemal niechlujnie, wiecznie zasępiony i marudzący, stanowił świetnie dobraną parę dla Bane'a. Świetnie by było jeszcze więcej poczytać o tej dwójce, zwłaszcza, że ich wspólne momenty przejawiały się w książce zdecydowanie za rzadko.

W sumie, w książce znajduje się jedenaście historii, które rozgrywają się niemalże we wszystkich miejscach, które Magnus odwiedzał. Przy rozpoczęciu każdej z nich, jest tez wyraźnie zaznaczone, kto ją napisał - i tak muszę pochwalić duet Cassandra Clare i Maureen Johnson, które moim zdaniem stworzyły najciekawsze przygody Magnusa. Przy czym, miałam miejscami wrażenie, że niektóre rozdziały można by było rozwinąć jeszcze na wiele sposobów, gdy tymczasem inne można było zakończyć dużo wcześniej. Szkoda, że autorkom zabrakło wyczucia w tej kwestii, bo może wtedy, książka byłaby trochę ciekawsza.

"Kronik Bane'a" nie mogę jednoznacznie uznać za słabą książkę - co to, to nie, bo było tutaj dużo akcji i ciekawych bohaterów z przeszłości czarnoksiężnika, ale po tym, co pokazała w "Darach Anioła" i "Diabelskich Maszynach" Cassandra Clare, spodziewałam się po prostu czegoś więcej. Większych emocji, lepszego pomysłu, czegoś, co sprawiłoby, że żałowałabym, iż historia o Magnusie już się zakończyła. Tymczasem książkę przeczytałam, ale nie ukrywam - były momenty, kiedy książka najzwyczajniej w świecie męczyła i nudziła. Zatem, czy polecam? Sama nie wiem - na pewno dla tych, którzy się jeszcze z całością twórczości Clare nie zapoznali, ta książka będzie dość dobrym dodatkiem i ciekawą lekturą. A tych, którzy uwielbiają i kochają poprzednie pozycje z dorobku autorki, ostrzegam - nie nastawiajcie się na coś, pokroju "Darów Anioła" i "Diabelskich Maszyn", bo możecie się srogo rozczarować.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu MAG

5 komentarzy:

  1. Szkoda, że książka nie okazała się tym czego się spodziewałaś :/ Teraz przynajmniej wiem, że kiedy będę już miała okazję ją przeczytać, aby nie stawiać poprzeczki zbyt wysoko. Ja też uwielbiam postać Bane'a i chyba bym nie wytrzymała gdyby jeden zbiór opowiadań zniszczył mi kompletnie spojrzenie na całego bohatera. Cieszę się natomiast, że oprócz Cassandry Clare inne autorki też wyszły z tego obronną ręką. Szczególnie ciekawa jestem części Maureen Johnson, która oczarowała mnie swoim stylem w "W śnieżną noc" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie byłam przekonana do tej książki ale stwierdziłam, że wszystkie książki jakie wychodzą spod pióra Clare są nieziemskie :) Poza tym jest wiele pozytywnych recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, książka zupełnie nie w moich klimatach - chyba nigdy nie przekonam się do fantastyki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągle się boję - większość dodatków do serii mnie rozczarowała, nie przepadam też za zbiorami opowiadań. Ale może...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak tylko skończę Dary i Maszyny wezmę się za tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)