Autor: Cristina Moracho
Wydawnictwo Feeria Young
Althea i Oliver poznali się lata temu, wspólnie dorastając i przechodząc wszystkie najtrudniejsze momenty w życiu. Coś jednak zmienia się w liceum. Althea zaczyna zauważać, że uczucie do Olivera nabiera innego znaczenia, że powoli przyjaźń zaczyna przekształcać się w coś więcej. Sytuację komplikuje fakt, że chłopak rozpoczyna jeden z najtrudniejszych momentów swojego życia - zasypia, budzi się po paru tygodniach, nie pamiętając, co działo się w międzyczasie. Zdezorientowany, pragnie tylko, aby wszystko, co do tej pory znał i kochał pozostało takie samo. Tymczasem wszystko wokół niego się zmienia, a Oliver dowiaduje się, że choruje na rzadką i niezwykle trudną do wyleczenia chorobą - zespół Kleinego - Levina, czyli tzw. syndrom śpiącej królewny.
Dwójka nastolatków wyrusza w podróż, która odmieni ich życie o 180 stopni. Przenosząc się z własnej, rodzinnej miejscowości do wielkiego, zatłoczonego Nowego Jorku, Althea i Oliver zakosztują trudów prawdziwego życia.
Cristina Moracho pochodzi z Nowego Jorku, aktualnie mieszka w Red Hook, gdzie pisze
i pracuje jako edytor, a także uczy się grać na gitarze i przygotowuje kolejną powieść. "Althea & Oliver" to jej debiut literacki.
Autorzy książek młodzieżowych znani są z tego, że uwielbiają podejmować tematy, które traktują o dojrzewaniu, przyjaźni, a bardzo często także i miłości. Nic dziwnego, że "Althea & Oliver" zainteresowała mnie, zarówno tym wątkiem, jak i wątkiem choroby, który jest w niej zawarty. Pierwszy raz spotkałam się z nazwą "zespół Kleinego - Levina"i nie ukrywam, że bardzo chciałam poznać, na czym on właściwie polega. Zatem lektura książki miała być dla mnie nie tylko przyjemnością, ale i poznaniem czegoś nowego. Jak autorce udało się spełnić te czytelnicze wymagania?
Akcja powieści dzieje się w połowie lat 90. Te czasy, znane przede wszystkim z szalonych imprez, taśm magnetofonowych, czy muzyki w większości rockowej, idealnie oddawały sytuację i wpisywały się w klimat powieści. Autorka świetnie umiejscowiła bohaterów, sprawnie łącząc losy tych, którzy nigdy nie powinni się spotkać, prowadząc czytelnika poprzez powieść i ukazując mu wszystkie plusy i minusy minionych lat.
Osobiście, niezwykle urzekł mnie klimat powieści. Z tej książki można wręcz poczuć tęsknotę za latami 90., ich niezwykłym urokiem i charakterystycznym stylem. Wszystko, co się działo, miało jednocześnie znamiona szaleństwa i melancholii, a Cristina Moracho nie szczędziła czytelnikowi szczegółowych opisów miejsc, sytuacji, czy bohaterów. To wszystko sprawiło, że ja sama wciągnęłam się w tamte lata. Czułam się tak, jakbym to ja stała obok Althei, kiedy ta podejmowała najtrudniejsze decyzje, dotyczące przyszłości zarówno własnej jak i osób dla niej najbliższych, lub też tak, jakbym widziała Olivera, który dopiero co wybudza się z długiego, parotygodniowego snu. Wszystko to było tak namacalne, że niemal żałowałam, kiedy książka dobiegła końca - ta historia skończyła się po prostu szybko, zdecydowanie za szybko.
Trudno mi jest ocenić, kogo - Altheę czy Olivera - da się lubić bardziej. Ta dwójka się uzupełnia, a jednocześnie przechodzi dużą zmianę, która wpływa na tę ich wspólną relację. Nastolatka staje się śmielsza, bardziej zbuntowana, nie jest już tą samą osobą, co była kiedyś. Ona - pragnie zmiany, on -chce, żeby wszystko było tak jak dawniej. Chłopak ma dodatkowo ten problem, że tych zmian nawet nie pamięta. Współczuję im obojgu, bo żadne z nich nie potrafi do końca zgodzić się z tym drugim, ale nie potrafi też odizolować się od drugiej osoby. Według mnie, Althea i Oliver tworzyli dziwną kombinację charakterów i trudno nawet jest mi nazwać, łączącą ich relację.
Trudno nie zachwycić się stylem, jakim pisze autorka. Tym bardziej byłam zdziwiona, gdy dowiedziałam się, że jest to debiut Cristiny Moracho. Ta książka, jak na pierwszą powieść autorki, jest niesamowicie dobrze i spójnie napisana, a wątki rozbudowane i skonstruowane tak, że trudno jest czytelnikowi domyślić się, jaki będzie koniec historii. Dynamicznie tocząca się akcja, która przenosi bohaterów z ich niewielkiego miasteczka na szerokie ulice Nowego Jorku, jest jednym z podstawowych plusów powieści. Mało któremu autorowi książek młodzieżowych udaje się stworzyć idealne połączenie między melancholijnymi przemyśleniami i rozważaniami, a szybko rozwijającymi się wydarzeniami, które prowadzą czytelnika przez całą książkę, bez chwili wytchnienia. Cristinie Moracho udało się to świetnie, zatem i to zasługuje na gromkie oklaski dla autorki.
Warto krótko wspomnieć o chorobie, opisanej w tej pozycji. Zespół Kleinego - Levina to choroba, która została zdefiniowana w książce, jako jedna wielka niewiadoma. Czytając jednak dokładniejsze informacje na jej temat, można się dowiedzieć, że jest to przede wszystkim choroba, która zaburza naturalny cykl snu, a jej objawy, oprócz nadmiernej senności to także zaburzenia nastroju i żarłoczność. Nigdy nie podejrzewałabym o istnienie takiej choroby, dlatego tym bardziej się cieszę, że miałam przyjemność zapoznać się z książką, w której jest o niej tak dużo powiedziane.
"Althe & Oliver" to powieść niesamowicie dobra, szczególnie biorąc pod uwagę małe doświadczenie autorki w pisaniu. Historia o przyjaźni, która przekształca się w głębsze i dużo bardziej skomplikowane uczucie, oraz o chorobie, która sprawia, że nic nie wygląda już tak samo. Polecam wszystkim zapoznanie się z tą pozycją, a jeśli o mnie chodzi, to z niecierpliwością czekam na kolejne książki tej autorki!
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria!
Zainteresowała mnie tak książka, chętnie przeczytam jak tylko znajdę okazję!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, klimat tej pozycji jest niesamowity i wręcz inny od wszystkich z tego gatunku :)
OdpowiedzUsuńOby nadarzyła się okazja do przeczytania :D
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ta tematyka, więc planuję po książkę sięgnąć Ciekawa również jestem jak autorce udało się oddać klimat lat 90 :)
OdpowiedzUsuńBardzo mocno chciałabym przeczytać tę książkę i mam nadzieję że niedługo to mi się uda, ponieważ wydaje się być naprawdę ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńCzym więcej recenzji czytam tym bardziej chce ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuń