Tytuł: Cień Anioła
Autor: Iwona Czarkowska
Wydawnictwo: Wilga
"Od czego by tu zacząć?" No właśnie, takie pytanie zadawałam sobie przed recenzją. Bo tej książki nie da się tak po prostu streścić - czemu? Zaraz zobaczycie.
Autorka w swoim dziele postanowiła wprowadzić pewną rewolucję. Mianowicie, anioły zwykle przedstawiane są jako te dobre. Miłe, łagodne, uprzejme, melancholijne i pomocne. Nie tutaj. Tutaj część z nich ma złe zamiary wobec niektórych, czasami dlatego, że zstępując na ziemię chcą wyrównać porachunki z tymi, którzy jeszcze za życia w jakiś sposób im podpadli. Niech Was zatem nie zmyli białe, niewinne skrzydło na okładce - może i anielskie, ale niekoniecznie dobre.
"To dobrze - Starszy mężczyzna odetchnął. - Bądź ostrożny. Nie wszystkie anioły mają wobec ludzi przyjazne zamiary."
Kolejną "niespodzianką" tej pozycji jest sama akcja - nie mamy tutaj do czynienia z wydarzeniami rozgrywającymi się w przeciągu roku, czy miesięcy. Kwestia tej diametralnej zmiany w życiu chłopaka rozgrywa się na przełomie kilku dni, dni tak niezwykłych ale i zagmatwanych. Wobec samej akcji, można powiedzieć, że jest naprawdę ciekawa i wartka. Mimo niektórych bardziej opisowych fragmentów, reszta naprawdę przypadła mi do gustu.
Bohaterowie też nie mają nic do zarzucenia. Jedni śmieszni, inni zwyczajni, jeszcze inni skrywający jakąś tajemnicę. Bardzo polubiłam Anielę za jej poczucie humoru i oczywiście niewyparzony język. Główny bohater też w moich oczach wypadł całkiem dobrze, chociaż przy paru fragmentach miałabym jakieś zastrzeżenia, ale na szczęście są to tylko drobnostki. Ogólnie, lektura sprawiała, że czuło się to co powinno się czuć przy czytaniu książki: złość, smutek, radość, czasami nawet litość. Na pewno dzięki takiemu pokierowaniu akcji przez autorkę mamy tu do czynienia z bardzo ciekawymi zdarzeniami.
" - A dlaczego on tak śmierdzi? - zapytał lekarz.
- Bo w tych słoikach staruszka miała żarcie dla kotów. Jakieś ryby chyba...Wiesz, jak śmierdzi w karetce? Jacek na sygnale jechał, bo inaczej wszyscy byśmy się chyba porzygali."
Autorce należy się gorąca pochwała i zachęta do pisania właśnie takiego typu książek - z humorem, chwilami straszniejszych i oczywiście z wartką, ciekawą akcją.
"Karol Sobota na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym - ma podobne problemu i zainteresowania jak tysiące współczesnych nastolatków. Wszystko zmienia się jednak pewnego dnia, gdy Karol na jednej z warszawskich ulic wpada na... anioła. A potem zdaje sobie sprawę, że aniołów jest dużo, dużo więcej. Kim są i czego chcą od chłopaka? Kto jest kim? Kto kogo udaje? Kto jest dobry, a kto zły?
Widziałeś ich? Czy to możliwe że były przy nim każdego dnia? Że żyją wśród nas? I że... nie zawsze mają dobre intencje?"
Opis pochodzi z książki.
Lekturze mogę z pełnym sercem dać
10/10
★★★★★★★★★★
Za cudną akcję, pięknie dopracowane szczegóły i fajnych bohaterów.
Na konkurs:
http://www.koobe.pl/1475233,ebook,cien-aniola.htm
Fajna recenzja. Podoba mi się dodanie do niej cytatów z książki. Widać, że powieść łamie pewne stereotypy i napisana jest z przymrużeniem oka. Przypomina mi serię "Ja, diablica" pani Miszczuk :)
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
Chciałabym się właśnie zabrać za tę serię, ale cały czas niestety brak mi czasu :(
Usuń