środa, 21 września 2016

Kto wygra w szaleńczej walce o zwycięstwo? ["Nerve" Jeanne Ryan]

źródło
Tytuł: Nerve
Autor: Jeanne Ryan
Wydawnictwo: Dolnośląskie/GW Publicat

Rozpoczyna się "Nerve"...
Książkowy pierwowzór cieszącej się dużą popularnością produkcji Joosta i Schulmana jeszcze dokładniej przybliża nam losy Vee i Iana, którzy decydują się podjąć ryzyko i wziąć udział w rozgrywkach nowego "talent show", który podbił wirtualny świat - "Nerve". Poznali się w nietypowych okolicznościach, ale nie przeszkodzi im to w próbie wygrania szaleńczej rozgrywki, której zakończenia nie zna nikt.


W sumie, nie do końca wiedziałam, czego spodziewać się po książkowej wersji historii "Nerve". Z jednej strony poznałam w końcu losy Vee i Iana podczas seansu, z drugiej - ciekawa byłam pióra pani Ryan i tego, w jaki sposób autorka przedstawiła kolejne wydarzenia. Okazało się, że dobrze zrobiłam sięgając po powieść. Czemu? Bo odbiegała ona w bardzo dużym stopniu od tego, co widziałam na ekranie. Bo mam wrażenie, że poza imionami głównych bohaterów i tematem gry, mało co było zgodne.

Książka, mam wrażenie, porusza temat "Nerve" w nieco innym wymiarze niż film. Owszem, nawiązują do tej samej gry i tak samo zmuszają odbiorcę do zrozumienia i przetrawienia problemu uzależnienia od świata wirtualno-realnego, wykreowanego przez twórców gry, ale podczas gdy film to ekscytująca, w dużej mierze romantyczna historia dla młodzieży, zahaczająca o thriller, tak książka przedstawia grę w nieco innym świetle - nie tylko jako niebezpieczeństwa, ale również ogromnej manipulacji i niezatrzymanej machiny, jaką tworzą pomysłodawcy "Nerve".

Akcja powieści jest bądź co bądź równie dynamiczna jak filmowej wersji. Można niemal poczuć coraz większe napięcie i ryzyko podejmowane przez głównych bohaterów - i znowu, postawić się w ich sytuacji, mając do wyboru - dalszą grę (a co za tym idzie - coraz większe nagrody) lub zakończenie szaleńczego wyścigu. Wbrew pozorom mało kto decyduje się na to drugie, a my, znając konsekwencje takich zachowań, raz za razem zadajemy sobie pytanie: po co to wszystko?

Pani Ryan, między delikatny romans, sporą ilość akcji i nieco thrillera wplata jeszcze wiele niepokojących motywów, które wcale nie są tak odległe z perspektywy dzisiejszego świata. Udowadnia bowiem, że wizja "Nerve" - wirtualno-realnej gry, w którą wciągniętych zostaje tysiące nastolatków, nie jest wcale taka odległa i przerysowana, jakby się mogło wydawać. W dobie komputerów i smartfonów, wszystkie te niepokojące, szokujące rzeczy, jakie przydarzyły się bohaterom, pozostają tak samo realne jak w powieści.

Oprócz tego, książkę czyta się zadziwiająco szybko, ze względu na niemal fachowy i wyrafinowany styl pisania, jakim charakteryzuje się autorka. Jeanne Ryan sukcesywnie wprowadza czytelnika zarówno do świata Vee i Iana jak i do gry samej w sobie, łącząc w książce umiejętnie wszystkie wyżej wymienione wątki i tym samym zaciekawiając, nieco szokując i wciągając czytelnika coraz głębiej w skomplikowaną sieć intryg twórców "Nerve".

Nie wiem, na ile była to moja potrzeba zapoznania się z papierową wersją, a ile sam fakt historii przedstawionej w powieści, ale nie ulega wątpliwości, że książka pani Ryan podobała mi się bardzo, bardziej chyba nawet od wersji filmowej. Miała w sobie dodatkowo jeszcze aurę ciągłej niepewności i czegoś jeszcze, czego do końca nie jestem w stanie zdefiniować. Z pewnością jednak muszę przyznać, że gratuluję autorce pomysłu na pomysł i umiejętnego poprowadzenia fabuły.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat

7 komentarzy:

  1. Sam pomysł na fabułę interesujący. Mogłabym się skusić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, pomysł najbardziej do mnie przemawiał i kusił do lektury :)

      Usuń
  2. Oglądałam film. Bardzo mi się spodobał, aż szkoda, że wcześniej nie miałam okazji, by zapoznać się z papierową wersją. Na pewno kiedyś to zrobię. Jestem zresztą ciekawa, czy film dorównuje książce i czy fabuła nie odbiega od niej. ;-)
    Pozdrawiam, Nat z osobliwe-delirium.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromna szkoda - sama żałuję, że zaczęłam w złej kolejności. Masz jednak wciąż szansę nadrobić zaległości i ogromnie polecam zapoznanie się z papierową wersją :)

      Usuń
  3. Film mi się bardzo podobał, a książkę kiedyś pewnie przeczytam.
    Dzięki twojemu blogowi sama rok temu założyłam swojego bloga. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie, ogromnie się cieszę i mam nadzieję, że przeczytasz prędzej niż później :) Naprawdę? Ojej, bardzo mi miło! <3 Nie zdawałam sobie nawet sprawy, ale cieszę się naprawdę niezmiernie że chociaż kogoś przekonałam do blogowania i recenzowania - to w końcu świetna sprawa :) Powodzenia! <3

      Usuń
  4. A ja chyba wolę obejrzeć film, bo jednak te w większości negatywne recenzje ksiązki mnie zniechęcają... Chociaż pomysł świetny.

    Pozdrawiam, Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)