źródło |
Autor: Jeanne Ryan
Wydawnictwo: Dolnośląskie/GW Publicat
Rozpoczyna się "Nerve"...
Książkowy pierwowzór cieszącej się dużą popularnością produkcji Joosta i Schulmana jeszcze dokładniej przybliża nam losy Vee i Iana, którzy decydują się podjąć ryzyko i wziąć udział w rozgrywkach nowego "talent show", który podbił wirtualny świat - "Nerve". Poznali się w nietypowych okolicznościach, ale nie przeszkodzi im to w próbie wygrania szaleńczej rozgrywki, której zakończenia nie zna nikt.
W sumie, nie do końca wiedziałam, czego spodziewać się po książkowej wersji historii "Nerve". Z jednej strony poznałam w końcu losy Vee i Iana podczas seansu, z drugiej - ciekawa byłam pióra pani Ryan i tego, w jaki sposób autorka przedstawiła kolejne wydarzenia. Okazało się, że dobrze zrobiłam sięgając po powieść. Czemu? Bo odbiegała ona w bardzo dużym stopniu od tego, co widziałam na ekranie. Bo mam wrażenie, że poza imionami głównych bohaterów i tematem gry, mało co było zgodne.
Książka, mam wrażenie, porusza temat "Nerve" w nieco innym wymiarze niż film. Owszem, nawiązują do tej samej gry i tak samo zmuszają odbiorcę do zrozumienia i przetrawienia problemu uzależnienia od świata wirtualno-realnego, wykreowanego przez twórców gry, ale podczas gdy film to ekscytująca, w dużej mierze romantyczna historia dla młodzieży, zahaczająca o thriller, tak książka przedstawia grę w nieco innym świetle - nie tylko jako niebezpieczeństwa, ale również ogromnej manipulacji i niezatrzymanej machiny, jaką tworzą pomysłodawcy "Nerve".
Akcja powieści jest bądź co bądź równie dynamiczna jak filmowej wersji. Można niemal poczuć coraz większe napięcie i ryzyko podejmowane przez głównych bohaterów - i znowu, postawić się w ich sytuacji, mając do wyboru - dalszą grę (a co za tym idzie - coraz większe nagrody) lub zakończenie szaleńczego wyścigu. Wbrew pozorom mało kto decyduje się na to drugie, a my, znając konsekwencje takich zachowań, raz za razem zadajemy sobie pytanie: po co to wszystko?
Pani Ryan, między delikatny romans, sporą ilość akcji i nieco thrillera wplata jeszcze wiele niepokojących motywów, które wcale nie są tak odległe z perspektywy dzisiejszego świata. Udowadnia bowiem, że wizja "Nerve" - wirtualno-realnej gry, w którą wciągniętych zostaje tysiące nastolatków, nie jest wcale taka odległa i przerysowana, jakby się mogło wydawać. W dobie komputerów i smartfonów, wszystkie te niepokojące, szokujące rzeczy, jakie przydarzyły się bohaterom, pozostają tak samo realne jak w powieści.
Oprócz tego, książkę czyta się zadziwiająco szybko, ze względu na niemal fachowy i wyrafinowany styl pisania, jakim charakteryzuje się autorka. Jeanne Ryan sukcesywnie wprowadza czytelnika zarówno do świata Vee i Iana jak i do gry samej w sobie, łącząc w książce umiejętnie wszystkie wyżej wymienione wątki i tym samym zaciekawiając, nieco szokując i wciągając czytelnika coraz głębiej w skomplikowaną sieć intryg twórców "Nerve".
Nie wiem, na ile była to moja potrzeba zapoznania się z papierową wersją, a ile sam fakt historii przedstawionej w powieści, ale nie ulega wątpliwości, że książka pani Ryan podobała mi się bardzo, bardziej chyba nawet od wersji filmowej. Miała w sobie dodatkowo jeszcze aurę ciągłej niepewności i czegoś jeszcze, czego do końca nie jestem w stanie zdefiniować. Z pewnością jednak muszę przyznać, że gratuluję autorce pomysłu na pomysł i umiejętnego poprowadzenia fabuły.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat
Sam pomysł na fabułę interesujący. Mogłabym się skusić.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, pomysł najbardziej do mnie przemawiał i kusił do lektury :)
UsuńOglądałam film. Bardzo mi się spodobał, aż szkoda, że wcześniej nie miałam okazji, by zapoznać się z papierową wersją. Na pewno kiedyś to zrobię. Jestem zresztą ciekawa, czy film dorównuje książce i czy fabuła nie odbiega od niej. ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nat z osobliwe-delirium.blogspot.com
Ogromna szkoda - sama żałuję, że zaczęłam w złej kolejności. Masz jednak wciąż szansę nadrobić zaległości i ogromnie polecam zapoznanie się z papierową wersją :)
UsuńFilm mi się bardzo podobał, a książkę kiedyś pewnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńDzięki twojemu blogowi sama rok temu założyłam swojego bloga. :D
Świetnie, ogromnie się cieszę i mam nadzieję, że przeczytasz prędzej niż później :) Naprawdę? Ojej, bardzo mi miło! <3 Nie zdawałam sobie nawet sprawy, ale cieszę się naprawdę niezmiernie że chociaż kogoś przekonałam do blogowania i recenzowania - to w końcu świetna sprawa :) Powodzenia! <3
UsuńA ja chyba wolę obejrzeć film, bo jednak te w większości negatywne recenzje ksiązki mnie zniechęcają... Chociaż pomysł świetny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Przy gorącej herbacie