czwartek, 15 września 2016

Złapana w wirtualną pułapkę ["Nerve" - film]

źródło
Tytuł: Nerve
Reżyser: Henry Joost, Ariel Schulman
Obsada:
Emma Roberts - Vee
Dave Franco - Ian
Emily Meade - Sydney
Miles Heizer - Tommy

Vee z natury nie jest ryzykantką. Dlatego najnowszy program, który zdominował smartfony absolutnie wszystkich nastolatków - "Nerve" - zdecydowanie nie jest dla niej. By jednak udowodnić swojej "paczce", że wcale nie jest taką nudziarą, za jaką wszyscy ją mają, dziewczyna decyduje się dołączyć do gry. Pierwsze zarobione 100$ przychodzi dzięki niewinnemu na pozór pocałunkowi z nieznajomym. Potem jednak okazuje się, że im dłużej trwa cała gra, tym bardziej niewinna zabawa w wyzwania przeistacza się w coś, co zagraża życiu nastolatków. Co zrobi Vee by wydostać się z sideł "Nerve"?

Na Nerve tak naprawdę natknęłam się zaledwie parę dni temu, gdy znalazłam nowość Grupy Wydawniczej Publicat o tym tytule. Nieco później dowiedziałam się o filmie, który swoją premierę na dużym ekranie miał 2 września. Korzystając z wolnego dnia, zdecydowałam się wraz z Shelf of books zobaczyć, o co tyle zamieszania - i tym samym dałam się wciągnąć w dość niebezpieczną grę.

Już oglądając trailer miałam wrażenie déjà vu, które tylko spotęgowało się podczas seansu. Nie mogłam jednak przypomnieć sobie, co takiego przypomina mi Nerve. I dopiero teraz, już po obejrzeniu, zdałam sobie sprawę, że przecież parę lat temu powstał polski film, może nie identyczny pod względem szczegółów, jednak tematyką nawiązujący dokładnie do tego samego - do wirtualnego świata, którego korzenie sięgają dalej, niż nam się wydaje. Tak, mówię dokładnie o Sali samobójców. Tyle tylko, że tam poważnym zagrożeniem okazał się świat wirtualny. W Nerve, powstałym zaledwie pięć lat później, tym zagrożeniem jest już świat wirtualno - realny.

Joost i Schulman zabierają nas w podróż do świata, który doskonale znamy. W podróż do świata smartfonów, tabletów i innych urządzeń, które już nie tyle wprowadzają użytkownika w świat wirtualny, co pozwalają na interakcję między mediami społecznościowymi, a światem realnym. Nastolatkowie w pogoni za przysłowiowymi "lajkami" i "followersami" są w stanie posunąć się do wszystkiego - do ośmieszenia, do przeniesienia swojego życia prywatnego do sieci, a nawet do narażenia życia. 

Fabułę filmu najbardziej przyrównać można do trzymającego w napięciu thrillera, okraszonego miejscami najróżniejszego rodzaju wyskakującymi okienkami, wiadomościami i zdjęciami, jakie chyba każdy użytkownik smartfona zna ze swojego doświadczenia. Świetny zabieg, który ma za zadanie przybliżyć widzowi koncepcję twórców, sprawdził się i tym razem. Bo siedząc w kinie i obserwując na dużym ekranie kolejne poczynania i decyzje Vee, widz w pewnym momencie ma szansę samemu zatracić się w tym jakże bliskim każdemu wielkim świecie Internetu i razem z główną bohaterką pomyśleć: Odrzucić, czy przyjąć wyzwanie?.

Mimo że akcja filmu toczy się nader dynamicznie, Nerve nie należy do najbardziej zaskakujących produkcji. Zwłaszcza teraz, patrząc na to z perspektywy całego seansu, większości sytuacji dało się domyślić - chociaż dalej nie umniejsza to sposobowi, w jaki sceny te zostały przedstawione. Jest bowiem w tym filmie coś niepokojącego, co każe niejednokrotnie wstrzymać oddech i pomyśleć: Czy naprawdę jest już tak źle?. Bo przecież pomysł na produkcję oparty jest na obserwacji współczesnego świata - obserwacji zaganianych i pędzących z telefonami w rękach w znanym tylko sobie kierunku ludzi, którzy nie rozstają się z nimi w żadnej sytuacji. Czy rzeczywiście technologia osiągnęła już taki poziom? I - co więcej - jeśli tak, to co się stanie za pięć, za dziesięć lat? Jak zaradzić tej krzywdzie, którą już wyrządziła?

Mówiąc szczerze, mimo najszczerszych chęci nie udało mi się odpowiedzieć na te pytanie. Owszem, możemy snuć na ten temat spekulacje, ale twórcom filmu chyba nie do końca o to chodziło. Nerve nie do końca jest bowiem przestrogą, jedynie trafnym spostrzeżeniem. Spostrzeżeniem tego, co zmieniło się w przeciągu paru lat - z uzależnienia od świata wirtualnego, zbudowanego jedynie w naszym komputerze i jedynie tam istniejącym, do uzależnienia od świata wirtualno - realnego, w którym granica robi się coraz cieńsza i w którym coraz ciężej oddzielić Internetową rzeczywistość od codzienności, która nas otacza.

5 komentarzy:

  1. Byłam na tym w kinie kilka dni temu i naprawdę spodobała mi się ta produkcja. Film z łatwy sposób pokazuje, jakimi więźniami Internetu jest młodzież XXI wieku. Smutna prawda. Chętnie poszłabym na ten film jeszcze raz, bo świetnie się na nim bawiłam i nawet nie zwracałam uwagi na to czy jest przewidywalny, czy nie. :)
    Pozdrawiam, Nat z osobliwe-delirium.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach książkę :D Więc na razie na film się nie wybieram, ale bardzo jestem ciekawa tego jak zostały wydarzenia przedstawione w powieści :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zainteresowana książką, więc zapewne i na film się kiedyś skusze. Najpierw chciałabym się zapoznać z wersją papierową.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię braci Franco ;), ale jakoś do tego filmu mnie nie ciągnie - tak samo jak do książki.
    Pozdrawiam :)
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)