czwartek, 10 marca 2016

Czy zakazana miłość przetrwa? ["Czy wspominałem, że cię potrzebuję?" Estelle Maskame]

źródło
Tytuł: Czy wspominałem, że cię potrzebuję?
Autor: Estelle Maskame
Wydawnictwo: Feeria Young

Eden i Tyler nie widzieli się dwa lata. Dokładnie dwa lata. Tyle czasu minęło od ich pierwszego, wspólnie spędzonego lata w Santa Monica, podczas którego zrodziło się między nimi coś, czego ani jedno ani drugie nie potrafiło kontrolować. Eden sądziła, że czas pozwoli zapomnieć jej o wszechogarniającym i cudownym uczuciu do Tylera, ale jej przyjazd do Nowego Jorku i ponowne spotkanie z przyrodnim bratem pokazało, jak bardzo się myliła. Teraz, ta dwójka będzie zmuszona wybrać między lojalnością do przyjaciół i rodziny, a miłością do siebie nawzajem...



Tak to już jest z odległością: albo sprawia, że oddalasz się od kogoś, albo uświadamia ci, jak bardzo go potrzebujesz.

Aż trudno mi uwierzyć, że od premiery DIMILY minęło już niemal sześć miesięcy, ale uświadomiłam to sobie dopiero wówczas, gdy w moje ręce wpadł kolejny tom tej wciągającej serii. Jeszcze niedawno, bo przecież tuż po rozpoczęciu roku szkolnego, we wrześniu, zaczytywałam się na zabój w Czy wspominałam, że cię kocham? z fascynacją poznając historię Eden i Tylera. Kiedy jednak tylko otworzyłam kontynuację i przeczytałam pierwszą stronę, wszystkie wspomnienia dotyczące lektury powróciły, a ja na nowo wraz z bohaterami zastanawiałam się nad ewentualnymi konsekwencjami każdej ich decyzji, a przy okazji wyruszyłam na małą wycieczkę... do Nowego Jorku.

Nie wiem czy inni czytelnicy, którzy również mieli już możliwość zapoznania się z Czy wspominałem, że cię potrzebuję? podzielają moje odczucia, ale jeśli o mnie chodzi, jestem absolutnie oczarowana wykreowaniem świata przedstawionego przez autorkę - zwłaszcza czarującymi opisami Nowego Jorku, które idealnie uzupełniają i dodają klimatu książce. Zwłaszcza przez pierwszych paręnaście stron w książce czułam się, jakbym razem z główną bohaterką wkraczała do jednego z największych i najpopularniejszych miast na świecie i zachwycała się ruchliwymi ulicami, pięknymi budynkami, a przede wszystkim - życiem tętniącym tam niezależnie od pory dnia. Do tego słoneczna pogoda i genialna historia miłosna w tej powieści sprawia, że na, póki co dość zimne, wieczory i popołudnia jest to powieść idealna.

Eden i Tyler to bohaterowie żywcem wyjęci z typowych romansów młodzieżowych, miejscami denerwujący czytelnika, miejscami niemal doprowadzający go do łez. Faktem pozostaje jednak, że ich wspólna historia nie pozostaje nikomu obojętna i już od pierwszych stron coraz bardziej wczuwamy się w ich sytuację. Trudno też nie polubić tego, jak realistyczna jest ich historia. Wzloty i upadki, problemy, które stają im na drodze wraz z odkryciem łączącego ich uczucia, ale także normalne sytuacje, z życia wzięte, w których aż nie sposób nie uśmiechać się na myśl o tej dwójce.

I nagle wszystko we mnie się rozpada. Moje serce przestaje bić. Płuca zapadają się w sobie. Krew rzednie. Gardło przeszywa ból – całe moje ciało staje się siedliskiem bólu. Głowę mam zbyt ciężką, a kolana uginają się pode mną.

Z pewnością Czy wspominałem, że cię potrzebuję? nie dorasta nawet do pięt romansom w stylu Lato koloru wiśni, czy Maybe Someday, ale z zaskoczeniem przyznam, że jest to niezmiernie udana i wciągająca kontynuacja dobrze zapowiadającej się młodzieżówki. Nie zabrakło humoru, ale i chwil, które w jakiś sposób dotknęły czytelnika, każąc mu wierzyć w lepszy los dla Eden i Tylera. Fabuła, mimo że niezbyt rozbudowana, miała oczywiście swoje plusy i minusy, ale w większości, autorka potrafiła wykreować zarówno momenty napięcia, jak i wzbudzić ciekawość u czytelnika, co zdecydowanie działa na plus książki.

Czy wspominałem, że cię potrzebuję? to udana kontynuacja Czy wspominałam, że cię kocham?, powiedziałabym nawet, że dużo lepsza od swojej poprzedniczki. Intrygujący wątek romantyczny i lekkie pióro, które posiada autorka mają w sobie to "coś", co przyciąga czytelnika od samego początku i nie puszcza aż do ostatniego zdania. Jeśli lubicie romanse młodzieżowe, to z pewnością spodoba Wam się twórczość Estelli Maskame.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Feeria Young

12 komentarzy:

  1. Fajnie, że kontynuacja jest taka dobra. To dobrze wróży całej serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie. Zwłaszcza, że drugie części zwykle nie wypadają dobrze w porównaniu do poprzedniczek...

      Usuń
  2. Mam w planach dopiero pierwszą część, ale mam nadzieję, że spodoba mi się i sięgnę po kolejną :)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że tak się stanie, bo historia jest naprawdę godna uwagi :)

      Usuń
  3. Dobrze rozumiem? Uczucie do przyrodniego brata? Ciekawe. Maybe Someday jeszcze nie czytałam, a mam na półce. Chyb niedługo trzeba sięgnąć po tę pozycję jeśli wszyscy naokoło ją chwalą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Maybe Someday", jak pisałam, to zupełnie inna liga, bez porównania i koniecznie MUSISZ ją przeczytać, bo jest niesamowita! Książki pani Maskame są idealne na nudę, jeśli oczywiście lubisz romanse, także polecam i jedną i drugą :)

      Usuń
  4. Mnie jakoś pierwsza nieszczególnie do siebie zachęciła, mimo że sam gatunek bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko kwestia gustu, mi się bardzo podoba to lekkie pióro jakie posiada autorka no i oczywiście sam wątek romantyczny :)

      Usuń
  5. Też uważam, że to udana kontynuacja. Teraz czekam z utęsknieniem na trzeci tom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja również nie mogę się doczekać, kiedy zawita na polski rynek! ;)

      Usuń
  6. Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z tą serią, ale bardzo chętnie po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam - na takie ponure, deszczowe dni jest wprost idealna!

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)