źródło |
Autor: Rachel Cohn
Wydawnictwo: Czarna owca
Elizja jest klonem. Stworzonym by służyć człowiekowi i spełniać wszystkie jego zachcianki. Wydaje jej się, że jest niczym więcej jak jedną z wielu sobie podobnych stworzeń, usługujących ludziom na rajskiej wyspie Dominium. A jednak Elizja odkrywa, że jest kimś więcej niż tylko pustą skorupą - posiada duszę. Duszę, która sprawia, że dziewczyna pragnie dla siebie lepszego życia. Dla siebie i dla innych klonów. I dlatego wraz z nimi postanawia rozpocząć rebelię, która będzie miała na celu obalenie niewolnictwa i wyzwolenie się spod despotycznej władzy...
Teraz Elizja spotyka swoją pierwszą - Zharę, która nie tylko przeżyła, ale również straciła wszystko, co obecnie zabrała jej Elizja. Przede wszystkim jednak, Zhara chce odzyskać ukochanego - Alexandra, który dzieli stoi u boku Elizji. Klonka nie zamierza jednak zrezygnować z niego, a wręcz przeciwnie - wraz z nim chce obalić władzę, jaką ludzie sprawują nad klonami...
Dwa lata. Tyle przyszło mi czekać na tę książkę. Betę skończyłam z absolutnym zachwytem wypisanym w szeroko otwartych oczach i najszerszym uśmiechem świata - bo oto do kolekcji moich ulubionych książek z gatunku science - fiction dołączyła kolejna. Nic więc dziwnego, że gdy dowiedziałam się o planowanej premierze kontynuacji szczęka mi opadła, a wielka radość zmieniła się w smutek na myśl ile przyjdzie mi czekać na dalsze losy historii Elizji. Na szczęście, jakimś cudem, udało mi się dotrwać do premiery Bety. Nowego pokolenia, która co prawda była warta czekania, nie mniej jednak stwierdzam z nutką melancholii, że jej lektura nie niosła już w sobie tego dreszczyku emocji, który mogliśmy poczuć przy lekturze pierwszej części.
Jako główny zarzut stawiam przede wszystkim fabułę. I pomysł na kontynuację. O ile to właśnie za oryginalność, za ten powiew świeżości, który wniosła do lektury Bety Rachel Cohn ceniłam jedynkę, o tyle dwójka niestety traci na tym polu. Głównym wątkiem w książce jest oczywiście walka o wyzwolenie klonów spod władzy ludzi - wątek może i porywający, ale czy wystarczająco, bym mogła stwierdzić, że książka jest naprawdę warta lektury? Tym, czego mi osobiście zabrakło, były wątki poboczne, które zostały rozpoczęte w Becie, a nie skończone w jej kontynuacji. Lub też po prostu nierozwinięte dostatecznie. Ogromnie szkoda, dlatego że liczyłam, że kto jak kto, ale Rachel Cohn znowu pokaże nam złożoność świata Elizji i rozwieje niemal wszystkie kwestie, które nie zostały uprzednio wyjaśnione.
Tak jak wcześniej bardzo polubiłam Elizję, jednak nie miałam stu procentowej pewności co do rozumienia niektórych jej zachowań, tak teraz udało mi się w końcu utożsamić z bohaterką, poprzez naprawdę kompletne o bardzo szczegółowe opisy dotyczące jej postaci. Zapewniam Was, że ktokolwiek sięgnie po serię pani Cohn, na pewno poczuje nie tylko wielką sympatię, ale i nutkę współczucia dla tej bohaterki. Elizja, mimo że jest klonem, już od początku wydaje się bardziej ludzka niż reszta jej towarzyszy. Jest ciekawa świata, co nie powinno być normalne dla klonów, analizuje każdy szczegół, zdaje sobie sprawę ze swojej odmienności co do ludzkiego rodzaju, a mimo wszystko nie przestaje fascynować ją ludzki świat. Zahra, jako Pierwsza Elizji, ma te same cechy charakteru - ciekawska, bystra i inteligentna, zafascynowana wytworem jakim są klony, a jednocześnie chętna im do pomocy. Myślę, że każdą z nich rozumiemy na inny sposób, a, co ciekawe, mimo że są one kompletnie różne, czytelnik z łatwością rozumie motywacje kierujące każdą z nich.
Nietrudno jednak zauważyć, że pierwsze skrzypce zdecydowanie gra w Becie. Nowym pokoleniu wątek romantyczny. Mamy tutaj do czynienia z trójkątem między Alexandrem, Elizją i Zharą. Trójkątem bądź co bądź miejscami męczącym i (przynajmniej dla mnie) niezrozumiałym. Dużo emocji, dużo przemyśleń i dużo wspomnień sprawia, że czasami czytelnik czuje się przytłoczony ilością informacji, którymi zostaje uraczony w kontekście tej trójki i dlatego uważam, że ten wątek można było nieco ograniczyć, tak, by przynajmniej nie przesłaniał miejscami wątku głównego.
Beta. Nowe pokolenie to dobra książka dla fanów pierwszej części, chociaż jestem przekonana, że książka przypadnie Wam do gustu tylko wówczas, gdy nie będziecie wymagający w stosunku do niej. Tę pozycję radzę potraktować jako sposób na zabicie nudy, dzięki któremu będziecie mieli możliwość chociażby na krótką chwilę przenieść się w świat walki między klonami a ludźmi, w świat Elizji, Zahry i Alexandra. Ja niestety miałam co do niej naprawdę wysokie wymagania i, co przyznaję z ogromnym żalem, trochę się rozczarowałam na kontynuacji tak dobrze zapowiadającej się serii pani Cohn. Nie skreślam jednak dalszych książek z listy do przeczytania, bo mimo narzekań, z pewnością nie będę w stanie sobie odmówić lektury kontynuacji serii.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję portalowi Papierowy Pies
Ja jakoś chciałam zawsze przeczytać pierwszy tom, ale nigdy ostatecznie po nią nie sięgnęłam.
OdpowiedzUsuńW takim razie zdecydowanie powinnaś nadrobić zaległości. Póki co mogę szczerze powiedzieć, że jedynka jest o wiele lepsza od dwójki :)
Usuń