poniedziałek, 4 sierpnia 2014

"A jeśli ten jedyny, którego pragniesz, nie jest tym, którego powinnaś kochać..."

Tytuł: Ten jedyny
Autor: Emily Giffin
Wydawnictwo: Otwarte

"A jeśli ten jedyny, którego pragniesz, nie jest tym, którego powinnaś kochać...
Czasem wymarzony książę z bajki okazuje się wielką pomyłką.
Czasem ktoś, kto miał kochać, głęboko rani.
Czasem miłość rodzi się tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa.

W życiu Shei wszystko jest pokręcone. Zamiast chodzić z matką na proszone obiadki, woli oglądać mecze. Zamiast cieszyć się, że ma chłopaka, który jest obiektem powszechnych westchnień, zastanawia się, czy to na pewno ten jeden jedyny. A jeśli nie on, to kto? I dlaczego nowe uczucie jest takie trudne?

Czy Shea wybierze lojalność i przyjaźń, czy odważy się postawić wszystko na miłość?"


Emily Giffin to autorka światowych bestsellerów, opowiadających o kobiecych emocjach. Rzuciła karierę prawniczą, dla pisania - "Ten jedyny" jest jej najnowszą powieścią.

Życie Shei nie bardzo przypomina życie każdej kobiety w jej wieku - niedawno zerwała z chłopakiem, a zamiast interesować się takimi sprawami jak mąż czy rodzina, z chęcią ogląda mecze footballowe. Kiedy więc pojawia się jej szansa na związek z bogatym i przystojnym footballistą, Shea chętnie z niej korzysta. Z czasem jednak okazuje się, że nie do końca odpowiada jej ta nowa relacja i coraz częściej zastanawia się czy jest on na pewno tym jedynym?

Zwykle jak ognia wystrzegam się płytkich obyczajówek, w których głównymi dylematami bohaterek są błahe, nieistotne sprawy. Na pierwszy rzut oka taka właśnie wydawała mi się pozycja pani Giffin. Zerknęłam jednak na stronę lubimyczytac.pl i ze zdziwieniem stwierdziłam, że recenzje wcale nie są tak niepochlebne, jak sobie wyobrażałam. Postanowiłam więc zaryzykować i jak na tym wyszłam?

Niewątpliwym plusem książki jest lekki styl pisania autorki, dzięki czemu pozycję tę czyta się po prostu przyjemnie. Wydarzenia opisane są dokładnie, nie można więc powiedzieć, że pani Giffin nie przywiązuje wagi do szczegółów - powiedziałabym wręcz, że jest dokładnie na odwrót. Sam temat książki już sugeruje czytelnikowi, że raczej ambitnej lektury nie powinien się spodziewać - i dokładnie tak jest.

Bohaterowie powieści przedstawieni są bardzo szczegółowo, chociaż muszę powiedzieć, że nie występuje ich tutaj zbyt wielu. Mamy więc nieśmiałą, ale i upartą Sheę, jej wścibską matkę, chłopaka głównej bohaterki, jej najlepszą przyjaciółkę, oraz ojca tejże przyjaciółki. To oni odgrywali w książce największą rolę i muszę przyznać, że stanowili całkiem ciekawą mieszankę charakterów - przyjemnie się o nich czytało.

To, na co zwróciłam szczególną uwagę w tej książce, to słabo rozwinięta fabuła. Ciągłe rozmyślania i refleksje Shei skutecznie przesłaniały obraz całej akcji, a, co za tym idzie, bardzo ją spowalniały. Trochę szkoda, jednak jak widać, do tej lektury trzeba zachować trochę dystansu i potraktować ją po prostu jako miłą odskocznię.

Myślę, że do dodania nie mam już nic więcej - książka wciągnęła mnie, jednak nie zachwyciła. Miło spędziłam z nią czas i była dla mnie przyjemną odskocznią, ale radzę nie podchodzić do jej lektury z wielkim entuzjazmem, bowiem możecie się wtedy na niej zawieść.

Za możliwość poznania historii Shei serdecznie dziękuję księgarni Matras!

Recenzja została napisana także dla portalu literatura.juventum.pl :)


3 komentarze:

  1. Przede wszystkim już podoba mi się bohaterka :) Powinnam skusić się na książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie trzeba pisać czasem, a często książę okazuje się na drugi rzut oka, kimś całkiem innym. Tak to prawda, ale życie dzięki temu jest kolorowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo dobrego słyszałam o tej pisarce, ale jakoś wciąż nie mialam okazji, żeby sięgnąć po jej książki...

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)