Tytuł: Leokadia w krainie czarów
Autor: Agata Agnieszka Włodarczyk
Wydawnictwo: Novae Res
"Lea żyła w całkiem normalnym świecie – miała kochających rodziców, lubiła się uczyć, czytać i spotykać z przyjaciółmi. Wierzyła we wszystkie rzeczy, o których małe dziewczynki czytają w bajkach…
Pewnego dnia jej życie legło w gruzach. Na skórze pojawiły się tajemnicze Znaki, a ona sama wkroczyła do Krainy Czarów. To miejsce nie miało jednak w sobie nic z magii, o której czytała. Lea jako Rządzona trafia na samo dno hierarchii społecznej Krainy Czarów. Nadane przez Znaki umiejętności czynią z niej broń, którą wielu Rządzących chce posiąść. Młoda kobieta z całych sił walczy, by nie podporządkować się okrutnym regułom gry. Wszystko się zmienia, gdy w krwawych okolicznościach spotyka Szymona…
Czy w podzielonym świecie istnieje prawdziwa miłość?
Czy Lea odnajdzie się w nowych okolicznościach?
Czy dawne Prawa mają szanse powrócić do Krainy Czarów?"
Krainę Czarów zna każdy z nas, bo zapewne niejednokrotnie słyszeliśmy o książce (lub też jej adaptacji filmowej) Lewisa Carrolla - "Alicja w Krainie Czarów". Piękna, magiczna, niespotykana kraina, w której wszyscy są równi, każdy wyjątkowy. Autorka "Leokadii w krainie czarów" postanowiła jednak obalić ten mit i w swojej książce pokazała, że piękno Krainy Czarów to tylko zewnętrzne "opakowanie". Wewnątrz bowiem, spotkać możemy bardzo brutalny i niesprawiedliwy świat, w którym każdy walczy za siebie, nie zważając na innych.
Lea wierzyła, że świat jest dobry, sprawiedliwy i piękny, a całe jego zło da się naprawić jednym pstryknięciem palców. W miarę jednak, jak dorosłość odciskała na niej coraz większe piętno, zrozumiała, że to wszystko jest tylko aluzją. Podobnie z resztą jak Kraina Czarów. Bo, gdy pewnego dnia na jej skórze ujawniły się Znaki, które symbolizowały jej przynależność do świata Krainy Czarów, wszystko się zmieniło - na gorsze. Wieczne walki o przetrwanie, zabijanie, brutalne traktowanie - to wszystko musiała znosić, ponieważ trafiła na samo dno hierarchii. Coś jednak zmienia się, kiedy poznaje tajemniczego Szymona, który ratuje ją z rąk złoczyńców w ostatniej chwili. Lea odkrywa, że świat nie ma tylko odcieni szarości, a dobro istnieje naprawdę. Jak poradzi sobie z nową sytuacją? Jak potoczą się jej dalsze losy?
Ostatnio, jak zauważyłam, dużo autorów zainteresowanych jest fantastyką i to właśnie ku niej kieruje swoje kroki. Niestety, coraz częściej zdarza się, że książki takie, są po prostu powieleniem schematu, który już niejednokrotnie przewijał się w tym gatunku lektur. Miałam więc poważne obawy, sięgając po książkę pani Włodarczyk. Z jednej strony ciekawiła mnie owa Kraina Czarów, przedstawiona w zupełnie inny sposób, z drugiej bałam się, że książka okaże się po prostu powieleniem schematu fantastycznego. Jak wyszło jednak naprawdę?
Główna bohaterka książki, Lea, to wojownicza, buńczuczna i odważna dziewczyna, gotowa na niemalże wszystko. Jest zdeterminowana, aby walczyć o swoje prawa i niezwykle uparta, jeżeli chodzi o dążenie do celu. Widać, że pobyt w Krainie Czarów nie szczędził jej cierpień, ale ona zdaje się nigdy nie narzekać. Nigdy też nie błaga o litość - jest typem ostrej, stanowczej bohaterki. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jej liczne monologi wewnętrzne, które znajdują ujście w pierwszoosobowej narracji. Bardzo utrudniało to skupianie na akcji, bo kiedy już czytelnik przyzwyczajał się do takiego, a nie innego obrotu zdarzeń, nagle myśli głównej bohaterki skutecznie przesłaniały fabułę.
Zauważyłam też, że autorka bardzo często używała angielskich zwrotów, zamiast tych polskich. Niezbyt pochwalam takie zabiegi, bo i co one wnoszą do książki? Zdecydowanie wolę nasz ojczysty język i absolutnie jestem zdania, że wtrącenia obcojęzyczne są po prostu zbędne.
Poza tym, denerwowały mnie także ciągłe przeskoki w czasie, podczas trwania akcji. Raz fabuła dotyczyła teraźniejszości, raz przeszłości, raz przyszłości. Wszystko było bardzo chaotyczne i nieuporządkowane, czasami zdarzało mi się więc pogubić w książce.
Dialogi także pozostawiały wiele do życzenia - nie były specjalnie rozbudowane i w ogóle, nie występowały w zbyt wielkiej ilości. Cieszę się jednak, że pojawiały się liczne opisy - dzięki nim łatwiej było rozeznać się w akcji.
Muszę też przyznać, że autorka wymyśliła bardzo oryginalną koncepcję i w pełni wykorzystała ją. Nie dość, że stworzyła zupełnie inny świat, to pokazała także, że fantastyczna kraina nie musi być piękna, cudowna i nadzwyczajna. Cieszy mnie także zróżnicowanie postaci, jakie pojawiały się w książce - od dobrych i pomocnych aż po złośliwe i mroczne.
Podsumowując, książka "Leokadia w Krainie Czarów" to powieść dosyć dobra jak na swój gatunek, wydaje mi się jednak, że autorka musi jeszcze trochę popracować nad warsztatem. Przede wszystkim zminimalizować ilość obcojęzycznych wtrąceń, a zastąpić je naszym pięknym językiem polskim. Także liczne przeskoki w czasie, nie działały na plus książki, a niezbyt rozbudowane dialogi to element, który zdecydowanie trzeba poprawić. Podobało mi się jednak, że sam pomysł był oryginalny i mam nadzieję, że więcej takich książek wejdzie wkrótce na rynek.
Ostatnio, jak zauważyłam, dużo autorów zainteresowanych jest fantastyką i to właśnie ku niej kieruje swoje kroki. Niestety, coraz częściej zdarza się, że książki takie, są po prostu powieleniem schematu, który już niejednokrotnie przewijał się w tym gatunku lektur. Miałam więc poważne obawy, sięgając po książkę pani Włodarczyk. Z jednej strony ciekawiła mnie owa Kraina Czarów, przedstawiona w zupełnie inny sposób, z drugiej bałam się, że książka okaże się po prostu powieleniem schematu fantastycznego. Jak wyszło jednak naprawdę?
"Wejście do Krainy Czarów otworzyło się przed Leą niespodziewanie, bez zapowiedzi, niosło jednak wszelkie znamiona zdarzenia zbyt nagłego, by mogła je później swobodnie zrekonstruować."
Główna bohaterka książki, Lea, to wojownicza, buńczuczna i odważna dziewczyna, gotowa na niemalże wszystko. Jest zdeterminowana, aby walczyć o swoje prawa i niezwykle uparta, jeżeli chodzi o dążenie do celu. Widać, że pobyt w Krainie Czarów nie szczędził jej cierpień, ale ona zdaje się nigdy nie narzekać. Nigdy też nie błaga o litość - jest typem ostrej, stanowczej bohaterki. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jej liczne monologi wewnętrzne, które znajdują ujście w pierwszoosobowej narracji. Bardzo utrudniało to skupianie na akcji, bo kiedy już czytelnik przyzwyczajał się do takiego, a nie innego obrotu zdarzeń, nagle myśli głównej bohaterki skutecznie przesłaniały fabułę.
Zauważyłam też, że autorka bardzo często używała angielskich zwrotów, zamiast tych polskich. Niezbyt pochwalam takie zabiegi, bo i co one wnoszą do książki? Zdecydowanie wolę nasz ojczysty język i absolutnie jestem zdania, że wtrącenia obcojęzyczne są po prostu zbędne.
Poza tym, denerwowały mnie także ciągłe przeskoki w czasie, podczas trwania akcji. Raz fabuła dotyczyła teraźniejszości, raz przeszłości, raz przyszłości. Wszystko było bardzo chaotyczne i nieuporządkowane, czasami zdarzało mi się więc pogubić w książce.
Dialogi także pozostawiały wiele do życzenia - nie były specjalnie rozbudowane i w ogóle, nie występowały w zbyt wielkiej ilości. Cieszę się jednak, że pojawiały się liczne opisy - dzięki nim łatwiej było rozeznać się w akcji.
Muszę też przyznać, że autorka wymyśliła bardzo oryginalną koncepcję i w pełni wykorzystała ją. Nie dość, że stworzyła zupełnie inny świat, to pokazała także, że fantastyczna kraina nie musi być piękna, cudowna i nadzwyczajna. Cieszy mnie także zróżnicowanie postaci, jakie pojawiały się w książce - od dobrych i pomocnych aż po złośliwe i mroczne.
Podsumowując, książka "Leokadia w Krainie Czarów" to powieść dosyć dobra jak na swój gatunek, wydaje mi się jednak, że autorka musi jeszcze trochę popracować nad warsztatem. Przede wszystkim zminimalizować ilość obcojęzycznych wtrąceń, a zastąpić je naszym pięknym językiem polskim. Także liczne przeskoki w czasie, nie działały na plus książki, a niezbyt rozbudowane dialogi to element, który zdecydowanie trzeba poprawić. Podobało mi się jednak, że sam pomysł był oryginalny i mam nadzieję, że więcej takich książek wejdzie wkrótce na rynek.
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res :)
Recenzja napisana także dla portalu literatura.juventum.pl :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)