Przygotowałam dla Was dzisiaj coś innego - nie chcę żeby na blogu pojawiały się ciągle recenzje, jakoś trzeba go urozmaicić, nieprawdaż? Dlatego chciałabym przedstawić Wam parę książek, które praktycznie rozpoczęły przygodę z czytaniem. Te pierwsze i te niezapominane - zapraszam ;):
Jako pierwsze, pozycje pani Astrid Lindgren, te które zwykłam czytać po kilka razy i które nigdy mi się nie znudziły - cykl przygód Pippi Pończoszanki, opowieści o Dzieciach z Bullerbyn i wzruszające losy Braci Lwie Serce. Do tej pory pamiętam zagłębianie się w cudownym i fascynującym świecie wszystkich pięciu. I do tej pory lektury te mają u mnie w szafie specjalne miejsce, jako że były taką podstawą, która na zawsze zmieniła moje zdanie o książkach.
Tej historii po prostu nie da się zapomnieć. Losy czwórki rodzeństwa w baśniowym i tajemniczym świecie, otworzyły dla mnie w sumie drzwi do całkowicie innego świata - faunów, gadających zwierzaków, olbrzymów i karłów. Nie da się też pominąć złej królowej no i oczywiście tego motywu z szafą. Piękna historia, którą naprawdę warto przeczytać.
Jest ktoś kto nie zna? Nie wydaje mi się. "Harry Potter" to aktualnie klasyka gatunku - jest to chyba jedna z pierwszych książek, która pojawiła się na rynku, pokazująca tak dobitnie fantastyczny i zwykły ("mugolski") świat. Pełna czarów, była pierwszą tak długą i grubą serią, po jaką sięgnęłam. Mam do niej ogromny sentyment - jako że pojawiła się na mojej (wtedy jeszcze skromnej) półeczce nawet przed "Narnią" i wprowadziła w niesamowity, fantastyczny świat.
To raczej wszystkie pozycje, jakie przypominam sobie jako "te pierwsze". Mam nadzieję, że taki pościk spodobał się i, że chociaż trochę przybliżyłam Wam moją przygodę z czytaniem :)
A wy zaczęliście od którejś z tych pozycji? A może macie jakieś inne książki, które towarzyszyły Wam już od początku?
Uwielbiam twórczość pani Lindgren, zwłaszcza "Dzieci z Bullerbyn".
OdpowiedzUsuń