Autor: Lissa Price
Wydawnictwo: Albatros
Callie straciła rodziców, podobnie, jak całe swoje dotychczasowe życie w wojnie bakteriologicznej, w której przeżyli jedynie Starterzy - ludzie, do szesnastego roku życia, oraz Enderzy - ludzie po sześćdziesiątym roku życia. Wraz z bratem Tylerem i najlepszym przyjacielem Michaelem, ukrywają się w zaułkach, by uniknąć losu innych nieletnich, przebywających głównie w specjalistycznych zakładach, w których życie wcale nie przypomina sielanki. W wyniku niespodziewanej katastrofy, Callie jest zmuszona jak najszybciej znaleźć pieniądze na życie dla całej ich trójki, dlatego decyduje się na zgłoszenie się do Prime Destinations - firmy, zarządzanej przez tajemniczego Starego Człowieka, która ma za zadanie wypożyczać ciała młodych Starterów Enderom, którzy chcą raz jeszcze poczuć drugą młodość. Wszystko idzie jak z płatka, dopóki nie okazuje się, że pewnego wieczoru Callie budzi się w życiu Helen - Enderki, zajmującej jej ciało. Dziewczyna nie wie jeszcze, że ta, z pozoru, niegroźna awaria chipa to dopiero początek, bowiem jej Enderka nie miała w planach jedynie dobrej zabawy, a Callie od tej pory będzie zmuszona zdecydować się, po której stronie stoi...
Lissa Price debiutowała w 2012 roku swoją powieścią o świecie po wybuchu wojny bakteriologicznej, Starters, która została sprzedana w ponad trzydziestu krajach i przynosiła autorce międzynarodowy sukces. Od 9 września natomiast, możemy się cieszyć drugą częścią serii w Polsce.
Chcąc nie chcąc, patrząc na moją biblioteczkę, zdecydowaną większość stanowią powieści z gatunku YA i NA, w tym także dystopie, które, przyznam się szczerze, lubię bardzo i to już od dawien dawna. Mimo że nie każda z nich jest ambitna, czy została ochrzczona jako "literatura wysokich lotów", to nie da się zaprzeczyć, że większość z tych historii cieszy się sporym zainteresowaniem i czyta się je z wielką przyjemnością. Dlatego też, z wielką chęcią sięgnęłam po Startera, co do którego miałam jednak ogromne nadzieje, ze względu na dużą ilość pozytywnych recenzji, jakich się naczytałam, zanim sięgnęłam po powieść. Po lekturze mogę z czystym sumieniem zapewnić Was, że jak na dystopię, książka jest naprawdę warta uwagi.
To, co jako pierwsze rzuca się w oczy, to sam pomysł autorki, który intrygował mnie już od momentu przeczytania opisu powieści. Co to za świat, w którym istnieją jedynie najstarsi i najmłodsi? Jak funkcjonuje i jakie są jego prawa? Lissa Price już na początku powieści udowodniła, że jej pomysł na książkę nie ograniczał się jedynie do intrygującego opisu na okładce, ale faktycznie był zawarty w lekturze, a czytelnik z prawdziwą przyjemnością zagłębiał się w kolejne, coraz mroczniejsze sekrety owej dystopijnej wersji Los Angeles.
Podobało mi się również, że autorka w dużej mierze skupiła się na fabule i na jak najlepszym przedstawieniu całej sytuacji głównej bohaterki, jednocześnie umieszczając wiele informacji dotyczących zasad rządzących tamtym światem. Mimo wszystko, po zakończeniu powieści ciągle czuję ogromny niedosyt, związany z ilością ciekawych faktów, oraz tajemnic i mrocznych sekretów, co w sumie jedynie podsyca mój apetyt na kontynuację książki.
Mimo że żaden z bohaterów nie przykuwa szczególnej uwagi, to i tak uważam, że warto chociaż co nieco o nich wspomnieć. Callie od ponad roku mieszka na ulicy, wraz z młodszym bratem i przyjacielem, a zarazem z jedynymi osobami, którym naprawdę szczerze ufa w tym świecie pozbawionym wszelkich reguł. Oferta od Prime Destinations może dla niej okazać się tak samo gwarancją na udane, dostatnie życie w przyszłości, jak i niebezpieczeństwem, związanym z oddaniem swojego ciała w inne ręce. Dziewczyna decyduje się jednak zaryzykować, bo zdaję sobie sprawę z tego, że sytuacja całej ich trójki stała się dramatyczna. Zdecydowanie widać, że Callie można z powodzeniem zaliczyć do grupy "damskich bohaterek" i to takich, które z powodu własnego uporu (
Z innych, równie ważnych, jednak mniej opisanych w powieści postaci, strasznie intrygował mnie Stary Człowiek - osoba odpowiedzialna za zarządzanie firmą Prime Destinations i jednocześnie osoba, która odpowiada za całą sytuację powstałą między Enderami a Starterami. Jego motywacje nie są jednoznaczne, a sam czytelnik nie do końca jest w stanie przewidzieć, co za każdym razem przyjdzie mu do głowy. Z całą pewnością jednak, aura tajemnicy, która otaczała go od samego początku powieści powodowała, że z wielką chęcią poznałabym jeszcze więcej informacji na jego temat.
Jak to zwykle bywa w dystopiach, nie tylko pomysł, ale i realizacja, a więc fabuła powieści, musi być na dość wysokim poziomie. Mam tutaj oczywiście na myśli rozwinięcie akcji, które przecież stanowi główny element książki. Lissa Price skupiła się bardzo mocno na tym, by pokazać sytuację Callie w bardzo szczegółowy, dokładny sposób, z uwzględnieniem wszystkich poczynań dziewczyny, Ku mojemu zaskoczeniu, nie przeszkadzał mi brak zmiany narracji, czy brak konkretnego urozmaicenia na tym polu, bowiem historia Callie wciąga już od pierwszych stron i to tak mocno, że trudno nawet zorientować się, kiedy książkę kończymy i odkładamy na półkę. A uwierzcie mi, dzieje się to naprawdę szybko,
Starter, jak na typową dystopię spisał się całkiem nieźle, biorąc pod uwagę nie tylko świetny pomysł na powieść, ale i jego wykonanie. Lissa Price stworzyła bardzo sugestywną, nawet nieco niepokojącą opowieść, w której, po wielkiej wojnie, przetrwała jedynie rasa Starterów i Enderów i w którym brak jest jakiejkolwiek litości względem drugiego człowieka. Bardzo dobrze poprowadzona intryga i wiele niespodzianek przygotowanych przez autorkę dla czytelnika już od pierwszych stron powodują, że po skończeniu książki mam jedynie ochotę na lekturę Endera. I całe szczęście, że stoi on na mojej półce, bo nie wiem, jak wytrzymałabym zbyt długi okres czasu bez poznania dalszych losów Callie i jej przyjaciół.
Mimo, że za młodzieżówkami nie przepadam, "Starter" bardzo mi się podobał. :)
OdpowiedzUsuńJa w większości młodzieżówki właśnie czytam, ale cieszę się, że i Tobie "Starter" przypadł do gustu :)
UsuńLubię tego typu powieści choć ostatnio jest ich tłoczno na rynku wydawniczy, powyższą już mam w planach.
OdpowiedzUsuńCóż, może i "Starter" nie jest najlepszą z możliwych młodzieżówek na rynku, ale myślę, że jest idealny na chwilę relaksu :)
UsuńMuszę przyznać, że zastanawiam się nad tą dystopią, nie jestem tak do końca przekonana, ale zapewne i tak jej ulegnę ;)
OdpowiedzUsuńZwykle mam podobnie - do końca nie jestem przekonana do jakiejś powieści, ale i tak ją czytam, "bo tak" :P Mam więc nadzieję, że "Starter" przypadnie Ci do gustu :D
UsuńNie przepadam za młodzieżówkami, ale "Starter" intryguje mnie od początku. Trochę się go obawiam, bo opinie się bardzo różne. Albo zbiera ta pozytywne, mówiące o wyjątkowości, albo te negatywne schematyczności i przewidywalności... Także przeczytać, przeczytam, ale na pewnie nie "już, zaraz" i z małym dystansem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Podobnie podchodziłam do "Startera" - z małym dystansem, ale i ogromną ciekawością :) Nie zawiodłam się i liczę, że w Twoim przypadku będzie podobnie :)
UsuńKsiążka mnie zadziwiła, bo nie spodziewałam się czegoś tak fajnego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
I ja byłam całkiem zaskoczona - jak na dystopię, było naprawdę nieźle ;)
UsuńMam nadzieję kiedyś przeczytać! ;)
OdpowiedzUsuńOby jak najprędzej :D
UsuńNie wiem dlaczego, ale nie ciągnie mnie do tej książki. Niby dystopie i młodzieżówki lubię, ale jednak... nie wiem :/ Może jeszcze się przekonam, w końcu książka wcale nie zbiera złych opinii.
OdpowiedzUsuńMoże się przekonasz, albo to kwestia tego, że chwilowo Ci się przejadły dystopie i tego typu książki... Też tak miałam i "Startera" zaczęłam dopiero po jakimś czasie :)
UsuńMam w planach książki z tej serii, pytanie tylko, kiedy w końcu się za nie zabiorę..?
OdpowiedzUsuńOby jak najszybciej! :D
Usuń