sobota, 22 sierpnia 2015

Jak niebezpieczna może być walka między Gwardią a Zakonem?

Tytuł: Klejnoty elfów
Autor: Clarissa Black
Wydawnictwo: Novae Res

Catherine nigdy nie sądziła, że jej życiu może zagrażać tak wielkie niebezpieczeństwo...
Dziewczyna należy do dwóch światów - jednego, w którym wiedzie normalne życie i drugiego, w którym jest częścią Gwardii - stowarzyszenia od lat walczącego ze złym Zakonem.Walka ta trwa od stuleci, jednak od kiedy jeden z drogocennych kamieni, dających wielką moc dostał się w ręce Zakonu, Gwardia zmuszona jest jak najszybciej znaleźć drugi z nich. Cath, niespodziewania uwikłana w te poszukiwania, przypadkowo spotyka na swojej drodze Angelo - przystojnego nieznajomego, który, mimo swojej początkowej niechęci do dziewczyny, z czasem zmienia swoje uczucia względem niej. Jednak Cath wie, że nie dane jest im być razem. Angelo pochodzi z rasy Cieni, a ta nie posiada żadnych uczuć. Jednak jakim cudem chłopak nie jest w stanie zapomnieć o Cath? Czy we dwójkę uda im się stanąć razem do walki przeciwko Zakonowi?

Clarissa Black to młoda, polska pisarka, która debiutowała w ubiegłym roku powieścią Klejnoty elfów. Książka opowiada losy Catherine, dziewczyny, od urodzenia będącej jedną z magicznych istot, walczących u boku dobrej Gwardii przeciwko rządnemu władzy Zakonowi.

Jak zapewne wiecie, fantastykę uwielbiam absolutnie w każdej postaci i kiedy tylko mam taką możliwość, sięgam w pierwszej kolejności właśnie po pozycje rozgrywające się w fikcyjnych światach. Mimo że obecnie mój gust czytelniczy uległ dość znaczącej zmianie i z chęcią czytam pozycje różne gatunkowo, to jednak wciąż z największą przyjemnością sięgam po fantastykę. Na Klejnoty elfów natknęłam się po raz pierwszy na jednym z blogów i widząc zaskakująco pozytywną opinię, postanowiłam dać pozycji szansę. Kiedy więc tylko nadarzyła się okazja, zabrałam się do lektury.

Clarissa Black jest młodą, debiutującą autorką, co wyraźnie widać w sposobie pisania. Mimo że narracja książki była poprowadzona niezwykle dynamicznie, pojawiało się wiele opisów i zaskakujących wydarzeń, to wciąż widać było, że pisarka nie ma jeszcze zbyt dużego doświadczenia w tworzeniu powieści. Podobało mi się jednak to, że pani Black miała na książkę konkretny pomysł, który konsekwentnie realizowała i który, co przyznaję po czytaniu różnych opinii na temat tej powieści, jednym podobał się bardziej, innym mniej.

Akcja książki rozgrywa się w realnym świecie, który jednak zamieszkują istoty zupełnie odmienne od rasy ludzkiej. Są wśród nich m.in. centuri, sidhe, elfy, czy cienie, każda z nich charakteryzująca się innymi zdolnościami. Część z nich należy do dobrej Gwardii, która zajmuje się pilnowaniem Kodeksu - zbioru praw, jakie każda z ras ma przestrzegać. Jest jednak i druga grupa, czyli ci, którzy zdecydowali się przyłączyć do złego Zakonu, którego jedynym celem jest przejęcie władzy nad światem. Myślę, że większość z Was czytała już parokrotnie książki, w których świat fantastyczny wpleciony jest w rzeczywistość, a przy tym rozwinięty tak świetnie, że zdaje się, iż stanowi zupełnie inny, oddzielny element. Byłam więc pod wielkim wrażeniem, kiedy okazało się, że i u pani Black jest podobnie. Świat fantasy, umieszczony w świecie realnym został wykreowany bardzo dokładnie, z wieloma szczegółami, a także tajemnicami, które tylko zaostrzały apetyt na dalszą lekturę. Stąd też mimo paru słabszych punktów, mam szczerą nadzieję na kontynuację powieści, bo z chęcią ponownie zagłębiłabym się w świecie Gwardii i Zakonu, a może i odkryła parę sekretów tamtego świata.

Jak już wspominałam, miałam jednak parę zastrzeżeń, które także wpłynęły na mój odbiór powieści. Przede wszystkim, nie podobał mi się sposób, w jaki autorka stworzyła relację między Angelo i Cath. Jednego dnia, Cień jest największym wrogiem dziewczyny i pragnie jedynie ją zabić, natomiast drugiego stają się sprzymierzeńcami, gotowymi razem zawalczyć o dobro na świecie. Rozumiem, że ludzie się zmieniają, postaci decydują o swoim przyszłym losie, ale jednak taka odmiana bohatera o 180 stopni w 24 godziny wydaje się być mocno przerysowana. Z chęcią poczytałabym trochę więcej o mrocznej stronie Angelo, zanim ten w końcu zmienił się w "tego dobrego". Mam jednak nadzieję, że autorka trochę popracuje nad tym elementem i stworzy nieco bardziej rozbudowaną relację między tą dwójką w kontynuacji.

Wiem, kim jestem i co to oznacza. (...) Nie potrafię odczuwać ludzkich emocji, nie potrafię ich nawet zrozumieć. - westchnął. – Tak przynajmniej mi się wydaje. Tak myślę, kiedy jestem sam. Ale kiedy ty jesteś w pobliżu, zapominam. Zapominam o tym, kim jestem i czuję się jak ktoś, kim nigdy nie będę.

Podobał mi się za to motyw walki między Gwardią a Zakonem, który dopracowany i niezwykle intrygujący, stanowił świetną podstawę powieści. Cieszę się, że autorka nie poszła na łatwiznę i tak łatwo nie zaszufladkowała tych dwóch organizacji, jako tą "dobrą" i tą "złą", ale stworzyła trochę bardziej rozbudowaną historię, w której pełno jest tajemnic i intryg, knutych przeciwko sobie między jednymi i drugimi. Zwłaszcza końcówka książki zapowiada mroczny, niepokojący finał, który w efekcie taki właśnie się okazuje.

Klejnoty elfów to powieść przyjemna i lekka, idealna na leniwe popołudnie. Nie powinniśmy oczekiwać po niej zbyt wiele, jednak nie przeczę, że w świat Gwardii i Zakonu wciągnęłam się na tyle mocno, że książka jak najbardziej przypadła mi do gustu. Nie obyło się oczywiście bez paru minusów, jak to ma zwykle miejsce w przypadku początkujących autorów, ale jednocześnie Clarissa Black pozytywnie zaskakuje bardzo dokładnie wykreowanym światem fantasy i pełnym napięcia zakończeniem, które sprawia, że czytelnik do reszty zatraca się w lekturze. Polecam tym, którzy z młodzieżówkami i paranormal romance są za pan brat i którzy poszukują niewymagającej powieści na resztkę wakacji.

Za książkę serdecznie dziękuję akcji Polacy Nie Gęsi i Swoich Autorów Mają

5 komentarzy:

  1. To chyba jednak nie moja bajka... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze lubiłam fantastykę, jednak do tej książki w ogóle mnie nie ciągnie :p Kojarzy mi się ona z opowiadaniem pisanym do szuflady przez nastolatkę, ale nie do końca nadającym się do wydania. Podchodzę raczej sceptycznie do debiutów i ten raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyka jest cudowna... ale chyba jednak wole powieści, które mają swoje własne, osobne światy. W ogóle sama okładka niby fajnie zrobiona, ale... fantasy powinno mieć klimat, którego już w niej brakuje.
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się okładka, ale jak wiadomo - okładka to nie wszystko.
    Lubię fantastykę, ale tylko wybiórczo, haha. A co do polskich autorów, to jakoś się do nich nie umiem przekonać, więc nie wiem, czy przeczytam tę książkę kiedykolwiek. W każdym razie nie będę się za nią rozglądać, a jeżeli wpadnie mi w ręce, to kto wie...

    http://recenzandia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba coś dla mnie, bo również uwielbiam fantastykę, jednak... Opis sprawia, że powieść wydaje się strasznie schematyczna. Mimo wszystko Twoja recenzja przekonała mnie do książki i jeśli kiedyś wpadnie w moje ręce, to na pewno ją przeczytam :)

    http://nieuleczalna-bibliofilka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)