Autor: David Levithan
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Publicat/Wydawnictwo Dolnośląskie
A codziennie zmienia ciało. Dosłownie. Od kiedy tylko pamięta, żyje tysiącami żyć, a każdego dnia budzi się jako ktoś inny. I dobrze mu z tym. Pogodził się ze swoim losem, ustalił nawet zasady, których pragnie trzymać się kurczowo. Nie angażować się w czyjeś życie. Nie próbować zmieniać biegu rzeczy. Godzić się z tym, co przyniesie jutro.
Do czasu, kiedy budząc się w ciele Justina poznaje jego dziewczynę, Rihannon. A w końcu znajduje osobę, dla której chętnie zamieszkałby w jednym ciele, z którą chciałby spędzić przyszłość. Jednak, czy to możliwe? Czy dla chłopaka, takiego jak on, istnieje szansa na happy end?
David Levithan to znany autor (i współautor) powieści młodzieżowych, znany przede wszystkim z niedawno wydanej na polskim rynku powieści "Will Grayson, Will Grayson", którą napisał razem z Johnem Greenem. Współpracował także m.in. z Rachel Cohn ("Dash & Lily's Book of Dares", "Naomi and Ely's No Kiss List") czy z Holly Black ("My True Love Gave To Me", "21 Proms").
Każdego dnia zapowiadało się na naprawdę oryginalną i nietuzinkową młodzieżówkę. Przede wszystkim, do lektury zachęcał sam opis, w którym najbardziej zaintrygowało mnie zdanie: To historia A i Rihannon, którzy próbują odkryć, czy można prawdziwie kochać kogoś, kto każdego dnia jest kimś innym..., które już samo w sobie obiecywało historię miłosną, jednak skupiającą się także na innych wartościach w życiu - na przyjaźni, tożsamości samego siebie i drugiego człowieka, i na jego uczuciach, a także wnętrzu. Czy wszystko wyszło tak, jak się tego spodziewałam?
Dużą część powieści zajmują przemyślenia A, dotyczące nie tylko jego samego, ale także osób, których ciała zamieszkuje. Już od początku można z łatwością stwierdzić, że to chłopak inny od tych, jakich widzimy na co dzień. Jest wrażliwy, ale i niezwykle rozsądny. Pogodził się ze swoją sytuacją i stara się ją zaakceptować, mimo tego, że nie wie, kogo zobaczy w lustrze po przebudzeniu. Sama wizja takiego życia wydaje mi się męczarnią, a co dopiero chociażby próba przeżycia tygodnia w taki sposób. Osobiście, nie potrafiłam sobie wyobrazić niepewności, jaką odczuwał za każdym razem, kiedy rano otwierał oczy i być może dlatego jego postać zapadła mi głęboko w pamięć.
Sama akcja powieści rozgrywa się w ciągu czterdziestu dni. Każdego dnia czytelnik otrzymuje dosyć szczegółowy opis postaci, której ciało A obecnie zamieszkuje, co było zabiegiem tyleż dobrym, że orientowaliśmy się, czego chłopak będzie doświadczał danego dnia. Z drugiej zaś strony, już po raz drugi było mi dane zaznać trochę zbyt rozwleczonego stylu pisania pana Levithana, co skutkowało liczną ilością opisów, które czytelnik dostawał niemal co stronę przez tę 255 stronicową książkę.
Lektury nie ułatwiała także pewna schematyczność, która cechowała tę pozycję. Chodzi mi o brak zwrotów akcji, które mogłyby dodać nieco dynamizmu, czegoś, co przełamałoby tę rutynę. Niestety, tego właśnie zabrakło mi w Każdego dnia. Nie twierdzę rzecz jasna, że nie dzieje się zupełnie nic, ale jak na powieść, w której pokładałam naprawdę ogromne nadzieje, liczyłam co najmniej na ciekawy rozwój fabuły. I trochę się zawiodłam.
Także Rhiannon, dziewczyna, w której zakochał się A nie wzbudzała sympatii. Niestety, ale zabrakło jej czegoś oryginalnego, czegoś, dzięki czemu dałoby się ją lubić i od pierwszych stron kibicowało ich wspólnej znajomości. Szkoda, bo, jak pisałam wcześniej, ten motyw miał szansę stać się czymś naprawdę ciekawym i godnym uwagi, tymczasem, niestety, ale został niedopracowany.
Każdego dnia to pozycja, która miała ogromny potencjał, biorąc pod uwagę niezwykle ciekawy opis. Zapowiadał się romans inny niż wszystkie, który, jak sądziłam, powali na kolana i sprawi, że z niecierpliwością będę czekać na kolejną część. Niestety, okazało się, że Levithan nie sprostał zadaniu jakie sam sobie postawił. Duża ilość (czasami zbędnych) refleksji, które więcej nudziły niż zachęcały do dalszej lektury. Ponad to brak jakichkolwiek zaskoczeń, czy niespodzianek przygotowanych dla czytelnika, włączając w to samo zakończenie. Szczerze mówiąc, dużo wcześniej zdążyłam się go domyślić, biorąc pod uwagę zachowanie i charakter, zarówno A jak i Rhiannon. Wszystkie wątki były jakby niedoprowadzone do końca, co, jak zrozumiałam, miało zachęcić czytelnika do sięgnięcia po kontynuację (Pewnego dnia), ale stało się raczej na odwrót, przynajmniej, jeśli o mnie chodzi. Cóż, po inne książki tego autora póki co nie sięgnę, jako że zraziłam się mocno tą powieścią. Zostaje tylko liczyć na to, że może jednak są one chociaż odrobinę lepsze.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat
Szkoda, bo pomysł bardzo ciekawy. A realizacja widocznie kuleje. Podobnie, jak w przypadku przeczytanych niedawno przeze mnie "Rogów". Chciałabym przecytać "Każdego dnia" kiedyś, ale na razie mam ważniejsze tytuły na głowie ;)
OdpowiedzUsuńOpis wydawał być sie interesujący. Na pewno się z nią zapoznam ale nie w najbliższym czasie. Póki co mam ciekawsze lektury do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńPomysł jest bardzo oryginalny, dlatego też myślałam że książka będzie mocno ciekawa. Teraz mam tylko ochotę po nią sięgnąć ze względu na ciekawość jak mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńMi się w tej książce podobało to, że możemy poznać różne charaktery i pomimo lekkiej przewidywalności mi się bardzo podobała :)
OdpowiedzUsuń