czwartek, 15 maja 2014

"Akademia Wampirów" Richelle Mead

Tytuł: Akademia Wampirów
Autor: Richelle Mead
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

"Tylko najlepszy przyjaciel może ocalić ci życie. Zwłaszcza jeśli wróg jest nieśmiertelny.

W Akademii Świętego Władimira wampiry czystej krwi - moroje - uczą się posługiwać swoimi nadnaturalnymi darami, a mieszańce - dampiry - szkolą się na ich opiekunów i oddanych strażników. Posępne mury kryją jednak więcej mrocznych tajemnic, niż można by podejrzewać. Lissie Dragomir, morojce ze szlachetnego rodu, grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Czy dampirka Rose, połączona z nią telepatyczną więzią, zdoła ochronić przyjaciółkę?"

Richelle Mead jest amerykańską pisarką, znaną przede wszystkim z serii "Akademia Wampirów" i "Czarna Łabędzica". Początkowo, po skończeniu studiów, pracowała jako nauczycielka angielskiego, jednak po czasie zrezygnowała z tego, na rzecz pisania.

"W murach Akademii zagnieździły się intrygi i kłamstwa. Szepty snuły się po korytarzach, a prawda ukrywała po kątach."

Rose i Lissa to dwie siedemnastolatki, uczęszczające do Akademii Świętego Władimira. Pierwsza z nich to dampirka, której zadaniem jest chronić przyjaciółkę, najlepiej, jak potrafi. Dodatkowo łączy je szczególna więź, oparta na odczuwaniu emocji. Nic więc dziwnego, że kiedy obie uciekają z Akademii i zostają złapane, to Rose musi ponieść najcięższą karę i jest bezpośrednio wystawiona na drwiny innych uczniów Akademii. Wkrótce jednak okazuje się, że to nie jedyny problem przyjaciółek - niewinne żarty zaczynają przeradzać się w mroczne sekrety...

Tematyka wampirów to temat bardzo znany, głównie przez książkę pani Meyer p.t. "Zmierzch". Wizerunek nowoczesnego wampira, stał się teraz głównym motywem wielu książek i autorzy wręcz prześcigają się w pomysłach kreowania historii związanych z tymi istotami. Coraz częściej jednak zdarza się, że takie książki po prostu ciągną utarty przez kogoś schemat i nie mają w sobie nic, kompletnie nic nowego. I niestety, do takich pozycji należy właśnie "Akademia Wampirów".

"Najpierw musisz nauczyć się walczyć, a potem zaakceptować myśl, że pozbawisz kogoś życia."

Akcja książki, mimo iż podejrzewam, że z założenia miała być dynamiczna, to jednak była tylko kolejną wolno rozwijającą się fabułą. Autorka kompletnie nie poradziła sobie z budowaniem napięcia, co bardzo mnie dziwi, bo przecież jest znana nie tylko z tej serii. Dodatkowo, wydarzenia zdawały się ciągnąć w nieskończoność i miałam wrażenie, jakbym gdzieś już o nich słyszała. Mocno irytował mnie zmienny styl pisania autorki - raz decydowała się na dużą ilość opisów, innym razem prawie w ogóle ich nie stosowała.

Denerwował także fakt przekleństw - rozumiem, parę razy w książce. Ale pojawiające się w prawie każdym dialogu, to już lekka przesada. Na ogół toleruję parę takich elementów w książce, ale taka ich ilość to już lekka przesada.

Jeśli chodzi o samą kreację wampirów, to jedyna nowość, która pojawiła się w tym temacie, to podział na grupy tych stworzeń. Mamy więc mojry - wampiry czystej krwi, dampiry - mieszańce i tzw. strzygi - wampiry, które pożywiając się, zabijały ludzi, dampiry czy mojry. Ta ostatnia grupa stanowiła ogromne zagrożenie dla reszty i mocno wpływała na akcję w książce.

"Ocal ją. Ocal ją przed nią samą."

Bohaterowie naprawdę nie przypadli mi do gustu i właściwie dawno tak się nie nudziłam, czytając o nich. Główna bohaterka, a zarazem narratorka powieści, Rose, była niesamowicie typowym wampirem. Wykreowana na nieodpowiedzialną, odważną, arogancką i pyskatą nastolatkę, ciągle udawała, że wszystko jest w porządku, a po kątkach snuła smętne myśli i rozważania. Była nieco sztuczna, i nawet mimo odwagi, którą w niej podziwiam, nie polubiłam jej.

"- Kłopoty w raju?
- Poszukaj lepiej czegoś na uspokojenie i zamknij za sobą drzwi do piekła - poradziłam jej słodko."

Lissa była z kolei zupełnym przeciwieństwem Rose, i o ile tą drugą szanowałam za chociaż nieco poświęcenia i odwagi, tak drugą nastolatkę nie polubiłam kompletnie za nic. Wiecznie zdawała się być wystraszona i potrzebowała ochrony. Nie miała w sobie ani krzty hartu ducha, czy osobowości, którą tak bardzo cenię w pierwszoplanowych postaciach. Była to po prostu postać, która wpasowałaby się idealnie w klimat ckliwych książek romantycznych, a nie w powieść o drapieżnych i odważnych wampirach.

Nie sposób nie wspomnieć także o Dymitrze, dampirze, który był jednocześnie mentorem i trenerem Rose. W sumie, nie wywołał we mnie ani pozytywnych ani negatywnych uczuć, był po prostu bohaterem, którego tolerowałam w tej powieści. Nie cechował się niczym szczególnym i na pewno nie wywarł na mnie żadnego wrażenia.

Podsumowując, mogę stwierdzić, że "Akademia Wampirów" to powieść dla tych, którym jeszcze nie przejadł się wizerunek nowoczesnego, pięknego wampira i którym wciąż na nowo ten temat odpowiada. Ja już powoli mam dość tego typu literatury i czuję, że po następne książki o takiej tematyce będę sięgać z większą rezerwą. Na ogół, nie lubię pisać negatywnych recenzji, ale tutaj, nie da się inaczej tego podsumować - po prostu nie polecam.

Moja ocena: 4/10 i 4 gwiazdki:
★★★★

Wyzwania: Przeczytam tyle ile mam wzrostu (2,1 cm), Rekord 2014, Serie na starcie 2014, Czytam Fantastykę

3 komentarze:

  1. Hmm... wiesz dobrze, że ta książka na mnie czeka. Mam więc nadzieję, że mi choć trochę się spodoba. ;)
    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho... Mam wrażenie, że czytałyśmy dwie różne książki, bo mnie "Akademia" zachwyciła. Zwłaszcza kreacja bohaterów i dialogi. Przekleństw wg mnie tak dużo też nie było... Jak widać mamy bardzo różny gust :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, recenzentko o podobnym do mnie guście! :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)