czwartek, 6 marca 2014

Finalne starcie z Mortmainem, czyli "Diabelskie Maszyny Tom III. Mechaniczna Księżniczka"

Tytuł: Mechaniczna Księżniczka
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG

"Mroczna sieć zaczyna się zaciskać wokół Nocnych Łowców z Instytutu Londyńskiego. Mortmain planuje wykorzystać swoje diabelskie maszyny, armię bezlitosnych automatów, żeby zniszczyć Nocnych Łowców. Potrzebuje jeszcze tylko ostatniego elementu, żeby zrealizować swój plan. Potrzebuje Tessy Gray.

Charlotte Branwell, szefowa Instytutu Londyńskiego, rozpaczliwie stara się znaleźć Mortmaina, zanim ten zaatakuje. Ale kiedy Mortmain porywa Tessę, chłopcy, którzy roszczą sobie równe prawa do jej serca, Jem i Will, zrobią wszystko, żeby ją uratować. Bo choć Tessa i Jem są zaręczeni, Will jest zakochany w niej jak zawsze."

"Mechaniczna Księżniczka", ostatni tom serii "Diabelskie Maszyny", swoją premierę miała 20 listopada i od tej pory podbiła już serca wielu czytelników. W końcu i ja zdecydowałam się poznać finalne losy Tessy, Jem'a i Will'a, bo niezwykle zaciekawił mnie świat wykreowany przez autorkę - niby podobny do "Darów Anioła", a jednak zupełnie inny.

"Świat jest jak koło - rzekł. - Kiedy wznosimy się lub upadamy, robimy to razem"

Tessie Gray udaje się znaleźć dom w Instytucie Londyńskim. Razem z wszystkimi jego mieszkańcami stanowią pewnego rodzaju rodzinę, która, chociaż żyje w dość skomplikowanych relacjach, cały czas wzajemnie się wspiera i pomaga sobie w najtrudniejszych momentach. Sama dziewczyna też może mówić o wielkim szczęściu - zaręczona z Jemem odnajduje pełnię szczęścia. Mimo że jej serce cały czas podzielone jest na dwie części, uparcie dąży do bycia przykładną narzeczoną dla chorego chłopaka. Jej plany burzy powrót Mortmaina, który cały czas boleśnie o sobie przypomina. Przez jego nieustępliwość cały Instytut, a także świat Nocnych Łowców, narażony jest na wielkie niebezpieczeństwo, a Tessie jest jedyną osobą, która może zapobiec ogromnej katastrofie...

Książka ta, jest jedną z niewielu, które jestem zmuszona nazwać tylko jednym słowem - arcydzieło. Czemu? Na pewno nie z byle powodu. Pozycja pod każdym z możliwych względów, skonstruowana jest po mistrzowsku. Zacznę jednak od samej akcji, bowiem jest ona nie tylko nieprzewidywalna i dynamiczna, ale jednocześnie wspaniale pomyślana i miejscami naprawdę wzruszająca. Poetycki, niemal romantyczny styl pisania autorki idealnie oddawał charakter Londynu, w którym znajdowała się Tessa. Niebanalne rozwiązania, a także niesamowite, dosłownie zapierające dech w piersiach sceny, to dopiero początek. W całej historii mogłam bowiem wyczuć coś w rodzaju magii, takiej tajemniczej atmosfery, która wypełniała każdą stronę powieści, a im bliżej było końca, tym bardziej mogłam ją wyczuć.

Na osobny akapit zasługuje także Mortmain i jego "diabelskie maszyny". I tutaj, przy każdym tomie, wręcz czekałam na jego pojawienie się, na zamieszanie jakie wprowadzi, na akcję, na jego potyczki z innymi bohaterami. Postać ta, jako ucieleśnienie zła, ma ciekawie skonstruowaną historię i nie mogę zaprzeczyć - intrygowała mnie od samego początku serii. Czemu? A no dlatego, że z pozoru wydaje się nie odczuwać żadnych emocji - bólu, strachu, radości, litości... Jednak z czasem, bystry czytelnik może wyłapać jego słabsze strony i momenty, w których ujawnia swoje emocje - głównie negatywne, ale jednak emocje. Jego armia to także zagadka, ale i niesamowita, pod pewnymi względami rzecz - z każdą książką coraz bardziej udoskonalona, perfekcyjna, bezwzględna. Z pewnością zapamiętam na długi czas te niebezpieczne i krwiożercze, ale intrygujące istoty.

Książka wyjaśnia wiele wątków z poprzednich części, ukazuje niektóre postacie w lepszym, niektóre w gorszym świetle. Nie zaprzeczę, że w dużej mierze mamy w niej do czynienia z relacjami pomiędzy bohaterami - zmieniały się one bowiem ze strony na stronę, a im bardziej zagłębiałam się w nie i je studiowałam, tym bardziej zdezorientowana się robiłam. Bywały one bowiem chłodne, niezależne, a przede wszystkim - trudno było dociec ich podstawy. Dzięki nim jednak, książka nabrała zupełnie innego charakteru i dużo więcej się w niej działo.

"Tessa pochyliła się i złapała jego dłoń, ściskając ją swoją własną. Ten dotyk był niczym nieszkodliwy ogień mknący przez jego żyły. Mógł poczuć jej skórę, okrytą jedynie rękawiczką, co i tak nie miało znaczenia. W jaki sposób rozpaliłaś ogień z tej sterty popiołów, jaką jestem? Kiedyś zastanawiał się, dlaczego miłość zawsze była opisywana przymiotami uczuć towarzyszących płonięciu: pożoga trawiąca jego żyły teraz dała mu odpowiedź"

Bohaterowie powieści to mieszanka najróżniejszych charakterów, uczuć i sprzeczności. Tessie w tym tomie przechodzi diametralną zmianę. Poznaje smak cierpienia, bólu ale i szaleńczej radości i ziarenka nadziei. Wciąż jest odważna i dzielna, pomysłowa oraz nieustępliwa, jednak pozwala sobie wreszcie na podejmowanie wewnętrznych decyzji, których bała się podejmować w poprzednich tomach. Will także przechodzi zmianę. Nic nie ubywa mu z dawnej zuchwałości i ironii, ale zaczyna powoli zdawać sobie sprawę z powagi niektórych sytuacji, cały czas jednak je kontrolując. Wielokrotnie przyszło mu zmierzyć się już nie z zewnętrznym wrogiem, ale tym wewnętrznym - tym, który pętał go przez wiele lat i z którym teraz musi się rozprawić. No i zostaje Jem. Jem, który fizycznie słabszy od wszystkich, jest tak naprawdę najsilniejszą postacią. Jem, który przeszedł najwięcej przez całą książkę. Jem, który, chociaż umierający, był podporą dla innych. I w końcu - Jem, którego pokochałam pod każdym możliwym względem - za dobroć, miłość, mądrość, odwagę, pewność siebie i przekonania. Chyba tutaj nie muszę już nic dodawać.

Podsumowując, nie mogę wyjść z podziwu. Dla mnie jest to istne arcydzieło, nie książka. Wzruszająca, chwytająca za serce, do bólu prawdziwa historia o walce, miłości, przyjaźni, trudnych wyborach. Polecam wszystkim starszym, młodszym i tym, którzy szukają książki, która czegoś ich w życiu nauczy.

Moja ocena: (zdecydowane) 10/10 i 10 gwiazdek:
★★★★★★★★★★

Za możliwość poznania dalszych przygód Nocnych Łowców serdecznie dziękuję Wydawnictwu MAG!

______________________

Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Fantastykę":



5 komentarzy:

  1. C.Clare lubię, choć nie zachwyca mnie tak mocno, jak ciebie ;) Znam i Dary anioła, i Piekielne maszyny - muszę przyznać jedno, nieważne jak się na wady tych serii psioczy, i tak się czeka na kolejny tom czy serię. Zastanawiam się, czy i w ogóle książki Clare mi się przejedzą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ty wiesz, że ja to chciałabym przeczytać i że jednak najpierw powinnam przeczytać pierwszą część, ale tak bardzo chcę zabrać się też za tą! A mój stosik stoi/leży/siedzi nienaruszony...

    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie pierwszy raz jestem skazana na wysłuchiwanie peanów i pieśni pochwalnych na temat "Diableskich maszyn" i ich autorki. Po przeczytaniu trzech pierwszych części "Darów Anioła" nie jestem w stanie stwierdzić jak genialna musi być tamta seria, skoro określana jest mianem lepszej od "DA". No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak tylko czym prędzej pędzić do księgarni :)

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. 10/10 gwiazdek - hmmm jak widać, trzeba sięgnąć!

    Pozdrawiam Try to design

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzy mi się ta seria <3 Mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją przeczytać;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)