poniedziałek, 29 czerwca 2015

Chorwacja, miłość i lawenda

Tytuł: Szukaj mnie wśród lawendy. Gabriela. Tom III
Autor: Agnieszka Lingas - Łoniewska
Wydawnictwo: Novae Res

Gabrysia, najmłodsza z trzech sióstr, wspomina czasy, kiedy wraz z pewnym przystojnym Chorwatem przeżywała najlepsze chwile w swoim życiu. Teraz, kiedy tak wiele rzeczy się zmieniło, dziewczyna próbuje zapomnieć o wielkiej miłości, jednak nie jest to wcale takie proste. Czy jest w stanie wybaczyć mu dawne błędy? Czy znajdzie w sobie dość siły, by pokochać go na nowo?

Agnieszka Lingas - Łoniewska to polska pisarka, urodzona we Wrocławiu. Znana przede wszystkim z powieści przeznaczonych dla kobiet, m.in. "Bez przebaczenia", "Zakład o miłość" czy trylogii "Zakręty losu". Ogromny sukces przyniosła jej także trylogia o siostrach Skotnickich - Zuzannie, Zofii i Gabrieli.

Po literaturę kobiecą sięgam niezwykle rzadko - ze względu na wiele czynników, przede wszystkim jednak dlatego, że zwykle nie interesuje mnie tematyka i sposób prowadzenia narracji w takich powieściach. Często występuje tam duża ilość przemyśleń i rozważań, mało jest za to samej akcji, czasami fabuła w ogóle zostaje pominięta a jej miejsce zajmują jedynie obszerne zwierzenia, czy wspomnienia głównej bohaterki. Powiem szczerze, że nie przepadam za tego typu rozwiązaniami, być może dlatego, że jestem zwolenniczką zdecydowanie dynamiczniejszych książek. Jednak po trylogię o siostrach Skotnickich chciałam sięgnąć już od dłuższego czasu - być może miał na to wpływ fakt, że półwysep Pelješac już raz odwiedziłam i ten zakątek Chorwacji wręcz pokochałam - uważam, że jest to idealne miejsce do umiejscowienia w nim jakiejś historii. Tym sposobem napotkałam na trylogię pani Lingas - Łoniewskiej i, co muszę przyznać, historię Gabrysi naprawdę pokochałam.


"Może należało zdać się na los, przeznaczenie, które rzuciły ją tu, na południe i sprawiły, że poznała smak gorącej niewyobrażalnej miłości, gorycz porażki, kwaśny posmak zdrady i jak zawsze słony smak łez?"

Z początku, miałam pewne obawy związane z tą pozycją. Nie czytałam wcześniejszych tomów Lawendowej trylogii i bałam się, że z finalnego tomu niewiele zrozumiem. Mimo to postanowiłam spróbować i muszę szczerze powiedzieć, że lektura okazała się o wiele lepsza, niż początkowo przypuszczałam. Czemu?

Autorka stworzyła w swojej powieści naprawdę cudowny, wakacyjny klimat, tym samym budząc we mnie chęć, by Chorwację odwiedzić raz jeszcze. Cała Trpanja jest tam przedstawiona w sposób naprawdę uroczy i podczas czytania, z łatwością mogłam sobie wyobrazić ciepły klimat, piękne góry sąsiadujące z Morzem Adriatyckim, czy charakterystyczne plaże Chorwacji. Z pewnością był to duży plus, bo niejednokrotnie, podczas lektury wspominałam te piękne miejsce. Również sama historia sprzyja mojemu pozytywnemu odbiorowi książki.

Nie jestem w stanie wyrazić swojej opinii na temat innych dwóch innych siostrach Skotnickich, ale Gabrysię bardzo polubiłam. Za uparty, stanowczy charakter, ale i za siłę, którą w sobie nosiła i przez którą pozbierała się po tak wielu życiowych niepowodzeniach. Imponowała mi jej pewność siebie, objawiająca się w najtrudniejszych dla dziewczyny momentach, poza tym, szczerze kibicowałam jej w odnalezieniu szczęścia. Jej chęć pomocy bliskim i troska o nich sprawiły, że miło wspominam tę bohaterkę.

"Tylko on potrafił spojrzeniem pokazać jak bardzo ją kocha. Bo tylko on tak naprawdę ją kochał. A ona kochała jego. Długą drogę przeszła, aby w końcu to zrozumieć. Zatoczyła koło i wróciła tutaj. Na wyspę pachnącą lawendą."

Akcja powieści rozkręca się powoli, niemal niezauważalnie wciągając czytelnika w wir wydarzeń. Autorka przeplata rzeczywistość, ze wspomnieniami Gabrysi dotyczącymi Iva i ich wcześniejszego życia, dzięki czemu czytelnik z łatwością jest w stanie zrozumieć sytuację dziewczyny. Mimo moich wcześniejszych obaw, fabuła jest dynamiczna, pełna zwrotów akcji i niespodzianek. Autorka przygotowała dla najmłodszej z sióstr Skotnickich wiele przeszkód, dlatego końcówka powieści tak bardzo przypadła mi do gustu - zakończenie było wręcz idealne, dokładnie takie, jak je sobie wyobrażałam.

Nie umknęło mojej uwadze, że przy każdym nowym rozdziale, autorka umieściła piosenkę, która idealnie nadawała się do słuchania, przy lekturze danego fragmentu powieści. Osobiście przesłuchałam parę utworów i muszę przyznać, że część z nich z pewnością trafi na moją listę ulubionych piosenek. Polecam podczas lektury wsłuchać się w te melodie - zwłaszcza ostatnia, słynna "Happy" Pharrella Williamsa idealnie oddaje nastrój rozdziału.

"Szukaj mnie wśród lawendy. Tom III" to świetna książka, która bardzo przypadła mi do gustu. Jednocześnie, było to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Lingas - Łoniewskiej, jestem jednak pewna, że sięgnę po inne jej powieści. Teraz zostało mi jedynie nadrobić dwa poprzednie tomy lawendowej trylogii, a Wam serdecznie polecić jej finał :)

"Najlepiej szukać i odnaleźć się... wśród lawendy."


Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res

sobota, 27 czerwca 2015

Toksyczna miłość

Tytuł: Toxic
Autor: Rachel Van Dyken
Wydawnictwo: Feeria Young

Jeden błąd może przekreślić wszystko. Jedna pomyłka, może kosztować nas całe życie. Jedna decyzja może zmienić więcej, niż nam się wydaje...

Gabe nigdy nie sądził, że jeden fałszywy krok doprowadzi go do miejsca, w którym jest teraz. Po latach ukrywania się, kłamstw i tajemnic, chce zacząć życie na nowo. Trudno jednak odciąć się od echa przeszłości, które tak boleśnie daje o sobie znać...

Sailor jest cichą, spokojną i ułożoną dziewczyną - jedyne, czego w życiu pragnie to ukończyć szkołę i dostać wymarzoną pracę. Wszystko po to, by mieć zagwarantowaną dobrą przyszłość. Kiedy więc w jej idealnie poukładane życie wkrada się pewien intrygujący nieznajomy, Sailor chce jedynie, aby wszystko było takie jak przedtem. Nie potrafi jednak przestać myśleć o głębokim spojrzeniu chłopaka, który tak urzekł ją piękną muzyką. Czy znajomość dwójki zupełnie różnych osób może przerodzić się w coś większego? Czy Gabe znajdzie odkupienie, którego tak rozpaczliwie szuka?

"Toxic" to kontynuacja rozsławionej tyleż w naszym kraju, co za jego granicami "Utraty", opowiadającej o losach Wesa i Kiersten. Druga część serii pani Van Dyken skupia się jednak na innym bohaterze, który w "Utracie" również występował. Gabe - z pozoru bad boy, z kolczykami widniejącymi wszędzie, gdzie to tylko możliwe, z krzywym uśmieszkiem, na który złapało się już wiele niewinnych dziewczyn. A jednak, nawet on za maską złożoną z wielu różnych postaw chowa wielki ból i smutek. Takiego poznaje go Sailor. W momencie, w którym widzi samotnego, zagubionego chłopaka, który rozpaczliwie próbuje przelać wszystkie swoje emocje na fortepian, dziewczyna wie, że nic nie będzie już takie samo...

"Wszyscy noszą maski. W różnych kształtach i rozmiarach. Jedyny problem z nakładaniem masek polega na tym, że tak dobrze się w nich czujemy. Jakże szybko uświadamiamy sobie, że nie musimy być tym, kim naprawdę jesteśmy. Jak łatwo przekonać samych siebie, że musimy ukryć to, jacy się urodziliśmy. To straszne, że lęk nie pozwala nam wypełnić naszego przeznaczenia. To piekło, gdy osoba, którą mieliśmy być, zostaje zastąpiona przez jakiegoś taniego oszusta."

Po drugą książkę z dorobku pani Van Dyken sięgnęłam z dużą dozą ciekawości i niepewności, podobnie z resztą, jak to miało miejsce w przypadku poprzedniej części. Jednak "Toxic", sądząc po opisie, zdawało się być bardziej złożoną historią, a chęć lektury potęgował fakt, że głównym bohaterem był tutaj Gabe - czyli moja ulubiona postać, którą bardzo pokochałam podczas czytania "Utraty". Jak autorka poradziła sobie z kolejną częścią serii?

Już na wstępie muszę powiedzieć, że bezapelacyjnie "Toxic" przewyższa "Utratę" i to pod każdym możliwym względem. Nie wiem, czy to za sprawą rozwinięcia umiejętności pisarskich, czy też może ze względu na trafniejszy dobór postaci, ale książkę tę czytało mi się dużo lepiej niż poprzedniczkę. W przeciągu jednego dnia, dosłownie pochłonęłam historię, a później zostało mi tylko leczyć kaca książkowego, jaki "Toxic" po sobie pozostawiła.

"Czasami trzeba walnąć głową w ziemię, zanim w końcu uświadomisz sobie, że droga nie jest w dół, a w górę."

Gabe jest bezwarunkowo postacią, która idealnie wpasowała się w cały schemat historii. Pod maską niegrzecznego chłopaka, skrywa się pokrzywdzona przez los i zraniona tożsamość, która wciąż nie może wybaczyć sobie błędów przeszłości. Nic dziwnego, że poznanie Sailor jest przełomowym wydarzeniem w jego życiu. W końcu ta dziewczyna jest tak różna od niego samego - wie, czego chce, jest zdeterminowana, aby to zdobyć i nie poddaje się łatwo. Historia tej dwójki jest naprawdę prawdziwa, a świadomość, że Rachel Van Dyken swoje książki pisze częściowo na faktach autentycznych, dodatkowo potęguje chęć przyklaśnięcia tej jakże nietypowej relacji.

Sam pomysł na książkę jest bardzo dobrze wykorzystany, Od początku było widać, że ta pozycja ma potencjał, aczkolwiek, podobnie jak w przypadku "Utarty", Rachel Van Dyken od początku trzymała czytelnika w niepewności i, kreując dodatkowo aurę tajemniczości, podsycała tylko chęć, aby poznać losy zranionego chłopaka. Dobrym zagraniem okazała się cykliczna zmiana narracji - dzięki temu historia stała się dużo jaśniejsza, a czytelnik, dużo szybciej od dwójki bohaterów miał szansę domyślić się części wydarzeń, dzięki czemu pod koniec zostało mi tylko trzymać kciuki, aby Sailor i Gabe w końcu wyszli na prostą.

"Samo imię nie zmieni człowieka, nieważne, jak bardzo tego chcesz. Nasza tożsamość jest zapisana w naszych sercach. Nie w pracy, statusie, imieniu, kierunku studiów czy ilości posiadanych pieniędzy."

Książki z gatunku YA słyną z tego, że więcej tam przemyśleń i refleksji, niż szybszego obrotu wydarzeń, dlatego jak zwykle uczulam, aby nie nastawiać się na powieść, która będzie "odmóżdżaczem", a zamiast tego skupić się na historii, zarówno Gabe'a jak i Sailor. Wydaje mi się, że w tej powieści czytelnik może samodzielnie odszukać wskazówki, jakie zostawiła nam dwójka głównych bohaterów. Aby je znaleźć, wystarczy jedynie zagłębić się w tę historię...

"Toxic" to udana kontynuacja (lub też raczej - kolejna powieść, bo w końcu ta książka może być czytana także jako oddzielna historia), która znacznie przewyższa poziom "Utraty". Rachel Van Dyken, stawiając sobie nieco wyższą poprzeczkę, absolutnie podołała wyzwaniu. Mam także wrażenie, że ta lektura jest bardziej przemyślana, a sama historia napisana w taki sposób, żeby jednocześnie zainteresować czytelnika i pozwolić mu samemu domyślać się niektórych wydarzeń. Świetnie poprowadzona narracja i wątki główne sprawiają, że z czystym sumieniem mogę Wam polecić najnowszą powieść Rachel Van Dyken.

"To miłość i śmierć, jako jedyne na świecie, potrafią zmienić nasze życie i przeznaczenie. Napędzają nas albo paraliżują. Jednak ostateczny wybór zawsze należy do nas."

Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria

niedziela, 21 czerwca 2015

Kocham, lubię, szanuję... czyli Courtship Book Tag!

Zagraniczni booktuberzy nie raz już udowodnili, że w tworzeniu ciekawych idei promujących czytelnictwo, nie mają sobie równych - stworzone przez nich tagi stanowią połączenie świetnej zabawy i odpowiedzi na najróżniejsze pytania dotyczące książek. Ich pomysły często podłapywane są także przez polską vlogo-  i blogo- sferę i tym właśnie sposobem przywędrował do nas Courtship Book Tag.

Czym jest Courtship Book Tag? To tag, który ma pokazać w paru krokach fazy uczucia, które zobrazowane będą przykładami książkowymi. Brzmi skomplikowanie? Cóż, zobaczcie sami...

1. Zauważenie
Książka, którą kupiłam ze względu na okładkę

"Beta" Rachel Cohn

Powiem szczerze, że dokładnych okoliczności zakupienia tej pozycji nie pamiętam, ale wiem na pewno, że okładka była głównym czynnikiem, który zadecydował o wyborze tej pozycji. Kolory są dobrane idealnie, a całokształt prezentuje się niezwykle ciekawie, biorąc pod uwagę zachęcającą notkę na dole. I jak tu się powstrzymać przed kupnem takiej perełki?

2. Pierwsze wrażenie
Książka, którą kupiłam ze względu na opis

"Szklany Tron" Sarah J. Maas

Kiedy tylko przeczytałam pierwsze zdanie, wiedziałam, że to jest właśnie książka przez którą przepadnę na długie wieczory. I co? I miałam rację! Co prawda "Szklany Tron" wpasowuje się do wszystkich możliwych kategorii zauroczenia, ale stwierdziłam, że to opis był tym, który całkowicie zahipnotyzował. Zwłaszcza, że szukałam wtedy dobrej fantastyki, która przeniosłaby mnie do całkowicie innego świata, a powieść Sarah J. Maas zdecydowanie do takiej należy. 

Siedemnastoletnia Celaena jest wyszkolonym zabójcą, jednym z najlepszych, ale popełniła fatalny błąd. Została złapana i skazana na dożywotnią niewolniczą pracę w kopalni soli Endovier. Książę Dorian składa jej ofertę. Celaena musi walczyć na śmierć i życie w turnieju o tytuł królewskiego zabójcy. Jeśli wygra – będzie wolna, jeśli przegra – jej wybawieniem będzie śmierć. Uczestnicy turnieju giną w tajemniczych okolicznościach. Czy Celaena zdoła zdemaskować zabójcę zanim sama stanie się ofiarą?

3. Słodkie rozmówki
Książka ze świetnym stylem pisania

"Czas żniw" Samantha Shannon

Czy wspominałam już, że ta kobieta jest niesamowita? Jeśli tak, to przepraszam bardzo, ale muszę to zrobić jeszcze raz. Samantha Sahnnon stworzyła tak złożoną, pełną różnorodnych, przeplatających się ze sobą wątków powieść, że to aż prawie niemożliwe. Trudno mi powiedzieć, że "Czas żniw" pokochałam od pierwszej strony, bo było wręcz odwrotnie - im dalej brnęłam w tę powieść, tym lepsza się stawała, co niewątpliwie było zasługą stylu pisania pani Shannon. Po prostu z początku czytelnik może odbierać tę powieść jako niezwykle nużącą i trudną, jednak z czasem okazuje się, że to co z pozoru wydawało się błahe i nijakie, z czasem nabiera kolorów i coraz bardziej przypada nam do gustu.

4. Pierwsza randka
Pierwszy tom serii, który sprawił, że od razu chciałam zabrać się za kolejne tomy

"Mechaniczny Anioł" Cassandra Clare

Moja ukochana trylogia i jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek czytałam. Clare pokazała w tej serii swój olbrzymi potencjał i moim zdaniem spisała się o wiele lepiej, niż podczas tworzenia "Darów Anioła". "Mechaniczny Anioł" to niesamowicie dobra powieść i świetne wprowadzenie do epickiej trylogii. Przygoda Tessie, Willa i Jema na zawsze pozostanie w moim serduszku i na pewno nie raz do niej wrócę!


5. Nocne rozmowy telefoniczne

Książka, przy której przetrwałam noc

"Wybrani" C.J.Daugherty

Nigdy nie zapomnę uczucia, kiedy po skończeniu pierwszej części serii pani Daugherty (godzina 3 w nocy - tak około) miałam w głowie tylko Akademię Cimmerię, do której w tempie ekspresowym chciałam się przenieść :D No i oczywiście standardowe Chcę mieć drugi tom! Już! Teraz! Zaraz!. "Wybrani" C.J.Daugherty to jedna z najbardziej wciągających książek, jakie kiedykolwiek czytałam - naprawdę! A wyznacznikiem tego na pewno jest zarwana nocka i wory pod oczami następnego dnia. Ale dla takiej książki warto :)

6. Zawsze w myślach
Książka, o której nie mogę przestać myśleć

"Gwiazd naszych wina" John Green

Mimo że minął już spory okres czasu, od kiedy przeczytałam tę książkę Pana Zielonego, to wciąż zdarza mi się myślami powracać do tej powieści. Historia Hazel i Gusa na dobre wryła się w moją pamięć i choćbym nie wiem, jak się starała, nie mogę jej stamtąd wyrzucić. Z pewnością jest to zasługa tematyki jakiej podjął się John Green, ale także sposobu, w jaki ujął całą treść - tak "po greenowskiemu" :D

7. Kontakt fizyczny
Książka, którą kocham za towarzyszące mi przy niej feelsy

"Mechaniczna Księżniczka" Cassandra Clare

Nie zliczę, ile razy miałam ochotę walnąć tą książką w ścianę, rzucić w kąt, a później przytulić do serca, po to, by znowu chcieć wyżyć się na niej emocjonalnie. "Mechaniczna Księżniczka" to jedna z tych powieści, które po skończeniu zostawiają czytelnika niebezpiecznie załamanego, z jedną myślą w głowie To nie mogło się tak skończyć!. Nie mogło, a się skończyło i za to mam ochotę, droga Cassandro Clare, pojechać pod Twój dom i złożyć reklamację na zakończenie historii Jema, Tessie i Willa...

8. Spotkanie z rodzicami
Książka, którą chcę pożyczyć swojej rodzinie i znajomym

"Bóg nigdy nie mruga" Regina Brett

Będę mało oryginalna, i podobnie jak Ola i Marta wybiorę książkę pani Brett. Czemu? To zbiór dobrych rad na życie, którego nie znajdziecie nigdzie indziej. To 50 lekcji na to, jak żyć pełnią życia, jak doceniać każdy dzień i samego siebie. Polecam z całego serca, nie da się tej pozycji nie pokochać!


9. Myślenie o przyszłości
Książka, którą wiem, że będę czytała jeszcze wiele razy w przyszłości

"Opowieści z Narnii" C.S.Lewis

Historia czwórki rodzeństwa, która pewnego dnia przypadkowo odnajduje drogę do magicznej krainy, zwanej Narnią, to jedna z moich ulubionych książek - z cyklu tych, które zostaną z nami na zawsze. Pamiętam, że kiedy skończyłam "Ostatnią bitwę" po prostu zamknęłam tę powieść i rozpłakałam się. Nie dlatego, że zakończenie było szczególnie smutne (moim zdaniem było idealne!), czy dlatego, że historia nie przypadła mi do gustu. Nie, płakałam dlatego, że koniecznie chciałam znać dalsze losy Narnijczyków, koniecznie chciałam przenieść się do tamtego świata, dostać łuk Zuzanny i uczestniczyć, razem z bohaterami we wszystkich przygodach. Kiedy więc będę miała ochotę na powrót do jednej z najlepszych fantastycznych krain na całym świecie, na 100% wrócę do Narnii, żeby jeszcze raz przeżyć niezapomnianą przygodę :)

10. Dzielimy się miłością

W tagowaniu nie będę się ograniczać, wskazywać konkretnych nazwisk i po prostu zapraszam wszystkich do zabawy! Jestem ciekawa Waszych typów i ukochanych książek, w końcu moje już znacie ;)

wtorek, 16 czerwca 2015

Zapowiedzi książkowe na czerwiec 2015



Przyszedł oczekiwany czerwiec! Jeszcze chwila, a szkoła się kończy, wakacje oficjalnie się zaczynają i przy okazji także i czasu na dobre lektury jest więcej <3 Ja już się tego nie mogę doczekać, dlatego zacieram ręce na samą myśl o czerwcowych premierach - same perełki, mówię Wam! Ciekawi, co na nas będzie czekać w księgarniach, w tym miesiącu?

Tytuł: Ścieżka ocalenia
Autor: Ewa Seno
Wydawnictwo: Feeria Young
Data premiery: 3 czerwca 2015

Ostatni tom trylogii o Ninie - Antilii, królowej Mandory, przywędrował do mnie niedawno i natychmiast po tym, zabrałam się za jego lekturę. Do końca zostało mi jeszcze około 150 stron i mimo wszystko czuję, że będzie to emocjonujący finał. Obym tylko się nie rozczarowała!

Tytuł: Toxic
Autor: Rachel Van Dyken
Wydawnictwo: Feeria Young
Data premiery: 3 czerwca 2015

Drugi tom serii pani Van Dyken opowiada o Gabie - zagubionym, skrytym przed całym światem chłopaku, który popełnił jeden błąd. I właśnie ten błąd kosztował go wiele. Książka także stoi już u mnie na półce. I mimo tego, że okładka jakoś mnie osobiście nie powala (podobieństwo do części pierwszej jest wręcz uderzające) to opis zachęca i nie mogę się doczekać, aż poznam historię Gabe'a.

Tytuł: Co, jeśli...
Autor: Rebcca Donavan
Wydawnictwo: Feeria Young
Data premiery: 17 czerwca 2015

Perełka w tym miesiącu i moje osobiste must have. Rebecca Donavan potrafi w końcu pozostawić czytelnika w stanie emocjonalnego załamania, więc liczę, że i tym razem poruszy mnie do głębi, a jednocześnie (jak zawsze) pozostawi w głowie niesamowitą historię...

Tytuł: 7 razy dziś
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Data premiery: 3 czerwca 2015

Książka interesuje mnie już od dawna, zwłaszcza, że swojej przygody z twórczością tej autorki jeszcze nie miałam okazji rozpocząć. Opis zapowiada się ciekawie, a nowa szata graficzna niezwykle przypadła mi do gustu, chyba jeszcze bardziej niż stara. Już nie mogę się doczekać, kiedy będę miała możliwość się z nią zapoznać!

Tytuł: Każdego dnia
Autor: David Levithan
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data premiery: 3 czerwca 2015

Zdecydowanie opis przypomina mi 7 razy dziś, ale mam nadzieję, że jednak obie te pozycje okażą się nieco odmienne :) Z twórczością pana Levithana nie miałam jeszcze styczności, ale Will Grayson, Will Grayson czeka na półce cierpliwie na swoją kolej, także mam nadzieję, że wkrótce uda mi się sięgnąć po obie historie!

Tytuł: Delirium. Opowiadania
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 15 czerwca 2015

Zbiór opowiadań, w których czytelnik będzie miał szansę poznać nieznane dotąd wątki bohaterów trylogii Lauren Oliver. Zapowiada się dość dobrze, chociaż szczerze mówiąc, ja z dodatkami do serii nie jestem zbytnio za pan brat. Poza tym, szczerze się przyznam, że trylogii jeszcze nie czytałam - co oczywiście muszę nadrobić! Może wkrótce, kiedy ma się pojawić w księgarniach zbiorowe wydanie Delirium?


Tytuł: Pod kloszem
Autor: Meg Wolitzer
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data premiery: 17 czerwca 2015

Historie o różnorodnych ośrodkach terapeutycznych i zakładach psychologicznych, w których z (do końca niewiadomych) przyczyn ląduje główny bohater robią się ostatnio coraz popularniejsze. Motyw ten wykorzystywany jest w wielu książkach YA i NA, a Pod kloszem jest właśnie jedną z nich. Jak zmienia się nasze życie, gdy nieoczekiwanie musimy odnaleźć się w nowej rzeczywistości, zmierzyć z nowymi problemami? Cóż, mam nadzieję, że Meg Wolitzer odpowie na te pytanie w swojej najnowszej powieści :)

Tytuł: Niezłomni
Autor: C.J.Daugherty
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Data premiery: 15 czerwca 2015

Finał serii o Nocnej Szkole, w której nic nie jest takie, jakie się wydaje! Opis książki zapowiada niesamowitą lekturę, a ja mam szczerą nadzieję, że pani Daugherty kolejny raz zaskoczy - i kolejny raz pozytywnie! Do nadrobienia mam jeszcze czwarty tom serii, ale mam nadzieję, że w końcu będę miała okazję poznać zakończenie historii. Smuci mnie tylko, że to będzie już ostatnie spotkanie z Allie, Sylvainem, Carterem i resztą...

Tytuł: Lato koloru wiśni
Autor: Carina Bartsh
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data premiery: 17 czerwca 2015

Lekki i mało wymagający romans, to zdecydowanie to, czego potrzebuję na wakacje, a Lato koloru wiśni właśnie tak się zapowiada. Mam nadzieję, że książka Cariny Bartsh sprosta oczekiwaniom i okaże się właśnie taka, jak oczekuję - prosta, przyjemna i wciągająca :)

Tytuł: Mara Dyer. Zemsta
Autor: Michelle Hodkin
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal/YA!
Data premiery: 17 czerwca 2015

Kolejny finał - tym razem ostatnia część historii o Marze Dyer, czyli jedno z moich największych must have. Poprzednie części ogromnie przypadły mi do gustu - styl pisania autorki, świetny klimat powieści, genialnie wykreowane postaci zlały się razem w naprawdę dobrą powieść, miejscami zahaczającą o cięższy thriller. Ostatniego tomu wręcz nie mogę się doczekać i skaczę z radości na samą myśl, że wkrótce będę mogła się z tą książką zapoznać :)

Tytuł: Sny bogów i potworów. Tom I
Autor: Laini Taylor
Wydawnictwo: Amber
Data premiery: 3 czerwca 2015

Mimo tego, że pierwszy tom trylogii nie okazał się arcydziełem, jakiego się spodziewałam, mam plan dać szansę kontynuacji i chcę się przekonać, czy pani Taylor faktycznie uda się nieco wzbogacić akcję książki. Jeśli tak, na pewno sięgnę po ostatnią część, natomiast w przeciwnym wypadku raczej skończę na drugiej...

Tytuł: Pustułka
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B
Data premiery: 3 czerwca 2015

Do tej pory, Katarzynę Berenikę Miszczuk znałam jedynie z Wilka i Wilczycy, które co prawda nie były arcydziełami, ale za to całkiem wciągającymi romansami, z kryminalnym wątkiem w tle. Najnowsza powieść autorki ma być całkowitym przeciwieństwem poprzednich książek - zamiast młodzieżowej otoczki, mamy tutaj... kryminał, rozgrywający się na rajskiej wyspie. Z opisu wynika, że będzie to coś zupełnie odmiennego, niż to, z czego do tej pory słynęła autorka, muszę więc jak najszybciej zaopatrzyć się w tę pozycję!

_______
Czy tylko mnie tak ogromnie cieszą te wszystkie nowości? :D Coś czuję, że wypad do księgarni będzie obowiązkowym punktem w tym miesiącu, najlepiej zaraz po zakończeniu roku :) A Wy na co czekacie/w co się już zaopatrzyliście?

piątek, 12 czerwca 2015

Podsumowanie maja 2015

12 czerwca 2015 roku - dokładnie dzisiaj uświadomiłam sobie, że nie dodałam jeszcze ani zapowiedzi czerwcowych, ani podsumowania, ani stosu. Straszne, prawda? Mnie osobiście także przeraża ten stan rzeczy, dlatego bez zbędnych wstępów, chciałabym podsumować Wam ubiegły miesiąc, w którym (nie)stety dużo się działo i czasu na czytanie trochę brakło... Ciekawi, jak też czytelniczo wyglądał maj?

Miesiąc: Maj 2015

Liczba przeczytanych pozycji: 3

Liczba zrecenzowanych pozycji: 5

Liczba obejrzanych filmów: 0

Liczba zrecenzowanych filmów: 1

Przeczytane pozycje:
1. "Próba Żelaza" Cassandra Clare i Holly Black
2. "Ogar Boga. Popiół i Piach" Anna Gręda
3. "Szukaj mnie wśród lawendy. Tom III. Gabrysia" Agnieszka Lingas - Łoniewska

Najlepsza książka: Pierwsze spotkanie z lawendową trylogią okazało się niezmiernie udane, więc zdecydowanie, w maju wygrywa trzeci tom historii rozgrywającej się na malowniczym półwyspie Chorwacji :)

Najgorsza książka: Nie ma takiej pozycji, którą bym szczerze znienawidziła i odłożyła na półkę, więc w tej kategorii nie wybiorę.

W maju udało mi się w końcu ogarnąć i napisać recenzję filmu "Niezgodna", którą to możecie znaleźć TUTAJ. Jak widzicie, ekranizacja niezbyt przypadła mi do gustu i mimo oczekiwań, trochę się na niej zawiodłam. Poza tym jednak, wiele się nie działo. Maj okazał się miesiącem popraw i zdecydowanie nad przyjemnościami przeważyły obowiązki, a chwil na czytanie było niewiele - co widać po statystykach. Czerwiec jednak zaczął się (na dobre, w końcu!) i będąc już po wystawieniu ocen, muszę Wam powiedzieć, że po chwilach ciężkiej nauki, czas wolny smakuje jeszcze lepiej :) Udanego czerwca, dużo cudownych książek i wypatrujcie nowych postów - mam nadzieję, że w końcu uda mi się nadrobić zaległości recenzenckie!

sobota, 6 czerwca 2015

Dwa lata minęły, jak jeden dzień...



Piąty czerwca 2013 roku. Słoneczny, piękny, spokojny dzień, w powietrzu czuć już zbliżające się wakacje. W tym wszystkim była sobie pewna nałogowa czytelniczka, która po przeczytaniu kolejnej genialnej powieści, stwierdziła: "Tak dalej nie może być - muszę koniecznie komuś opowiedzieć o tej książce! A może by tak... założyć bloga?" I tak oto czerwcowe po południe przestało istnieć, a pojawiła się jedynie chęć, aby to pragnienie dzielenia się wrażeniami po przeczytanej lekturze wcielić w życie...

Dalszą historię znacie już, prawda? Nic dziwnego, w końcu już od równo dwóch lat tworzę ją razem z Wami. Myślę, że każdy domyśla się bez problemu, do czego zmierzam, ale żeby nie było wątpliwości - nadeszła (przynajmniej dla mnie) wiekopomna chwila, w której świętuję dwa lata blogowania w tym miejscu! Zanim przejdę do części zasadniczej posta (tak, o dziwo będzie on miał swoją część główną!) to tradycyjnie, muszę to powiedzieć, chciałabym podziękować. To będzie ten nudniejszy fragment, więc jeśli ktoś nie jest zainteresowany, to radzę ominąć tą część. Komu chciałabym złożyć najserdeczniejsze podziękowania?
Po pierwsze, temu miejscu, Fantasy World. Wiem, wiem, może to zabrzmi głupio, ale jakoś tak czuję się wdzięczna, że ten blog wciąż istnieje i funkcjonuje. W dużej mierze jest w tym Wasza zasługa, moi Kochani Czytelnicy, ale jednak czuję wielką radość, kiedy na myśl mi przychodzi, że jest takie jedno miejsce w sieci, w którym wszystkim i każdemu z osobna mogę powiedzieć (a właściwie napisać) co czuję na temat danej lektury. Tak, gdyby nie Wy już dawno usiadłabym na łóżku i stwierdziła, że to wszystko nie ma sensu, ale szczęśliwie wciąż tu jesteście, wspieracie, piszecie komentarze, w których wyrażacie swoje opinie (liczą się dla mnie wszystkie, nawet nie wiecie jak bardzo <3) i nie wiem, jak Wam za to dziękować.
Po drugie, przychodzą mi na myśl wszyscy, którzy w sposób szczególny mnie wspierają, na których mogę liczyć w każdej sytuacji, którzy obserwują bloga i szczerze rozmawiają ze mną o czytaniu, ciekawych lekturach, blogowaniu. Dla mnie to naprawdę coś cudownego, coś, przez co uważam siebie za prawdziwą szczęściarę. Nie wiem też, jak dziękować dwóm niesamowitym osóbkom - Marcie i Oli. Obie są naprawdę kochane! Z resztą te dwa blogi - Shelf of books i Czytanie i oglądanie należą do moich ulubionych. Uwielbiam styl, w jakim dziewczyny je prowadzą, jak piszą teksty. Z resztą obie mają na swoich blogach coś takiego, co sprawia, że od razu chce się je czytać, dlatego serdecznie polecam, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, szybciutko nadrobić zaległości i wejść, zobaczyć, zostawić po sobie ślad.
Jest jeszcze jedna osoba, a raczej cała grupa osób, którym muszę podziękować. W sposób szczególny chciałabym podziękować wszystkim współpracownikom, którzy ciągle i na okrągło dają mi nowe możliwości rozwoju bloga. Wydawnictwa, portale literackie, autorzy, księgarnie... Brakuje mi słów, by opisać to jak niesamowicie się cieszę, że są osoby, który mi ufają, które ciągle piszą z zapytaniami, odpisują na moje meile i dają nowe powody do radości. Nie z samej współpracy bloger żyje, ale niezaprzeczalnie jest to źródło wielkiej satysfakcji i radości - z możliwości własnego rozwoju i z poznania nowych osób, nawiązania nowych znajomości.

Może więc teraz... powspominajmy? Tak właściwie, to raczej ja powspominam, a Was raczej zapraszam do udania się ze mną w tą krótką podróż wspomnień, w jakie obfitowały ostatnie dwa lata na blogu Fantasy World:

1. Pierwsza recenzja

Bądź co bądź, chyba najważniejszy punkt. Mało treściwa, z całą ilością błędów, zapomniana już dawno, ale pierwsza. I bez niej, prawdopodobnie dalej byłabym na poziomie, na którym byłam 5 czerwca 2015. "Klątwa tygrysa" Colleen Houck - dobrze zapamiętam tę książkę. Kiedyś uważałam ją za arcydzieło, teraz, mimo że mój zachwyt nieco zmalał, to dalej mam do tej pozycji ogromny sentyment :)



2. Pierwszy obserwator...

był powodem do dumy :) Mimo tego, że statystyki są w tym wszystkim najmniej ważne, to nie mogę zaprzeczyć, że cieszę się, iż stała liczba czytelników bloga wciąż wzrasta. To też ważna informacja dla mnie - często dostaję od Was opinie o blogu i chciałabym Wam bardzo serdecznie za nie podziękować. I za te krytyczne i za pochlebne. Wszystkie motywują do pracy i dalszego działania, więc jeszcze raz bardzo serdecznie Wam dziękuję!

3. Pierwsza nawiązana współpraca

Dobrze wiecie, że staram się, żeby to przede wszystkim blog był priorytetem dla mnie, a nie ilość nawiązanych współprac. Nie mniej miło, kiedy ktoś doceni tą pracę. I taką "nagrodą" za to, była dla mnie właśnie pierwsza współpraca. Byłam wniebowzięta, kiedy dostałam pierwszą informację zwrotną, że jest ktoś, kto chce się podjąć stałej współpracy ze mną. Chciałabym więc złożyć ogromne, ogromne podziękowania wszystkim wydawnictwom, autorom, portalom literackim i księgarniom, które zechciały dać mi szansę. Dzięki nim mam możliwość poznawania wielu nowych lektur i nowych, cudownych historii - dziękuję serdecznie!

4. Fanpage na Facebooku

Nie powiem - jest to dla mnie jedno z ważniejszych miejsc, gdzie dzielę się z Wami wszystkim - przemyśleniami, wrażeniami, czasami także pomysłami. Cieszę się, że jesteście i tam, że wspieracie, piszecie komentarze, że mam z Wami tak świetny kontakt. I mam nadzieję, że Wy także lubicie czasami wejść na fp Fantasy World :)

Trochę Wam naględziłam, wiem, przepraszam :) Ale bądź co bądź nigdy bym nie pomyślała, że tyle czasu wytrzymam i będę chciała blogować, a nie dość, że daje mi to ogromną satysfakcję i radość, to odkryłam, że w pewnym sensie jest to jak narkotyk - raz się przyzwyczaicie, już zawsze będziecie chcieli pisać :) Liczę więc sekretnie na to, że nigdy mi się to nie znudzi i, że uzależniona od Fantasy World będę już zawsze. I mam szczerą nadzieję, że wciąż będę mogła blogować wśród zacnego towarzystwa. Marta i Ola to właśnie o Was chodzi, Wy już dobrze wiecie, za co Wam serdecznie dziękuję! :*

Zostawiam Was więc z tym wpisem, a sama idę otwierać szampana (którym wirtualnie się z Wami dzielę!) i czytać! Trzeba w końcu jakoś uczcić ten piękny dzień, prawda? :D Miłego weekendu książkoholicy, spędźcie go z dobrą lekturą na świeżym powietrzu - w końcu jest  do tego okazja ;)

czwartek, 4 czerwca 2015

Gdy zawieje wściekły wiatr...

Tytuł: Monument 14. Wściekły wiatr
Autor: Emmy Laybourne
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Grupa ocalałych opuszcza doszczętnie zniszczoną strefę, kiedyś zwaną ich domem, by wspólnie przenieść się w miejsce, zorganizowane dla uchodźców - takich samych jak oni. Dosyć dobre warunki bytu decydują o tym, że grupa zostaje tam na dłużej. Kiedy jednak Niko trafia w jednej z gazet na zdjęcie Josie, postanawia bezzwłocznie odnaleźć dziewczynę, tak, by w końcu cała grupa mogła być razem. W dotarciu do ukochanej, ma mu pomóc Dean, Jake i Astrid, która musi uciekać z obozu, ze względu na niebezpieczne testy, jakim ma zostać poddana. Tymczasem okazuje się, że ukochana Nika wcale nie żyje w tak komfortowych warunkach, w jakich żyją jej przyjaciele. Zamknięta w obozie dla osób, z grupą krwi zero nieustannie musi walczyć o przetrwanie w krwawej rzeczywistości tego miejsca. Jak poradzi sobie paczka przyjaciół, odpowiedzialna za uratowanie Josie? Jakie przeszkody stoją na ich drodze?

Trylogia Emmy Laybourne o grupce dzieciaków i starszej młodzieży uwięzionych razem w supermarkecie, zyskała nie tylko światową popularność, ale także tysiące pozytywnych opinii czytelników. Mi, pierwsza część trylogii przypadła do gustu ogromnie, problemy pojawiły się podczas czytania drugiej. Zwieńczenie trylogii trochę stało na półce, zanim finalnie się za nie zabrałam, ale w końcu ten moment musiał nastąpić. Jakie są moje wrażenia po lekturze?

Jak już wcześniej pisałam, "Niebo w ogniu" było napisane na kompletnie innym poziomie niż "Odcięci od świata". Owszem, było ciekawe, nawet wciągające, ale to już nie to samo, co część pierwsza. Sięgając więc po "Wściekły wiatr" byłam pełna obaw, co do tego, jak autorka dalej pociągnie te bądź co bądź, słabo zaczęte wątki. Okazało się, że moje obawy niestety się sprawdziły i trzecia część serii nie dość, że kompletnie nie przypadła mi do gustu, to dodatkowo uważam, że jest najgorszą książką z całej trylogii.

Początek historii przenosi nas do świata Deana i jego przyjaciół dokładnie w momencie, w którym skończyła się pierwsza powieść. Już od momentu, kiedy grupka przyjaciół - Dean, Jake, Astrid i Niko postanawiają wyruszyć szukać Josie, lektura przestała sprawiać przyjemność, a stała się czystą torturą, jeśli chodzi o przebrnięcie przez te paręnaście pierwszych stron. Nie dość, że styl pisania pani Laybourne, bez zbędnych opisów, bardzo konkretny, powiedziałabym nawet, że mało pasujący do takiej powieści utrudniał czytanie książki, to jeszcze na dodatek pomysł na fabułę kompletnie się wyczerpał po paru stronach. Jak to zwykle bywa, autorka nie mając pomysłu co dalej zrobić z bohaterami, po prostu schematycznie poprowadziła fabułę i na tym polu niestety zawiodła.

Wszystko to pogarszał jeszcze fakt, że Emmy Laybourne zdecydowała się podzielić rozdziały na te, w których akcja kręci się wokół czwórki przyjaciół oraz te, w których czytelnik dowiaduje się, co tak naprawdę dzieje się z Josie i innymi w obozie - więzieniu. Normalnie bardzo lubię, kiedy autor stosuje jakieś urozmaicenia w strukturze prowadzenia narracji, ale w tym wypadku taki zabieg okazał się katastrofą. Przede wszystkim dlatego, że kiedy akcja w końcu się rozkręcała, autorka gwałtownie zmieniała postaci główne i w efekcie na nowo czytelnik męczył się z inną sytuacją.

Tak jak wcześniej pisałam o całkiem ciekawych bohaterach, tak teraz zdecydowanie cofam swoje słowa. Nie wiem, kiedy dokładnie nastąpiła taka zmiana, ale nie poznaję postaci, o których czytałam w pierwszej części i postaci, o których czytałam we "Wściekłym wietrze". Dean zmienił się nie do poznania, trudno odgadnąć kierujące nim motywy - niby wyjazd z Nikiem jest spowodowany troską o Astrid, ale czy chłopak tak naprawdę uważał na swoją ukochaną czy raczej nieustannie skupiał się na sobie, tego już nie mogłam rozgryźć. Tak czy inaczej, bohater wiele stracił w moich oczach - z resztą jak cała grupa. Nie poznawałam nastolatków, którzy jeszcze parę miesięcy temu z nadzieją i odwagą czekali na ratunek z supermarketu, a którzy teraz tak mocno się zmienili. Zapewne jest to zasługa świata, jaki napotkali po wyjściu z bezpiecznego schronienia, ale mimo wszystko - bardzo tęsknię za tamtymi bohaterami.

Będę szczera i powiem Wam, że po tylu reklamach, pozytywnych recenzjach i pochwałach, spodziewałam się chociaż dobrego zakończenia trylogii. Czegoś dobitnego, mocnego i zastanawiającego, czegoś co zostawi mnie z jakąś ważną myślą w głowie. Tymczasem nawet sama kocówka mocno mnie zawiodła. Przesłodzona i do bólu schematyczna, a szkoda, bo przecież pierwsza część miała potencjał, żeby stworzyć z tego coś naprawdę oryginalnego.

Nie będę owijać w bawełnę i powiem po prostu, że nie polecam Wam książek Emmy Laybourne. Niestety, po przeczytaniu całej trylogii dochodzę do takiego wniosku. Bo o ile "Odciętych od świata" czyta się łatwo, szybko i przyjemnie, tak dwa następne tomy niestety nijak nie utrzymują poziomu poprzedniczki. Zarówno jeśli chodzi o wykonanie, jak i o sam pomysł, który z części na część coraz bardziej się wyczerpuje. Jeśli więc macie ochotę sięgnąć po dobrą dystopię, to raczej odradzam Wam "Monument 14".

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis!


środa, 3 czerwca 2015

Krótki wywiad z Anną Grędą

źródło

Witajcie!

Pamiętacie moją niedawną recenzję powieści "Ogar Boga. Popiół i Piach"? Jeśli macie ochotę sobie przypomnieć, lub jeszcze nie widzieliście, serdecznie zapraszam TUTAJ. Otóż po skontaktowaniu się z Autorką polecanej przeze mnie powieści, ta zgodziła się odpowiedzieć na parę pytań, dotyczących zarówno całej jej twórczości, jak i samej książki:

1. Czy główna postać Pani najnowszej książki, Kira Santiago, była inspirowana jakąś postacią literacką?
Kira nie była inspirowana postacią literacką - po prostu w pewnym momencie sama pojawiła się w mojej wyobraźni, niczym dziwna niespodzianka. I niemal od razu stała się główną bohaterką nowej książki.

2. Czy w najbliższym czasie planuje Pani wydać kolejną powieść - jeśli tak, jakiej tematyki książki możemy się spodziewać?
Aktualnie pracuję nad 2 tomem "Ogara Boga" i to jej można spodziewać się jako kolejnej mojej książki na rynku wydawniczym.

3. Gdzie poszukuje Pani inspiracji i weny twórczej?
Najwięcej inspiracji szukam w muzyce oraz książkach innych autorów. Czasami pomagają mi także filmy fantastyczne i nie tylko.

4. Jak długo trwały prace nad każdą z powieści i czy wszystko poszło po Pani myśli, czy też parokrotnie należało zmieniać jakąś część/fragment?
Prace nad każdą książką trwały dłużej lub krócej, różnie to bywało. Najdłużej pracowałam nad książką ponad pół roku. Nie wszystko szło gładko, bywały trudne momenty, jednak zawsze udaje mi się z tego wybrnąć.

5. Jak czuła się Pani po napisaniu i wydaniu swojej pierwszej powieści - była z tego wielka radość?
Napisanie i wydanie pierwszej powieści było niesamowitym powodem do dumy - czułam się niesamowicie. I tak zawsze się czuje przy każdej swojej powieści. Wątpię, by ta radość kiedykolwiek przeminęła.

6. Czy podczas pisania książki "Ogar Boga. Popiół i Piach" często decydowała się Pani na zmianę wydarzeń bądź akcji, by wprowadzić jakiś nowy element, czy też raczej wszystko przebiegało zgodnie ze ściśle określonym planem?
Nigdy nie mam ścisłego planu powieści, niemal wszystko piszę spontanicznie. Fabuła posuwa się swoim torem i w swoim tempie, często zmieniam koncepcje lub zastanawiam się wielokrotnie nad jednym wątkiem.

Jak widzicie, teraz tylko pozostaje nam czekać na drugą część książki! Zachęcam wszystkich, którzy poszukują lekkiej i przyjemnej lektury, a którzy jeszcze się z tą pozycją nie zapoznali, do sięgnięcia po "Ogar Boga. Popiół i Piach", a moje wyjaśnienie, dlaczego warto, znajdziecie w recenzji :)