czwartek, 19 stycznia 2017

Podróż w głąb Wszechświata ["Pasażerowie" - film]

źródło
Tytuł: Pasażerowie
Reżyser: Morten Tyldum
Obsada:
Jennifer Lawrence - Aurora Lane
Chris Pratt - Jim Preston
Michael Sheen - Arthur

Przyszłość. Grupa ludzi została wysłana w podróż kosmiczną na nową planetę. W wyniku nieznanych okoliczności Jim i Aurora, dwójka pasażerów, budzi się dziewięćdziesiąt lat za wcześnie. Wkrótce odkrywają, że są jedynymi, którzy, poprzez swoje przebudzenie, mogą zapobiec zagrażającemu statkowi niebezpieczeństwu. Co tak naprawdę było przyczyną przebudzenia Aurory i Jima?

Początkowo, Pasażerów w ogóle nie miałam w planie - nie zaliczam się do gorących zwolenników sci-fi, tym bardziej biorąc pod uwagę, że od wieków nie miałam w ręku książki o tej tematyce, o filmie nawet nie wspominając. Jakoś tak jednak wyszło, że razem z koleżanką, która akurat mnie odwiedziła, wybrałyśmy się na Pasażerów właśnie - jak wyszło moje pierwsze spotkanie od bardzo dawna z gatunkiem sci - fi?


Na wstępie warto zaznaczyć, że zasadniczo jest to film czterech aktorów: dwóch głównych, czyli Jennifer Lawrence i Chrisa Pratta i dwóch pobocznych: Michaela Sheena, który wciela się w postać robota Arthura i Laurence'a Fishburn'a, grającego jednego z techników - Gusa. Bezsprzecznie jednak na ekranie królują Lawrence i Pratt. I w sumie produkcji wychodzi to na dobre - specyficzna chemia, jaka jest między bohaterami, została naprawdę świetnie zagrana przez dwójkę aktorów i fani wątku romantycznego na ekranie, z pewnością nie poczują się rozczarowani.

źródło
Cała fabuła koncentruje się na odkryciu przyczyny przebudzenia dwójki bohaterów - razem z nimi będziemy przemierzać statek wzdłuż i wszerz, próbując znaleźć cokolwiek, co naprowadzi nas na rozwiązanie zagadki. Twórcy zapomnieli chyba jednak, że jeden wątek filmu nie pociągnie. I to dlatego po około 20 minutach byłam już mocno zmęczona tą, bądź co bądź, dość monotonną akcją. I nawet chemia między Lawrence a Prattem nie jest w stanie nadrobić niedociągnięć ze strony scenariusza.

Trzeba jednak zdecydowanie zwrócić uwagę, że nawet wówczas, gdy trochę uciekałam myślami od akcji filmu, cały czas oko cieszyło naprawdę doskonale wykończone i przemawiające do widza wnętrze statku, a także cała oprawa z tym związana - kostiumy, technologia i zaskakujące pomysły dotyczące rozwiązań przestrzennych na statku (chociażby szklany basen). Może więc reżyserskie rozwiązania nie sprawdziły się najlepiej, za to wykończenie graficzne naprawdę do mnie przemówiło.

źródło
Nie zrozumcie mnie źle - Pasażerowie nie są złym filmem, ale mam wrażenie, że cały potencjał produkcji (wynikający z ciekawego konceptu i dobrych aktorów, którzy faktycznie sprostali postawionemu zadaniu) został zmarnowany przez dość nieciekawą i niezbyt porywającą fabułę. Może to kwestia niedopracowanego scenariusza, a może po prostu tylko moje odczucie, ale przez około 3/4 filmu miałam wrażenie, jakby bohaterowie ciągle zmagali się z tym samym, a akcja nijak nie szła do przodu. Dlatego wydaje mi się, że fani gatunku poczują się nieco rozczarowani, aczkolwiek być może tym, którzy raczej rzadko sięgają po tego typu filmy, ten wyda się interesujący.

10 komentarzy:

  1. Hmm sama nie wiem. Jakoś specjalnie mnie ten film nie kusi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależnie od tego jakie są Twoje oczekiwania - może się podobać lub nie. Jeśli idziesz na romans, to myślę, że możesz być w miarę zadowolona, jeśli zaś chciałabyś zobaczyć dobre sci-fi - obawiam się, że będziesz nieco rozczarowana.

      Usuń
  2. Sam film oglądało mi się przyjemnie, ale niestety bliżej było mu do komedii romantycznej niż sci-fi na które liczyłam. Potencjał był szkoda, że nie wykorzystany.

    OdpowiedzUsuń
  3. Idę na to do kina! To znaczy, jak już dotrze do mojego miasteczka, czyli w okolicach lutego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, aż takie przesunięcie? :O No nic, powodzenia tam życzę w wyczekiwaniu :) I miłego seansu oraz pozytywnych wrażeń - może nieco bardziej od moich :)

      Usuń
  4. Mam podobne odczucia! Uwielbiam tych aktorów, zwłaszcza Pratta, ale sam film jest chwilami nielogiczny i zbyt banalny. Takie romansidło, przewidywalne do bólu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie Pratta z filmów średnio kojarzę - jako aktor w tym filmie mnie nie porwał, ale zobaczę inne produkcje. A nóż zachwyci mnie w innej? Jeśli o "Pasażerów" chodzi, trafnie to ujęłaś - romansidło i tyle :)

      Usuń
  5. Film oglądałam, nie do końca mnie zadowolił, ale końcowa scena pięknymi obrazami uraczyła. Po książkę też sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, w końcowej się postarali :D Chociaż w sumie cały film jest ładnie zrobiony - na oprawę graficzną nie można narzekać, tylko sam pomysł...

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)