wtorek, 6 maja 2014

"Szukając Alaski" John Green

Tytuł: Szukając Alaski
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las


"Życie Milesa Haltera było totalną nudą aż do dnia, gdy zaczął naukę w równie nudnej szkole z internatem. Wtedy spotkał Alaskę Young. Piękną, inteligentną, zabawną, seksowną i do bólu fascynującą. Alaska owinęła sobie Milesa wokół palca, wciągając go do swojego świata i kradnąc mu serce. Czy dzięki niej chłopak odnajdzie to, czego szuka? Wielkie Być Może - najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczenie rzeczywistości.
Głęboko poruszająca książka Johna Greena, porównywana z przełomowym Buszującym w zbożu J.D. Salingera, to powieść o myślących i wrażliwych młodych ludziach. Zbuntowanych, szukających intensywnych wrażeń i odpowiedzi na najważniejsze pytania: o miłość, która wywraca świat do góry nogami, o przyjaźń, której doświadcza się na całe życie."

John Green jest jednym z najpopularniejszych obecnie autorów literatury młodzieżowej, młodym twórcą światowych bestsellerów. W USA został uznany pisarzem roku 2012, a jego książki niedawno figurowały na listach bestsellerów "New York Timesa".

Miles Halter nigdy nie miał zbyt wielu przyjaciół, nie był popularny ani szczególnie lubiany. I w sumie niezbyt się tym przejmował. Gdy przyszło mu podjąć swoją pierwszą w życiu decyzję, przeniesienie do innej szkoły, rodzice niezbyt cieszyli się na myśl o tym pomyśle. Miles jednak uparcie obstawiał przy swoim, i wkrótce przeniósł się do nowej szkoły z internatem. To właśnie tam poznał osobę, która zmieniła jego życie pod każdym możliwym względem i nauczyła go najważniejszych jego prawd - Alaskę Young. Jak mogą potoczyć się ich losy? Czy Miles dzięki niej odnajdzie Wielkie Być Może?

"Spędzasz całe swoje życie w labiryncie, zastanawiając się, jak któregoś dnia z niego uciekniesz i jakie niesamowite to będzie uczucie, wmawiając sobie, że przyszłość pomaga ci przetrwać, ale nigdy tego nie robisz. Wykorzystujesz przyszłość, aby uciec od teraźniejszości."

O książce słyszałam praktycznie od czasu jej premiery i szczerze powiem, że z początku wcale nie miałam ochoty jej przeczytać. Wydawała mi się po prostu kolejnym bestsellerem, który osiąga rzesze fanów za właściwie nic konkretnego. Gdy jednak dowiedziałam się o niej nieco więcej od mojej koleżanki, od której z resztą wkrótce potem otrzymałam pozycję na urodziny, sięgnęłam po nią z dużo większą dawką pozytywnych emocji. Jakie są moje odczucia po przeczytaniu pozycji?

Gdy przerzucałam pierwsze strony powieści, już czułam, że ta książka będzie inna. Autor zbudował trudną do opisania, niezwykłą atmosferę, która towarzyszyła mi przez całą lekturę, a samym językiem umiejętnie kreował świat przedstawiony. Co ciekawe, nie mamy w tej powieści do czynienia ze skomplikowanymi zwrotami, czy oficjalnymi pismami. Język jest jak najbardziej młodzieżowy i prosty, za co jeszcze bardziej uwielbiam autora - wykreował "coś" z niczego. Warto też wspomnieć o trafnych porównaniach i realności książki - niby zwykła historia, która oczarowała mnie jednak w zupełności i pozostawiła nutkę niedosytu.

"Oto właśnie jest strach: zgubiłem coś ważnego i nie potrafię tego odnaleźć, choć tak bardzo tego potrzebuję. To jest strach podobny do tego, którego doświadczyłby ktoś, kto zgubił okulary i poszedł do optyka, a tam powiedzieliby mu, że na świecie zabrakło okularów i będzie musiał radzić sobie bez nich."

Zwykle uwielbiam książki z wartką akcją i dużą ilością przygód głównych bohaterów. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po skończeniu lektury uświadomiłam sobie, że właściwie fabuła nie pędziła tutaj do przodu, a mi wcale to nie przeszkadzało. Nie wiem jak, nie wiem kiedy ale pan Green z każdą stroną czarował swoim stylem pisania, a ja naprawdę uległam temu czarowi. Poza tym nie sądziłam, że jakiemukolwiek autorowi uda się zmieścić tyle humoru, powagi i nietuzinkowych historii w jednej powieści - a jednak, tutaj się to udało. Momentami śmiałam się, momentami wzruszałam, momentami ogarniało mnie uczucie melancholii - można więc śmiało powiedzieć, że książka oddziałuje na emocje i to w naprawdę ogromnym stopniu.

Główny bohater książki, Miles, cechował się jedną, niespotykaną umiejętnością - zapamiętywał ostatnie słowa znanych ludzi. Był typem chłopaka żyjącego na uboczu - nie wtrącał się w życie innych, nie pragnął uwagi innych, a nawiązywanie nowych znajomości szło mu z wielkim oporem. Miał swoje idee, którymi w życiu się kierował, a także zmierzał do jednego konkretnego celu - odnalezienia Wielkiego Być Może. Jako narrator powieści, wniósł do niej bardzo dużo, a z jego przemyśleń, czytelnik nierzadko miał okazję wysnuć jakieś wnioski.

Alaska to postać, która absolutnie mnie urzekła. Była normalną dziewczyną, taką, jakich wiele, ale pod warstwą nieposłusznej, fascynującej nastolatki kryła się artystyczna i wrażliwa osobowość, pełna wątpliwości i pytań do tego świata. Alaska fascynowała przede wszystkim stylem bycia - niespotykanie wręcz pozytywnym i pełnym radości, ale też sprytem, chęcią wykazania się. Zdawała się zawsze wyglądać świetnie, ale nie przywiązywała do tego zbyt wielkiej wagi. Miała osobowość, która zapada w pamięć na bardzo długi czas.

"Wszyscy palicie dla przyjemności. Ja palę po to, aby umrzeć."

Nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednej osobie, która tworzyła swoiste uzupełnienie całego "składu". Mowa tutaj oczywiście o Pułkowniku - najlepszym przyjacielu tej dwójki. To on wcielał większość planów Alaski (nie powiem jakich dokładnie, żeby Wam za dużo nie zdradzić :)) w życie i zarządzał wśród tej grupki. Podobnie jak Alaska był nietypowym charakterem - a po konkrety odsyłam do książki, z której dowiecie się dużo więcej.

Podsumowując, muszę powiedzieć, że "Szukając Alaski" urzekła mnie swoim klimatem i cudownymi bohaterami. Pokochałam styl pisania pana Greena i już teraz wiem, że sięgnę po kolejne jego książki. A tym, co jeszcze się z książką nie zapoznali, radzę jak najszybciej zmienić ten stan rzeczy.

Moja ocena: 10/10 i 10 gwiazdek:
★★★★★★★★★★

Wyzwania: Rekord 2014, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,4 cm)

Recenzja napisana także dla portalu literatura.juventum.pl

8 komentarzy:

  1. Nie czytałam nic Greena, jednak wielokrotnie spotkałam się z stwierdzeniem, że "Szukając Alaski" to jego najlepsza powieść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba powinnam dać Greenowi kolejną szansę. Po "Gwiazd naszych wina" byłam sceptyczna, ale 10 jest dużą zachętą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam jedną książkę Green'a "Papierowe miasta", bardzo mi się podobała, więc pewnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabieram się za inne książki Greena niż tylko Gwiazd naszych wina, ale jakoś mi to na razie nie wychodzi. Twoja recenzja zachęca, więc może w najbliższym czasie poświęcę swój czas na Szukając alaski.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym przeczytać wszystkie książki tego autora, bo podobno są cudowne - no i zresztą Tobie także przypadła ta do gustu. ;D

    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakochałam się w książkach Greena i jak na razie przeczytałam wszystkie wydane w Polsce. Teraz pozostaje tylko czekać, aż ukarze się następna, czyli "19 razy Katherine" :3 Tak swoją drogą, skoro "Szukając Alaski" Cię urzekła, to "Gwiazd naszych wina" pokochasz kompletnie, tak jak ja :) Pozdrawiam :*

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. O książkach Greena naczytałam się już tyle, że chyba naprawdę powinnam się za nie wziąć, bo w to że mi się spodobają nawet nie wątpię ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam jeszcze lecz chętnie to zmienię :))

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)