czwartek, 31 października 2013

"Córka dymu i kości"

Tytuł: Córka dymu i kości
Autor: Laini Taylor
Wydawnictwo: Amber
"Jej szkicowniki są pełne potworów.
Mówi w wielu językach, nie tylko ludzkich.
Ma jaskrawo niebieskie, niefarbowane włosy, niezwykłe tatuaże i blizny.
Kim jest?

Karou prowadzi podwójne życie:
jedno w Pradze jako utalentowana i tajemnicza artystka, drugie w sekretnym sklepie, gdzie rządzi Brimstone - Dealer Marzeń. Karou nie wie, skąd przybywa i czy jest tylko człowiekiem. Nie wie, po co wyrusza przez magiczny portal na ryzykowne wyprawy. I nie wie, do którego świata należy. Dopóki nie spotka najpiękniejszej istoty: mężczyzny o skrzydłach z płomienia, ustach bez uśmiechu i oczach koloru ognia, których spojrzenie jest jak płonący lont wypalający powietrze pomiędzy nimi. Akiva staje się jej tak bliski, jakby kochała go całe życie..."
Opis pochodzący oryginalnie z książki.

Książkę po raz pierwszy podpatrzyłam na wyprzedaży książek, bodajże w empiku. Było to dość dawno temu, rozpatrywałam nawet jej kupno, jednak ze względu na ilość funduszy stwierdziłam, że na razie poczekam. Niedawno jednak przeczytałam kilka entuzjastycznych recenzji, a będąc przypadkiem w Matrasie, zobaczyłam ją w dość oryginalnej cenie - 9,90. Grzechem byłoby więc nie kupić. Wyszło więc tak, że od pewnego czasu jestem po jej lekturze i szczerze muszę przyznać, że był to pożytecznie spędzony czas.

Już na pierwszy rzut oka widać, że wydawnictwo szczególną opieką otoczyło okładkę. Ktoś musiał mieć niezłe oko przy doborze barw, jako że te idealnie ze sobą współgrają. Efekt psują tylko dwa niby zachęcające, napisane niebieskim kolorem napisy. Czemu niby? A no dlatego, że sądzę, że większości z nas raczej takie napisy nie pasują. Okładka powinna być subtelnym i delikatnym wprowadzeniem do książki, takim ważnym punktem, pokazującym w niejednoznaczny sposób co może (ale nie musi) się w książce wydarzyć. W końcu każdy czytelnik interpretuje daną okładkę w inny sposób. Tutaj natomiast już otrzymujemy zestaw reklam, takiego "gotowca", które były pewnie dodane w dobrej wierze i miały zachęcać, ale jak dla mnie wyszło raczej na odwrót.

Akcja książki rozgrywa się w malowniczej i cudownej Pradze. Już z początku możemy zauważyć, że autorka postanowiła wpleść do książki taki romantyczny akcent, właśnie poprzez podkreślenie takiej zatrzymanej w czasie, Pragi (z początku XX wieku), w której nie ma miejsca na nowoczesność, wszystko jest jakby poza czasem. Była to bardzo interesująca i, nie powiem, udana próba. Trzeba też przyznać autorce, że nie tylko wymyśliła nietypową fabułę, ale również rozplanowała ją na tyle ciekawie, że nie było ani nudno, ani akcja nie pędziła za szybko.

"Padający śnieg i wczesna godzina sprawiały, że Praga wyglądała jak miasto ze snu albo zdjęcia - ferrotypu - srebrzysta i zamglona."

Trzeba też pogratulować twórczyni "Córki Dymu i Kości" wykreowania postaci. Chociaż tytułowa bohaterka, Karou, momentami nieco mnie denerwowała, to trochę ją rozumiem, bo wieść takie życie jak ona na pewno nie byłoby łatwo :). Akiva był dla mnie po prostu elementem książki. Nie czułam do niego jakiejś specjalnej sympatii czy niechęci, był po prostu niezbędny do ukazania istoty tejże lektury. Jak w każdej tego typu podobnej pozycji, musiałam znaleźć TĘ postać - czyli najciekawszą, najlepiej wykreowaną i najbardziej intrygującą. W tym przypadku był to Brimstone. Nie będę się rozpisywać dlaczego akurat on - po prostu wywołał u mnie bardzo sprzeczne uczucia, a takie osoby uwielbiam najbardziej.

" - Twoje życie? Masz na myśli ciało? Twoje ciało jest tylko kopertą, Karou, niczym więcej. Twoja dusza to inna sprawa. Ale ona, o ile wiem, nie znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie."

To, co mi się momentami nie podobało, to momenty takiej nie tyle niepewności, co niezdecydowania Karou. Chwilami ją rozumiałam, chwilami jednak troszkę za mocno było to wyeksponowane. Oprócz tego, było trochę nieścisłości w temacie przypomnienia i uświadomienia sobie swojej przeszłości przez główną bohaterkę. Generalnie lubię żwawe tempo akcji, jednak tak jak w książce p.t. "Cień Anioła", tak i tutaj ten fragment był aż nadto żwawy. Muszę przyznać, że nieco pogubiłam się co, gdzie i jak. Nie wiedziałam już, czy to co się dzieje, jest teraz, czy w przeszłości, czy to wizja, czy przyszłość. Oczywiście potem wszystko staje się wiadome, wolałabym jednak, żeby tak kulminacyjny fragment został wyjaśniony nieco dokładniej. 

"Dawno, dawno temu anioł konał we mgle.
Diablica uklękła nad nim i się uśmiechnęła."


Książka zasługuje na moją ocenę 9/10 i 9 gwiazdek:
★ ★★ ★★ ★★ ★★ 
______________________________________________________________________________
Przepraszam, że tyle się naczekaliście, ale miałam po prostu mnóstwo roboty i uwierzcie mi, nie było po prostu jak napisać ciekawszej recenzji ;/ Mam nadzieję, że ta przypadła Wam do gustu! ;)

8 komentarzy:

  1. Od dawna mam chętkę na tę książkę, a twoja recenzja jeszcze to wzmocniła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś słyszałam o tej książce, ale jakoś jeszcze nie wpadła mi w ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta część mi się spodobała bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, muszę ją przeczytać ;) Może masz ochotę na wspólną obserwację?

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj
    Cieszę się, że postanowiłaś dołączyć do mojego wyzwania "Czytam Fantastykę". Życzę Ci wielu fantastycznych lektur i powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciągle czeka na półeczce, jakoś nie mogę znaleźć czasu, żeby się za nią zabrać :( Ale dodaję do obserwowanych i przy okazji: zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)