Dzisiaj króciuteńki pościk, tak, żeby się pochwalić :D
Właśnie dzisiaj odebrałam z poczty moją nowiuteńką, świeżutką "Naznaczoną", którą dostałam od wydawnictwa Publicat. Jestem niezmiernie szczęśliwa, zwłaszcza, że ta pozycja od dawna była jedną z tych, które chciałam przeczytać ;).
Dziękuję zatem wydawnictwu, a Was kochani uprzedzam, że natychmiast po przeczytaniu pojawi się jej recenzja!
A tutaj zdjątko :3:
P.S. Mam prośbę - czy bylibyście tak dobrzy i zagłosowali na tę pracę? Byłabym niezmiernie wdzięczna, dla Was to jest jeden lajk, a mi może troszkę pomóc w wygranej ;)
poniedziałek, 30 września 2013
sobota, 28 września 2013
"Cień Anioła"
Tytuł: Cień Anioła
Autor: Iwona Czarkowska
Wydawnictwo: Wilga
"Od czego by tu zacząć?" No właśnie, takie pytanie zadawałam sobie przed recenzją. Bo tej książki nie da się tak po prostu streścić - czemu? Zaraz zobaczycie.
Autorka w swoim dziele postanowiła wprowadzić pewną rewolucję. Mianowicie, anioły zwykle przedstawiane są jako te dobre. Miłe, łagodne, uprzejme, melancholijne i pomocne. Nie tutaj. Tutaj część z nich ma złe zamiary wobec niektórych, czasami dlatego, że zstępując na ziemię chcą wyrównać porachunki z tymi, którzy jeszcze za życia w jakiś sposób im podpadli. Niech Was zatem nie zmyli białe, niewinne skrzydło na okładce - może i anielskie, ale niekoniecznie dobre.
"To dobrze - Starszy mężczyzna odetchnął. - Bądź ostrożny. Nie wszystkie anioły mają wobec ludzi przyjazne zamiary."
Kolejną "niespodzianką" tej pozycji jest sama akcja - nie mamy tutaj do czynienia z wydarzeniami rozgrywającymi się w przeciągu roku, czy miesięcy. Kwestia tej diametralnej zmiany w życiu chłopaka rozgrywa się na przełomie kilku dni, dni tak niezwykłych ale i zagmatwanych. Wobec samej akcji, można powiedzieć, że jest naprawdę ciekawa i wartka. Mimo niektórych bardziej opisowych fragmentów, reszta naprawdę przypadła mi do gustu.
Bohaterowie też nie mają nic do zarzucenia. Jedni śmieszni, inni zwyczajni, jeszcze inni skrywający jakąś tajemnicę. Bardzo polubiłam Anielę za jej poczucie humoru i oczywiście niewyparzony język. Główny bohater też w moich oczach wypadł całkiem dobrze, chociaż przy paru fragmentach miałabym jakieś zastrzeżenia, ale na szczęście są to tylko drobnostki. Ogólnie, lektura sprawiała, że czuło się to co powinno się czuć przy czytaniu książki: złość, smutek, radość, czasami nawet litość. Na pewno dzięki takiemu pokierowaniu akcji przez autorkę mamy tu do czynienia z bardzo ciekawymi zdarzeniami.
" - A dlaczego on tak śmierdzi? - zapytał lekarz.
- Bo w tych słoikach staruszka miała żarcie dla kotów. Jakieś ryby chyba...Wiesz, jak śmierdzi w karetce? Jacek na sygnale jechał, bo inaczej wszyscy byśmy się chyba porzygali."
Autorce należy się gorąca pochwała i zachęta do pisania właśnie takiego typu książek - z humorem, chwilami straszniejszych i oczywiście z wartką, ciekawą akcją.
"Karol Sobota na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym - ma podobne problemu i zainteresowania jak tysiące współczesnych nastolatków. Wszystko zmienia się jednak pewnego dnia, gdy Karol na jednej z warszawskich ulic wpada na... anioła. A potem zdaje sobie sprawę, że aniołów jest dużo, dużo więcej. Kim są i czego chcą od chłopaka? Kto jest kim? Kto kogo udaje? Kto jest dobry, a kto zły?
Widziałeś ich? Czy to możliwe że były przy nim każdego dnia? Że żyją wśród nas? I że... nie zawsze mają dobre intencje?"
Opis pochodzi z książki.
Lekturze mogę z pełnym sercem dać
10/10
★★★★★★★★★★
Za cudną akcję, pięknie dopracowane szczegóły i fajnych bohaterów.
Na konkurs:
http://www.koobe.pl/1475233,ebook,cien-aniola.htm
Autor: Iwona Czarkowska
Wydawnictwo: Wilga
"Od czego by tu zacząć?" No właśnie, takie pytanie zadawałam sobie przed recenzją. Bo tej książki nie da się tak po prostu streścić - czemu? Zaraz zobaczycie.
Autorka w swoim dziele postanowiła wprowadzić pewną rewolucję. Mianowicie, anioły zwykle przedstawiane są jako te dobre. Miłe, łagodne, uprzejme, melancholijne i pomocne. Nie tutaj. Tutaj część z nich ma złe zamiary wobec niektórych, czasami dlatego, że zstępując na ziemię chcą wyrównać porachunki z tymi, którzy jeszcze za życia w jakiś sposób im podpadli. Niech Was zatem nie zmyli białe, niewinne skrzydło na okładce - może i anielskie, ale niekoniecznie dobre.
"To dobrze - Starszy mężczyzna odetchnął. - Bądź ostrożny. Nie wszystkie anioły mają wobec ludzi przyjazne zamiary."
Kolejną "niespodzianką" tej pozycji jest sama akcja - nie mamy tutaj do czynienia z wydarzeniami rozgrywającymi się w przeciągu roku, czy miesięcy. Kwestia tej diametralnej zmiany w życiu chłopaka rozgrywa się na przełomie kilku dni, dni tak niezwykłych ale i zagmatwanych. Wobec samej akcji, można powiedzieć, że jest naprawdę ciekawa i wartka. Mimo niektórych bardziej opisowych fragmentów, reszta naprawdę przypadła mi do gustu.
Bohaterowie też nie mają nic do zarzucenia. Jedni śmieszni, inni zwyczajni, jeszcze inni skrywający jakąś tajemnicę. Bardzo polubiłam Anielę za jej poczucie humoru i oczywiście niewyparzony język. Główny bohater też w moich oczach wypadł całkiem dobrze, chociaż przy paru fragmentach miałabym jakieś zastrzeżenia, ale na szczęście są to tylko drobnostki. Ogólnie, lektura sprawiała, że czuło się to co powinno się czuć przy czytaniu książki: złość, smutek, radość, czasami nawet litość. Na pewno dzięki takiemu pokierowaniu akcji przez autorkę mamy tu do czynienia z bardzo ciekawymi zdarzeniami.
" - A dlaczego on tak śmierdzi? - zapytał lekarz.
- Bo w tych słoikach staruszka miała żarcie dla kotów. Jakieś ryby chyba...Wiesz, jak śmierdzi w karetce? Jacek na sygnale jechał, bo inaczej wszyscy byśmy się chyba porzygali."
Autorce należy się gorąca pochwała i zachęta do pisania właśnie takiego typu książek - z humorem, chwilami straszniejszych i oczywiście z wartką, ciekawą akcją.
"Karol Sobota na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym - ma podobne problemu i zainteresowania jak tysiące współczesnych nastolatków. Wszystko zmienia się jednak pewnego dnia, gdy Karol na jednej z warszawskich ulic wpada na... anioła. A potem zdaje sobie sprawę, że aniołów jest dużo, dużo więcej. Kim są i czego chcą od chłopaka? Kto jest kim? Kto kogo udaje? Kto jest dobry, a kto zły?
Widziałeś ich? Czy to możliwe że były przy nim każdego dnia? Że żyją wśród nas? I że... nie zawsze mają dobre intencje?"
Opis pochodzi z książki.
Lekturze mogę z pełnym sercem dać
10/10
★★★★★★★★★★
Za cudną akcję, pięknie dopracowane szczegóły i fajnych bohaterów.
Na konkurs:
http://www.koobe.pl/1475233,ebook,cien-aniola.htm
wtorek, 24 września 2013
Ciekawy wywiadzik ;)
Cześć! Najmocniej przepraszam, że nie odzywałam się tak długo, ale miałam tyyyle na głowie ;/. Żeby usprawiedliwić Wam trochę tą nieobecność, zamieszczam ciekawy wywiad, ze strony wydawnictwa Białe Pióro:
Dziś na stronie Fundacji Oscar prezentowany jest wywiad na temat “Ciemnych i jasnych stron wydawnictw”, który prezentujemy poniżej. Uważamy, że każdy pisarz, zwłaszcza debiutujący powinien być w pełni świadomy tego, gdzie i jak chce wydać swoją pozycję.
“Wiele kontrowersji ostatnio budzi pytanie: „Czy wydawnictwo bezpłatne jest lepsze od płatnego. Czy pisarz płacący za wydanie pozycji jest gorszy od tego, który ma możliwość wydania bezpłatnie?” Aby te kwestie, chociaż spróbować wyjaśnić poprosiliśmy o wypowiedź jedną z pisarek, która miała okazję wydać swoje książki w obu formach wydawnictw. Pisarka zastrzega sobie jednak anonimowość, ze względu na szczerość swoich wypowiedzi i dlatego też, że wiele z wydawnictw zagląda na naszą stronę. Zapraszamy…
FO. Pani X wydała Pani kilka książek zarówno w wydawnictwach płatnych jak i bezpłatnych. Jak to się stało?
X. Moją przygodę, z wydawaniem pozycji literackich, rozpoczęłam właśnie od wydawnictw płatnych. Oczywiście, wcześniej próbowałam dostać się do wielkich wydawnictwa bezpłatnych, ale zwykle otrzymywałam po trzech, czterech miesiącach odpowiedź „Dziękujemy, ale w chwili obecnej nie jesteśmy zainteresowani”. Pragnienie wydania było jednak silniejsze i postanowiłam sama wydać swoje książki. Po kilku miesiącach od wydania pozycji spróbowałam ponownie szczęścia i udało się. Chyba przemówił też za tym ówczesny już dorobek, a więc klika pozycji wydanych właśnie w wydawnictwach płatnych. Tak, więc z jednej strony, albo napiszemy coś tak bardzo interesującego, że zachwyci ono wydawcę i od razu wyda, albo musimy wydać coś płatnego, aby samo nazwisko pojawiło się w mediach np. internetowych, żeby być zauważonym.
FO. Pani, jako pisarz, które wydawnictwa preferuje?
X. Odpowiedź wbrew pozorom nie jest prosta, każde z wydawnictw płatnych i bezpłatnych ma swoje ciemne i jasne strony. Przede wszystkim w wydawnictwach bezpłatnych sprzedajemy prawa autorskie do swojej książki i są to kwoty rzędu np. 500‑1000,00 zł. Dopiero po kilku wydanych pozycjach, o ile one będą się sprzedawały można powalczyć dodatkowo o prowizję. Ostrzegam od razu, że to trudna droga często kończy się niepowodzeniem. Nie jest to stały schemat, ale często się zdarza. Natomiast w wydawnictwach płatnych trzeba uważać na pewne warunki i ustalenia. Przede wszystkim jak jest sformułowana umowa. Często zdarza się, że nie zwracamy na to uwagi, dla przykładu „wydawca zastrzega sobie prawo do reklamy, organizowania spotkań autorskich itp.”. Zwróćmy uwagę na wyrażenie „zastrzega sobie prawo”, czyli zastrzega, ale nie zapewnia. Może, ale nie musi. Czytamy wspaniale skonstruowaną umowę, jesteśmy podnieceni, reklama, promocja na szeroką skalę, spotkania autorskie itp. W rzeczywistości sam sobie organizujesz prawie wszystko. Oczywiście są recenzje na blogach i stronach, ale reklamy, o jakiej sobie marzymy nie ma. Oczywiście nie wszystkie wydawnictwa tak postępują, ja akurat miałam pecha. Niestety reklama płatna jest niebywale droga i wydawnictwo owszem zaryzykuje inwestowanie w nią o ile ma 100% pewność sukcesu. Często też bywają problemy z uzyskaniem informacji o ilości sprzedaży książek za dany okres, zwykle to okres półroczny, ale mogą być duże poślizgi czasowe.
FO. Reasumując ma Pani negatywne zdanie o wydawnictwach płatnych?
X. O tego nie powiedziałam. Po prostu ja trafiłam na dwa takie, które mnie zawiodły. Oczywiście było w tym i trochę mojej winy, gdyż mogłam dokładnie przeczytać umowę i zastanowić się na sensem. Jednak bywa i tak, że w umowie nie ma nic o reklamie, promocji itp., bo wydawnictwo w danej chwili nie wie jeszcze, w jakiej formie to zrobi. Wówczas może nas czekać miła niespodzianka, albo w ogóle rozczarowanie.
FO. Na co jeszcze powinni autorzy zwracać uwagę chcąc skorzystać z wydawnictwa płatnego?
X. Dla mnie ważny jest kontakt z wydawnictwem. Jeżeli ja piszę do wydawnictwa e-mail z jakimś zapytaniem, a on nie odpowiada, raz, drugi, telefon nie jest odbierany to powinna już nam się zapalić czerwona lampka, że coś jest nie tak.
FO. Czy zgodzi się Pani z opinią niektórych „znawców”, że pisarz wydający w wydawnictwie płatnym swoją książkę jest niewiele warty wraz ze swoim utworem?
X. Kompletna bzdura! Jeszcze raz powtórzę, wydawnictwa bezpłatne nastawione są na komercje, a nie tak naprawdę na dobra literaturę. Ile razy każdy z nas kupił książkę z takiego wydawnictwa i czuł się zawiedziony treścią? Pamiętajmy, że oni posługują się zimną kalkulacją. Jak wiele jest ostrej krytyki pod adresem znanych pisarzy, wydawanych przez takie wydawnictwa. Dlaczego czasami tak bardzo reklamowana pozycja, więcej nie pojawia się w takim wydawnictwie ani żadna inna napisana przez niego? Wydając „bezpłatnie” nie oznacza, że się jest dobrym pisarzem, a „płatnym”, iż jest się nic niewartym. Często bywa odwrotnie. To właśnie poprzez wydanie płatne możemy zostać „odkryci”. Należy pamiętać, że pracują tam tylko ludzie, którzy mogą się mylić.
FO. My jednak chcemy jeszcze zagłębić się w ten temat. Jeżeli wysyłamy swój tekst do wydawnictwa bezpłatnego, ono odrzuca to czy nie oznacza to jednoznacznie, że nasza książka jest po prostu marna?
X Oczywiście, że nie. Trzeba znać mechanizm takich wydawnictw. Przesłany tekst „idzie” do akceptacji wstępnej. I tu o ile trafimy tematem w gust takiej osoby, która dostała nasz tekst, to mamy szczęście. Jednak często zdarza się tak, że np. piszemy powieść kryminalną, a osoba, która ją będzie wstępnie akceptować nie przepada za takimi tematami. I co wówczas? Można się domyślić. Zresztą, jako fundacja recenzujecie książki wydane przede wszystkim płatnie i sami możecie przyznać, że są wśród nich naprawdę dobre pozycje.
FO. Ma Pani rację. Jak Pani wie, pod naszą opieką zaczęło również działać Wydawnictwo Literackie Białe Pióro, czy gdyby nie wydawałaby Pani bezpłatnie zaryzykowałaby współpracę z nim?
X. Białe Pióro jest jeszcze bardzo świeże, ale jak widzę pełne zapału i dobrych pomysłów. Podoba mi się w nim to, że reklamuje np. inne wydawnictwo, co świadczy o zdrowym podejściu. Ponadto oferta reklamowa jest realna i wykonalna. Zaś opieka z waszej strony jest swoistą gwarancją, sami przecież działacie, od dwóch chyba lat, i macie bardzo dobrą opinię, a to ważne. I powiem szczerze, że gdybym nie miała komfortu wydawania bezpłatnego śmiało zaryzykowałabym współpracę z nim.
FO. Czy chciałaby Pani na koniec przekazać coś naszym czytelnikom, wśród, których jest wielu pisarzy?
X. Wszystko w zasadzie zostało powiedziane z mojej strony. Na koniec dodam jeszcze, że pisać może każdy, ale nie każdy powinien. Nie wierzmy też do końca swoim najbliższym w ocenie naszego tekstu. Jeżeli nas kochają mogą wyolbrzymić jego świetność lub nie znając się zupełnie sprawić, że kilka negatywnych sformułowań spowoduje schowanie go do szuflady. Najlepiej dać przeczytać to komuś, kto oceni obiektywnie. Nie bójmy się też krytyki, każdy pisarz będzie miał swoich zwolenników i przeciwników. Jeśli zaś po kilku niepochlebnych opiniach załamujemy się to faktycznie lepiej sobie dać sobie spokój z pisaniem. Każda krytyka powinna nas wzmocnić, powinniśmy podejść do niej na trzeźwo i wyciągnąć właściwe wnioski, a nie tupać nóżką, jak rozkapryszone dziecko i obrażać się. W tej dziedzinie trzeba być twardym i odpornym na wszelkie negatywne emocje, w przeciwnym razie szybko stracimy zdrowie.
FO. Dziękujemy serdecznie za rozmowę.”
FO. Pani X wydała Pani kilka książek zarówno w wydawnictwach płatnych jak i bezpłatnych. Jak to się stało?
X. Moją przygodę, z wydawaniem pozycji literackich, rozpoczęłam właśnie od wydawnictw płatnych. Oczywiście, wcześniej próbowałam dostać się do wielkich wydawnictwa bezpłatnych, ale zwykle otrzymywałam po trzech, czterech miesiącach odpowiedź „Dziękujemy, ale w chwili obecnej nie jesteśmy zainteresowani”. Pragnienie wydania było jednak silniejsze i postanowiłam sama wydać swoje książki. Po kilku miesiącach od wydania pozycji spróbowałam ponownie szczęścia i udało się. Chyba przemówił też za tym ówczesny już dorobek, a więc klika pozycji wydanych właśnie w wydawnictwach płatnych. Tak, więc z jednej strony, albo napiszemy coś tak bardzo interesującego, że zachwyci ono wydawcę i od razu wyda, albo musimy wydać coś płatnego, aby samo nazwisko pojawiło się w mediach np. internetowych, żeby być zauważonym.
FO. Pani, jako pisarz, które wydawnictwa preferuje?
X. Odpowiedź wbrew pozorom nie jest prosta, każde z wydawnictw płatnych i bezpłatnych ma swoje ciemne i jasne strony. Przede wszystkim w wydawnictwach bezpłatnych sprzedajemy prawa autorskie do swojej książki i są to kwoty rzędu np. 500‑1000,00 zł. Dopiero po kilku wydanych pozycjach, o ile one będą się sprzedawały można powalczyć dodatkowo o prowizję. Ostrzegam od razu, że to trudna droga często kończy się niepowodzeniem. Nie jest to stały schemat, ale często się zdarza. Natomiast w wydawnictwach płatnych trzeba uważać na pewne warunki i ustalenia. Przede wszystkim jak jest sformułowana umowa. Często zdarza się, że nie zwracamy na to uwagi, dla przykładu „wydawca zastrzega sobie prawo do reklamy, organizowania spotkań autorskich itp.”. Zwróćmy uwagę na wyrażenie „zastrzega sobie prawo”, czyli zastrzega, ale nie zapewnia. Może, ale nie musi. Czytamy wspaniale skonstruowaną umowę, jesteśmy podnieceni, reklama, promocja na szeroką skalę, spotkania autorskie itp. W rzeczywistości sam sobie organizujesz prawie wszystko. Oczywiście są recenzje na blogach i stronach, ale reklamy, o jakiej sobie marzymy nie ma. Oczywiście nie wszystkie wydawnictwa tak postępują, ja akurat miałam pecha. Niestety reklama płatna jest niebywale droga i wydawnictwo owszem zaryzykuje inwestowanie w nią o ile ma 100% pewność sukcesu. Często też bywają problemy z uzyskaniem informacji o ilości sprzedaży książek za dany okres, zwykle to okres półroczny, ale mogą być duże poślizgi czasowe.
FO. Reasumując ma Pani negatywne zdanie o wydawnictwach płatnych?
X. O tego nie powiedziałam. Po prostu ja trafiłam na dwa takie, które mnie zawiodły. Oczywiście było w tym i trochę mojej winy, gdyż mogłam dokładnie przeczytać umowę i zastanowić się na sensem. Jednak bywa i tak, że w umowie nie ma nic o reklamie, promocji itp., bo wydawnictwo w danej chwili nie wie jeszcze, w jakiej formie to zrobi. Wówczas może nas czekać miła niespodzianka, albo w ogóle rozczarowanie.
FO. Na co jeszcze powinni autorzy zwracać uwagę chcąc skorzystać z wydawnictwa płatnego?
X. Dla mnie ważny jest kontakt z wydawnictwem. Jeżeli ja piszę do wydawnictwa e-mail z jakimś zapytaniem, a on nie odpowiada, raz, drugi, telefon nie jest odbierany to powinna już nam się zapalić czerwona lampka, że coś jest nie tak.
FO. Czy zgodzi się Pani z opinią niektórych „znawców”, że pisarz wydający w wydawnictwie płatnym swoją książkę jest niewiele warty wraz ze swoim utworem?
X. Kompletna bzdura! Jeszcze raz powtórzę, wydawnictwa bezpłatne nastawione są na komercje, a nie tak naprawdę na dobra literaturę. Ile razy każdy z nas kupił książkę z takiego wydawnictwa i czuł się zawiedziony treścią? Pamiętajmy, że oni posługują się zimną kalkulacją. Jak wiele jest ostrej krytyki pod adresem znanych pisarzy, wydawanych przez takie wydawnictwa. Dlaczego czasami tak bardzo reklamowana pozycja, więcej nie pojawia się w takim wydawnictwie ani żadna inna napisana przez niego? Wydając „bezpłatnie” nie oznacza, że się jest dobrym pisarzem, a „płatnym”, iż jest się nic niewartym. Często bywa odwrotnie. To właśnie poprzez wydanie płatne możemy zostać „odkryci”. Należy pamiętać, że pracują tam tylko ludzie, którzy mogą się mylić.
FO. My jednak chcemy jeszcze zagłębić się w ten temat. Jeżeli wysyłamy swój tekst do wydawnictwa bezpłatnego, ono odrzuca to czy nie oznacza to jednoznacznie, że nasza książka jest po prostu marna?
X Oczywiście, że nie. Trzeba znać mechanizm takich wydawnictw. Przesłany tekst „idzie” do akceptacji wstępnej. I tu o ile trafimy tematem w gust takiej osoby, która dostała nasz tekst, to mamy szczęście. Jednak często zdarza się tak, że np. piszemy powieść kryminalną, a osoba, która ją będzie wstępnie akceptować nie przepada za takimi tematami. I co wówczas? Można się domyślić. Zresztą, jako fundacja recenzujecie książki wydane przede wszystkim płatnie i sami możecie przyznać, że są wśród nich naprawdę dobre pozycje.
FO. Ma Pani rację. Jak Pani wie, pod naszą opieką zaczęło również działać Wydawnictwo Literackie Białe Pióro, czy gdyby nie wydawałaby Pani bezpłatnie zaryzykowałaby współpracę z nim?
X. Białe Pióro jest jeszcze bardzo świeże, ale jak widzę pełne zapału i dobrych pomysłów. Podoba mi się w nim to, że reklamuje np. inne wydawnictwo, co świadczy o zdrowym podejściu. Ponadto oferta reklamowa jest realna i wykonalna. Zaś opieka z waszej strony jest swoistą gwarancją, sami przecież działacie, od dwóch chyba lat, i macie bardzo dobrą opinię, a to ważne. I powiem szczerze, że gdybym nie miała komfortu wydawania bezpłatnego śmiało zaryzykowałabym współpracę z nim.
FO. Czy chciałaby Pani na koniec przekazać coś naszym czytelnikom, wśród, których jest wielu pisarzy?
X. Wszystko w zasadzie zostało powiedziane z mojej strony. Na koniec dodam jeszcze, że pisać może każdy, ale nie każdy powinien. Nie wierzmy też do końca swoim najbliższym w ocenie naszego tekstu. Jeżeli nas kochają mogą wyolbrzymić jego świetność lub nie znając się zupełnie sprawić, że kilka negatywnych sformułowań spowoduje schowanie go do szuflady. Najlepiej dać przeczytać to komuś, kto oceni obiektywnie. Nie bójmy się też krytyki, każdy pisarz będzie miał swoich zwolenników i przeciwników. Jeśli zaś po kilku niepochlebnych opiniach załamujemy się to faktycznie lepiej sobie dać sobie spokój z pisaniem. Każda krytyka powinna nas wzmocnić, powinniśmy podejść do niej na trzeźwo i wyciągnąć właściwe wnioski, a nie tupać nóżką, jak rozkapryszone dziecko i obrażać się. W tej dziedzinie trzeba być twardym i odpornym na wszelkie negatywne emocje, w przeciwnym razie szybko stracimy zdrowie.
FO. Dziękujemy serdecznie za rozmowę.”
I co sądzicie o wypowiedzi autorki? Zgadzacie się? Czy może wydaliście kiedyś własną lekturę, lub jesteście zainteresowani taką możliwością?
Serdecznie zachęcam chętnych do wydania własnej książki, na stronkę wydawnictwa i fundacji!
A zainteresowanym następną recenzją - pojawi się, pojawi jak tylko będzie czas na napisanie jakiejś porządnej :P
środa, 18 września 2013
"Na psa urok"
Więc w związku z tym, że blog ma być i o książkach i o filmach, to dzisiaj podchodzimy do tej filmowej części bloga ;):
Tytuł: Na psa urok
Reżyser: Brian Robbins
Gdyby nie cudowna wypożyczalnia filmów, pewnie nigdy nie spotkałabym się z tą produkcją :). Obejrzany w piątkowy wieczorek, był świetnym wyborem jeżeli chodzi o pośmianie się i miłe spędzenie tej 1,5 godziny.
Cudownie zaaranżowane sceny komiczne, dawno nie chichotałam tak na filmie. Dodać tu można świetną grę aktorską pana Tima Allena, który po mistrzowsku wcielił się w zapracowanego prawnika, do reszty zaaranżowanego w zawodowe obowiązki.
Sama koncepcja filmu bardzo przypadła mi do gustu, bo uwielbiam produkcje, w których w głównej roli zobaczyć można czworonogi, a w szczególności psiaki. Trafem w dziesiątkę okazały się także wypowiadane na głos myśli i dialogi kudłatego owczarka - prawnika. To one nadawały akcji komizmu i pozwalały zobaczyć odbiorcom, co tak naprawdę gnębi, zadziwia i rozwesela Shagg'ego. Nie zabrakło także motywu ze złym doktorem, który chce przejąć władzę nad światem. Szczerze mówiąc, trochę już naoglądałam się filmów, które w mniejszym lub większym stopniu próbowały jakoś unowocześnić, albo zmodernizować ten popularny element, tutaj też tak było, jednak niestety nic z tych prób nie wyszło. Przerysowana wersja podstępnego doktora, pozornego niebezpieczeństwa i unicestwienia zagrożenia przez tytułowego owczarka. Chociaż mogę próbować znaleźć coś, co wyróżniałoby w jakiś sposób ten motyw, nic nie przychodzi mi do głowy. Wszystko ma swoje plusy i minusy, ale za ten element będzie to zdecydowany minus.
Co się jeszcze tyczy drugoplanowych bohaterów - myślę, że wykonali oni swój obowiązek po prostu przyzwoicie. Nie mam żadnych zastrzeżeń, ale też żadnego uznania. Ot, aktorzy, którzy stanowili dopełnienie filmu.
Zapracowany prawnik, Dave Douglas, całkowicie zaniedbuje żonę i dzieci. Zajmując się sprawą instytutu badawczego, w którym przeprowadzane są eksperymenty na zwierzakach, prawnik pewnego dnia przez przypadek zostaje ugryziony, przez kudłatego owczarka, który po pokazaniu się przed drzwiami, natychmiast podbił serca dzieci. Efekt niespodziewanego ukąszenia psiaka, widać wkrótce potem - Dave zmienia się bowiem w... psa pasterskiego. Od czasu do czasu wraca do ludzkiej skóry, jednak nie zawsze okazuje się to mieć pozytywny wpływ na niego. Z czworonożnej perspektywy, mężczyzna zaczyna obserwować rodzinę i nareszcie rozumieć, jak jest ona dla niego ważna. Jeszcze bardziej chce więc być przykładnym ojcem i mężem, ale jego możliwości zostały ograniczone na tyle mocno, że staje się to teraz niemal niemożliwe. A to nie jedyny problem - doktor Kozak, który był sprawcą całego zamieszania, zaczyna powoli domyślać się jaki wpływ może mieć na człowieka szczepionka, a jedyną osobą, która może udaremnić zamach na ludzkość okazuje się być Dave...
Film śmieszny, ale z paroma minusami dotyczącymi głównie motywu "złego doktora". Zasługuje na ocenę:
★★★★★★★
7/10
Tytuł: Na psa urok
Reżyser: Brian Robbins
Gdyby nie cudowna wypożyczalnia filmów, pewnie nigdy nie spotkałabym się z tą produkcją :). Obejrzany w piątkowy wieczorek, był świetnym wyborem jeżeli chodzi o pośmianie się i miłe spędzenie tej 1,5 godziny.
Cudownie zaaranżowane sceny komiczne, dawno nie chichotałam tak na filmie. Dodać tu można świetną grę aktorską pana Tima Allena, który po mistrzowsku wcielił się w zapracowanego prawnika, do reszty zaaranżowanego w zawodowe obowiązki.
Sama koncepcja filmu bardzo przypadła mi do gustu, bo uwielbiam produkcje, w których w głównej roli zobaczyć można czworonogi, a w szczególności psiaki. Trafem w dziesiątkę okazały się także wypowiadane na głos myśli i dialogi kudłatego owczarka - prawnika. To one nadawały akcji komizmu i pozwalały zobaczyć odbiorcom, co tak naprawdę gnębi, zadziwia i rozwesela Shagg'ego. Nie zabrakło także motywu ze złym doktorem, który chce przejąć władzę nad światem. Szczerze mówiąc, trochę już naoglądałam się filmów, które w mniejszym lub większym stopniu próbowały jakoś unowocześnić, albo zmodernizować ten popularny element, tutaj też tak było, jednak niestety nic z tych prób nie wyszło. Przerysowana wersja podstępnego doktora, pozornego niebezpieczeństwa i unicestwienia zagrożenia przez tytułowego owczarka. Chociaż mogę próbować znaleźć coś, co wyróżniałoby w jakiś sposób ten motyw, nic nie przychodzi mi do głowy. Wszystko ma swoje plusy i minusy, ale za ten element będzie to zdecydowany minus.
Co się jeszcze tyczy drugoplanowych bohaterów - myślę, że wykonali oni swój obowiązek po prostu przyzwoicie. Nie mam żadnych zastrzeżeń, ale też żadnego uznania. Ot, aktorzy, którzy stanowili dopełnienie filmu.
Zapracowany prawnik, Dave Douglas, całkowicie zaniedbuje żonę i dzieci. Zajmując się sprawą instytutu badawczego, w którym przeprowadzane są eksperymenty na zwierzakach, prawnik pewnego dnia przez przypadek zostaje ugryziony, przez kudłatego owczarka, który po pokazaniu się przed drzwiami, natychmiast podbił serca dzieci. Efekt niespodziewanego ukąszenia psiaka, widać wkrótce potem - Dave zmienia się bowiem w... psa pasterskiego. Od czasu do czasu wraca do ludzkiej skóry, jednak nie zawsze okazuje się to mieć pozytywny wpływ na niego. Z czworonożnej perspektywy, mężczyzna zaczyna obserwować rodzinę i nareszcie rozumieć, jak jest ona dla niego ważna. Jeszcze bardziej chce więc być przykładnym ojcem i mężem, ale jego możliwości zostały ograniczone na tyle mocno, że staje się to teraz niemal niemożliwe. A to nie jedyny problem - doktor Kozak, który był sprawcą całego zamieszania, zaczyna powoli domyślać się jaki wpływ może mieć na człowieka szczepionka, a jedyną osobą, która może udaremnić zamach na ludzkość okazuje się być Dave...
Film śmieszny, ale z paroma minusami dotyczącymi głównie motywu "złego doktora". Zasługuje na ocenę:
★★★★★★★
7/10
piątek, 13 września 2013
"Dziewczyny z Hex Hall"
Tytuł: Dziewczyny z Hex Hall
Autor:Rachel Hawkins
Wydawnictwo: Otwarte
Książka była moim "łupem" w miejskiej bibliotece, jako, że szukałam lekkiej i ciekawej lektury na wolne chwile. Lektura, mimo paru wad, okazała się nie tak znowu złym wyborem.
Mamy tutaj do czynienia z literaturą typowo młodzieżową, o czym świadczą liczne dialogi, w łatwym i luźnym w odbiorze języku i oczywiście wykreowane przez autorkę postacie, które pokazane są zarówno z tych dobrych jak i złych stron. Bardzo podoba mi się tutaj pomysł z niespodzianką końcową, czyli tym finałowym pokazaniem prawdziwego Archera (tu nie będę zdradzać za dużo :)). Natomiast z wad, wymienić można chociażby powtarzające się elementy z innych książek młodzieżowych (jest ich bardzo wiele), oraz troszkę przerysowane dialogi i postacie, które w pewnym momencie wydają się już nie tyle nieciekawe, co wręcz przeszkadzające w odbiorze akcji. Oprócz tego mam parę zastrzeżeń co do głównej bohaterki, ale mam tu na myśli tylko wybrane i (na szczęście) nieliczne fragmenty. Sama akcja, mimo, że powtarzająca się i dość znana, to o dziwo wciąga, być może poprzez taki bardziej pamiętnikowy styl pisania książki, co ukazuje uczucia głównej bohaterki.
Sophie jest zwykłą nastolatką, jakich wiele. Ma jednak pewną umiejętność - potrafi sterować ludzkimi uczuciami, rzucać zaklęcia miłosne... Gdy po raz nie wiadomo który, nastolatka popełnia ten sam błąd, rzucając zaklęcie miłosne w szkole, jej mama postanawia, że odtąd córka będzie uczyć się w liceum Hex Hall, gdzie oprócz czarownic, spotkać można także elfy, zmiennokształtnych, czy wampiry. Wkrótce jednak, na dość zwykłe (jak na okoliczności) życie Sophie pada cień - jej najlepsza przyjaciółka, Jenna zostaje osądzona o napaść i próbę zabicia w szkole. Sophie robi wszystko by jej pomóc, a przy okazji udaje jej się odkryć, kto tak naprawdę dokonał napaści i jakie może to mieć skutki na życie wszystkich w szkole...
Lekka i przyjemna, bez specjalnej rewelacji:
★★★★★★★★
8/10
Autor:Rachel Hawkins
Wydawnictwo: Otwarte
Książka była moim "łupem" w miejskiej bibliotece, jako, że szukałam lekkiej i ciekawej lektury na wolne chwile. Lektura, mimo paru wad, okazała się nie tak znowu złym wyborem.
Mamy tutaj do czynienia z literaturą typowo młodzieżową, o czym świadczą liczne dialogi, w łatwym i luźnym w odbiorze języku i oczywiście wykreowane przez autorkę postacie, które pokazane są zarówno z tych dobrych jak i złych stron. Bardzo podoba mi się tutaj pomysł z niespodzianką końcową, czyli tym finałowym pokazaniem prawdziwego Archera (tu nie będę zdradzać za dużo :)). Natomiast z wad, wymienić można chociażby powtarzające się elementy z innych książek młodzieżowych (jest ich bardzo wiele), oraz troszkę przerysowane dialogi i postacie, które w pewnym momencie wydają się już nie tyle nieciekawe, co wręcz przeszkadzające w odbiorze akcji. Oprócz tego mam parę zastrzeżeń co do głównej bohaterki, ale mam tu na myśli tylko wybrane i (na szczęście) nieliczne fragmenty. Sama akcja, mimo, że powtarzająca się i dość znana, to o dziwo wciąga, być może poprzez taki bardziej pamiętnikowy styl pisania książki, co ukazuje uczucia głównej bohaterki.
Sophie jest zwykłą nastolatką, jakich wiele. Ma jednak pewną umiejętność - potrafi sterować ludzkimi uczuciami, rzucać zaklęcia miłosne... Gdy po raz nie wiadomo który, nastolatka popełnia ten sam błąd, rzucając zaklęcie miłosne w szkole, jej mama postanawia, że odtąd córka będzie uczyć się w liceum Hex Hall, gdzie oprócz czarownic, spotkać można także elfy, zmiennokształtnych, czy wampiry. Wkrótce jednak, na dość zwykłe (jak na okoliczności) życie Sophie pada cień - jej najlepsza przyjaciółka, Jenna zostaje osądzona o napaść i próbę zabicia w szkole. Sophie robi wszystko by jej pomóc, a przy okazji udaje jej się odkryć, kto tak naprawdę dokonał napaści i jakie może to mieć skutki na życie wszystkich w szkole...
Lekka i przyjemna, bez specjalnej rewelacji:
★★★★★★★★
8/10
piątek, 6 września 2013
"Dary Anioła Miasto Kości" - książka
Tytuł: Dary Anioła Miasto Kości
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: Mag wydawnictwo
Przyznam się, ze skruchą, że dopiero po filmie miałam okazję zabrać się za tę fenomenalną lekturę. Bardzo żałuję, że nastąpiła kolejność film - książka, ale cóż nie miałam wyboru, bo niestety, ale wcześniej nie miałam możliwości przeczytania lektury, więc postanowiłam chociaż obejrzeć film, skoro jest o nim głośno i słyszy się dużo pozytywnych opinii. Niestety był to błąd - zdecydowanie polecam przeczytanie książki, zanim obejrzycie ekranizację...
Zacznijmy może standardowo - jak prawie każda lektura i ta książka miała swoje plusy (większość) i minusy (zdecydowana mniejszość :)). Przejdźmy może do charakterów postaci - różnorodność jest tutaj naprawdę duża, od tajemniczych i zagadkowych, poprzez ciekawe i bystre, aż po skrajnie niemiłe, aż wredne. Mowa tutaj oczywiście o Jace'ie, Clary i Alecu. To ta trójka wywołała u mnie największe wrażenie, bo to one po lekturze zapadły głęboko w pamięć.
Zacznijmy od Aleca - bardzo żałuję, że więcej fragmentów z jego udziałem nie pojawiło się w książce. Te jednak, które były zwykle nadawały trochę dramatyzmu i akcji w lekturze. Postać ta była dla mnie na tyle intrygująca, że często oprócz głównego wątku Jace'a i Clary myślałam tam trochę o tej drugoplanowej postaci, próbując wpleść ją w jakiś dany fragment. Sądzę, że taka mroczna i niedostępna osoba to dobra podstawa do stworzenia naprawdę ciekawej książki :).
Następnie Clary - jeżeli o nią chodzi, scen z jej udziałem na pewno nie mogło nam zabraknąć. To właśnie jej emocje, wahania, myśli pojawiały się w książce. Była niewątpliwie ciekawą postacią, jej perspektywa miała więc ogromny wpływ na naszą opinię o lekturze. Jak dla mnie wypadła dobrze - nie rewelacyjnie, ale nie mdło i przerysowanie. Na tyle interesująco, aby zaciekawić się jej dalszymi losami.
Na samym końcu zostawiłam sobie temat, który jest najtrudniejszy do opisania - Jace'a. Przystojny, tajemniczy, zagadkowy... Na pewno ideał dla wielu z dziewczyn. Ale czy na pewno? Ta taka powierzchowna strona chłopaka trochę mniej mnie interesowała, byłam bardziej ciekawa co dzieje się w jego głowie. Parę takich notek, może nie tyle ile się pojawiło, ile po prostu możemy się domyśleć na podstawie niektórych fragmentów i to właśnie po nich możemy dojrzeć coś, co znajduje się ukryte głęboko pod nonszalanckim i niedbałym stylu chłopaka: wrażliwość, samotność i troskę o drugą osobę. Cieszyłam się, że autorka zdecydowała się wpleść takie fragmenty do książki, zwłaszcza, że jak się okazuje, miały one duży wpływ na rozwój wypadków.
Co do fabuły - na pewno miłośnicy fantastycznych książek już nie raz się z taką spotkały, ale, o dziwo każda inna zawsze mnie zaskakuje, w każdej jest coś innego. Więc mimo podobieństwa, nie mam żadnych uwag.
Clary jest normalną nastolatką - żyje w Nowym Jorku, wraz z mamą i najlepszym przyjacielem - Simonem. Gdy pewno dnia zostaje świadkiem tajemniczego morderstwa, nie podejrzewa, że jej życie zmieni się diametralnie. Porwanie mamy, podróż do Instytutu, zabijanie demonów... To wszystko spotyka główną bohaterkę, która postanawia zrobić wszystko, byle tylko uratować matkę. W całym tym zamieszaniu, bohaterce pomaga Jace - przystojny i zagadkowy chłopak, Nocny Łowca. Już wkrótce Clary zaczyna czuć do niego coś więcej i nie wiadomo, co tak naprawdę łączy, a co dzieli ten duet...
Książka zasługuje na 10 gwiazdek:
★★★★★★★★★★
i moją ocenę 10/10 :) Za ciekawą akcję, fajnie rozwiniętą historię i intrygujące postacie.
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: Mag wydawnictwo
Przyznam się, ze skruchą, że dopiero po filmie miałam okazję zabrać się za tę fenomenalną lekturę. Bardzo żałuję, że nastąpiła kolejność film - książka, ale cóż nie miałam wyboru, bo niestety, ale wcześniej nie miałam możliwości przeczytania lektury, więc postanowiłam chociaż obejrzeć film, skoro jest o nim głośno i słyszy się dużo pozytywnych opinii. Niestety był to błąd - zdecydowanie polecam przeczytanie książki, zanim obejrzycie ekranizację...
Zacznijmy może standardowo - jak prawie każda lektura i ta książka miała swoje plusy (większość) i minusy (zdecydowana mniejszość :)). Przejdźmy może do charakterów postaci - różnorodność jest tutaj naprawdę duża, od tajemniczych i zagadkowych, poprzez ciekawe i bystre, aż po skrajnie niemiłe, aż wredne. Mowa tutaj oczywiście o Jace'ie, Clary i Alecu. To ta trójka wywołała u mnie największe wrażenie, bo to one po lekturze zapadły głęboko w pamięć.
Zacznijmy od Aleca - bardzo żałuję, że więcej fragmentów z jego udziałem nie pojawiło się w książce. Te jednak, które były zwykle nadawały trochę dramatyzmu i akcji w lekturze. Postać ta była dla mnie na tyle intrygująca, że często oprócz głównego wątku Jace'a i Clary myślałam tam trochę o tej drugoplanowej postaci, próbując wpleść ją w jakiś dany fragment. Sądzę, że taka mroczna i niedostępna osoba to dobra podstawa do stworzenia naprawdę ciekawej książki :).
Następnie Clary - jeżeli o nią chodzi, scen z jej udziałem na pewno nie mogło nam zabraknąć. To właśnie jej emocje, wahania, myśli pojawiały się w książce. Była niewątpliwie ciekawą postacią, jej perspektywa miała więc ogromny wpływ na naszą opinię o lekturze. Jak dla mnie wypadła dobrze - nie rewelacyjnie, ale nie mdło i przerysowanie. Na tyle interesująco, aby zaciekawić się jej dalszymi losami.
Na samym końcu zostawiłam sobie temat, który jest najtrudniejszy do opisania - Jace'a. Przystojny, tajemniczy, zagadkowy... Na pewno ideał dla wielu z dziewczyn. Ale czy na pewno? Ta taka powierzchowna strona chłopaka trochę mniej mnie interesowała, byłam bardziej ciekawa co dzieje się w jego głowie. Parę takich notek, może nie tyle ile się pojawiło, ile po prostu możemy się domyśleć na podstawie niektórych fragmentów i to właśnie po nich możemy dojrzeć coś, co znajduje się ukryte głęboko pod nonszalanckim i niedbałym stylu chłopaka: wrażliwość, samotność i troskę o drugą osobę. Cieszyłam się, że autorka zdecydowała się wpleść takie fragmenty do książki, zwłaszcza, że jak się okazuje, miały one duży wpływ na rozwój wypadków.
Co do fabuły - na pewno miłośnicy fantastycznych książek już nie raz się z taką spotkały, ale, o dziwo każda inna zawsze mnie zaskakuje, w każdej jest coś innego. Więc mimo podobieństwa, nie mam żadnych uwag.
Clary jest normalną nastolatką - żyje w Nowym Jorku, wraz z mamą i najlepszym przyjacielem - Simonem. Gdy pewno dnia zostaje świadkiem tajemniczego morderstwa, nie podejrzewa, że jej życie zmieni się diametralnie. Porwanie mamy, podróż do Instytutu, zabijanie demonów... To wszystko spotyka główną bohaterkę, która postanawia zrobić wszystko, byle tylko uratować matkę. W całym tym zamieszaniu, bohaterce pomaga Jace - przystojny i zagadkowy chłopak, Nocny Łowca. Już wkrótce Clary zaczyna czuć do niego coś więcej i nie wiadomo, co tak naprawdę łączy, a co dzieli ten duet...
Książka zasługuje na 10 gwiazdek:
★★★★★★★★★★
i moją ocenę 10/10 :) Za ciekawą akcję, fajnie rozwiniętą historię i intrygujące postacie.
poniedziałek, 2 września 2013
Współpraca z wydawnictwem literackim "Białe Pióro" oraz fundacją "Oscar"
Notka dzisiaj, dla odmiany, będzie dotyczyć mojej współpracy z wydawnictwem "Białe Pióro" oraz fundacją "Oscar":
Wydawnictwo powstało, aby dać szansę na rozwinięcie swoich pasji dotyczących tworzenia powieści, tym, którzy chcieliby pokazać światu swoje dzieło. Jeżeli ktoś jest zainteresowany wydaniem książki, z pewnością może się zwrócić do wydawnictwa "Białe Pióro" z prośbą o pomoc. Wydając Twoje dzieło, firma oferuje skład tekstu oraz jego korektę, oprawę graficzną oraz sprzedaż i dystrybucję do księgarń. Jeżeli więc jesteś zainteresowany wydaniem własnej książki - pisz!
Strona internetowa: http://bialepioro.pl/
Współpraca z fundacją "Oscar" otwiera przed autorem możliwość recenzji i wywiadów przeprowadzonych z nim na temat książki, oraz konkursy tematycznie związane z lekturą. Jest to doskonały sposób na promocję i rozpowszechnienie własnej twórczości.
Strona internetowa: http://fundacjaoskar.pl/
Zachęcam wszystkich, którzy chcą wydać własną książkę do skorzystania z usług wydawnictwa oraz fundacji!
Wydawnictwo powstało, aby dać szansę na rozwinięcie swoich pasji dotyczących tworzenia powieści, tym, którzy chcieliby pokazać światu swoje dzieło. Jeżeli ktoś jest zainteresowany wydaniem książki, z pewnością może się zwrócić do wydawnictwa "Białe Pióro" z prośbą o pomoc. Wydając Twoje dzieło, firma oferuje skład tekstu oraz jego korektę, oprawę graficzną oraz sprzedaż i dystrybucję do księgarń. Jeżeli więc jesteś zainteresowany wydaniem własnej książki - pisz!
Strona internetowa: http://bialepioro.pl/
Współpraca z fundacją "Oscar" otwiera przed autorem możliwość recenzji i wywiadów przeprowadzonych z nim na temat książki, oraz konkursy tematycznie związane z lekturą. Jest to doskonały sposób na promocję i rozpowszechnienie własnej twórczości.
Strona internetowa: http://fundacjaoskar.pl/
Zachęcam wszystkich, którzy chcą wydać własną książkę do skorzystania z usług wydawnictwa oraz fundacji!
niedziela, 1 września 2013
Ranking 55
Zabawę tę "podpatrzyłam" na blogu: http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/, a jako że autorka nie nominowała nikogo konkretnego, postanowiłam wziąć w tej zabawie udział ;)
Dziesięć książek, które spodobały mi się najbardziej:
1. "Klątwa Tygrysa"
2. "Igrzyska Śmierci"
3. "Jutro"
4. "Zmierzch"
5. "Przysięga"
6. "Pretty Little Liars"
7. "Harry Potter"
8. "Heartland"
9. "Endal"
10. "Nienawiść"
Jest ich jeszcze wiele, wiele więcej, bo uważam, że każda książka ma w sobie coś wartego uwagi, nawet te, które niezbyt nam się podobają ;). Ale to jest ta top 10 :D
Dziewięć książek, które mi się nie spodobały:
1. "Jajko księżyca"
2. "Przygody Tomka Sawyera" (dodatkowo była to moja lektura szkolna, więc jeszcze straszniej się ją czytało)
3. "Tunele" - od 2 tomu
4. "Oksa Pollock"
Tylko cztery, bo więcej trudniej znaleźć ;)
Osiem blogów, które najczęściej odwiedzam:
1. http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
2. http://marpleous.blogspot.com/
3. http://mirror-of--soul.blogspot.com/
4. http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/
5. http://wkrainieksiazek.blogspot.com/
6. http://mojeksiazkoweniebo.blogspot.com/
7. http://readwithnefmi.blogspot.com/
8. http://zaczytana-iadala.blogspot.com/
Siedem książek, które chcę przeczytać (napiszę seriami, bo nie mam pojedynczych książek do przeczytania tylko wszystko serie :D)
1. "Dary Anioła"
2. "Delirium" - serię
3. "Dom Nocy"
4. "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy"
5. "Drżenie" - trylogię
6. "Trylogię Czasu"
Sześć powodów by sięgnąć po książkę:
1. Działa pozytywnie na wyobraźnię.
2. Lepiej jest uzależnić się od czytania, niż od grania, czy oglądania :)
3. Pomaga w zapominaniu o kłopotach - odrywa od rzeczywistości.
4. Dużo można się z niej dowiedzieć.
5. Można miło i przyjemnie spędzić czas.
6. Pomaga w dyskusjach, zdobywaniu znajomości itp.
Pięć powodów by nie sięgnąć po książkę:
1. Można opuścić się w nauce (zdecydowanie :D)
2. Zaniedbujemy przyjaciół/rodzinę.
3. Nie wychodzimy na świeże powietrze, cały czas siedzimy z książką w pokoju.
4. Niewyspanie ;)
5. Brak kasy :(
Cztery miejsca, gdzie najlepiej się czyta:
1. Na fotelu w ogródku :)
2. Krzesło w pokoju.
3. Wieczorem, w łóżku.
4. Fioletowy puf :)
Trzech autorów, na których książki zawsze czekasz długo:
1. Colleen Houck (nadal czekam!)
2. Rafał Kosik ("Felix, Net i Nika:)
3. Lauren Brooke ("Heartland")
Dwie dobre ekranizacje:
1. "Jutro, kiedy rozpocznie się wojna"
2. "Igrzyska Śmierci"
Mogłabym dodać tu jeszcze "Miasto Kości", ale byłoby to bardziej jako film, nie ekranizacja, bo książki jeszcze nie skończyłam ;)
Jeden autor niesłusznie zapomniany:
Tutaj trudno mi kogoś wytypować, wydaje mi się, że po troszku jest to Lauren Brooke i jej seria "Heartland", o której moim zdaniem dość mało się słyszy i niewielka ilość osób czytała te serię ;).
Nominacja:
Mam nadzieję, że się nie pogniewa, ale autorka bloga http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/, wpadła na pomysł, aby po prostu ten kto chce wziąć udział, wziął udział w tej zabawie, i ja też chcę zrobić coś takiego. A więc ten kto ma ochotę - niech bierze udział!
Dziesięć książek, które spodobały mi się najbardziej:
1. "Klątwa Tygrysa"
2. "Igrzyska Śmierci"
3. "Jutro"
4. "Zmierzch"
5. "Przysięga"
6. "Pretty Little Liars"
7. "Harry Potter"
8. "Heartland"
9. "Endal"
10. "Nienawiść"
Jest ich jeszcze wiele, wiele więcej, bo uważam, że każda książka ma w sobie coś wartego uwagi, nawet te, które niezbyt nam się podobają ;). Ale to jest ta top 10 :D
Dziewięć książek, które mi się nie spodobały:
1. "Jajko księżyca"
2. "Przygody Tomka Sawyera" (dodatkowo była to moja lektura szkolna, więc jeszcze straszniej się ją czytało)
3. "Tunele" - od 2 tomu
4. "Oksa Pollock"
Tylko cztery, bo więcej trudniej znaleźć ;)
Osiem blogów, które najczęściej odwiedzam:
1. http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
2. http://marpleous.blogspot.com/
3. http://mirror-of--soul.blogspot.com/
4. http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/
5. http://wkrainieksiazek.blogspot.com/
6. http://mojeksiazkoweniebo.blogspot.com/
7. http://readwithnefmi.blogspot.com/
8. http://zaczytana-iadala.blogspot.com/
Siedem książek, które chcę przeczytać (napiszę seriami, bo nie mam pojedynczych książek do przeczytania tylko wszystko serie :D)
1. "Dary Anioła"
2. "Delirium" - serię
3. "Dom Nocy"
4. "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy"
5. "Drżenie" - trylogię
6. "Trylogię Czasu"
Sześć powodów by sięgnąć po książkę:
1. Działa pozytywnie na wyobraźnię.
2. Lepiej jest uzależnić się od czytania, niż od grania, czy oglądania :)
3. Pomaga w zapominaniu o kłopotach - odrywa od rzeczywistości.
4. Dużo można się z niej dowiedzieć.
5. Można miło i przyjemnie spędzić czas.
6. Pomaga w dyskusjach, zdobywaniu znajomości itp.
Pięć powodów by nie sięgnąć po książkę:
1. Można opuścić się w nauce (zdecydowanie :D)
2. Zaniedbujemy przyjaciół/rodzinę.
3. Nie wychodzimy na świeże powietrze, cały czas siedzimy z książką w pokoju.
4. Niewyspanie ;)
5. Brak kasy :(
Cztery miejsca, gdzie najlepiej się czyta:
1. Na fotelu w ogródku :)
2. Krzesło w pokoju.
3. Wieczorem, w łóżku.
4. Fioletowy puf :)
Trzech autorów, na których książki zawsze czekasz długo:
1. Colleen Houck (nadal czekam!)
2. Rafał Kosik ("Felix, Net i Nika:)
3. Lauren Brooke ("Heartland")
Dwie dobre ekranizacje:
1. "Jutro, kiedy rozpocznie się wojna"
2. "Igrzyska Śmierci"
Mogłabym dodać tu jeszcze "Miasto Kości", ale byłoby to bardziej jako film, nie ekranizacja, bo książki jeszcze nie skończyłam ;)
Jeden autor niesłusznie zapomniany:
Tutaj trudno mi kogoś wytypować, wydaje mi się, że po troszku jest to Lauren Brooke i jej seria "Heartland", o której moim zdaniem dość mało się słyszy i niewielka ilość osób czytała te serię ;).
Nominacja:
Mam nadzieję, że się nie pogniewa, ale autorka bloga http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/, wpadła na pomysł, aby po prostu ten kto chce wziąć udział, wziął udział w tej zabawie, i ja też chcę zrobić coś takiego. A więc ten kto ma ochotę - niech bierze udział!
Subskrybuj:
Posty (Atom)