czwartek, 31 lipca 2014

"Zabójczyni i Podziemny Świat" Sarah J. Maas

Tytuł: Zabójczyni i Podziemny Świat
Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros

"Przed Celaeną Sardothien kolejna misja. Główna bohaterka staje przed bardzo trudnym zadaniem, jakim jest zabójstwo Donevala, wpływowego i świetnie strzeżonego spiskowca. Zamieszana w rozgrywki polityczne Celaena ma przejąć będące w rękach Donevala niezwykle cenne dokumenty związane z handlem żywym towarem. Celem wyzwania jest nie tylko unicestwienie człowieka, lecz też walka o życie wielu zniewolonych osób. Czy jednak Celaena na pewno zabija odpowiednią osobę? Kto w tej gęstej sieci kłamstw, spisków, zazdrości i zdrady stoi po stronie dobra, a kto zła?"

Calaenę Sardothien poznałam już jakiś czas temu i muszę przyznać, że od początku książki byłam jej wielką fanką. Nic więc dziwnego, że kiedy dowiedziałam się o premierze kolejnej pozycji o jej przygodach, długo się nie wahałam - chciałam poznać dalsze losy jednej z najlepszych damskich postaci książkowych, o jakich dane mi było kiedykolwiek czytać.

Calaena Sardothien przeżyła wiele, jednak, jak powszechnie wiadomo, życie cały czas lubi zaskakiwać i stawiać przed nami nowe wyzwania. Tak więc po Czerwonej Pustyni, dziewczyna musi zmierzyć się z kolejną misją - Arobynn prosi ją o pomoc w zabiciu niejakiego Donevala, który, według Króla Zabójców, ma niecne plany względem przewozu niewolników. Dziewczyna, nie bez wahania podejmuje się kolejnej niebezpiecznej misji, przy okazji odkrywając kolejne, brudne tajemnice Erilei...

Kocham niespotykany sarkazm, spryt i mądrość Calaeny i nie ukrywam - jest to główny powód, dla którego sięgam po te pozycje. Nie mogę jednak narzekać na rozwój akcji, bo ten jest naprawdę dynamiczny. Autorka potrafi na tyle sprytnie poprowadzić fabułę, by na koniec czymś jeszcze zaskoczyć czytelnika. Także dzięki jej lekkiemu, łatwemu stylowi pisania, książkę czyta się naprawdę przyjemnie i szybko.

Minus pojawia się, jeżeli chodzi o objętość pozycji - akcja rozwija się w około 140 stron. Wydaje mi się jednak, że książka dużo zyskałaby, gdyby nieco zwiększyć ilość jej stron - dzięki temu byłoby miejsce na dokładniejsze opisy, a może nawet jeszcze więcej wydarzeń?

Poza tym, narzekać jednak nie można. Wydarzenia przedstawione są w taki sposób, aby czytelnik zawsze miał wrażenie niedosytu i chęci dalszej lektury. Mnie samą zdziwiło, w jakim stopniu ta cieniutka książeczka wciągnęła mnie swój świat i w jakim tempie ją pochłaniałam.

W tej części, mamy też możliwość dokładniejszego poznania Sama - czyli jednego z Zabójców, pomocników Arobynna. Na jaw wychodzi wiele faktów z jego wcześniejszego życia, ale także bohater ten odkrywa przed nami swój prawdziwy charakter - jest troskliwy i zaborczy w stosunku do Calaeny, a przez całą książkę przewija się wątek romantyczny pomiędzy nim a Zabójczynią.

Książkę polecam i to gorąco, bo historia jest przyjemna i bardzo szybko się ją czyta. Mimo wszystko, minusy są, chociażby w postaci małej grubości książki, która nieco przeszkadza w dokładniejszym rozwoju zdarzeń. Sądzę jednak, że miłośnikom fantastyki pozycja ta przypadnie do gustu, nawet mimo pojedynczych "wpadek" i miło spędzą z nią popołudnie.


Egzemplarz książki otrzymałam od portalu literatura.juventum.pl
Recenzja została napisana także dla portalu literatura.juventum.pl

sobota, 26 lipca 2014

Nasza to, czy gwiazd naszych wina?

Założę się, że nie ma wśród czytelników takiej osoby, która choćby słowem, nie słyszała o zyskującej coraz to nowsze rzesze fanów powieści Johna Greena pt. "Gwiazd naszych wina". Jak pewnie wiecie, niedawno miała miejsce także premiera filmu, który powstał na podstawie bestsellerowej książki. Postanowiłam więc połączyć obie rzeczy i dzisiaj będzie trochę zarówno o lekturze, jak i o ekranizacji. Zapraszam:

 Książka

Tytuł: Gwiazd naszych wina
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las

"Miliony fanów, dwa lata na listach bestsellerów, a wreszcie ekranizacja. Kto by się tego spodziewał po ambitnej powieści o dwojgu młodych ludzi, którzy spotykają się w grupie wsparcia dla chorych nastolatków. Dziewczyna o imieniu Hazel, która ma szesnaście lat i nowotwór, poznaje tam Augustusa, niewiele starszego od siebie chłopaka. Ich wspólna historia nikogo nie pozostawia obojętnie."

John'a Green'a nie trzeba chyba nikomu przedstawiać - nagrodzony licznymi nagrodami autor, oraz właściciel popularnego wideobloga, który prowadzi wraz z bratem Hankiem. Aktualnie mieszka w Indianapolis, razem z żoną i dziećmi.

Życie Hazel nigdy nie było zbyt ciekawe - chora na raka tarczycy, z przerzutami do płuc od kiedy skończyła trzynaście lat, wycofana z wszelkiego życia towarzyskiego nastolatka, która nałogowo ogląda American's Next Top Model. Mama dziewczyny w końcu decyduje, że Hazel ma zacząć żyć jak normalna nastolatka i zapisuje ją na zajęcia grupy wsparcia. Podczas jednych ze spotkań, dziewczyna poznaje tam Augustusa, chłopaka w swoim wieku, który rozpoczyna nowy etap w życiu Hazel.

Choroby, a zwłaszcza te nowotworowe czasami przewijały się w książkach, które czytałam i nigdy jakoś specjalnie mi nie przeszkadzały. Kiedy jednak miałam się zabrać za "Gwiazd naszych wina", którego tematyka (jakby nie patrzeć) to głównie nowotwór, czyli bardzo przykra sprawa, miałam złe przeczucia. Do tego, wiedziałam już, że styl pisania pana Green'a jest miejscami nieco "płaczogenny" więc bałam się, że wbrew opisowi, zamiast ambitnej książki, wyjdzie z tego po prostu tani wyciskacz łez. Nic bardziej mylnego! John Green stworzył zupełnie inny rodzaj powieści, niż bym się mogła spodziewać - wzruszający, zabawny, a przede wszystkim prawdziwy.

Już od początku książki, można było poczuć klimat, który, zdaje mi się, potrafi wykreować tylko John Green. Mimo, że o bohaterach na początku nie wie się nic, to po jednej stronie, miałam wrażenie jakbym znała ich od zawsze. A przynajmniej Hazel. Łatwość, z jaką polubiłam główną bohaterkę, a potem niemal utożsamiałam się z nią, dosłownie mnie przerażała.

Augustus to dosłownie jeden z najbardziej niesamowitych bohaterów, o jakich kiedykolwiek miałam przyjemność czytać. Był szczery do bólu, zabawny, a jego anegdoty spisałam sobie nawet na kartce. Czasami myślę, że tak jak literaturze potrzebni są dobrze pisarze, tak książkom potrzebni są tacy bohaterowie. Bohaterowie, którzy nikogo nie pozostawią obojętnym.

Isaac cudownie uzupełniał powieść, a sposób, w jaki traktował swoją chorobę, chyba nawet umierającego napawałby optymizmem. Jego wewnętrzne dylematy, niedyskretne wtrącenia i po prostu - cudowny styl bycia, to coś, czego nie można zapomnieć.

Niewątpliwym plusem książki są dialogi. To, że zabawne to już pewne, ale przede wszystkim ambitne. Nawet te z pozoru zwykłe, codzienne, zawierają w sobie jakieś mądrości, co tylko potwierdza moją opinię, że bohaterowie mimo młodego wieku, przeszli naprawdę bardzo wiele - nie tylko fizycznie ale i psychicznie.

Zakończenie powieści kompletnie zwaliło mnie z nóg, nie miałam po nim ochoty na nic. I nie, nie z powodu smutku, jaki we mnie wywołało (chociaż to pewnie po części także) ale przede wszystkim dlatego, że takie historie zdarzają się każdego dnia, może nawet koło nas, a mimo to nie zauważamy ich. Można więc powiedzieć, że może po części nawet cieszę się z takiego rozwiązania i zakończenia tej historii - bo pozwoliło mi dostrzec drugą, tę mniej wesołą stronę nowotworu.

Książka ta jak najbardziej zasługuje na miano bestselleru, a moim zdaniem nawet na więcej. Jednak wydaje mi się, że nie z powodu historii, jaką opowiada, ale z powodu wniosków, jakie możemy z niej wyciągnąć.

Recenzja napisana także dla portalu literatura.juventum.pl
Książkę otrzymałam od portalu literatura.juventum.pl

Ekranizacja

Tytuł: Gwiazd naszych wina
Reżyseria: Josh Boone
Wytwórnia filmowa: 20th Century Fox
Obsada:
Hazel - Shailene Woodley
Gus - Ansel Elgort
Isaac - Nat Wolff

Ekranizacja "Gwiazd naszych wina" budziła już od początku zarówno radość (fanów książki) jak i kontrowersje (dotyczące autorów). Mimo wszystko, każdy, kto przeczytał książkę i zdawał sobie sprawę z jej fenomenu, wiedział także, że podobną popularnością cieszyć się będzie film. A także, że pojawi się na nim sporo tzw. "pseudofanów" (lub jak ja wolę - żółtodziobów :)) którzy nie zapoznawszy się nawet z książką, przyszli na film tylko po to, bo po prostu był wokół niego wielki szum.

Bez bicia przyznaję się, że ja także poszłam na film kompletnie nieprzygotowana, nie zapoznawszy się uprzednio z książką. Bolało mnie to jak nie wiem co, a na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że naprawdę byłam (dosłownie i w przenośni) zawalona innymi powieściami i "Gwiazd naszych wina" jakoś umknęło mi w ich natłoku.

Mimo wszystko, już od początku historii wciągnęłam się w nią niesamowicie, na tyle, że dosłownie śmiałam się na głos z (nawet tych najgłupszych!) żartów i płakałam chyba najgłośniej na sali (mówię poważnie, chlipałam tak, że w pewnym momencie, czułam, że to aż śmieszne!). Kompletnie oczarował mnie klimat filmu, aktorzy, wydarzenia, dialogi (które wtedy słyszałam po raz pierwszy) i przede wszystkim - autentyczność filmu. Cały czas miałam wrażenie, że sceny są naprawdę "z życia wzięte" i tylko ukryta kamera je filmuje - co tylko dowodzi świetnej gry aktorskiej.

No właśnie, przechodząc do aktorów - czy tylko ja, po późniejszym zapoznaniu się z lekturą miałam wrażenie, że idealnie ich dobrali? Być może jest to zasługa schematu film-książka, ale mimo wszystko lepiej nie mogłabym obsadzić głównych bohaterów.

Shailene Woodley świetnie odnalazła się w roli Hazel. Miała ciekawą mimikę twarzy - czasami mimo tego, że nic nie mówiła, potrafiła doskonale pokazać emocje bohaterki.

Ansela Elgorta w roli Gusa nie może chyba nic pobić. On z kolei, przypominał mi książkowego bohatera, przede wszystkim z głosu, który wydawał się być szczery i wiecznie wesoły.

Podobały mi się także sceneria, szczególnie ta w Amsterdamie. Piękna rzeka, słynna kolacja w restauracji... Wszystko prezentowało się świetnie i było dopięte na ostatni guzik.

Właściwie, nie mam już nic do dodania, bo wszystko co chciałam, napisałam. Może tylko, zabrakło mi wspomnienia o dawnej miłości Gusa, ale to mały minus, dosłownie tonący w morzu plusów. Może także dlatego, że jestem dziewczyną, ta historia poruszyła mną bardziej, jednak nie zmienia to faktu, że każdy powinien się z nią zapoznać - bo pokazuje trudną walkę z chorobą, w przystępny, wzruszający i zabawny sposób.


__________________
To by było na tyle :) Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;) A co Wy sądzicie o ekranizacji i książce?

środa, 23 lipca 2014

Jak napisać ciekawą recenzję na blogu?

Hej :)
Dzisiaj, jak się pewnie domyśliliście, będzie parę słów o tym, jak pisać recenzje. Z tego co widziałam na ankiecie, którą przeprowadzałam na blogu, właśnie taki temat wybraliście, więc zgoda - zaczynamy! :)


Tradycyjne pisanie recenzji także nie jest
najgorszym pomysłem :)
Myślę, że dużym zaskoczeniem nie będzie dla Was, kiedy napiszę, że zakładając bloga recenzenckiego, przede wszystkim trzeba nauczyć się jak pisać te tytułowe recenzje. I oczywiście, trzeba liczyć się z tym, że napisanie takowej trochę czasu i zaangażowania zajmuje. Na początek - tytuł. Najlepiej chwytliwy, krótki, zapadający w pamięć. Od biedy, może być też tytuł i autor książki - ja też takiego czasami używam, a to głównie wtedy, kiedy brak mi weny na wymyślenie czegoś ciekawego. Pamiętajcie jednak, że jeżeli kiedyś chcielibyście, żeby Wasze recenzje nie były już tylko pasją, ale przekształciły się w bardziej profesjonalne, to tytuł jest bardzo ważny - stanowi wprowadzenie do dalszej części tekstu i musi być na tyle ciekawy i intrygujący, aby czytelnik zainteresował się Waszą opinią - ale to naturalnie tylko takie wtrącenie, nas przecież bardziej interesuje blog :)

Dalej, inwencja twórcza może poprowadzić w różne rejony - bo w końcu każdy innym piórem będzie te recenzje pisał, nieprawdaż? Zalecam jednak umieszczenie na początku paru informacji o książce - jak widzicie, ja piszę tylko o tytule, autorze i wydawnictwie. Cóż, bardziej dociekliwi piszą także o ilości stron, tytule oryginalnym (jeżeli mowa oczywiście o książce zagranicznej) czy dacie premiery. Osobiście, piszę takie szczegóły tylko przy zapowiedziach :) Jeżeli planujecie pisać recenzje innych produktów, także doradzam na sam początek dodać parę słów na jego temat. Nazwa, marka, czasami ilość... Możliwości jest wiele, odradzam jednak robienie z nich długaśnego wypracowania, bo w końcu to raczej mija się z celem.

Po tych paru informacjach, zawsze dobry jest opis - jak widzicie ja daję nawet dwa. Jeden to taki, który pochodzi z książki, drugi tworzę sama i jest on bardziej szczegółowy. Wszystko jest jednak rzeczą gustu, w jakiej ilości pojawi się takie zobrazowanie produktu. Przy opisie z kolei, możemy dać nieco upust naszej inwencji twórczej i napisać coś o produkcie. Zawsze to będzie dokładne zapoznanie z daną rzeczą, warto więc włożyć w to trochę pracy.

Dalsza część - praktycznie w całości zależy od Was. Tak właściwie to tutaj zaczyna się "recenzja", bo tutaj napiszecie jakie są Wasze odczucia po stosowaniu produktu/przeczytaniu książki. Jeżeli chodzi o to pierwsze - po jakim czasie, jakie dał efekty, czy Wam się podobał, czy nie, czy są jakieś zastrzeżenia, jakie są wady, jakie zalety, dla kogo jest przeznaczony. Przy pisaniu recenzji książki, prawdopodobnie będziecie mieli bardziej personalne podejście do sprawy, jednak mimo wszystko warto wspomnieć o rozwoju akcji, bohaterach, a reszta to rzecz książki - pamiętajcie, że to Wasze odczucia i Wasze zastrzeżenia, każdy sformułuje je inaczej i każdy będzie miał także inne podejście do danej książki.

W zakończeniu, warto wspomnieć ogólnie o przedmiocie recenzji - czy polecacie, czy nie, czy warto sięgać, czy nie i, w obu przypadkach, dlaczego. Myślę, że zbędne jest zbyt długie rozpisywanie się - to ma być tylko takie krótkie podsumowanie "w pigułce" ;)

Kończąc, powiem jeszcze parę rzeczy, o których radzę nie zapominać - recenzja nie ma być zawsze i bez wyjątku pozytywna. Ma być przede wszystkim szczera i to o to w niej przede wszystkim chodzi. Nie przejmujcie się także błędami - ja sama popełniam ich dużo i po każdym ponownym przeczytaniu recenzji mam ochotę coś jeszcze w niej zmieniać. Ale z czasem nauczyłam się eliminować je na tyle, na ile to możliwe i jestem pewna, że wszystkim początkującym też się to uda.


Życzę więc wszystkim, którzy dopiero przymierzają się do pisania bloga/recenzji przede wszystkim czerpania z tego radości - bo po to w końcu taki blog powstaje! :) No i mam nadzieję, że w tym wpisie jako tako pomogłam wszystkim początkującym, a może nawet zachęciłam kogoś do założenia własnego bloga :D


wtorek, 22 lipca 2014

Nowy, debiutancki album KC Nwokoye "Shine" już we wrześniu!

Już we wrześniu ukaże się debiutancki album KC Nwokoye "Shine". Lecz dla wszystkich, którzy nie mogą doczekać się już premiery mamy niespodziankę! Już teraz można posłuchać singla "HOME"! Treść utworu jest niezwykle przejmująca. Opowiada o pragnieniu znalezienia domu, w którym możemy czuć się szczęśliwi i bezwarunkowo kochani. Dodatkowo utwór ma też wyjątkowo znaczenie dla samego KC Nwokoye, dla którego Polska stała się drugim domem. KC Nwokoye to nigeryjski wokalista, kompozytor oraz autor tekstów od kilku lat zamieszkały w Polsce. Już we wrześniu ukaże się jego debiutancki album "Shine". W 2013 r. ukazał się singiel "Caroline", który spotkał się z ciepłym przyjęciem krytyki. KC Nwokoye ma na swoim koncie także współpracę z DJ Pesho oraz wytwórnią My Music, czego efektem było nagranie kilku piosenek wraz z teledyskami.

Utwory takie jak "Stay tonight" stały się niezwykle popularne wśród radiosłuchaczy oraz internautów. Piosenki emitowały liczne polskie stacje radiowe jak i telewizyjne. Wśród nich tacy potentaci jak Radio Eska. Szerszej widowni KC Nwokoye znany jest z programu "X-Factor", a także sceny "Dzień Dobry TVN". Jego twórczość można było też podziwiać polskiej edycji BalconyTV . Jego głos pojawił się na ścieżce dźwiękowej do polskiego filmu „Yuma” (cover „Ice Ice Baby”). 

To jednak nie wszystko! KC Nwokoye regularnie uczestniczy w najlepszych jam sessions w Old Timers Garage w Katowicach. Ponadto znalazł się w czołówce artystów biorących udział w Festiwalu Afrykańskim w 2011 roku w Zabrzu. Wielokrotnie również koncertował z orkiestrą symfoniczną w Żorach. 

Muzyk tworzy muzykę klimatyczną i wyrafinowaną z wykorzystaniem ciekawej instrumentacji oraz niepowtarzalnych aranżacji. Jego twórczość utrzymana jest w klimacie soulu i R&B z licznymi wpływami etnicznymi.


A tutaj możecie posłuchać singla "HOME":


__________________
Co sądzicie o tej nutce? Spodobała Wam się, czy to raczej nie Wasz typ muzyki?

czwartek, 17 lipca 2014

"Literacki Debiut Roku" - zwycięzca III edycji konkursu

Literacki Debiut Roku to impreza, organizowana przez Wydawnictwo Novae Res, pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jej główną inicjatywą, jest poszukiwanie młodych debiutantów z całego kraju i wypromowanie ich twórczości.

W tym roku, przypadła III edycja tejże inicjatywy, która zakończyła się równo z dniem 28 czerwca. W tymże dniu, w Pomorskim Parku Naukowo - Technologicznym miała miejsce uroczysta gala, na której wręczono nagrody laureatom konkursu, a podczas jej trwania, dr Jolanta Laskowska wygłosiła wspaniałą prelekcję pt. "Książka we współczesnym świecie", a także aktorka Katarzyna Figura, która odczytała fragment zwycięskiej powieści.

Laureatami konkursu zostali:

1. miejsce: Sławomir Michał za utwór „Strefa Pawłowa ”
2. miejsce: Nina Igielska za utwór „Wystrzelani chłopcy, podziurawione dziewczynki”
3. miejsce: Łukasz Skowroński za utwór „Dzielenie przez zero”

Zwycięzca, Sławomir Michał, jest studentem inżynierii sanitarnej, a pochodzi z Wrocławia.

Zwycięski utwór to powieść rozgrywająca się w przyszłości na terenie Rosji. Istnieje tam skażona Strefa Pawłowa, którą mimo zakazu władz zamierza przejść Ilja Andrejewicz Pawluczenko, profesor doktor nauk, przewodniczący Komisji ds. Bezpieczeństwa Atomowego Instytutu Problemów Jądrowych w Rieutowie pod Moskwą. Fabuła jest wpisana w rzeczywistość postsowieckiej political fiction. W książce można znaleźć sporo odniesień do literatury rosyjskiej i filmów, między innymi „Seksmisji” oraz obrazów z lat 50. i 60. XX wieku.

Premiera nagrodzonej powieści będzie miała miejsce 23 października 2014 roku na Targach Książki w Krakowie. 



Wywiad przeprowadzony z jednym z laureatów.
Laureaci III edycji Literacki Debiut Roku

środa, 16 lipca 2014

"Zamęt" Neal Stephenson i "Czerep mutanta" Wiktor Noczkin- zapowiedź :)

Opis:


"Drugi tom “Cyklu barokowego”

Jest rok 1689. Grupa galerników - wśród nich Jack Shaftoe, znany również jako król wagabundów, Jack Półkuśka - więzionych przez Berberów opracowuje szatański plan, który ma im pozwolić odzyskać wolność i zdobyć fortunę. W ten sposób rozpoczyna się ciąg niezwykłych przygód, bitew, pościgów, ryzykownych ucieczek i krwawych pojedynków; niebezpieczny wyścig po srebro… po złoto… nie, to też mało powiedziane: wyścig po legendarny skarb, który narazi nieustraszonych awanturników na gniew możnych i szalonych tego świata, na złość alchemików, jezuitów, flot wojennych, pirackich królowych i mściwych despotów na wszystkich morzach i oceanach naszego globu.
A w Europie…
Śliczna i przedsiębiorcza Eliza, hrabina de la Zeur, królowa handlu, pionek i powiernica królów, dawna turecka nałożnica-dziewica, traci całą fortunę na rzecz zuchowatego francuskiego korsarza. Bez grosza przy duszy, otoczona przez ludzi, którzy pragną albo jej samej, albo jej głowy (jeśli nie jednego i drugiego), wpada w sieć międzynarodowych intryg, rozpaczliwie próbując odzyskać to, co straciła najcenniejszego: dziecko.
Tymczasem…
Newton i Leibniz nadal przedstawiają światu swoje wspaniałe teorie. Ich wzajemna wrogość narasta, uparta alchemia walczy o prymat z filozofią naturalną, arystokraci tracą głowy, powstają nikczemne spiski, we wrogich twierdzach bije się nowe monety (albo i nie), w odległych krajach ojcowie spotykają dawno nie widzianych synów, kapłani wstają z martwych… A Daniel Waterhouse usiłuje dostać się do Massachusetts, aby uciec przed obłędem, który ogarnia cały świat. 

Oto drugi brawurowy tom Cyklu Barokowego, kontynuacja bestsellerowego "Żywego srebra". Cykl Barokowy wymyka się wszelkim klasyfikacjom. Trudno określić jego przynależność gatunkową, wskazać poprzedników czy nadać mu etykietkę - poza etykietką powieści absolutnie genialnej. Stephenson ma niepowtarzalny dar: skomplikowane idee przedstawia w sposób zarazem prosty, zabawny, rozczulający i przyprawiający o dreszcze."

Informacje:

Autor:  Neal Stephenson
Tytuł oryginału: Confusion
Seria: Cykl barokowy
ISBN: 978-83-7480-436-3
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Oprawa: twarda
Format: książka
Ilość stron: 980
Rok wydania:  1 sierpnia 2014
Cena detaliczna: 69,00


____________

Opis:
Nowe przygody stalkera Ślepego
Zona skrywa niejedną tajemnicę – czasami nie wystarczy do jej odkrycia intuicja czy logika, a wtedy przydaje się ślepy traf. Czego jak czego, ale tego stalkerowi Ślepemu jego Fortuna nie szczędzi.
Próbujący odpocząć u rodziny na Dużej Ziemi stalker trafia wbrew swej woli w sam środek szeroko zakrojonej operacji, realizowanej rękami najemników, ale stworzonej przez samych  Gospodarzy Zony. Ukrywający się przed pogonią Ślepy zmienia tożsamość i chowa się w Głębokiej Zonie. Tam będzie musiał rozwikłać tajemnicę przestępstwa w obozie stalkerów, lawirować pomiędzy ścierającymi się frakcjami, znaleźć zabójcę, odnaleźć nietypowy artefakt, spotkać się z Chemikiem i Garsteczką.


Dziwne rzeczy dzieją się w Zonie, ścierają się ukryte siły, a Ślepy i jego towarzysze nagle okazują się być na pierwszej linii tej cichej wojny.

Informacje:
Autor: Wiktor Noczkin
Tytuł: Czerep Mutanta
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 464
Data premiery: 18.07.2014
________
No i tradycyjnie - co sądzicie o tych książkach? :)

piątek, 11 lipca 2014

"Być kimś, być sobą. Pierwsze 7 dni" Jarosław Podsiadlik - teledysk do książki :)

Witajcie! Dzisiaj chciałabym krótko przedstawić Wam książkę i teledysk, stworzony specjalnie do płyty CD, dołączonej do pozycji "Być kimś, być sobą. Pierwsze 7 dni".

Teledysk możecie znaleźć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=NM-MEtmY__A&feature=youtu.be, a poniżej zamieszczam krótką informację o lekturze:

Tytuł: Być kimś, być sobą. Pierwsze 7 dni
Autor: Jarosław Podsiadlik
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 180

Opis:


KSIĄŻKA Z DOŁĄCZONĄ PŁYTĄ CD!


Krzysiek to zwykły chłopak w wieku gimnazjalnym żyjący w rodzinie bez wsparcia i wzorca. Trudna sytuacja, problemy alkoholowe i przemoc to podstawowe elementy jego życia, z którymi zdążył się już pogodzić. Jedynym miejscem w którym odnajduje spokój jest jego własny pokój. Z czasem jednak i on staje się więzieniem, gdzie monotonia i pytania bez odpowiedzi coraz mocniej oddziaływają na chęć zmian.Alternatywą staje się muzyka.



„Być kimś, być sobą” to podróż po siedmiu kolejnych dniach z życia bohatera w których niezwykłe zwroty akcji i na pozór banalne sytuacje zmieniają jego sposób postrzegania świata. 



Mocna, prawdziwa książka o przemyśleniach młodych ludzi, przemocy i trudach życia, walce z samym sobą i marzeniach, które dają siłę, by walczyć.



Tracklista:
01. Hudy HZD, Kazan ,Pono, Pih, Peny, Zółf (Fenomen), Shiz Antidotum, KaeN, Frenchman - Być kimś być sobą Muzyka: DNA
02. Maleo Reggae Rockers - Moc! Muzyka: Darek Malejonek
03. Kazan - Na bakier Muzyka: Mijala
04. Mi-La feat DJ Gramix – Alarm Muzyka: Big Elmo
05. Frenchman – Niemoralne Muzyka: Frenchman
06. FU – Nie dla wszystkich MuzykaCut’y: Fleczer
07. DMK - Weź się w garść Muzyka: Sinima
08. Buczer - Nieuchwytny cel Muzyka: KB Production
09. Mass Fantas - Rap Na Huśtawkach Muzyka: WojtekZet
10. Hukos, Praktis feat Karolina Stankiewicz - Ośla ławka Muzyka: Eljot
11. DwaZera - Patrz mi w twarz Muzyka: DwaZera
12. Peny feat Kroolik Underwood, Bosski Roman - Musisz żyć! Muzyka: Kroolik Underwood
13. PTP - Luksusowy towar Muzyka: Zelo
14. Wbrew Regułom (Cukraz,Jarru,Liso) - Nie wiem czy przeżyję Muzyka: Liso
15. HZOP - Wznieś się na wyżyny Muzyka: ZNA
16. WdoWA - Wystarczy że uwierzysz Muzyka: DNA
17. Żółf (Fenomen) - Bit, kartka, wersy Muzyka: Fabster
18. Pono – Istota Muzyka: 7th Swordsman
19. Vavamuffin - Hooligan Rootz (Juniorbwoy.com RMX) Muzyka: Juniorbwoy (Jahcob Junior & Mothashipp)
20. Bastek INS – Pytanie Muzyka: Sebastian Tomczyk


____________________________________
Co sądzicie o teledysku i/lub książce? Czytaliście, a może dopiero się wahacie?

"Elena. Zawody i rozterki" Nele Neuhaus

Tytuł: Elena. Zawody i rozterki
Autor: Nele Neuhaus
Wydawnictwo: Media Rodzina

"Miłość Eleny i Tima okazała się silniejsza niż  nienawiść dzieląca ich rodziny. Stadnina „Kosy” też pokonała trudności finansowe.Nagle jednak coś kładzie się cieniem na szczęściu młodych ludzi. Tim wystawia Elenę do wiatru przed balem, podczas zawodów nie zwraca na nią uwagi. Na horyzoncie pojawia się gwiazda jeździectwa Niklas Schütze, na którego parol zagięła już arogancka Ariane. O Elenie zaczynają krążyć plotki, wyraźnie ktoś chce jej zaszkodzić. Tylko dlaczego? Wkrótce cały jej świat legnie w gruzach..."



Ucieczki, kłótnie, intrygi... Wszystko skończyło się wraz z ostatnią bardzo niebezpieczną przygodą z którą 
przyszło się zmierzyć Elenie i grupce jej przyjaciół. Teraz wszystko zaczyna układać się po myśli dziewczyny. Tim, jej chłopak, może już oficjalnie przebywać w towarzystwie dziewczyny, stadnina nareszcie ma się dobrze i wszystko zdaje się iść jak najlepiej. Nagle jednak, Tim zaczyna zachowywać się co najmniej dziwnie. Cichy, wycofany, niemal niemiły... Elena martwi się nagłymi zmianami, które zaszły u chłopaka, a tymczasem zawody konne przynoszą do miasta coraz to nowszych gości. Przede wszystkim znaną powszechnie gwiazdę jeździectwa, Niklasa Schütze, a jego fascynujący styl bycie wręcz przyciąga dziewczyny. I oczywiście jest jeszcze Ariane - arogancka, złośliwa i podła. Co tym razem przyjdzie jej do głowy?

Kontynuacji Eleny wyczekiwałam z niecierpliwością, przede wszystkim dlatego, że uwielbiam przygody głównej bohaterki. Ciekawy i jednocześnie wciągający styl pisania autorki już dwukrotnie porwał mnie do świata dziewczyny i sprawił, że bardzo miło spędziłam popołudnie. Jak było jednak tym razem? Czy książka dorównała poprzedniczkom?

Kiedy zabierałam się do lektury, myślałam, że wiem już, czego się spodziewać. Miłej, niewymagającej, ciekawej lektury i odrobiny historii o koniach. Okazuje się jednak, że pani Neuhaus potrafi zaskoczyć i udowodniła to właśnie w tej części serii.

Przede wszystkim temat koni zdecydowanie odłożony był na dalszy plan. W dużej mierze, wszystko skupione było wokół rozterek głównej bohaterki dotyczących Tima, a także jej przyjaciół, niespodziewanych wydarzeń, jakie miały miejsce w pozycji. Stąd więc moje wnioski, że tytuł książki jest bardzo trafny - rozterki bowiem towarzyszyły dziewczynie cały czas.

Nele Neuhaus pod koniec powieści poprowadziła także ciekawą intrygę, dzięki której cała seria zyskała nieco w moich oczach. I nawet mimo tego, że rzeczywiście, coś w tej pozycji było innego, niż w poprzedniczkach, styl pisania i język pozostały jednak takie same, dzięki czemu książka ta zachowała swój miły i przyjemny charakter.

Tim w tej pozycji przeszedł dużą zmianę, nie był już tym miłym i wesołym chłopakiem, jakiego miałam okazję poznać w części pierwszej oraz drugiej. Stał się bardziej burkliwy, niemiły, wyobcowany. Unikał towarzystwa Eleny i nie zwracał na nią aż tak bacznej uwagi. Mi, szczerze mówiąc, po prostu nie przypadł on do gustu, nawet w tej innej wersji.

Elena także działała mi momentami na nerwy, zwłaszcza w momentach, kiedy coś się działo - nigdy nie potrafiła poradzić sobie z problemami, zawsze załamywała się i poddawała emocjom. Miejscami było mi jej żal i współczułam jej trudności, jakie czyhają na nią na każdym kroku, ale mimo wszystko oczekiwałam od niej dużo więcej rozumu i stanowczości.

Podsumowując, "Elena. Zawody i rozterki" to moim zdaniem najlepszy tom z całej serii. Wartka akcja i całkiem przyjazny temat czynią z niej naprawdę miłą lekturę. Minus należy się jedynie za słabo wykreowanych głównych bohaterów.

Za pozycję serdecznie dziękuję wydawnictwu Media Rodzina! :)

wtorek, 8 lipca 2014

O dotyku, który zabija...

Tytuł: Dotyk Julii
Autor: Tahereh Mafi
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive

"„Nie możesz mnie dotknąć – szepczę.

Kłamię – oto, czego mu nie mówię.
Możesz mnie dotknąć – oto, czego nigdy nie powiem.

Proszę, dotknij mnie – oto, co chcę powiedzieć”.


Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija.
Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha.


Zostałam przeklęta

Mam niezwykły dar
Jestem potworem
Mam nadludzką moc

Mój dotyk zabija
Mój dotyk to moja siła

Jestem narzędziem zniszczenia
Będę walczyć o miłość"


Tahereh Mafi to Amerykanka, która aktualnie ma 24 lata. "Dotyk Julii" to jej pierwsza seria, która aktualnie stała się światowym bestsellerem.

Julia nie zawsze taka była - kiedyś miała rodzinę i dom. Teraz jednak Komitet Odnowy chce przejąć władzę nad światem, a kiedy przekleństwo dar Julii się ujawnia - przywódcy dostrzegają w niej narzędzie, które można wykorzystać, siejąc zniszczenie i strach. Dziewczyna, doprowadzona na skraj przepaści emocjonalnej, w końcu dostrzega swoją szansę i zaczyna szaleńczą walkę przeciwko złu, które dzieje się na świecie. Jak jednak potoczą się jej losy? Jak potoczą się losy ludzi, których kocha?

Dotyk - codziennie go doświadczamy. Uścisk dłoni, klepnięcie po ramieniu, czuły gest posłany w naszą stronę... Nie potrafimy istnieć bez niego, a jednocześnie tak dotkliwie nie zdajemy sobie sprawy z jego obecności. Odebranie go nam - to byłaby katastrofa, nieprawdaż? Co jednak, gdybyśmy to my ją powodowali? Co, gdybyśmy naszym dotykiem potrafili nie budować, a niszczyć, krzywdzić, a nawet, zabijać?

"Krople deszczu nie przestają mnie zadziwiać. Myślę o tym, jak spadają, jak plączą im się stopy, łamią nogi. Zapominają spadochronów, wypadając z nieba ku niepewnemu końcowi. To tak, jakby ktoś opróżniał kieszenie, nie dbając o to, gdzie spadnie ich zawartość, nie przejmując się, że krople pękają, uderzając od ziemię, że rozpryskują się na chodniku. Że ludzie przeklinają dni, w które krople ośmielą się stukać o ich drzwi. Ja jestem kroplą deszczu."

To ostatnie pytanie, towarzyszyło mi właściwie przez całą książkę. I wciąż na nowo je sobie zadawałam i próbowałam wyobrazić, co by było, gdyby moje ręce potrafiły przynosić spustoszenie? Wbrew pozorom, mimo że oczywiście jest to tylko fikcja, trzeba przyznać, że zastanawia. A tutaj pojawia się już jeden z wielu plusów książki - jest bardzo oryginalna i wprawia w zadumę.

Tahereh Mafi wykreowała świat, który znamy z wielu antyutopijnych powieści, a mi do bólu przypominał ten z "Igrzysk Śmierci". Równie brutalny i bezwzględny, kontrolowany w całości przez człowieka i niszczony także przez niego. O ile jednak, w "Igrzyskach Śmierci" autorce bardziej chodziło o ukazanie brutalnych i krwawych igrzysk, w stylu reality show, tak w "Dotyku Julii" twórczyni postawiła bardziej na ukazanie zwykłego życia normalnych cywili, a wśród nich, egzystujących normalnie ludzi z niezwykłymi mocami.

"Ludzka wyobraźnia może wywoływać katastrofy, jeśli zostawi się ją samą sobie."

Podobało mi się, że książka była absolutnie i w całości dynamiczna. Ciągle się coś działo, od pościgów i ucieczek począwszy a na walkach i intrygach skończywszy. Bohaterowie zdecydowanie nie mieli łatwego życia, a sama często nie mogłam się nadziwić, na jakie rzeczy się zdobywali, w tak młodym wieku.

Oczywiście, nie sposób wspomnieć o jednej charakterystycznej cesze serii o Julce - przekreślonych zdaniach i słowach. Uwielbiam ten zabieg wprowadzony przez autorkę i pozytywnie zaskoczyła mnie jego oryginalność.

Główna bohaterka powieści, Julia, to marzycielka, ale i nieszczęśliwa dziewczyna, której życie nie szczędziło trudności. Odrzucona przez rodzinę, zamknięta w zakładzie dla "trudnej młodzieży" była wybrykiem natury, który należało kontrolować. Czasami było mi jej żal, ale bywały także momenty, w których niesamowicie mnie denerwowała. Nie potrafiła kontrolować emocji, ani wziąć się w garść i dopiero pod koniec książki w końcu zrozumiała, jak wielką posiada moc i w jaki sposób może pomóc w walce przeciwko Komitetowi Odnowy. Mimo wszystko jednak, szkoda, że w swoich uczuciach połapała się dopiero tak późno, a przez większą część książki, nie potrafiła się z nimi uporać.

"Teraz jedynym pewnym istnieniem jest dla mnie to, które zostało mi dane. Jestem echem tego, co było kiedyś."

Adam nie był bohaterem który szczególnie zachwycał. Po uszy zakochany w Julii, miejscami zdawało mi się, że brak mu nieco pewności siebie i własnej woli, ale mimo wszystko wykazywał się odwagą i brawurą. Na tym polu także bardzo często popisywał się Kenji, przyjaciel Julii i Adama. Jego żarty i luźna postawa świetnie wpływały na atmosferę w książce, a on sam wprowadzał do akcji dużo dynamiczności.

Nie sposób jednak zapomnieć o Warnerze, który po prostu urzekł mnie dosłownie wszystkim. Tajemniczy, z pozoru zły do szpiku kości chłopak, z bardzo złymi zamiarami. Pokochałam go od pierwszej strony i naprawdę mam nadzieję, że jego wątek nie raz przejawi się w kontynuacji.

"Dotyk Julii" to powieść, którą polecam każdemu, bo dzięki łatwemu językowi i dynamicznej akcji czyta się ją naprawdę szybko. Barwne postacie i oryginalna tematyka lektury, zdecydowanie zachęcają do czytania, a ja muszę przyznać, że do końca przepadłam w świecie Julii, Adama i Warnera i zdecydowanie mówię - chcę więcej!

Recenzja napisana dla portalu literatura.juventum.pl :)

poniedziałek, 7 lipca 2014

"Parszywa dwunastka" Janet Evanovich i "Egzorcyzmy Dory Wilk" Anety Jadowskiej - krótkie informacje :)


Tytuł: "Stephanie Plum. Parszywa dwunastka"
Autor: Janet Evanovich
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 350
Data premiery: 27.06.2014

Opis:
Janet Evanovich jest jedną z najlepiej zarabiających pisarek Ameryki. Jej kryminały przetłumaczono na 27 języków, a każdy kolejny trafia w USA na listy bestsellerów.

Zuzanna O’Brien – Twój Styl

Książki o Stephanie Plum są śmieszne i wciągające jak kolejne odcinki serialu. Każda kolejna to inna historia oraz nowe przygody trzydziestolatki z Jersey, która pracuje jako łowczyni nagród.

W trakcie kolejnego śledztwa Stephanie Plum odkrywa, że jest prześladowana przez uzbrojoną i niezrównoważoną psychicznie kobietę. W dodatku w jakiś tajemniczy sposób powiązaną z Komandosem: obrońcą, mistrzem i przyjacielem, który ukrywa co nieco przed Stephanie.  Robi się niewesoło, trzeba ścigać mordercę i powstrzymać narastającą falę zbrodni. Czy Stephanie Plum zdąży tego dokonać nim zegar wybije parszywe dwanaście razy?

Fragment książki:



Tytuł: Egzorcyzmy Dory Wilk
Autor: Aneta Jadowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 520
Data premiery: 4.07.2014

Opis:
666 – the number of the beast...
Gdybyż to było takie proste i numer wystarczył by wyegzorcyzmować demona!
Co zaczęło się w toruńskiej kostnicy, kończy się w piekielnych kręgach. Władający czarną magią sadystyczny psychopata grasujący po ulicach Torunia  to zła wiadomość dla Dory Wilk i jej przyjaciół z policji. Jeszcze gorszą jest to, że ci, którzy od wieków powinni być martwi mają się nieźle i czas krwawej zemsty nastał.
Mroczne rytuały, tortury, nieskory do zwierzeń Karmazynowy Książę i zdecydowanie zbyt bliski związek z demonami – to tylko kilka spraw, z którymi musi sobie poradzić Dora Wilk.

Fragment książki:

http://issuu.com/fabrykaslow/docs/jadowska5_egzorcyzmy_fragm

________________________
Co sądzicie o tych dwóch książkach? Przeczytacie, czy też raczej nie?

piątek, 4 lipca 2014

Co będę czytać w wakacje?

Postanowiłam, że w formie stosika pokażę Wam dzisiaj wszystkie moje książki które muszę planuję przeczytać w te wakacje :) Część powtarza się ze wcześniejszych zbiorów, część to nowość, ale jednak planuję przeczytać je wszystkie :)
















Od lewej zaczynając:
1. "Złodziejka Książek" Markus Zusak - ze wcześniejszych zbiorów
2. "Dar Julii" Tahereh Mafi - prezent
3. "Gwiazd naszych wina" John Green - od portalu literatura.juventum.pl; już przeczytana, recenzja niebawem
4. "Sekret Julii" Tahereh Mafi - prezent
5. "Złudne Marzenia" Alexandra Bullen - zakup własny
6. "Johnny Depp. Sekretne Życie" Nigel Goodall - prezent
7. "The Accident" C.L.Taylor - prezent (z Londynu, od mamy :3)
8. "Szklany Tron" Sarah J. Maas - zakup własny
9. "Światła września" Carlos Ruiz Zafón - jw.
10. "Felix, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy" Rafał Kosik - ze wcześniejszych zbiorów, cały czas nie mogę skończyć czytać :P
(od góry)
11. "Pretty Little Liars 1. Kłamczuchy" Sara Shepard - prezent
12. "Pretty Little Liars 2. Bez skazy" Sara Shepard - jw.
13. "Klątwa opali" Tamora Pierce - ze wcześniejszych zbiorów, prezent
14. "Numery 3. Przeszłość" Rachel Ward - zakup własny (muszę się jeszcze tylko w drugą część zaopatrzyć :P)
15. "Wampiry z Morganville. Księga 1" Rachel Caine - zakup własny
16. "Mroczna Bohaterka. Kolacja z wampirem" Abigail Gibbs - ze wcześniejszych zbiorów, zakup własny
17. "Saga księżycowa. Księga 1 Cinder" Marissa Meyer - prezent
18. "Cienie Smoków" James A. Owen - ze wcześniejszych zbiorów
19. "Władca pierścieni" J.R.R.Tolkien - ze wcześniejszych zbiorów, prezent

I tak oto mają się moje plany czytelnicze na wakacje ^^ Wiem, wiem, niektóre książki strasznie zaniedbałam i mimo, że powinny być przeczytane dawno, dawno temu, to jednak tego nie zrobiłam i teraz takie zaległości... Ale mam nadzieję, że je nadrobię :) 

A jakie Wy macie książki na wakacje? Czytaliście coś z tego stosu, czy też raczej czekacie na recenzje? :)

czwartek, 3 lipca 2014

Zapowiedzi na lipiec 2014

Lipiec zapowiada się nie najgorzej jeżeli chodzi o pozycje do czytania - wyłapałam kilka ulubionych :) Co do przeczytania w lipcu? Zapraszam:


Tytuł: "Michael Vey 2: Bunt"
Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 392
Data premiery: 4 lipca 2014
Moje odczucia po przeczytaniu tej książki, może i nie były zbyt pozytywne, ale i tak ostrzę już sobie ząbki na kontynuację. Głównie dlatego, że ciekawi mnie, jak tam dalej potoczy się historia Michaela i jego przyjaciół :)



Tytuł: "Księżyc nad Soho"
Autor: Ben Aaronovitch
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 384
Data premiery: 11 lipca 2014

Opis zapowiada się ciekawie - tajemnice, nutka grozy, grasujące potwory i trochę melodii... Może nie jest to moje absolutne must have, ale myślę, że jeżeli będzie możliwość to sięgnę, chociażby z czystej ciekawości.


Tytuł: "Mongoliada tom I"
Autor: N. Stephenson, G.Bear, M.Teppo
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 432
Data premiery: 4 lipca 2014

Historia trzynastowiecznej Polski, wielkie bitwy i wiele intryg - może z tego wyniknąć coś ciekawego. Trochę historii, trochę przygody i trochę fikcji. Mam zdecydowanie ochotę na tę książkę!


Tytuł: Na ostrzu noża
Autor: Patrick Ness
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: ---
Data premiery: 16 lipiec 2014

Nowy Świat, w którym nie ma kobiet - tylko mężczyźni, którzy na dodatek potrafią słyszeć nawzajem swoje myśli. I do tego wielka przygoda, z mnóstwem niebezpieczeństw - czyli coś zdecydowanie dla mnie. Przeczytam z chęcią.


Tytuł: Wielki Błękit
Autor: Veronica Rossi
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Liczba stron: 368
Data premiery: 14 lipca 2014

Przede mną jeszcze dwa pierwsze tomy trylogii o Arii i Perry'm, jednak z tego co słyszę seria absolutnie godna polecenia, także wkrótce chyba się za nią zabiorę.



Tytuł: Skruszone
Autor: Sara Shepard
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Liczba stron: 304
Data premiery: 14 lipiec 2014

Co prawda, dopiero skończyłam drugi tom serii "Pretty Little Liars", jednak z pewnością zabiorę się za kolejne. Ciekawi mnie historia czterech dziewczyn i tajemniczych SMS-ów, więc na pewno przeczytam.


______
No i co sądzicie o lipcowych nowościach? Znaleźliście coś dla siebie, czy raczej nie?

wtorek, 1 lipca 2014

Gdzie mole książkowe najchętniej czytają?

Na ławce, w parku, na fotelu, w domu... Każdy z nas ma swoje ulubione miejsce do czytania. Niektórzy delektują się lekturą na świeżym powietrzu, przy śpiewie ptaków i szumie drzew, jeszcze inni wolą rozkoszować się tym w zaciszu własnego domu. Miejsc do czytania jest od groma, ale jakie my, mole książkowe, wybieramy najczęściej?


1. Zacisze własnego domu
Któż z nas nie spędził choć jednego zimowego, bądź też jesiennego dnia w swoim ulubionym fotelu, z kubkiem pysznej herbaty i ciepłym kocykiem na kolanach, a do tego ze świetną książką? Dosłownie raj na ziemi, prawda? Bardzo często spotykamy się z takim wizerunkiem prawdziwego czytelnika i coraz częściej nie jest to tylko stereotyp - w końcu tylko we własnym domu mamy możliwość skupienia się na lekturze i rozkoszowania się jej treścią.



2. Na łonie natury
Nie ważne czy łąka, czy sad, las, czy park. Ważne, że na świeżym powietrzu, wśród otaczającej nas natury.
Nie dość, że zdrowiej, to jeszcze jak ciekawie! Natura zdecydowanie dobrze oddziałuje na wyobraźnię i dzięki niej łatwiej oraz przyjemniej można czytać.

3. W czytelni/bibliotece
Aktualnie, w większości miast w Polsce mamy nie tylko biblioteki, ale także połączone z nimi czytelnie, w których od razu możemy zabrać się do lektury wypożyczonej książki. Sama raczej tego nie praktykuję, ale znam osoby, które wręcz wolą delektować się lekturą w czytelni, niż we własnym domu.



4. W autobusie
Zawsze warto nosić ze sobą książkę, chociażby na takie okazje. Dojazd autobusem, jak wiadomo, trochę
czasu zajmuje. Zamiast spędzić te 30-40 minut gapiąc się w okno, można wykorzystać ten czas czytając - i tak mamy połączone przyjemne z pożytecznym.




5. W szkole
Podczas roku szkolnego często zdarzają się dni, w których mamy więcej czasu wolnego, bądź też np. czekamy na lekcje. Nie ma zatem lepszego sposobu na spędzenie takich godzin, jak lektura! Polecam w takim wypadku zaopatrzyć się w książki w tzw. wydaniach "pocket", czyli mniejszych i poręczniejszych. Łatwiej jest wtedy wcisnąć takie lektury gdzieś pomiędzy podręczniki szkolne.



6. W kawiarni, lub kafejce
Miło jest razem z kubkiem kawy zasiąść do ulubionej lektury, prawda? Coraz częściej jednak, możemy spotkać się z miejscami, które pełnią rolę zarówno księgarni jak i kawiarni. Przykładem takiego miejsca jest Bookarnia znajdująca się w Sopocie, na terenie Trójmiasta. Można tam wybierać z setek najróżniejszych powieści, jednocześnie pijąc ulubiony ciepły napój.


A Wy, macie swoje ulubione miejsca do czytania?
_____________
Artykuł napisany także dla portalu literatura.juventum.pl